Crysis na konsole - recenzja

Mateusz Kołodziejski
2011/11/11 10:33

Crysis z czteroletnim poślizgiem trafia wreszcie na konsole. Czy jednemu z najbardziej znanych FPS-ów nie zaszkodził tak długi okres leżakowania?

Crysis z czteroletnim poślizgiem trafia wreszcie na konsole. Czy jednemu z najbardziej znanych FPS-ów nie zaszkodził tak długi okres leżakowania? Crysis na konsole - recenzja

Biegnę przez obóz armii północnokoreańskiej pokryty aktywnym kamuflażem. Bateria nano-kombinezonu wyczerpuje się jednak z zatrważającą szybkością. Desperacko szukając schronienia kieruję się w stronę piętrowego budynku. Jeszcze chwila i będę bezpieczny. Niestety barwy ochronne opadają zanim zdążyłem przekroczyć próg. Rozlega się alarm. Cholera, to tyle jeśli chodzi o ciche wejście. Ledwie zdążyłem paść na podłogę, a budowla już rozrywana jest dziesiątkami serii karabinowych. Bateria załadowała się na nowo, więc nie wszystko jeszcze stracone. Montuję tłumik i kolimator na swoim zmodyfikowanym karabinku SCAR, po czym ponownie uruchamiam kamuflaż. Niezauważony wchodzę na taras na piętrze. Stąd widzę, że cała baza została postawiona na nogi. Na drugim budynku dostrzegam stacjonarne działko. Włączam wzmocniony pancerz i biegnę wzdłuż dachu. Pociski odbijają się od nano-kombinezonu nie wyrządzając mi żadnej krzywdy. Wybijam się z krawędzi tarasu używając nadludzkiej szybkości i ląduję zaraz obok ciężkiego karabinu. Kilka sekund później oddział na ziemi jest już historią. W oczekiwaniu na ponowne załadowanie się baterii kątem oka zauważam ruch na dachu. Jeden z żołnierzy postanowił zajść mnie od flanki. Błyskawicznie odwracam się w jego stronę, chwytam za szyję i wykorzystując całą siłę jaką daje mi szczytowe osiągnięcie amerykańskiej technologii ciskam Koreańczyka niczym lalką daleko poza teren obozu. Powoli wypuszczam powietrze i wycieram brzegiem koszulki pot z pada. Crysis w ogóle się nie zestarzał.

Niemal każdy tekst czy rozmowa dotycząca pecetowego Crysisa nieodmiennie koncentruje się na jego grafice i w zasadzie trudno się temu dziwić. Wydane w 2007 r. dzieło Crytek nie tyle zachwycało, co wręcz pozwało na własne oczy zobaczyć jak gry będą wyglądać w przyszłości. Ten technologiczny majstersztyk odwracał jednocześnie uwagę od innego bardzo ważnego aspektu tego shootera - wymagającej i zróżnicowanej rozgrywki. Obecnie, dzięki dobrodziejstwom cyfrowej dystrybucji, również posiadacze PlayStation 3 i Xboksa 360 mogą przekonać się, że Crysis HD jest przede wszystkim porządną, wciągającą produkcją. Będzie to o tyle prostsze, że oprawa wersji na konsole nie wywołuje już takiego opadu szczęki jak w przypadku PC, ustępuje również tej z Crysis 2. Wciąż jest jednak wizualnie tytuł ten stoi na wysokim poziomie, a dzięki usprawnionemu sterowaniu zaczerpniętemu po trosze z sequela gra się tak przyjemnie, jak jeszcze nigdy przedtem.

Osią fabuły w Crysis jest inwazja obcych. Co prawda nikt nie wspomina o tym razu, jednak od pierwszych minut spędzonych w skórze Nomada czujemy, że coś jest nie w porządku. Ten amerykański członek sił specjalnych został wraz z kilkoma innymi komandosami wysłany z misją ratunkową na wyspę zlokalizowaną gdzieś na Pacyfiku. Mają oni odszukać tam ekipę archeologów, którzy w chwilę po dokonaniu przełomowego odkrycia zostali pojmani przez siły inwazyjne armii północnokoreańskiej. Zadanie nie wydaje się skomplikowane, zwłaszcza że elitarna drużyna została wyposażona w najnowocześniejsze osiągnięcie wojennej technologii - nano-kombinezon, który znacząco zwiększa zdolności bojowe żołnierzy. Historia jest więc misz-maszem charakterystycznym dla amerykańskich filmów sci-fi, ale dobrze spełnia swoją rolę jako wymówka do parcia naprzód i odwiedzania kolejnych lokacji. Fabuła poprowadzi nas nie tylko przez gęstą dziewiczą dżunglę, ale również najróżniejsze bazy wojskowe, zabudowania na wybrzeżach, a nawet pchnie nas na prastary statek obcych. Ta różnorodność ma również swoje przełożenie na tempo akcji. Podczas, gdy w pierwszej połowie gry naszym celem jest przede wszystkim dywersja i pozostawanie niezauważonym, w drugiej najczęściej nie ma już miejsca na takie subtelności, a rozgrywka przypomina tradycyjne futurystyczne FPS-y.

