Tropico 4 - recenzja

Patryk Purczyński
2011/09/09 18:00
9
0

El Presidente na swoje czwarte wystąpienie do pecetowców nie przygotował żadnej rewolucji, ale i tak Tropico 4 wypada bardzo solidnie, a do tego jest polane przesmacznym humorystycznym sosem.

El Presidente na swoje czwarte wystąpienie do pecetowców nie przygotował żadnej rewolucji, ale i tak Tropico 4 wypada bardzo solidnie, a do tego jest polane przesmacznym humorystycznym sosem. Tropico 4 - recenzja

Tropico to dobrze znana fanom strategii ekonomicznych seria, która do tematu władzy podchodzi z charakterystycznym dla siebie luzem i ironią. Czwarta część tego obrazu nie zmienia - i całe szczęście. Gracz wciela się rzecz jasna w rolę El Presidente, a jego zadaniem jest doprowadzenie do glorii samego siebie, a władanej przezeń rajskiej wyspy do dobrobytu. Po bliższym przyjrzeniu się sytuacji panującej w minipaństwie położonym gdzieś na samym środku niczego łatwo jednak dojść do wniosku, że wcale tak różowo nie jest. Problemy wewnętrzne doskwierają w wielu wymiarach, a i światowe mocarstwa wymagają, by tu je pogłaskać, tam je posmyrać. A jak za bardzo smyramy inne, to gotowe się na nas obrazić. W Tropico 4 nie wolno lekceważyć też sił natury, które potrafią dopiec w najmniej - jak to zwykle bywa - odpowiednim momencie. Zresztą, na kataklizm nigdy nie ma dobrego momentu. Ale po kolei.

Szczególną zręcznością El Presidente musi się wykazać w odpowiednim inwestowaniu pieniędzy. Palących spraw, zwłaszcza na początku, nie brakuje. Ludności trzeba zapewnić opiekę medyczną, godziwe warunki mieszkaniowe, odpowiednie zapasy żywności, pracę, edukację, rozrywkę i kościół, zwłaszcza, że przedstawiciel klerykałów, jak twierdzi, rozmawiał z Bogiem i trzeba Go zadowolić kolejną monumentalną świątynią. Przy tym wszystkim warto pamiętać o środowisku, a także, a w zasadzie przede wszystkim, o zabezpieczeniu własnych czterech liter odpowiednią obstawą. Wydatków w Tropico 4 jest zatem co nie miara, a dobry władca najchętniej wszystkim mieszkańcom zapewniłby to, czego tylko potrzebują. Problem jest jeden - ściśle ograniczony budżet. I brak odpowiedniej liczby par rąk, by to wszystko wybudować. Trzeba też więc zadbać o biura budowlane, kierowców i garaże. Tylko skąd brać na to pieniądze?

Pewnym ratunkiem, przynajmniej w początkowej fazie tworzenia raju, są dofinansowania od mocarstw. ZSRR i Stany Zjednoczone raczą nas corocznymi przelewami, bez których szybko byśmy zbankrutowali. Na samym garbie Związku Radzieckiego i USA jednak daleko nie zajedziemy, dlatego trzeba uruchamiać własny przemysł. Wysokie wpływy potrafią zapewnić wyprodukowane u nas towary eksportowe, zwłaszcza te wysokiej klasy. Jeśli dysponujemy odpowiednimi złożami naturalnymi, możemy łatwo zadbać o dostawy dla swoich fabryk. Jeśli nie - pozostaje import... lub inwestycje w inne sektory gospodarki. Ot, choćby turystykę. Wszak jesteśmy władcą na tropikalnej wyspie, pamiętacie?

Cała gospodarka, ba, cały rozwój naszego państweka nie tylko sprawia wrażenie, ale w istocie jest jednym wielkim systemem naczyń połączonych. Za to twórcom Tropico 4 należy się owacja na stojąco. Widać, że Bułgarzy z Haemimont Games szczegółowo przestudiowali organiczną koncepcję państwa. Tak jak i w niej, gdy w grze nie domaga jeden członek, cały organizm jest chory. No, może nie od razu cały, ale erozja postępuje i trzeba szybko coś zaradzić. Oto przykład: środowiskowcy są niezadowoleni ze zbyt dużej emisji zanieczyszczeń i braku wysypisk, więc zaczynają strajk okupacyjny przed jedną z fabryk; fabryka przestaje produkować towar na eksport, więc wpływy do kasy maleją; wpływy do kasy maleją, więc nie mamy pieniędzy na dalsze inwestycje; niezadowolenie społeczeństwa rośnie i wzrasta ryzyko nieposłuszeństwa; następuje kulminacja załamania nastrojów i buntownicy atakują nasz pałac, pokonują nieliczną armię i pozbawiają nas władzy. Koniec misji, budowę imperium trzeba zacząć od nowa.

