Resident Evil: Revelations - recenzja

Mateusz Kołodziejski
2013/05/20 09:27

Fani Resident Evil nie mają łatwego życia - od lat wyczekiwali odsłony, która przywróci serii elementy survival horroru, a kiedy taka się pojawiła, dostępna była wyłącznie na 3DS-ie. Przynajmniej do tej pory, bo Resident Evil: Revelations właśnie atakuje platformy stacjonarne. Tylko czy na dużym ekranie straszy tak samo skutecznie jak na małym?

Resident Evil: Revelations - recenzja

Nie ma zgody co do tego, który z Residentów jest szczytowym osiągnięciem gatunku wirtualnych przerażaczy. Starsi gracze często wskazują tu reprezentantów oryginalnej trylogii, podczas gdy młodsi nierzadko optują za "czwórką", w której producent Shinji Mikami na nowo zdefiniował survival horror. Wszyscy za to jak jeden mąż przytakują, że od czasu Resident Evil 5 mamy już do czynienia co najwyżej ze strzelaniną z dreszczykiem. Tymczasem Resident Evil: Revelations zarówno fabularnie jak i pod względem rozgrywki usadawia się gdzieś pomiędzy tymi dwoma częściami, łącząc klaustrofobiczny klimat sprzed lat z momentami, w których celne oko i szybka ręka są gwarancją przetrwania.

W dzisiejszym odcinku

Jako, że mamy do czynienia ze spin-offem, historia Revelations nie wnosi zbyt wiele do residentowego kanonu, ale została w nim bardzo mądrze osadzona przede wszystkim za sprawą głównych bohaterów. Ponownie przyjdzie nam pokierować losami weteranów Jill i Chrisa, którym towarzyszyć będą nowi partnerzy - mówiący z przezabawnym makaroniarskim akcentem Parker Luciani i damulkowatą Jessicą Sherawat. Cała czwórka będzie poszukiwać przyczyn ataku terrorystów określających się jako Veltro na zbudowane na wodzie miasto Terrorgrigia. A przy okazji zmierzy się z nieznanym wcześniej wirusem (którym to już z kolei?). Dodatkowo zakręconych na punkcie serii czeka miła niespodzianka - będzie szansa dowiedzieć się nieco więcej na temat działalności pozarządowej organizacji BSAA, na której usługach pozostają bohaterowie.

Sposób narracji jest dość nietypowy dla Residentów, bo przywodzi na myśl serial telewizyjny. Gra została podzielona na 12 epizodów, a rozpoczynając każdy z nich z krótkiego streszczenia dowiadujemy się co wydarzyło się wcześniej. Widać tu wyraźnie, że mamy do czynienia z produkcją dedykowaną handheldowi, która z założenia powinna pozwalać na szybkie, nieregularne partyjki w wolnym czasie, ale nie przeszkadza do bynajmniej w trakcie dłuższej sesji przed ekranem telewizora. Wrażenie oglądania ulubionego tasiemca jest teraz nawet silniejsze, a epizodyczna struktura pozwoliła scenarzystom na przerzucanie akcji w miejscu i w czasie przez co nuda na pewno nam nie grozi. Z drugiej strony fabuła jest przez to poszarpana i miejscami można się zatrzymać na chwilę zastanawiając się nad tym, co właściwie robimy w lodowej jaskini, skoro jeszcze chwilę wcześniej znajdowaliśmy się w majestatycznej sali balowej wielkiego liniowca.

Witajcie w Rezydencji... to jest na Statku Zła

Właśnie, do tej pory nie wspomniałem o największej (dosłownie) bohaterce Resident Evil: Revelations, czyli Queen Zenobii. Jest to ogromny statek wycieczkowy, który Jill i Parker przeszukują metodycznie w nadziei na znalezienie tropu, który doprowadzi ich do zaginionych Jessici i Redfielda. Sporo czasu spędzamy tu przemierzając wąskie korytarze przeznaczone dla personelu upstrzone plamami krwi, resztkami ciał i tajemniczym śluzem. Większość przygody rozgrywa się jednak w pomieszczeniach przeznaczonych dla zamożnych pasażerów i tutaj starzy residentowcy poczują się jak w domu. Obłożone boazerią korytarze, bogato wyposażone pomieszczenia, obszerne sale jadalne czy zdemolowane biblioteki jako żywo przypominają tytułową rezydencję. Gdyby jeszcze tylko w miejsce zmutowanych topielców pojawiały się zombie mielibyśmy sequel idealny, ale i bez tego ciężki klimat z przeszłości momentami powala. Witajcie w Rezydencji... to jest na Statku Zła, Resident Evil: Revelations - recenzja

Powraca nie tylko dawna sceneria, ale i metody straszenia. Dużą rolę odgrywa oświetlenie - bohaterowie wyposażeni są w latarki, które wywołują niekiedy przerażające cienie, a czasem z tych cieni wyskakują jeszcze bardziej przerażające maszkary. Poczucie zagrożenia skutecznie wywołują też dźwięki. W myśl zasady, że najstraszniejsze jest to, czego nie widać, często towarzyszą nam niepokąjące odgłosy jak szuranie, pojękiwanie i skrzypienie drzwi. Ciary przechodzą po plecach w chwilach, kiedy słyszymy zbliżające się zagrożenie, a nasz magazynek świeci pustkami, co wcale nie zdarza się tak rzadko. W przeciwieństwie do "piątki" i "szóstki" w Revelations amunicji jest niewiele, więc każdy pocisk żegnamy z niekłamanym żalem.

