Tydzień z XCOM: Laboratorium

Łukasz Wiśniewski
2012/10/12 17:30
5
0

Badanie Obcych, poznawanie ich biologii i wyciąganie z nich informacji o technologii, to jedna z podstaw działalności XCOM. Poprosiliśmy szefową działu naukowego, by nam nieco przybliżała ten aspekt działania agencji.

Badanie Obcych, poznawanie ich biologii i wyciąganie z nich informacji o technologii, to jedna z podstaw działalności XCOM. Poprosiliśmy szefową działu naukowego, by nam nieco przybliżała ten aspekt działania agencji. Tydzień z XCOM: Laboratorium

Witam, nazywam się doktor Vahlen, zarządzam pionem naukowym XCOM i oprowadzę państwa po laboratorium bazy głównej. Od razu uprzedzam, że niektóre rzeczy, jakie państwo zobaczycie na nagraniach i w prosektorium, na tyle odbiegają od ziemskiej biologii i bioetyki, że mogą wywołać szok lub problemy żołądkowe. Oprócz tego muszą państwo wybaczyć nam pewne środki ostrożności. Oczywiście widziałam upoważnienia rządów, dowodzące, że wszyscy tu obecni rozumieją tajemnicę i ryzyko. Po prostu niektóre z obcych artefaktów mogą być niebezpieczne, dlatego dla waszego dobra nasi strażnicy będą pilnować, by nie weszli państwo z nimi w kontakt. Na przykład proszę się nie zbliżać do tego świecącego obiektu.

Obcy nie są jedną, konkretną rasą, jak można by się odruchowo spodziewać. Skatalogowaliśmy już szereg gatunków i raczej nie skończyliśmy naszej pracy. Wygląda więc na to, że Ziemia nie jest pierwszym przystaniem na ich drodze. Mamy pewne poważne podejrzenia, kto jest w tym stadzie Obcych gatunkiem alfa, w czasie gdy rozmawiamy, nasi dzielni operatorzy są na akcji, mającej za cel dostarczenie żywego osobnika tego rodzaju. Tego typu zadania są bardzo niebezpieczne, ale konieczne i drużyny szturmowe to rozumieją. Korzystają na tym w pierwszej kolejności, gdy tylko kończymy badania i udaje się zagonić inżynierów doktora Shena do pracy. Sekcja zdradza tylko sekrety organizmu, a nie wiedzę zgromadzoną w mózgu...

Dodatkową komplikacją są złożone interfejsy broni Obcych, zawierające komendę autodestrukcji egzekwowaną w momencie, gdy organizm ich używający przestaje funkcjonować. Dlatego przez długi czas zbieraliśmy żałosne fragmenty uzbrojenia, bez wielkich szans na rekonstrukcję. Chwytanie żywych obcych organizmów wymaga od operatorów niebagatelnych umiejętności. Neurotoksyny są błyskawicznie zwalczane dzięki implantom i modyfikacjom genetycznym, w zasadzie jedyną skuteczną metodą jest porażenie silnym wyładowaniem elektrycznym. To zaś oznacza podejście na krótki zasięg do przeciwnika uzbrojonego w broń plazmową... Dodatkowo opancerzone cele wymagają wcześniejszej perforacji, a ulepszone organizmy trzeba osłabić ranami. Uważając, by nie zabić. Wielkie wyzwanie.

Pierwszym obcym organizmem, który napotkali nasi operatorzy był Sectoid. To humanoidalne osobniki o bardzo delikatnej budowie ciała i gigantyczną według naszych standardów czaszką, skrywającą zmodyfikowany mózg. Na polu walki stosowały taktykę niemal partyzancką - co biorąc pod uwagę ich filigranowe ciała nie powinno nikogo dziwić. Z podobnych powodów nie są w stanie używać cięższej broni. Nie zmienia to jednak faktu, że potrafią być niebezpieczne, gdyż jedna z modyfikacji mózgu obejmuje akcelerację zdolności PSI. Szeregowy Sectoid jest w stanie wspomóc innego tarczą kinetyczną, nieźle chroniąca przed zwykłą bronią palną.