"Rzeczy dzieją się jak się dzieją, ponieważ wiele rzeczy dzieje się naraz" - mawia nasz były minister finansów, Grzegorz Kołodko. I nie sposób tego rodzaju myślenia nie dostrzec w Tropico 4. Musimy pilnować dosłownie każdego aspektu życia mieszkańców, by ci byli zadowoleni. To słupki determinują nasze dalsze działania. Dbać musimy zresztą nie tylko o ludność, ale także poszczególne frakcje polityczne i dobre stosunki z poszczególnymi regionami świata. Dwie pierwsze grupy zapewnią nam zwycięstwo w kolejnych wyborach (i nawet nie musimy oszukiwać, jak mawia nasz wierny do bólu i tak samo głupiutki Penultimo, swoisty Toudi, przywiązany bezgranicznie do swojego Księciunia), a ostatnie chętniej będą z nami handlować i powstrzymają swoje wojska przed zaatakowaniem naszego przybytku.

Podstawowym trybem zabawy w Tropico 4 jest kampania. Składa się na nią 20 scenariuszy, w trakcie których otrzymujemy szereg zadań głównych, prowadzących nas do zwycięstwa, a także wiele mniejszych celów do zrealizowania (np. zwiększenie eksportu określonego towaru, wybudowanie pożądanego budynku czy wydanie stosownego dekretu). I bez tych zadań cały czas jest co robić, ale to one nadają tempa naszym działaniom i determinują priorytety. Każdy scenariusz podejmuje inny problem rządzenia, ale i tak zawsze musimy zadbać o takie rzeczy, jak przychodnia, kościół, restauracja czy budynki mieszkalne. Misje poboczne możemy sobie wybierać - nawet odrzucając kilka z rzędu i tak mamy pewność, że za chwilę pojawi się następne wyzwanie. Licząc, że jeden scenariusz, bez specjalnej gonitwy ku linii mety, da się ukończyć w około półtorej godziny, wychodzi na to, że Tropico 4 potrafi zagwarantować co najmniej 30 godzin zabawy! A do tego należy jeszcze dodać tryb wyzwań i gry dowolnej, które rozszerzają pole działań wszystkim niestrudzonym El Presidentes.

Najlepsze, ale jakże niebezpieczne, w Tropico 4 jest to, że w zasadzie nie wiadomo, kiedy czas spędzony na budowie potęgi i dopieszczaniu swojej republiki bananowej mija. Postawię pierwszy budynek, zadbam o gospodarkę, tu zorganizuję trochę mieszkań, tam zatrudnię ministra, a jeszcze gdzie indziej osadzę kogoś w więzieniu... i niepostrzeżenie na tych kilku czynnościach mija godzina, a potem następna, i następna, bo trudno się od swojego tropikalnego mocarstwa oderwać. Dużo kleju w swoje nowe dzieło ekipa Haemimont Games naładowała. Zabawę najczęściej przerywa jakieś niedopatrzenie, w wyniku którego porażka wydaje się nieunikniona. Niestety, gdy coś zawalimy, bardzo trudno jest się z kłopotów wykaraskać, a najczęściej jest to po prostu niemożliwe i scenariusz trzeba rozpoczynać od nowa. Trochę szkoda, że twórcy nie zadbali o jakieś koła ratunkowe.

GramTV przedstawia:

Na te dotkliwe w skutkach przeoczenia w największym stopniu wpływa rzecz jasna złożoność gry. Niemniej, Tropico 4 z pewnością nie można nazwać produkcją nad wyraz trudną. Wszystko to dzięki doskonale zaprojektowanemu samouczkowi, który porusza wiele ważnych problemów, z jakimi musimy się mierzyć na rajskiej wyspie, a także intuicyjnym, doskonale zaprojektowanym interfejsem. Wszystko jest przejrzyste, ułożone w kilku kategoriach, w dwóch grupach menu. W zasadzie jedyne, do czego można się przyczepić, to budowa dróg. Przy wyznaczaniu dłuższej trasy lubią nieco zboczyć z kursu, a w przypadku, gdy wokół roi się od zabudowań można sobie ręce połamać. Ten drobny uszczerbek nie psuje jednak ogromnej radości z zabawy we władcę absolutnego, który na zbyt daleko posuniętą tyranię nie może sobie jednak pozwolić.