Jeżeli poważnie myślimy o przetrwaniu w tych okolicznościach, trzeba będzie robić częsty użytek z nowości w serii, czyli skanerze otoczenia o nazwie Genesis. Patrząc przez jego wizjer znajdziemy ukryte lecznicze ziółka i dodatkowe schowki z amunicją. Na początku ten elektroniczny gadżet bardzo mi się spodobał, ale z czasem korzystanie z niego zaczęło być przykrym obowiązkiem, bo przejrzeć przy jego pomocy trzeba praktycznie każde pomieszczenie. Co ciekawe niektóre z „ukrytych” przedmiotów znajdują się w miejscach doskonale widocznych (np. na blacie biurka), tyle, że widzimy je dopiero, kiedy spojrzymy przez Genesisa. Bronie się przed tym, żeby podejrzewać twórców o sztuczne wydłużanie czasu gry, ale właśnie tak to wygląda.

GramTV przedstawia:

Lista nie do końca trafionych pomysł jest zresztą dłuższa. Za chybiony uważam koncept chodzenia w parach, zwłaszcza, że kampania pozbawiona jest funkcji kooperacji. Nasi partnerzy nie wnoszą zbyt wiele do rozgrywki, za to odzierają ją z bardzo ważnego z punktu widzenia survival horroru poczucia osamotnienia. Dlatego też najlepsze są te fragmenty, kiedy postacie rozdzielają się i jesteśmy skazani na siebie i własne umiejętności. Nie podobały mi się też etapy czysto strzelankowe, a najgorsze były te z udziałem Quinta i Keitha, dwóch najgorszych bohaterów w historii Resident Evil. Pierwszy jest pseudo-geekiem, drugi debilnym luzakiem, którego ulubionym powiedzeniem jest "Mam to gdzieś". W zamyśle epizody te miały nam pewnie dać wytchnienie od ciężkiej atmosfery, tylko kto powiedział, że potrzebujemy takiego żenującego odpoczynku? Niespełna 9 godzin, jakie zajmuje przejście kampanii mogłoby jak dla mnie być wypełnione wyłącznie mrokiem i grozą.

Kto by pomyślał, że to gra z 3DS-a

Obawiałem się trochę o poziom oprawy Resident Evil: Revelations, jak się okazało zupełnie niepotrzebnie. Gry wygląda lepiej niż niejedna wersja HD produkcji z PlayStation 2. Wspomniane już oświetlenie powinno być dumą grafików. Świetnie prezentują się też szczegółowe modele postaci, chociaż ich animacje trapi ta sama sztywność co na 3DS-ie. Niektóre tekstury ścian i podłóg mogłyby wyglądać lepiej, ale nie psują one ogólnego, pozytywnego wrażenia. Kto by pomyślał, że to gra z 3DS-a, Resident Evil: Revelations - recenzja

Wielka szkoda, że poziomowi dźwięków i grafiki nie dorównuje polska kinowa lokalizacja. Nie jest źle, jednak przynajmniej w kilku przypadkach zamiast bać się, parsknąłem śmiechem. Bo jak inaczej zareagować na potworka w stylu: "Kiedy odniesieś obrażenia zjedź zioło, żeby nie zginąć". Moim ulubionym jest z kolei: "Użyj ataku fizycznego na chwiejących się wrogach". Tak jakbyśmy poza atakami fizycznymi dysponowali jeszcze mentalnymi albo magicznymi.

Przygotowanie przez Capcom stacjonarnego Resident Evil: Revelations było doskonałą decyzją. Teraz więcej osób ma okazję zapoznać się z tą interesującą pozycją, która jest swojego rodzaju powrotem do korzeni serii, choć w nowoczesnym wydaniu. Przyszłość serii zależy podobno od wyników sprzedaży ostatnich Residentów, macie więc szansę zagłosować portfelami. Mobilizacja fanów survival horroru jest potrzebna, bo napakowany akcją Resident Evil 6 do końca marca znalazł niemal 5 mln nabywców.

7,9
Mały Resident na dużym ekranie jest piękny. I straszny
Plusy
  • klimat pierwszych RE
  • powrót elementów survival horroru
  • interesujące miejsce akcji
  • kooperacyjny tryb Szturmu
  • solidna oprawa audio-wideo
Minusy
  • poszatkowana fabuła
  • drętwość animacji bohaterów
  • nadużywanie Genesisa
  • fragmenty czysto strzelankowe
  • bezużyteczni towarzysze psują klimat
  • wyśrubowana cena jak na grę sprzed półtora roku
Komentarze
26
Usunięty
Usunięty
01/06/2013 09:35

A teraz przyznać się....Jaką gaże dali by recenzent dał tak wysoką ocenę do gry, która na nią zwyczajnie nie zasługuje.

Usunięty
Usunięty
01/06/2013 09:35

A teraz przyznać się....Jaką gaże dali by recenzent dał tak wysoką ocenę do gry, która na nią zwyczajnie nie zasługuje.

Usunięty
Usunięty
31/05/2013 17:58

Ja powiem tak najlepsze 3 Resident Evil1)RE42)RE23)RE1A najgorsze 3/4 Resident Evil1)RE5/RE62)RE33)RE ORC




Trwa Wczytywanie