Dalsze badania tego gatunku wykazały, że... nie do końca możemy mówić o gatunku. Przez długi czas wszystkie osobniki dostarczone do badań były perfekcyjnie wykonanymi klonami. Trudno było więc określić, czy nie jest to po prostu efekt czyichś eksperymentów genetycznych. Z drugiej strony tworząc sztuczną istotę raczej nie tworzono by obiektu tak delikatnego. Nieco światła na temat rzuciły badania nieco odmiennego Sectoida, schwytanego w bazie operacyjnej Obcych. Prawdopodobnie to oryginalny przedstawiciel gatunku, a reszta jest po prostu nie do końca udanymi kopiami. Niestety, osobnik był bardzo niebezpieczny, dysponuje między innymi zdolnością kontrolowania ludzkiego umysłu, więc badania i przesłuchania miały ograniczoną skalę.

Na kolejny gatunek natrafiliśmy przypadkiem, po prostu podczas jednej z misji do operatorów otworzyli ogień osobnicy, wyglądający jak ludzie. Wysocy na prawie dwa metry i bardzo szczupli (około 80 kg wagi), ale poza tym mający wszystkie cechy typu kaukaskiego. Okazało się, że nie byli to jednak ludzie... O ile pewne różnice skórne można uznać za niezdrową cerę, to oczy są ewidentnie gadzie. Znają swoją słabość i noszą okulary przeciwsłoneczne nawet w nocy. Znają szereg naszych języków i zwyczajów, można się jedynie zastanawiać, od jak dawna nas infiltrowali... Operatorzy ochrzcili ten gatunek po wojskowemu, prosto: Thin Man.

Gdy zmuszeni są wyjść z roli szpiegów, okazują się całkiem groźni w walce. Korzystają z lekkich karabinków plazmowych, ale to nie one są ich najróżniejszą bronią. Podobna do gadziej segmentowa konstrukcja kości zapewnia im dużą mobilność i zwinność. Na dodatek większość ich jamy klatki piersiowej wypełniona jest gruczołami produkującymi groźną toksynę, którą potrafią wypuścić ze sporą siłą. Badania nad tą toksyną zrewolucjonizowały naszą wiedzę medyczną przydatną w warunkach polowych. Na dodatek podczas przesłuchań okazali się być niezwykle cennym źródłem wiedzy o systemach nawigacyjnych UFO.

Kolejny przypadek wiele mówi o podejściu Obcych - tych właściwych, dowodzących innymi gatunkami - do kwestii życia. W zasadzie nie istnieje tam jakakolwiek namiastka bioetyki, cel uświęca środki. Floater, jak go nazwali operatorzy, nie jest już w zasadzie biologiczną istotą. To cybernetyczna hybryda, która pozbawiono dolej części ciała i tylu organów wewnętrznych, ile się dało. Większość modyfikacji, zwłaszcza instalacja silników, została wprowadzona w tak, hmmm... bezpośredni sposób, że proces ten musiał być potwornie bolesny. Efektem finalnym jest świetny żołnierz o wyglądzie rodem z koszmarnych snów lub niskobudżetowych horrorów.

Zdolność do latania na niedużej wysokości, implanty pozwalające unikać ostrzału, rakietowy dopalacz pozwalający na błyskawiczne zajedzie flanki naszych operatorów... to groźny przeciwnik. Jednakże najwyraźniej zmusiliśmy Obcych do wysiłku technologicznego, bo od pewnego czasu operatorzy napotykają głównie zmodyfikowane wersje Floaterów. Odsłonięte partie organiczne opancerzono lub usunięto. Dodano też wsparcie do obsługi cięższej broni. Na wpół oszalałe istoty, nafaszerowane cybernetyką, nie są dobrymi partnerami do rozmów, żywe osobniki nadają się w zasadzie tylko do testów.

O ile we wcześniejszych przypadkach balansujemy na pograniczy mówienia o gatunku i o projekcie bojowym, o tyle Mutoni są ewidentnie gatunkiem podbitym. Wszystkie osobniki są modyfikowane genetycznie, ale zachowały elementy świadczące o tym, jak żyły przed ulepszeniem. Tatuaże i rytualne skaryfikacje wskazują na prymitywną społeczność plemienną. Zapewne podbicie ich nie stanowiło dla naszych nieprzyjaciół większego problemu. W efekcie Obcy uzyskali żołnierzy o gigantycznych możliwościach. Ponad dwa metry wzrostu, gigantyczna masa mięśniowa niemal zupełnie pozbawiona tkanki tłuszczowe, wytrzymałe, masywne, lecz zarazem raczej lekkie kości... no i inteligencja wystarczająca do obsługi i konserwacji zaawansowanego sprzętu - zabójcze połączenie.