W Tropico 4 jest jeszcze jeden aspekt, który czyni z tej gry tak znakomitą pozycję - humor. Temat jest niby poważny, bo w końcu władza, polityka, gospodarka, handel, zadowolenie społeczne... Zespół Haemimont Games doskonale pokazuje jednak, jak zrobić z tego groteskę. Ktoś porównuje lamę do swojej matki (bo jest niegrzeczna i pluje na ludzi), buntownicy uciekli, bo zobaczyli stwora przypominającego La Chupacabrę, a lokalny polityk, chcąc nam przedstawić sytuację o szerzącym się przestępstwie nie może tego zrobić, gdyż w drodze do naszego pałacu został okradziony z wykresów. Takich humorystycznych wstawek jest dużo więcej, a bryluje w nich nasz pierwszy przyboczny, wspominany już w tym tekście Penultimo. Bez krzywego zwierciadła Tropico 4 straciłoby wiele. A tak śmiało można powiedzieć, że jest to najlepsza niepoważna strategia ekonomiczna na rynku!

Twórcom gry można oczywiście zarzucić za małą liczbę zmian w porównaniu do poprzedniej części, ale jeśli na to nie baczyć, to Tropico 4 jawi się jako gra bardzo dobra, dopracowana, przemyślana i zapewniająca mnóstwo świetnej zabawy. Grafika lekko niedomaga, a z głośników płynie wciąż ta sama (ale za to świetnie wpasowująca się w klimat) muzyka. Brakuje też kilku przydatnych tabel, jak chociażby liczby poszczególnych budynków, a także informacji, ile miesięcy pozostało do wyeksportowania kolejnej porcji towaru wyprodukowanego w danej fabryce. Czepialstwo? Być może, choć takich drobnych wpadek można odnotować więcej.

Warta wzmianki jest też solidna polonizacja, za którą odpowiadał CD Projekt. Nowa gra Haemimont Games jest tak dobra, że wybory wygra bez pomocy tajnej policji i podstawionej komisji wyborczej (zgodnie z zasadą: nieważne kto bierze udział w wyborach, ważne kto liczy głosy). Wciąga jak czarna dziura, bawi jak dobry kabaret, a do tego wystarcza na długo, choć z czasem trochę jednak nuży. Mimo to trzeba to przyznać otwarcie: tak wygląda El Presidente w glorii i chwale!

Zamów Tropico 4 na PC w sklepie gram.pl

8,0
Złożoność i humor zasługują na okrzyk: Wiwat, El Presidente!
Plusy
  • złożoność
  • logika
  • różnorodność zadań
  • HUMOR
  • długość kampanii
  • łatwy do opanowania interfejs
  • niesamowicie wciąga
Minusy
  • niedomagająca strona audiowizualna
  • brak możliwości wyjścia z głębszego kryzysu
  • z czasem zaczyna nużyć
  • brak kontroli nad upływającym czasem (zwłaszcza na początku)
Komentarze
9
Usunięty
Usunięty
03/10/2011 22:45

Może mi ktoś powiedzieć jak do diaska wyszukać jakiś budynek? Albo wszystkie budynki danego typu. Chciałbym np. zobaczyć gdzie mam podudowane garaże, albo odnaleźć przychodnię lekarską. Da się to zrobić jakoś inaczej niż klikając po kolei na lekarzach i sprawdzając gdzie pracują??

Usunięty
Usunięty
13/09/2011 12:12

Czuć powtórkę z rozgrywki.Oczywiście trudno zrobić coś nowego i oryginalnego z Tropico 3, który był odświeżonym (i bardzo dobrze) Tropico. Samo w sobie Tropico jest świetne! Ale do T4 za tą kwotę nie jestem przekonany. Najlepiej kupić T3 i dodatek, będzie trochę (trochę tylko!) brzydziej i praktycznie tak samo co w nowszej produkcji. Zalecam cierpliwość - t3 dość szybko trafiła do tanich serii, więc ten los zapewne dość szybko spotka też T4, a wówczas bez wyrzutów sumienia za połowę ceny będzie można nabyć dany produkt.Ps. Mnie nie obchodzi tandetny szuter. Informacje o szuterze należy dawać w temacie o tym szuterze, a nie śmiecić na lewo i prawo.

MaxDamage87
Gramowicz
10/09/2011 11:31

Gra się bardzo przyjemnie, jednak jak wspomniał autor recenzji z czasem zaczyna nużyć




Trwa Wczytywanie