Dość fantazji - oby kiedyś twórcy przemyśleli taki model dystrybucji. Może przy okazji F1 2014 o którym było ostatnio całkiem głośno. Póki jednak co, sezon dobiega końca, Vettel zmierza po kolejny tytuł, a w sklepach zadomowiła się F1 2013. Po jej uruchomieniu odniosłem jednak dziwne wrażenie, że gram w zeszłoroczną część - wszystko dlatego, że twórcy uznali, iż dobrych elementów zmieniać nie warto, dlatego testy młodych kierowców przed sezonem w 75 procentach przeniesione zostały z wersji poprzedniej. I tu uwaga - włącznie z błędami lokalizacyjnymi i to tymi technicznymi (urwane wypowiedzi), jak i językowymi (słyszymy "formuła łan", a także źle wypowiadane nazwiska kierowców). Strasznie mnie to zdziwiło, szczególnie w technicznych kwestiach lokalizacji. Jeśli twórców wraz z ekipą odpowiedzialną za polską wersję językową przerosło nagranie jednej kwestii od nowa, lub przynajmniej naprawienie jej, by brzmiała odpowiednio, no to gratuluję im albo umiejętności albo podejścia do tematu.
Wracając do testów młodych kierowców - dla niezaznajomionych z tematem: jest tot taki wstęp do zabawy, podczas którego poznajemy wszystkie najważniejsze elementy kierowania bolidem, a ponadto jest to rozgrzewka dla trybu kariery. W tym roku dodano kilka nowych testów. Jeden z nich skupia się chociażby na zużywających się oponach, na co w F1 2013 położono znaczny nacisk. Nowością jest także to, że jeżeli testy przejdziemy maksymalnie dobrze (uzyskamy same najlepsze wyniki, a nie jest o to zbyt prosto) w nagrodę już na starcie otrzymać możemy propozycje kontraktowe od zespołów Lotusa lub Force India, co zainteresuje szczególnie osoby, które nie chcą zaczynać kariery od Toro Rosso czy Marussi. Szkoda jednak, że przy podpisywaniu kontraktu z zespołem nie wiemy jakie wymagania stawiają wobec nas jego właściciele. Poznamy je dopiero po wybraniu konkretnego teamu, a szkoda. To ważne, czy zespół wymaga od nas przyjeżdżania na początku lub końcu drugiej dziesiątki i w zeszłych latach był to jeden z pierwszy elementów, którym się przyglądałem. Tym razem twórcy niestety go ukryli.
W karierze nie doczekaliśmy się zbyt wielkich zmian - pokonujemy kolejne wyścigi, zbieramy punkty, staramy się wykonywać oczekiwania włodarzy i rywalizujemy z kolegą z teamu, w między czasie negocjując umowę na przyszły sezon oraz śledząc nowinki prasowe. Tylko i aż tyle. Do trybów rozgrywki powrócił za to Grand Prix. W tym miejscu pozwolę sobie zacytować samego siebie z recenzji F1 2012 - "mam dziwne wrażenie, że w F1 2012 trybu Grand Prix nie ma tylko po to, by Codemasters mogło tryumfalnie go wprowadzić w F1 2013". Miałem więc racje, że GP wróci do gry - może twórcy nie chwalili się tym zbytnio, bo okazało się, że decyzja o usunięciu była błędna, ale tak czy siak musieli się z niej wycofać. I dobrze, nigdy nie rozumiałem w czym przeszkadzała im obecność tego trybu. Nawet jeśli nie cieszył się on (według nich) zbyt dużą popularnością, to nie widzę powodu, dla którego wycinanie go z F1 miałoby jakiekolwiek uzasadnienie. Zawsze lepiej dać graczom więcej niż mniej trybów, prawda?
Żałuję ponadto, że nie wycofano się z innych zeszłorocznych zmian - chociażby usunięciu trzech treningów (nadal jest tylko jeden) czy pozbawienia kariery rozmów z dziennikarzami po wyścigu. Nadal będę wytykał Codemasters hasło reklamujące F1 2011 "Be the driver, live the life, go compete" - czy to nie jest już dla nich takie ważne, skoro wycinają elementy pozwalające lepiej wczuć się w życie wyścigowego kierowcy? W końcu jego praca to coś więcej niż kręcenie kółek po torze. To także szampan podczas świętowania zwycięstwa czy łzy po przegranej. W F1 od "Mistrzów Kodu" takich elementów trochę brakuje.
Pozostając w temacie trybów rozgrywki - twórcy zostawili wyzwanie sezonowe w praktycznie niezmienionej formie oraz opracowali nowe scenariusze dla trybu wyzwań, co jest akurat w miarę dobrym posunięciem. W F1 2012 nie było ich zbyt wiele, tym razem podzielono je nawet na poszczególne grupy z rosnącym poziomem trudności. Nadal jednak niezbyt przekonuje mnie cała formuła zabawy w tym trybie - twórcy wymagają od graczy wskoczenia w bolid i kręcenia dobrych czasów praktycznie z miejsca, bez możliwości rozgrzewki czy dostępu do ustawień bolidu. Osobiście każdy wyścig poprzedzam odpowiednią rozgrzewką i treningiem, by opanować przejazd toru jak najlepiej. W trybie wyzwań tak się nie da.
