Hawken - betatest

Sławek Serafin
2012/11/02 11:12
4
0

Hawken podniecił wszystkich już pierwszymi obrazkami, a potem obietnicami nakręcił sporą spiralę oczekiwań. Czy je spełnia? Graliśmy, wiemy.

Hawken podniecił wszystkich już pierwszymi obrazkami, a potem obietnicami nakręcił sporą spiralę oczekiwań. Czy je spełnia? Graliśmy, wiemy. Hawken - betatest

Hawken dobry jest. Tyle mogę powiedzieć z czystym sumieniem. Może nie wybitny, ale naprawdę dobry. Czekałem na niego, wiele się po nim spodziewałem, miałem straszną ochotę zagrać - i nie rozczarowałem się tymi kilkoma godzinami spędzonymi w becie. A to dobry znak. Z drugiej strony jednak zachwycony też nie byłem - po prostu grało mi się dobrze, przyjemnie i emocjonująco, ale gdy tak na chłodno analizowałem później to doświadczenie, to nie byłem pewien, czy Hawken podobał mi się aż tak bardzo, by stał się moją nową, ulubioną sieciową strzelanką. No, ale to była tylko beta, z jedną mapą i maksymalnie ograniczonym czasem, który mogłem spędzić na strzelaniu do innych mechów - może przy dłuższej ekspozycji na hawkenowe uroki zmienię zdanie.

A uroku ma ta gra wiele, także po części dzięki temu, jak wygląda. Dopracowana, przemyślana, wystylizowana już na poziomie samych menu - ktoś w Adhesive Games wie, że ładne zawsze podoba się bardziej. I wie też, jak projektować mechy, bo te tutaj wyglądają fenomenalnie, czyli jak... kupy złomu. Tak, to nie lśniące, wypucowane, wystylizowane przez Tomka Jacykowa seksowne maszyny, ale sterane, brudne pojazdy bojowe, po których widać na pierwszy rzut oka, że brały udział w niejednym starciu i że zbudowano je by były funkcjonalne, a nie przede wszystkim ładne. Już za pomocą mechów Hawken komunikuje swoją spójną, ponurą wizję mrocznej przyszłości - a potem oglądamy pierwsze pole bitwy i klimat wylewa nam się z monitora prosto na klawiaturę... na szczęście tylko metaforycznie, bo inaczej byłoby po tejże klawiaturze, jako że klimat jest gęsty jak syrop i wyczyścić już by się jej nie dało. Pierwsze obrazki i szkice koncepcyjne nie kłamały, Hawken rzeczywiście wygląda niesamowicie, a pierwsze skojarzenie, jakie przywodzi na myśl, to cyberpunkowe anime Ghost in the Shell. Z byle czego się inspiracji nie czerpie, nie?

A jak wygląda rozgrywka? Bawiłem się głównie w tryb oblężenia, który jest tak naprawdę klasycznym podbojem, tyle że dzięki prostemu zabiegowi zyskuje uzasadnienie. Zamiast sztucznej mechaniki jakichś tam abstrakcyjnych punktów kontroli, które trzeba przejmować, bo trzeba przejmować, choć nie ma w tym żadnego głębszego sensu, mamy w Hawken silosy z rakietami. Jak w Battlefield 2142, jeśli ktoś pamięta. Kontrolowany przez naszą drużynę silos strzela w kierunku bazy wroga, stopniowo przegryzając się przez jej pancerną osłonę, a celem całego starcia jest zniszczenie właśnie tejże bazy. Proste, eleganckie, sprytne uzasadnienie tego, że biegamy jak w każdej innej grze od flagi do flagi - i nawet jeśli to żadna rewolucja, to wierzcie mi, czuć różnicę gdy się wie, że bijemy się z sensem, a nie według jakichś abstrakcyjnych reguł udawanego starcia. Ale to w sumie i tak mało ważne jest.

GramTV przedstawia:

Główny wyróżnik Hawken to mechy. Bez nich gra byłaby jeszcze jedną taką samą strzelanką jak inne - bo nią jest, ukryć się nie da, u podstaw gry nie leży bowiem nic nowego czy innowacyjnego. Oprócz mechów. To one są powiewem świeżości i nadają całości unikalnego stylu i smaku. Dlaczego? Bo mają inną motorykę. Inną niż wszystko. Inną niż żołnierze z Call of Duty, czołgi z Battlefielda, czy nawet stalowi kuzyni z Mechwarriora Online. Hawkenowe zabawki są jednocześnie ciężkie jak nażarte po uszy krowy i zwinne jak surykatki w rui. Gdy lezą przed siebie, bo one nie idą tak po prostu, tylko ciężko człapią, to czujemy całym sobą ich niezgrabną, ograniczającą masę. A potem wystarczy na ułamek sekundy wdusić przycisk zapłonu silników odrzutowych i ta stalowa łamaga zmienia się w żywe srebro, skaczące i robiące uniki nie gorzej niż gracze w Quake'a. Projektanci Hawken fenomenalnie wygrali ten kontrast, tworząc unikalną mieszankę powolnej ociężałości i zawrotnej mobilności. W innych grach tego się nie uświadczy, inne gry mają swoje ustalone tempo i dość płaską dynamikę - a Hawken przechodzi cały czas ze stanu leniwej zimnej cieczy do rozpieranego energią gorącego gazu i odwrotnie. Strasznie to fajne. I świetnie nakręca tempo, dając też jednocześnie chwilę spokoju na oddech.