Napotkaliśmy trzy typy mutońskich żołnierzy, bardzo logiczny podział. Zwykłe osobniki stanowią trzon armii, używają karabinów szturmowych i granatów. Jednostki o niskiej inteligencji i wysokim poziomie agresji są stymulowane, by jeszcze bardziej rozwinąć ich potencjał. To ogarnięci żądzą krwi berserkerzy, zakuci w potężny pancerz i dążący do walki wręcz. Odnoszone przez nich rany jedynie pchają ich dalej, ku temu, który sprawił im ból. Nie dziwne, że takie zachowanie potrafiło wpędzić w panikę mniej doświadczonych operatorów. Najbardziej inteligentne osobniki dostają dodatkową stymulację intelektu, ozdobny pancerz (prawdopodobnie wzorowany na ich natywnej kulturze), ciężkie działa plazmowe. W armii Obcych pełnią rolę jednostek gwardyjskich i odczuwają z tego powodu wielka dumę.

Mając na uwadze to, że Obcy w zaawansowany sposób zajmują się cybernetyką, nie zaskoczyła nas obecność dron w ich armii. Podstawowe jednostki są niewielkie i nie stanowią poważnego zagrożenia. To drony naprawcze, dysponują laserowym palnikiem, którego mogą w razie czego użyć jako broni. Niebezpieczne stają się dopiero wtedy, gdy znajdą się tuż przy operatorach - mają zamontowane silne ładunki wybuchowe,odpalane w trybie autodestrukcji. Od pewnego czasu jesteśmy w stanie je hackować, więc bywa, że służą operatorom za zwiad na terenie wroga.

Dużo ciekawsze od dron jest to, co naprawiają. Tak zwane Cyberdyski to potężna broń, poruszająca się na poduszce anty-grawitacyjnej w formie dysku i przemodelowująca się na czas ataku. Co ciekawe, jest to rodzaj organizmu, opartego o krzem. Tak jakby twórcy zamiast robota chcieli stworzyć coś więcej. Zamiast krwiobiegu ma obieg plazmy w czymś, co bardzo przypomina żyły. Z tego względu w momencie zniszczenia może być dalej potwornie niebezpieczna, jeśli operator znajdzie się zbyt blisko w momencie eksplozji zdestabilizowanej plazmy. Z tego samego powodu nasze możliwości przebadania szczątków były znacznie ograniczone.

Spośród wszystkich istot wykorzystywanych przez Obcych na polu walki, Chryssalid zdecydowanie odbiega od wzorca. To niemalże doskonała broń biologiczna, zdolna wyniszczyć życie na wielkich obszarach. Taka agenda odbiega dalece od wzorca związanego z uprowadzeniami, badaniami i infiltracją. Być może dopiero nasza zdecydowana postawa skłoniła Obcych do użycia czegoś zbliżonego do broni ostateczne. Pająkowata istota zakuta w egzoszkielet, wprowadzająca w organizm jaja w momencie ugryzienia... potworne i w jakiś sposób perfekcyjne. Ofiara nie umiera od razu, staje się bezmózgim (działanie toksyn) nosicielem i żywicielem. Na kilka minut, bo tyle trwa okres inkubacji i pojawia się nowy Chryssalid gotowy do kolejnego cyklu rozrodczego. Jedyne, co mamy na pocieszenie, to fragmenty ich egzoszkieletu, których używamy do wzmocnienia pancerzy naszych operatorów.

Jedną z najbardziej zdumiewających obcych istot, na jakie natrafiliśmy, jest Outsider. O ile w ogóle jest istotą per se. Żadne próby schwytania nie udały się, bo w miejscu Outidera pozostaje jedynie krystaliczny przekaźnik. To i tak sukces, bo w momencie zabicia nie pozostawało absolutnie nic. To przeczy całej znanej nauce. Nauczyliśmy się używać kryształu, będącego rodzajem przekaźnika, do własnych celów - otworzył nam drogę do ziemskiej bazy Obcych. Nie zmienia to faktu, że dalej nie wiemy czym byli Outsiedrzy napotykani i filmowani przez naszych operatorów... prawdopodobnie to część kasty przywódczej Obcych, lub ich jakaś manifestacja.