GramTV przedstawia:

Szczególnie początkowe godziny Crysisa zapadają w pamięci na dłużej. Wyspa po której porusza się Nomad usiana jest północnokoreańskimi posterunkami i bazami, a każda bambusowa chata czy magazyn warte są odwiedzenia, ponieważ znajdować się tam mogą skrzynki z uzbrojeniem. Mapa jak na standardy shooterów jest niezwykle rozległa, a to z kolei pozwala na dużą dowolność w wykonywaniu zadań stawianych przez dowództwo. Załóżmy, ze wydano nam rozkaz zniszczenia koreańskiej radiostacji. Jeżeli mamy ochotę na efektowną strzelaninę możemy szturmować wrogą bazę w jednym z wielu pojazdów uzbrojonych w ciężkie karabiny maszynowe. Innym sposobem na wykonanie będzie wyeliminowanie obsady bazy przy użyciu broni snajperskiej. Można wreszcie niepostrzeżenie dostać się do radiostacji wykorzystując atuty, jakie daje noszenie nano-kombinezonu. Jak na cud techniki przystało daje nam on ogromną przewagę nad przeciwnikami. Niezwykła szybkość, kilkunastometrowe skoki, ogromną siła, kuloodporny pancerz i idealny kamuflaż - to wszystko zapewni nam nasze wdzianko hi-tech. W przeciwieństwie do PC nie trzeba każdej z nich wybierać ze specjalnego menu, bowiem na konsolach przyśpieszenie i przypływ sił zostały wpisane w poruszanie się. Co to oznacza w praktyce? Dla przykładu, jeśli chcemy podskoczyć wciskamy odpowiedni przycisk, natomiast przytrzymanie go dłużej sprawi, że w tej czynności wspomoże nas kombinezon. Zdolności bojowe Nomada możemy poprawić również poprzez modyfikowanie arsenału. Każdą z broni możemy wyposażyć w kilka wariantów celowników, tłumik, latarkę czy specjalne rodzaje amunicji.

Nie tylko korzystanie z umiejętności, ale całe sterowanie zostało świetnie przełożone z PC na konsole. Dzięki temu zarówno przedzieranie się przez tropikalne zarośla, jak i prowadzenie pojazdów sprawia taką samą frajdę jak na blaszakach. Nie mogę tylko oprzeć się wrażeniu, że postać porusza się nieco wolniej w pierwowzorze. Nowością jest asysta w celowaniu, która w przeciwieństwie do wydawanych ostatnio FPS-ów jest bardzo subtelna i nie odbiera przyjemności z kolejnego celnego trafienia. A na każde trafienie trzeba sobie zasłużyć, bo przeciwnicy są bardzo czujni i nie mają w zwyczaju stać w miejscu w oczekiwaniu na kulkę. Niechlubnym wyjątkiem są tutaj wozów, którzy w większości przypadków kurczowo trzymają się kierownicy i bezczynnie przyglądają jatce jaką urządzamy, czekając na swoją kolej. Obce formy życia nie stanowią wcale takiego zagrożenia, jak mogłoby się wydawać. Dzieje się tak częściowo dlatego, że spotykamy je w drugiej części gry, która ma konstrukcję korytarzową, stąd odpada zagrożenie okrążeniem. Z drugiej jednak strony Obcy z łatwością wznoszą się w powietrze i lubią atakować korzystając z tej przewagi.

