Lost Planet 3 - wrażenia z prezentacji

Robert Sawicki
2012/08/16 13:00
3
0

Okej, przyznaję się – zapomniałem o Lost Planet. Kiedyś istniało, miałem kupić jak stanieje i tego nie zrobiłem, bo wolałem rzucać pieniędzmi w innych wydawców. Oj, dobrze wiecie o czym mówię. Jedna z tych „fajnych gier”, które zostawia się na potem, bo pod ręką są głośniejsze tytuły. Problem w tym, że teraz, choć nie wiem jakim cudem, to Lost Planet wraca na salony.

Okej, przyznaję się – zapomniałem o Lost Planet. Kiedyś istniało, miałem kupić jak stanieje i tego nie zrobiłem, bo wolałem rzucać pieniędzmi w innych wydawców. Oj, dobrze wiecie o czym mówię. Jedna z tych „fajnych gier”, które zostawia się na potem, bo pod ręką są głośniejsze tytuły. Problem w tym, że teraz, choć nie wiem jakim cudem, to Lost Planet wraca na salony.Lost Planet 3 - wrażenia z prezentacji

Jeśli mam być szczery (a wiem, że słusznie darzycie mnie bezgranicznym zaufaniem), to czegoś takiego po Capcomie nigdy bym się nie spodziewał. Nie zrozumcie mnie źle – są ludzie, którzy uwielbiają zdecydowaną większość ich gier i tytuły dobre rzeczywiście się zdarzają, ale dla mnie niemal wszystko (z dosłownie kilkoma wyjątkami) obecnie sygnowane ichniejszym logiem zawsze stanowiło miernotę. Średniaki, w które da się grać, ale na które nie ma szczególnego parcia, bo w życiu jest przecież tak wiele innych przyjemnych rzeczy do robienia - LEGO, zamawianie pizzy i inne tego typu pierdoły. Kiedy rozpoczęła się prezentacja gry, po cichu kończyłem notatki z poprzedniego pokazu, „bo na początku i tak nic się nie dzieje”. I jaki byłem głupi...

Mało co nie dostałem skrętu szyi, kiedy usłyszałem pierwszy monolog, a później i pierwszy dialog, wprowadzający wszystkich obecnych w temat. Gra aktorska powala. Dobrze się tego słucha, teksty złożone są w stu procentach naturalnie i jakby tego było mało, wszystko jest idealnie wyreżyserowane. Mam świadomość, że każdy ma swoje gusta, ale jeśli chodzi o moje, to swoją narracją Lost Planet 3 wtulił się we mnie swoimi małymi, słodkimi pazurkami, zakleszczył przy sercu i ani myśli puszczać, przynajmniej dopóki się nie wykrwawię z radości. Nie czekałem na gameplay, nie zwracałem też uwagi na całkiem ładną grafikę (o czym więcej w dalszej części) – po prostu cieszyłem się, że ktoś wreszcie wydał pieniądze na dobrego scenarzystę, reżysera i paczkę aktorów, która nie brzmi jak banda zmasakrowanych Furby ze zużytymi bateriami.

Uspokajając się na chwilę – nie jestem pewien, czy to wina Visceral Games i ich zimowego Dead Space 3, czy też jakichś działań ze strony Spark Unlimited (twórców Lost Planet 3), ale klimatycznie momentami uderzało właśnie wspomnianym horrorem od EA. Jest zima, są jaskinie pełne lodu i podobna perspektywa, z jakiej prowadzimy rozgrywkę. Cóż, jedna różnica przełamała wrażenie podobieństwa, a mowa o ogromnym mechu (który ma niby służyć do pozyskiwania energii termalnej, pffffrrrr), do którego główny bohater wskoczył na samym końcu rozpoczynającej pokaz cut-scenki. Zima jest fajna, bo można lepić bałwana? Sorry dzieci, ale na planecie gdzie panuje wieczny mróz mamy kroczące roboty z fajnym kokpitem i interfejsem, który doprowadza do spazmów radości. Dobrze wygląda, sprawiał wrażenie idealnego w prowadzeniu, a same wskaźniki (choć też bawiły się w Dead Lost Space Planet 3) cieszyły tak, jak nigdy.