Mówiąc o kaście przywódczej... Muszę państwa pożegnać. Operatorzy wrócili z misji ze schwytanym Etherealem, ewidentnie przedstawicielem "rasy panów". To zdumiewająca istota, delikatna z wyglądu, lecz dysponująca przerażającym zakresem zdolności PSI. Przy okazji będziemy mieli do zbadania nowy rodzaj machiny bojowej, którą operatorzy nazwali Sectopodem. Znacznie groźniejsza od Cyberdysku, zdolna do zmasowanego ostrzału artyleryjskiego i penetrowania pancerzy nieznanym typem promienia. Jutro państwa gospodarzem będzie doktor Shen z pionu inżynieryjnego.

Tydzień z grą XCOM: Enemy Unknown jest wspólną akcją promocyjną firm gram.pl i Cenega Poland.

GramTV przedstawia:

Komentarze
5
Usunięty
Usunięty
14/10/2012 18:29
Dnia 14.10.2012 o 18:11, rajin napisał:

Drogi kolego Gorthak, w odniesieniu do żołnierzy jednostek specjalnych na świecie stosuje się właśnie określenie ''operator''. Nie jest to nic dziwnego, terminologia ta jest używana również w przypadku specjalnych oddziałów Policji. I nie chodzi o to że ludzie tak o sobie to stosują, lecz same służby w swoich kręgach używają takiej terminologii. Zatem żołnierz Gromu czy Policjant z BOA jest OPERATOREM. Nie będę się zagłębiał w tłumaczenie z jakich powodów, ale tak jest, więc uważam twoje uwagi za nie na miejscu, szczególnie że krytykujesz coś nie posiadając elementarnej wiedzy w tym zakresie. Trochę pokory :)

O proszę... pokory u mnie nie brak, przepraszam za niewiedzę :) Myślałem, ze to kolejna kalka językowa ze zwrotów typu "tier one operator". Przyznam (odwołuję się również do tego co napisał Fang), że szukałem raczej w drugą stronę, czy w języku polskim funkcjonuje słowo operator, ale nie wpadłem na przeczesanie słownika terminów wojskowych (co, jak nad tym myślę, wydaje się dość oczywiste). Tak więc przepraszam autora za niesłuszne oskarżenia. Co prawda monotonia w używaniu tego terminu nadal boli oczy, ale przyznaję, że popełniłem błąd i dziękuję za wyprowadzenie z niego :)

Fang
Gramowicz
14/10/2012 18:11
Dnia 14.10.2012 o 17:46, Gorthak napisał:

Jak zobaczyłem to w komentarzu, to uznałem za żart, ale teraz... Poważnie? Operator? Od kiedy angielskie field operator można przełożyć dosłownie, w ten sposób? I to trzy razy w jednym akapicie? W języku polskim jest tak mało synonimów słowa żołnierz, że trzeba tworzyć nowe wyrazy?

Tylko że jest to normalnie używana nazwa ponieważ jest to konkretny typ żołnierza (nie mogę znaleźć jakieś dokładnej definicji):"Żołnierze JW Grom dzielą się na tak zwanych operatorów, czyli komandosów zespołów (pododdziałów) bojowych..." http://pl.wikipedia.org/wiki/Jednostka_Wojskowa_GROM"Pierwsi operatorzy (czyli żołnierze bezpośrednio biorący udział w operacjach bojowych)..." http://www.polityka.pl/kraj/analizy/1504318,1,kryzys-w-grom-ie.read

Usunięty
Usunięty
14/10/2012 18:11

Drogi kolego Gorthak, w odniesieniu do żołnierzy jednostek specjalnych na świecie stosuje się właśnie określenie ''operator''. Nie jest to nic dziwnego, terminologia ta jest używana również w przypadku specjalnych oddziałów Policji. I nie chodzi o to że ludzie tak o sobie to stosują, lecz same służby w swoich kręgach używają takiej terminologii. Zatem żołnierz Gromu czy Policjant z BOA jest OPERATOREM. Nie będę się zagłębiał w tłumaczenie z jakich powodów, ale tak jest, więc uważam twoje uwagi za nie na miejscu, szczególnie że krytykujesz coś nie posiadając elementarnej wiedzy w tym zakresie. Trochę pokory :)




Trwa Wczytywanie