Sama walka też jest świetna, nie tylko dzięki dzikim odrzutowym unikom. Ma swój styl i wyjątkowy charakter. Mechy są relatywnie wytrzymałe, więc klasyczne pojedynki trwają nieco więcej niż sekundę czy dwie, zwłaszcza jeśli mamy między sobą jakieś przeszkody terenowe. Ale z drugiej strony, możemy starcie szybko skończyć, jeśli tylko wiemy co robimy i potrafimy dobrze wykorzystać dostępny arsenał. A ten, choć wydaje się dość ubogi, bo pomiędzy sześć klas mechów w becie rozdzielono może w sumie z osiem różnych rodzajów broni, to przy bliższym poznaniu okazuje się być przemyślany, zróżnicowany, całkiem znośnie zrównoważony i przede wszystkim wymagający umiejętności. To znaczy, umiejętności większych niż te zwykłe potrzebne do grania w strzelanki. Prosty przykład zilustruje o co mi chodzi: Kilka klas mechów wyposażonych jest w wyrzutnię rakiet, które zadają obrażenia nie tylko przy bezpośrednim trafieniu, ale też w bezpośrednim sąsiedztwie wybuchu. Nic specjalnego, prawda? Prawda. Ale rakiety można detonować w locie. Jeśli wróg robi unik, jeśli źle obliczyliśmy jego ruch, jeżeli z jakiegoś powodu pocisk ma chybić, możemy go "wybuchnąć" gdy będzie przelatywał obok wroga, by choć trochę krzywdy mu wyrządzić. Niby proste rozwiązanie, ale tworzy dla tej broni drugi, głębszy poziom wtajemniczenia. I to nie jest wyjątek w skali gry, bo prawie każda broń ma tutaj, jak w Painkillerze, alternatywny tryb prowadzenia ognia. I ogólnie wydaje się, że cały Hawken składa się z warstw, z kolejnych poziomów zrozumienia gry, na które będziemy awansowali z czasem i wzrostem umiejętności.

Takie zwykłe awansowanie też tu jest. Mechy się rozwijają, mają drzewka umiejętności przypominające trochę tabelki z biegłościami z League of Legends, można je też dowolnie wyposażać w sprzęt ofensywny, defensywny i użytkowy... Ale nie można dać im innej broni, gdyż te są ustalone w celu zachowania równowagi gry. I bardzo dobrze, wystarczy już zabawy z dodatkowym sprzętem, który i tak potrafi bardzo mocno wpłynąć na pole bitwy. Jak te przeklęte wieżyczki na przykład, taka ich mać mechaniczna... To wszystko, czyli sprzęt, mechy, umiejętności i tak dalej, jest już zgrabnie wkomponowane w mechanikę mikrotransakcji - tylko za "skórki" dla mechów, czyli modyfikacje wyglądu, trzeba wyłożyć prawdziwą kasę. Każdą mającą wpływ na rozgrywkę rzecz można kupić tak samo za walutę zarobioną w bitwach, jak i za wymienione normalne pieniądze. Trochę przeraziły mnie ceny sprzętu, muszę przyznać, jak policzyłem, ile walk musiałbym stoczyć, żeby kupić sobie nowego mecha "za darmo". Tyle, że może nie będzie tak strasznie. Ba, jestem pewien, że nie będzie tak strasznie, bo gra jest naprawdę dobra.

Ale, jak już mówiłem, choć mi się podoba, to zachwytu nie wzbudza. Nie jestem bowiem pewien, na jak długo wystarczy uroku świeżości i nowości, jaki Hawken oferuje. Strzelanie się mechami jest świetne, jednak może spowszednieć - a gdy to się stanie, gra zmieni się w jeszcze jedną sieciową strzelankę taką jak wszystkie, bo podstawowa mechanika rozgrywki, choć solidna, nie jest ani nowa, ani porywająca. Za flagami biegamy w sieci już od prawie dekady i niektórzy z nas są już tym trochę znudzeni. Może fakt, że tym razem będziemy biegać mechem, tę nudną rutynę przełamie - a może nie. A może tylko na chwilę. Co oczywiście w ogóle nie zmienia faktu, że w Hawken trzeba będzie koniecznie zagrać, by samemu się przekonać. Mówiłem już, że jest dobry? No właśnie. Jest. W grudniu rusza otwarta beta. Nie przegapcie.

Komentarze
4
Usunięty
Usunięty
03/11/2012 17:11

Grałem w bete. Fajny klimat ale ta gra jest nudna. Nie ma w sobie nic szczególnego. Temat mechów przyciąga, grafika tworzy ciekawy klimat ale zalatuje nudą. NIe dla mnie...

Mejste
Gramowicz
02/11/2012 21:07

Ja od siebie dodam, że gra ma fenomenalne udźwiękowienie. Na dobrym i głośnym nagłośnieniu czułem się, jakbym faktycznie siedział za sterami tej kupy złomu.

Usunięty
Usunięty
02/11/2012 13:09

W becie chyba (?) była jeszcze jedna mapa, taka lekko pustynnaGra wygląda na świetna zabawę ale poczekam do premiery. Podoba mi się, że coraz więcej gier rezygnuje z zabijania przeciwnika w 2s.




Trwa Wczytywanie