Z początku sekwencja z mechem sprowadzała się do chodzenia w jedną stronę, bo tam jest nasz cel i tam mamy iść. Ale w momencie, gdy pojawia się gwałtowna burza, maszyna zamarza i bohater (gdzie widok jest z perspektywy pierwszej osobie) pozostaje sam w mechu, który się dezaktywuje, a wnętrze którego oświetlone jest jedynie przez resztki światła, które są w stanie przedrzeć się przez warstwę lodu osadzoną na szybach. Lubię bijący po twarzy klimat, a ten do bokserów się zdecydowanie zaliczał. Ale wracając do tematu.

Wbrew pozorom dalej wiele się nie zmieniło, bo wystarczyło wyjść z mecha, ostrzelać kilka stworków (co na podstawie moich doświadczeń z serią jest niezwykle zbliżone do poprzednich części serii z tą różnicą, że tutaj ostrzeliwanie wydawało się być znacznie bardziej soczyste) i wsiadać do mecha. Po co? Po to, żeby jedną mechaniczną łapką chwytać biedne potwory, a drugą, w której znajduje się wiertło, rozwiercać im małe, równie biedne ciałka, rozbryzgując przy tym tony płynów na przedniej szybie. Animacja wiercenia była nieco, cóż, średnia, ale efekt i tak był satysfakcjonujący. Nie bez powodu wszyscy obecni na sali uśmiechali się do ekranu, a pan z Capcomu robił taką minę, jakby miał dostać podwyżkę.

GramTV przedstawia:

Jeśli chodzi o tę część rozgrywki, która nie polega na wykorzystywaniu robotów do odwalania brudnej... roboty. Poza standardowym strzelaniem zaprezentowano kilka QTE, które pojawiały się w momencie przygwożdżenia postaci przez jednego z potworów – maltretowanie jednego przycisku było przerywane celowaniem drżącym nożem (co było pokazane przez pijany celowink) w pyszczek naszego przeciwnika i, jak na Quick Time Event, nie wyglądało to źle. Nikt nie obraziłby się, gdyby ten element wycięto z gry, ale skoro już jest to niech będzie, nikt nie będzie przez to płakać.

I to byłoby na tyle – nie pokazano nam wiele więcej, ale nie jest mi z tego powodu szczególnie smutno. Napatrzyłem się, nacieszyłem się i wiem, że Lost Planet 3 trafia na mój celownik. Znając życie nie nadrobię poprzednich części „bo nie”, ale nie powinno mi to szczególnie przeszkodzić w rozgrywce. Dzięki za niespodziankę, Capcom. Wy małe, zaskakujące dranie.

Najświeższe informacje z targów gamescom 2012 na gram.pl

Komentarze
3
mtsach
Gramowicz
27/08/2012 17:47

Uzupełnienie tekstu – soczysty zapis wideo z pokazu: http://youtu.be/NZ7UUqAUS7IJak dla mnie, szału nie ma, ale jest i tak lepiej, niż myślałem po pierwszych zapowiedziach.

ww3pl
Gramowicz
Autor
16/08/2012 21:44
Dnia 16.08.2012 o 19:54, zadymek napisał:

ww3pl Hmm: z jednej strony walka w LP3 to coś "zbliżone do poprzednich części serii" z drugiej, na pewno nie nadrobisz "poprzednich części". To jakie były te doświadczenia z serią?

Dema, kilkugodzinne posiedzenia u znajomych i tym podobne. O podobieństwie mogę mówić tylko na podstawie tego, co zobaczyłem, bo Capcom zagrać po prostu nie dał.Dzięki Capcom.

zadymek
Gramowicz
16/08/2012 19:54

ww3plHmm: z jednej strony walka w LP3 to coś "zbliżone do poprzednich części serii" z drugiej, na pewno nie nadrobisz "poprzednich części". To jakie były te doświadczenia z serią?




Trwa Wczytywanie