Przygody Tintina: Gra Komputerowa - recenzja

Rafał Dziduch
2011/12/03 09:00
2
0

Gra Przygody Tintina: Gra Komputerowa powstała rzecz jasna po to, by promować film Stevena Spielberga o tym samym tytule, który już jakiś czas temu przemknął przez kina. Jak jednak wiele innych tzw. egranizacji nie jest wcale obarczona przypadłością „klecenia na kolanie”. To całkiem fajna, choć prosta w swych założeniach robota studia Ubisoft Studios, której adresatem jest wyłącznie najmłodszy gracz. Ponieważ jednak jest to całkiem udane połączenie przygodówki i platformówki zrealizowanej w 2/2,5D wydaje mi się całkiem słuszne porównanie jej z pierwszą częścią Uncharted. Żeby jednak nie było nieporozumień – Przygody Tintina są jednak o wiele mniej zaawansowane jakościowo i technologicznie od dzieła Naughty Dog, a porównanie dotyczy jedynie pewnej atmosfery przygody, którą dane nam jest przeżyć. Przygody Tintina

Gra Przygody Tintina: Gra Komputerowa powstała rzecz jasna po to, by promować film Stevena Spielberga o tym samym tytule, który już jakiś czas temu przemknął przez kina. Jak jednak wiele innych tzw. egranizacji nie jest wcale obarczona przypadłością „klecenia na kolanie”. To całkiem fajna, choć prosta w swych założeniach robota studia Ubisoft Studios, której adresatem jest wyłącznie najmłodszy gracz. Ponieważ jednak jest to całkiem udane połączenie przygodówki i platformówki zrealizowanej w 2/2,5D wydaje mi się całkiem słuszne porównanie jej z pierwszą częścią Uncharted. Żeby jednak nie było nieporozumień – Przygody Tintina są jednak o wiele mniej zaawansowane jakościowo i technologicznie od dzieła Naughty Dog, a porównanie dotyczy jedynie pewnej atmosfery przygody, którą dane nam jest przeżyć. Przygody Tintina: Gra Komputerowa - recenzja

Muszę otwarcie powiedzieć, że tę grę w zasadzie przechodził mój syn. Oczywiście pod moim czujnym okiem i z niewielką pomocą w niewielu bardziej wymagających miejscach, oraz ze mną w roli niezbędnego tłumacza (lokalizacja na X360 jest kinowa, a pięciolatek raczej nie rozumie biegle po angielsku, ani jeszcze płynnie nie czyta). Wiem i przyznaję się bez bicia, że złamałem zalecenia PEGI, bowiem gra jest od lat 12, ale mam na swoją obronę co najmniej kilka argumentów. Po pierwsze - Przygody Tintina w całej warstwie fabularnej przerywane są całkiem przyzwoicie zrealizowaną historyjką, która po prostu skierowana jest do dzieciaków. To jakby film rysunkowy w grze, który przypomina nieco serię Broken Sword. Po drugie – przemocy w tej grze w zasadzie nie ma, bo np. przeciwników się jedynie ogłusza, wprawdzie waląc ich beztrosko z piąchy lub rzucając w nich np. bananem lub piłką, ale sami przyznacie, że w pierwszej, lepszej kreskówce miazga jest o wiele większa. Po trzecie w końcu - Przygody Tintina mają bardzo przystępny i sensowny, ale dla dorosłych graczy jednak zbyt uproszczony gameplay, z którym pięciolatek radził sobie bez trudu. Ale po kolei, jak powiedział ostatni dyrektor, gasząc światło w niesamowitej firmie zwanej PKP.

Tintin i Miluś

Tintin to siedemnastolatek, sympatyczny urwis, a przy tym młodociany reporter, którego stworzył na kartach komiksowej serii belgijski rysownik Hergé. Młodziak całkiem przypadkowo zostaje wplatany w historię swojego życia. Chłopakowi jak najbardziej zresztą taka sytuacja odpowiada i nie bacząc na niebezpieczeństwa z lubością wściubia nos niekoniecznie tam, gdzie należy. Także te cechy łączą go z bohaterem gry Uncharted, bo to jakby taka młodsza wersja Nathana Drake’a. Wszystko zaczyna się od kupienia modelu pewnego okrętu, na który polują nie całkiem sympatyczni dżentelmeni, którzy nie bacząc na młody wiek Tintina, pragną mu jego skarb odebrać. Dlaczego sklejany model jest tak ważny, tego wam nie zdradzę, by nie psuć zabawy, ale przyznam, że rozwijającą się historię śledziłem z zainteresowaniem.

Tintin i Miluś, Przygody Tintina: Gra Komputerowa - recenzja

Niezwykle ważnym elementem zabawy jest to, że Tintin w swych przygodach nie jest osamotniony. Niemal na każdym kroku towarzyszy mu sympatyczny piesek o imieniu Miluś. Grając, sterujemy naprzemiennie reporterem i pieskiem, co przez mojego syna zostało przyjęte z niekłamaną radością, a dla mnie stanowiło miłe urozmaicenie. Miluś, jak to pies, potrafi np. węszyć i poszukiwać swego pana, a do tego wciśnie się w każdą dziurę, w którą Tintin nie da rady. Przygody Tintina w dużej mierze są grą platformową. Owszem czasami siądziemy za sterami samolotu, obsłużymy nawet działo, albo porozmawiamy z postaciami ze świata gry, ale najczęściej jednak będziemy biegać, skakać, chodzić, wspinać się, przemykać chyłkiem i walczyć z napotkanymi przeciwnikami. W dalszej części gry pokierujemy jeszcze jedną grywalną postacią, ale nie chcę zdradzać, kto nią będzie, bo to postać w zasadzie kluczowa dla całej fabuły i zamieszania, do jakiego doszło.

(Zbyt) prosty gameplay

Obsługa gry jest bardzo prosta, a dodatkowo w momentach, w których możemy wykonać daną czynność, na ekranie wyświetlają się symbole przycisków, których należy użyć. Dla starszych graczy będzie to z pewnością zbyt duże ułatwienie, ale młodszym przypadnie do gustu. W grze pojawiają się elementy walki oraz skradanki, ale są one całkowicie bezkrwawe. Bohater może np. zajść przeciwnika cicho od tyłu, chwycić za nogi i przewrócić, aby nie sprawiał już żadnych kłopotów. Nawet gdy dochodzi do walki na pięści jej efektem jest trwałe ogłuszenie delikwenta i pojawienie się kilku gwiazdek nad jego głową. Czasami też możemy użyć jakiegoś przedmiotu – np. piłki, banana – aby razić wroga z pewnej odległości. Gdy składamy się do rzutu, widoczny jest tor lotu „pocisku”, więc da się dokładnie wycelować. Niektóre przedmioty służą też np. do blokowania wielkich turbin, aby przejść dalej. (Zbyt) prosty gameplay, Przygody Tintina: Gra Komputerowa - recenzja

Jeżeli na chwilę zapomnielibyśmy o tym, że gra przeznaczona jest dla najmłodszych graczy, to trzeba powiedzieć otwarcie, że omawiane w recenzjach innych gier AI tutaj praktycznie nie występuje. Przeciwnicy na kolejnych planszach często stoją do nas plecami, a kiedy do nich podchodzimy, nie słyszą naszych kroków. Nawet więcej, bo kiedy nas zauważą, a my uciekniemy na wyższą platformę, nagle czarodziejskim sposobem zapominają, że nas wiedzieli. To wada, bo poziomu trudności nie da się w żaden sposób regulować, a bez tego Przygody Tintina stają się do pewnego stopnia samograjem. Z pewnością ten poziom zabawy będzie dla zaawansowanych graczy zbyt łatwy.

Kooperacja i Kinect

Gdy ukończymy już tryb fabularny Przygód Tintina, który nawiasem pisząc pozwala na jakieś 4 godziny zabawy, a więc malutko, można przystąpić do kilku kolejnych wyzwań. Przede wszystkim w grze istnieje kanapowy co-op, w którym ostatnio przychodzi mi grać coraz częściej. W grze Ubisoftu rozwiązano go bardzo fajnie i też dostarcza sporo satysfakcji. Gracze wcielają się w dwóch dostępnych bohaterów gry, z tym, że na ekranie może być nawet dwóch Tintinów jednocześnie. W tym trybie liczy się współpraca, bo np. jedna postać może podsadzić drugą, obie muszą w jednej chwili wykonać jakąś czynność, a i walki z przeciwnikami stają się jeszcze łatwiejsze. Za zebrane drobiazgi można odblokowywać sobie dostęp do nowych strojów, postaci oraz dodatkowych materiałów, które gra oferuje (ilustracje z komiksów, filmiki itp.) Kooperacja i Kinect, Przygody Tintina: Gra Komputerowa - recenzja

Ostatni tryb, jaki można zapodać, to wyzwania, które można rozegrać z wykorzystaniem Kinecta (jak ktoś nie ma to również pada). Są trzy typy wyzwań: pilotowanie samolotu, jazda motorem oraz walka. Każdy ma po kilka/kilkanaście etapów, do których dostęp uzyskujemy kończąc pomyślnie poprzednie. Nie są to ani wyzwania trudne, ani na dłuższą metę zbyt wciągające. Gonimy dla przykładu ciężarówkę, którą trzeba ostrzelać, walczymy z piratami na statku, wykorzystując bloki i proste pchnięcia lub przelatujemy na czas przez zawieszone w powietrzu obręcze. Trafiła się również minigierka, w której musimy zestrzelić wrogie samoloty, ale ruchy, które musiałem wykonać żeby Kinect wiedział, że strzeliłem całkowicie mnie od niej odrzuciły. W sumie więc minigierki są lepsze i gorsze, ale wszystkie są również niezbyt wymagające i ich ukończenie zajmie około 1-2 godzin.

GramTV przedstawia:

W sumie Przygody Tintina to prościutka, ale bardzo przyjemnie zrealizowana gra dla najmłodszych. Nie ma się co oszukiwać, że mamy do czynienia z jakimś hitem, ale jednak na tle innych egranizacji wypada całkiem przyzwoicie. Szkoda tylko, że mając już opracowany całkiem przystępny gameplay dla najmłodszych autorzy nie pokusili się o wydłużenie czasu rozgrywki, czy chociażby minimalne podniesienie poziomu trudności. Ponieważ jednak platformówek dla dzieci jest ostatnio jak na lekarstwo, Przygody Tintina uznaję za grę którą warto polecić, jeśli ktoś poszukuje tego typu produkcji. Ważne jest również to, że aby świetnie się bawić nie trzeba znać komiksów czy filmu, choć oczywiście wielbiciele Tintina z pewnością będą bardziej zauroczeni tym, że mogą pokierować krokami jego i jego przyjaciół.

6,8
Bardzo przyjemna, choć może troszę zbyt prosta gra dla dzieci.
Plusy
  • dla dzieci - fajny film rysunkowy
  • przystępny gameplay
  • kilka trybów
  • wsparcie dla Kinecta
Minusy
  • krótka fabuła
  • dla wielu za łatwa
  • mało wyzwań i dość krótkie
Komentarze
2
Usunięty
Usunięty
12/12/2011 16:32

Dlaczego w minusach jest 2 razy wymieniona długość gry? ;)

Usunięty
Usunięty
12/12/2011 15:30

Idealne dla bardzo młodego pokolenia, nawet popatrze sobie jak młodość gra.