Crysis zapewni Wam około 10 godzin intensywnych przeżyć. Czas ten z łatwością można jeszcze wydłużyć wykonując zadania poboczne lub po prostu włócząc się po wyspie w poszukiwaniu kolejnych posterunków i potencjalnych ofiar. Warto zwrócić również uwagę na zróżnicowane poziomy trudności. Wbrew obecnie obowiązującym standardom wprowadzają one do rozgrywki więcej modyfikacji niż tylko zwiększenie punktów życia przeciwników. Na wysokim poziomie trudności nie można jednocześnie prowadzić pojazdu i strzelać, natomiast najwyższy pozbawia nas celownika i znacznika przy rzucie granatem, a do tego w tym wariancie wrogowie mówią po koreańsku. To zresztą rozwiązania znane jeszcze z wersji PC. W czasie konwersji na konsole zrezygnowano za to z przeniesienia multiplayera, a także opcji szybkiego zapisu gry. Przyjęty system checkpointów nie do końca się sprawdza. Kolejne punkty kontrolne są od siebie znacznie oddalone, co powoduje, że nie raz i nie dwa przyjdzie nam przemierzać ten sam fragment mapy po nieopatrznym zgonie.

Czas w końcu opisać wrażenia wizualne wywołane przez Crysisa. Gra prezentuje się bardzo dobrze, to nie ulega wątpliwości. Uwagę zwracają dopracowane efekty, jak choćby realistyczne falowanie wody czy świetnie oddane przebijanie się promieni słonecznych przez korony drzew. Przynać jednak trzeba, że konwersja na konsole została okupiona pewnymi uproszczeniami. Słabiutko prezentuje się poszycie leśne oraz skały. a tekstury pokrywające pojazdy i budynki rozmywają się, kiedy się do nich zbliżymi. Lubujący się demolce gracze są tutaj w korzystnej sytuacji, ponieważ wozy i większość konstrukcji mogą zwyczajnie wysadzić w powietrze i nie przejmować się ich przeciętnym wyglądem. Zniszczalność otoczenia jest dość zaawansowana, co wpływa nie tylko na walory estetyczne produkcji, ale również na sytuację na polu walki. Próba ukrycia się przed ogniem karabinowym w bambusowej chacie kończy się tak, jak można się tego spodziewać - wczytaniem ostatniego zapisu gry.

Crysis z 2007 r. w wydaniu na PlayStation 3 i Xboksa 360 broni się jako pełnoprawna pozycja. Dzieło Crytek przetrwało próbę czasu, nawet jeśli niektóre jego wady są teraz widoczne bardziej niż po jego pierwotnej premierze. Pierwsze godziny zachwycają swobodą, podczas gdy kolejne idą w kierunku skryptowanej walki, co nie robi już takiego wrażenia. Jednak w epoce korytarzowych FPS-ów pokroju Metro 2033 czy serii Modern Warfare z pewnością docenicie otwarte mapy i dowolność w doborze drogi prowadzącej do celu. A kiedy spojrzy się jeszcze na cenę Crysisa, która wynosi poniżej 70zł, to staje się jasne, że powinien on zagościć na dysku każdej konsoli, której właściciel ceni wysoką jakość produktu nabytego za rozsądne pieniądze.

8,0
Czteroletni już Crysis wciąż jest w doskonałej formie.
Plusy
  • rozległe, otwarte mapy
  • możliwości, jakie daje nanokombinezon
  • spore zróżnicowanie wśród pojazdów
  • oprawa audio-wideo
Minusy
  • sporadyczne opóźnienia w ładowaniu się tekstur
  • zbyt duże odległości pomiędzy checkpointami
  • fabuła z każdą godziną staje się coraz bardziej kiczowata
Komentarze
21
Usunięty
Usunięty
17/11/2011 15:57

Crysis jest cienki i niczyje gadanie mojego zdania nie zmieni. Grafika wyniosła grę do rangi " super-ultra", a moim zdaniem to przeciętniak. Do dziś żałuje wydanych 50 zł:P.

hans_olo
Gramowicz
17/11/2011 12:16
Dnia 11.11.2011 o 11:56, Koski napisał:

Skoro przeszedłem ją 5 razy to o czymś świadczy.

Chyba o tym, że cierpisz na chroniczny nadmiar czasu. 5 razy to można "deus ex" przejść, ale "crysis"?

Czaroxxx
Gramowicz
17/11/2011 12:02
Dnia 16.11.2011 o 18:34, Piterixos napisał:

>po za tym w tej grze nie ma nic, absolunie nic dobrego. Oczywiście. Absolutnie, bez sprzecznie, bez cienia wątpliwości, bezapelacyjnie, niewątpliwie, zdecydowanie, zgodnie z najnowszymi normami tego co jest dobre-w tej grze nie ma nic dobrego. Przekonałeś mnie:)

No to twoje zdanie. Ja tą grę oceniałem spośród ogółu gier jakie grałem wcześniej i później. Doom 1 był lepszy




Trwa Wczytywanie