Największa nowością w tegorocznej części jest dodanie trybu classics, który pozwala wcielić się w kierowców z czasów silników "turbo" (m.in. Nigel Mansell) i pojeździć bolidami z tamtych lat. Łącznie jest ich pięć - dwa Lotusy, dwa Williamsy i jedno Ferrari. Korzystamy z nich podczas czasówek, pojedynczego Grand Prix oraz trybu wyzwań na dwóch torach - Jerez i Brands Hatch. Generalnie pomysł jest świetny, a i wykonanie nie zawodzi. Od stylizacji przez używaną kolorystykę czy nawet specjalną czcionkę - gra pozwala nam wczuć się w klimat tamtych lat całkiem wiarygodnie. Szkoda jednak, że nie możemy rozegrać całego trybu kariery, a część zawartości dostępna jest albo w specjalnej droższej wersji, albo w formie DLC. To bardzo nieładne posunięcie Codemasters - do tej pory nie decydowali się na wycinanie gotowej części gry i osobną jej sprzedaż. Gdyby cała zawartość classics była dostępna w podstawowej wersji gry, Mistrzowie Kodu otrzymaliby same brawa. Tymczasem dostaje im się po głowie za wycięcie połowy zawartości (dwa tory oraz bolidy i tory z lat 90-tych) - i słusznie. Gdyby chociaż DLC zadebiutowało za sześć miesięcy, można by pomyśleć, że dopiero co je opracowali. A twórcy nawet nie ukrywają, że zawartość przygotowana została jeszcze przed premierą, a za jej część oczekują dodatkowej porcji monet. I zamiast dobrego wrażenia pozostaje niesmak.
Dla rozgrywki duże znaczenie ma inna nowość - możliwość zapisu stanu gry w dowolnym momencie. Przedtem, by zapisać grę podczas wyścigowego weekendu trzeba było opuścić tryb treningu bądź kwalifikacji. Lecz wtedy zabawę zaczynaliśmy od początku sesji w trakcie której zakończyliśmy zabawę. O zapisaniu gry podczas wyścigu nie było natomiast mowy. W F1 2013 zapisać możemy w dowolnie wybranej przez nas chwili, także podczas jazdy na torze, dzięki czemu rozgrywanie Grand Prix na dystansach 50 czy nawet 100 procent nabiera więcej sensu. To świetna nowość, która jednak powinna być w grze od samego początku. Szkoda, że nie pojawiła się wcześniej.
Drobne zmiany poczyniono w kwestii modelu sterowania. Osobiście znacznie lepiej czuję bolid - między innym dzięki temu, że sporo pracy poświęcono fizyce opon oraz procesowi ich zużywania. Jest to zmiana na plus, ponieważ nie można już szaleć na zużytych gumach i należy bacznie pilnować zjazdu do boksu w celu ich wymiany. Niestety, w porównaniu do poprzednich części serii bolidy znacznie gorzej skręcają - zakręty, które w poprzednich częściach można było pokonywać pełnym gazem wymagają teraz większej uwagi i mniejszej prędkości. Wszystko dlatego, że zwiększono podsterowność bolidów i zmniejszono ich promień skrętu. Osobiście bardziej pod tym względem podobały mi się wcześniejsze wersje F1. Także dlatego, że w F1 2013 bolid łatwiej jest opanować w sytuacji utraty przyczepności i to z wyłączonymi wspomagaczami sterowania.
Zauważalne są także zmiany w sztucznej inteligencji przeciwników, która próbuje aktywniej atakować i częściej zdaje się szukać sytuacji do wyprzedzania. Nadal jednak przeciwnicy komputerowi jeżdżą zachowawczo, rzadko podejmuję większe ryzyko, zbyt rzadko popełniają także błędy. W prawdziwej Formule 1 każdy wyścig obfituje w kryzysowe sytuacje - od zablokowanych kół przy hamowaniu, przez wypadnięcia z toru czy kolizje z innymi bolidami oraz awarie. W F1 od Codies tego typu zdarzeń zbyt często nie uświadczymy.
Większych zmian nie wprowadzono także w stronie wizualnej gry, choć byłoby o to w miarę trudno. Biorąc pod uwagę, że gra ukazuje się w bardzo podobnej wersji na PC oraz PlayStation 3 i Xbox 360 trudno byłoby chyba stworzyć ładniejszą grafikę - jednocześnie gra jest zbyt mało popularna, by wersja komputerowa mocno różniła się od konsolowej. Pomimo tego, zarówno tory, jak i bolidy wyglądają naprawdę świetnie, a najlepiej prezentują się zmienne warunki pogodowe, w szczególności jazda w deszczu - oczko w głowie Codemasters. Efekty ochlapanego ekranu i strumienia wody wydobywającego się z bolidu jadącego przed nami są naprawdę fenomenalne. Dobrze prezentuje się także strona audio, choć głosy i dykcja polskich lektorów mogłyby być bardziej naturalne.
Reasumując, F1 2013 jest małym krokiem w przód w stosunku do poprzedniej części. Twórcy wycofali się ze złych decyzji, usprawnili model prowadzenia bolidu, troszkę poprawili inteligencję przeciwników i wprowadzili tryb z klasycznymi bolidami. Osobiście troszkę odczuwam niedosyt - to nadal niezbyt wiele jak na grę ukazującą się co roku. Gdyby tylko Codemasters tego chciało, F1 2013 mogłoby ukazać się w formie patcha do poprzedniej cześci. Tryb classics w ogóle mógłby być sprzedawany jako osobne DLC - już teraz za jego połowę trzeba nieźle zabulić. Dlatego też grę polecam jedynie największym jej fanom. Tym, którzy spędzą przy niej setki godzin. Kupno zaryzykować mogą także te osoby, które nie nabyły F1 2012. Reszcie zalecę ostrożność. Wydaje się, że to najlepsza i najpełniejsza gra z serii F1 i jednocześnie idealny tytuł do zakończenia pewnego etapu, ale jeśli chcecie się po prostu pościgać bolidami w fajnej grze - starsze wersje nadadzą się do tego równie dobrze.
Zamów grę F1 2013 w sklepie gram.pl: