Dungeons: Władca Ciemności - recenzja

Rafał Dziduch
2011/11/23 18:00
0
0

W zasadzie nie rozumiem, dlaczego Dungeons: Władca Ciemności nie jest pakietem misji do poprzedniej gry. Być może autorzy obawiali się, że gdyby ich produkt wymagał podstawki, niewiele osób by po niego sięgnęło? Nie ma co wnikać, faktem jest natomiast to, że w Dungeons: Władca Ciemności poznajemy nową historię, spotykamy się z kilkoma nowymi rozwiązaniami, ale sens, cel i mechanika gry pozostały bez większych zmian.

W zasadzie nie rozumiem, dlaczego Dungeons: Władca Ciemności nie jest pakietem misji do poprzedniej gry. Być może autorzy obawiali się, że gdyby ich produkt wymagał podstawki, niewiele osób by po niego sięgnęło? Nie ma co wnikać, faktem jest natomiast to, że w Dungeons: Władca Ciemności poznajemy nową historię, spotykamy się z kilkoma nowymi rozwiązaniami, ale sens, cel i mechanika gry pozostały bez większych zmian. Dungeons: Władca Ciemności - recenzja

Poprzednia część trochę mnie rozczarowała, gdyż bugi i słaba grafika na dłuższą metę odbierały chęć zabawy. Dlatego też teraz z radością zauważyłem, że stabilność gry została znacznie poprawiona, a grafika – na tyle na ile było to możliwe na starym silniku – też jakby nabrała rumieńców. Niestety nadal nie jest to choćby w nikłym stopniu poziom nadchodzącego Diablo III, więc nie nastawiajcie się na nic specjalnego. Stwierdzam po prostu, że skok jakościowy jest zauważalny, ale nie popadajmy w euforię. Specyficzny humor, a więc element, za który z pewnością można było polubić Dungeons też jest w kontynuacji obecny, a do tego został, by tak rzec, dodatkowo całkiem fajnie skanalizowany. Dungeons: Władca Ciemności to w warstwie fabularnej ni mniej, ni więcej tylko parodia Władcy Pierścieni.

Simsy na opak

Od razu dodam, że mi ten zabieg bardzo się podobał i choć w zasadzie główny wątek nawiązuje do tego z poprzedniej części gry, to elementy, które teraz się pojawiają są już zupełnie nowe i śmiesznie parodiują tolkienowską trylogię. Niechaj za przykład posłużą zabawne sceny z filmików, w których jesteśmy światkami obrad Kolosów, które przypominają Drzewce, uciekamy przed strasznym Bullfrogiem, a jeden z bohaterów rzuca w jego kierunki „you shall no pass”. Nawiązania do kultowego dzieła fantasy widać na poziomie przekręconych śmiesznie nazw (np. odwiedzimy groty Glorii) albo scen, które parodiują te znane z ekranu (np. studnia, do której jeden z bohaterów spycha kościotrupa). Widać, że autorzy Dungeons: Władca Ciemności świetnie się bawili i z pewnością, jeżeli ktoś lubi podobny humor, też będzie bawił się znakomicie.

Simsy na opak, Dungeons: Władca Ciemności - recenzja

Główne założenia, jeśli chodzi o gameplay, nie zmieniły się jednak w stosunku do pierwszej części ani na jotę. Dla tych, którzy być może w Dungeons nie grali, warto je zatem króciutko przypomnieć. Każda misja daje nam możliwość założenia w lochach swego rodzaju bazy. Centrum tej bazy jest serce lochu, którego trzeba bronić przed odwiedzającymi nasze włości bohaterami. Robić to można osobiście, dzięki strażnikom, albo przy pomocy potworów, których leża możemy rozmieszczać w mrocznych, podziemnych korytarzach. Poza tym lochy należy wyposażać w szereg sprzętów, którymi zajmą się bohaterowie. Magowie z chęcią wpadną do biblioteki, by studiować manuskrypty, poszukiwacze skarbów skorzystają ze skrzyń ze złotem, a wojownicy z przyjemnością oddadzą się walce z potworami. Dzięki takim aktywnościom wzrośnie duchowa energia bohaterów, która zasili nasze konto, jeśli uda nam się ich zabić. Dungeons: Władca Ciemności to trochę takie „Simsy na opak”, w których najpierw musimy zatroszczyć się o spełnienie potrzeb bohaterów, aby potem z przyjemnością ich wykończyć.

Wielu Władców Podziemi

Żeby całkowicie nie kopiować pomysłów z podstawki, w grze pojawiło się parę nowości. Przede wszystkim pod naszą opiekę oddano kilka postaci – Władców Podziemi - zamiast jednej. Cała drużyna jest ze sobą powiązana w stylu znanym choćby z Dragon Age, więc pozostałe postacie podążają zawsze za tą aktywną. Czasem jednak fabularne meandry sprawiają, że team nam się rozdzieli, co w sumie jest fajne, bo wprowadza troszkę urozmaicenia. Każdy z Władców dysponuje odmiennymi umiejętnościami wzorem gier RPG. Zrezygnowano jednak z drzewek umiejętności i teraz można je rozwijać z poziomu grymuaru, a więc specjalnej magicznej księgi, co wydaje się bardziej przejrzyste i sensowne. Każdy z bohaterów dostał też zestaw zaklęć w formie zwojów, które wykorzystać można w dowolnej chwili w czasie misji. Wielu Władców Podziemi, Dungeons: Władca Ciemności - recenzja

Pewna zmiana zaszła też jeśli chodzi o leża potworów. Jeśli wybudujemy jakieś leże, a potem okaże się na przykład, że potwory nie bardzo nam odpowiadają, albo są po prostu za słabe i chcemy je zmienić, można tego dokonać kilkoma kliknięciami. Wystarczy przeciągnąć leże nowych potworów na stare i zatwierdzić wybór. Komnaty, które wznosimy głęboko pod ziemią (więzienia, zbrojownie, biblioteki), można teraz wyposażyć w specjalne ustrojstwa (tak to się dokładnie w grze nazywa!), a więc przedmioty, które jeszcze bardziej przyciągną uwagę odwiedzających nasze podziemne państewko. Trzeba przy tej okazji dodać, że takie specjalne ustrojstwo w komnacie może być tylko jedno, więc wybór warto przemyśleć, żeby bez potrzeby nie marnować funduszy.

Multiplayer jest, ale nie wiadomo jaki

Oprócz kampanii i kilku misji treningowych w Dungeons: Władca Ciemności jest też obecny tryb multi, ale niestety w tej kwestii nie mogę napisać niczego, bowiem w czasie testów ani razu nie udało mi się połączyć z serwerami gry. Nie potrafię powiedzieć, czy było to związane z jakimiś problemami technicznymi (gra wymaga założenia konta podobnie jak poprzednia część, więc można skorzystać ze starego), czy raczej z tym, że nikt w nią nie grał, ale faktem jest, że nie widziałem żadnej gry, a do tworzonej przeze mnie nikt się nie dołączał. Inna sprawa, że jakoś nie do końca wyobrażam sobie multi w tego typu produkcji, tym bardziej zatem żałuję, że nie mogłem sprawdzić, jak wypada. Multiplayer jest, ale nie wiadomo jaki, Dungeons: Władca Ciemności - recenzja

GramTV przedstawia:

Dungeons: Władca Ciemności to gra, która dość prosto jest ocenić i zaadresować. Sięgnąć po nią powinni ci wszyscy, którym podobała się poprzednia część, bo po prostu znajdą tu więcej tego, co już lubią. W zasadzie nie ma zbyt dużo tego typu prześmiewczych produkcji na rynku, więc skusić się na nią mogą również gracze zmęczeni sztampowymi produkcjami osadzonymi w świecie fantasy. Nie należy jednak od Dungeons: Władca Ciemności oczekiwać jakiś ekstremalnych doznań, ani tym bardziej wybitnej jakości. O typowy średniak, skierowany dla graczy lubujących się w szyderczo-prześmiewczych klimatach i przy okazji tych, którzy lubią pośmiać się z dziadka Tolkiena.

6,0
Miła i zabawna gra, ale podobnie jak pierwsza część oparta na jednym pomyśle.
Plusy
  • humor i prześmiewcza konwencja
  • w sumie ciekawy pomysł na zabawę
  • kilku bohaterów
Minusy
  • schematyczna rozgrywka
  • trochę za bardzo podobna do poprzedniej części
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!