Narco Terror - recenzja

Patryk Purczyński
2013/08/16 14:20
0
0

Skok Deep Silver i Rubicon Organization na przemysł narkotykowy jest przesiąknięty klimatem klasycznego amerykańskiego kina akcji i pełen eksplozji. Tylko czy aby nie są to puste strzały na wiwat?

Narco Terror - recenzja

Od czasów takich tytułów, jak Contra czy Metal Slug znakomicie wiemy, że dobra rozwałka nigdy nie jest zła. Żeby jednak mówić o dobrej grze, twórcy muszą zaoferować coś więcej. I tu właśnie leży pies pogrzebany w przypadku nowej produkcji Rubicon Organization, Narco Terror. Jest ona ewidentnym przykładem na to, że nie samą rzeźnią człowiek żyje, jakkolwiek wciągająca by ona nie była. Tytuł ten jest ubogi zarówno w tryby zabawy, jak i gameplayowe funkcje i możliwości.

W Narco Terror wcielamy się w Quinna, gościa, który spokojnie mógłby być kuzynem każdego kinowego terminatora. W kwestii fabuły zrywa się tu nie tyle powiew, co prawdziwy huragan przywołujący klimat lat 80. Jest kartel narkotykowy, tysiące nieszczęśników do wybicia, porwanie córki głównego bohatera, dawny przyjaciel, który okazuje się szują i oczywiście twardoskóra maszyna do zabijania, która nie cofnie się choćby na krok, prąc ślepo przed siebie w celu uratowania latorośli i udaremnienia przemytu stulecia. Są też wybuchy na każdym niemal kroku i wygrywane na gitarze elektrycznej ciężkie rytmy. Słowem - wszystko, co potrzebne jest tandetnemu scenariuszowi z quasi-Rambo w roli głównej. No dobrze, prawie wszystko, bo twórcy nie pokusili się o wplecenie w to wszystko kobiety, której miłość do naszego żywego arsenału nikogo za serca co prawda nie chwyci, ale za to doprowadzi do szczęśliwego finału.

Narco Terror nie ma być jednak kandydatem do nagrody Writers Guild Awards, a dostarczycielem surowego mięcha - i z tej roli się wywiązuje. Trudno jednak zepsuć coś, co funkcjonuje od wielu, wielu lat, nawet nie próbując dodać coś od siebie. Rubicon Organization poszło po linii najmniejszego oporu. Jedynym trybem rozgrywki jest kampania podzielona na kilka misji, a celem, oprócz przejścia ich bez szwanku, jest nabicie jak największej liczby punktów. Dzięki temu poszczególne etapy można powtarzać niemal w nieskończoność, starając się wykręcić jeszcze lepszy wynik i zdobyć jeszcze wyższe miejsce na tablicy wyników. Szkoda, że twórcy nie pokusili się o stworzenie chociażby tak popularnego ostatnimi czasy trybu wyzwań, w którym gracz musi mierzyć się z niekończącymi się falami przeciwników. Stworzenie kilku czy nawet kilkunastu małych aren do takiej walki nie byłoby zapewne wielkim wysiłkiem, a dostarczyłoby jeszcze więcej zabawy.

Główny bohater dysponuje zaledwie czterema rodzajami broni (pistolet, strzelba, karabin i działko), wzmacnianej wedle uznania przez cztery dopalacze, a także granatami. Od czasu do czasu na planszy da się znaleźć broń specjalną z ograniczoną amunicją lub działo stacjonarne, z rzadka można też liczyć na huraganowe wsparcie z powietrza. Po drodze napotykamy na liczne pojazdy, ale jedyne co możemy z nimi zrobić, to ostrzelać je doprowadzając do wybuchu, który zmiecie grupkę przeciwników. Poziomy z udziałem środków transportu (samolot i łódź) również istnieją, ale to niestety niewypał, przypominający bardziej zaawansowaną wersję Space Invadera.

GramTV przedstawia:

Gry takie jak Narco Terror mogłyby, a wręcz powinny mieć także rozbudowany aspekt platformówkowy. Główny bohater potrafi co prawda skakać, ale jest to umiejętność przydająca się w większym stopniu do uniknięcia ostrzału, podobnie zresztą jak skok tygrysi. Przemieszczanie się po platformach to rzadkość, co znacząco zubaża rozgrywkę. Kolejne misje są w do siebie bliźniaczo podobne, może oprócz tych sekwencji, w których oprócz setek wojowników broniących swego narkotykowego imperium, musimy się mierzyć także z ostrzałem z powietrza. Nie ma tu nawet znaczenia, czy przemierzamy akurat jakiś zatęchły magazyn, dżunglę czy inne wertepy.

Zastrzeżenia można też mieć do takich rzeczy, jak praca kamery (niekiedy unosi się np. nad zadaszeniem zasłaniającym decydującą część pola bitwy) czy tego, że główny bohater ma problemy z jednoczesnym cofaniem się i strzelaniem przed siebie, nie mówiąc już o topornym ciskaniu granatami. Wygląd Narco Terror również nie jest mocną stroną tego tytułu. Zawodzą zwłaszcza animacje oraz fakt, że wszyscy żołnierze danego typu wyglądają dokładnie tak samo. Ekipa Rubicon Organization także w tym względzie niespecjalnie skalała swoje ręce wytężoną pracą i zwyczajnie poszła na łatwiznę.

Czy pomimo wszystkich tych ograniczeń Narco Terror w ogóle nie jest warte naszej uwagi? Niekoniecznie - jak już wspomniałem na początku, dobra rozwałka nigdy nie jest zła, i ta zasada znajduje zastosowanie również w przypadku tej produkcji. Kiedy wyrzynamy kolejne hordy przeciwników, to nie ma znaczenia, że rozgrywka jest schematyczna do bólu i nie oferuje zbytniego zróżnicowania. Gra spełnia swoją relaksacyjną rolę, dając pole do wyżycia się, najlepiej w duecie - w kooperacji, jak to zwykle bywa w przypadku takich tytułów, radość jest podwójna. Prosty system drop-in/drop-out sprawia, że znajomy może dołączyć do zabawy na dowolnym etapie kampanii.

Największą bodaj wadą Narco Terror, na którą składają się zresztą wszystkie wymienione już aspekty, jest to, że gra w żaden sposób nie wybija się spośród produkcji sobie podobnych. Dlatego też jeśli macie ochotę coś powybijać, lepiej chwyćcie za nieco starsze, ale po prostu o klasę lepsze tytuły, jak choćby Renegade Ops od Avalanche Studios. Jeżeli natomiast cierpicie na niedostatek tego typu gier, Narco Terror spełni Wasze oczekiwania jako najprostszy przedstawiciel gatunku. Cena nie jest wygórowana, zwłaszcza jeśli złożycie się ze znajomym, czy - jakby to powiedzieli bohaterowie gry, z gringo, wespół z którym będziecie później siać zniszczenie w szeregach przemytników koki.

6,0
Nawet liczne wady i uproszczenia nie psują tej sprawdzonej formuły
Plusy
  • rozwałka na całego - i tak naprawdę czegóż więcej potrzeba?
  • daje radę w co-opie
  • klimat - lata 80. wiecznie żywe!
  • cena
Minusy
  • kampania jako jedyny tryb zabawy
  • schematyczne misje
  • skromny arsenał
  • użycie pojazdów tylko w wydzielonych fragmentach rozgrywki
  • słabiutkie te wydzielone fragmenty rozgrywki z użyciem pojazdów
  • drobne błędy techniczne
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!