W samo południe, pochylając się nad losem australijskich graczy

Łukasz Wiśniewski
2011/07/13 12:00

Różne gry dostają zakaz wstępu do Australii. W zasadzie to temat odległy - Polaków zbyt wielu to nie dotyka - ale z drugiej strony rozwiązania prawne, które są przyczyną zakazów dystrybucji, są tak kuriozalne, że aż wstyd o nich nie napisać...

Różne gry dostają zakaz wstępu do Australii. W zasadzie to temat odległy - Polaków zbyt wielu to nie dotyka - ale z drugiej strony rozwiązania prawne, które są przyczyną zakazów dystrybucji, są tak kuriozalne, że aż wstyd o nich nie napisać...

Zdecydowanie, gry wideo w Australii mają przechlapane. Gdzie nie dopadną ich ogólne regulacje, oberwą od wyjątków od owych regulacji. W zasadzie to niemal podręcznikowy przykład, jak skopać temat od strony prawnej. Powiedziałbym, że dedykuję to polskim politykom ku przestrodze, gdyby nie fakt, iż lepiej, by się ustawodawstwu australijskiemu nie przyglądali. Jeszcze coś pokręcą i zrozumieją, że to ciekawy przykład, po czym skopiują. Wróćmy jednak na antypody i przyjrzyjmy się ich systemowi klasyfikacji wiekowej.W samo południe, pochylając się nad losem australijskich graczy

O ile ESRB czy PEGI służą głownie jako podpowiedzi dla klientów, Australijczykom zafundowano lokalny system, powiązany z regulacjami narzucanymi całemu rynkowi. Ów system obejmuje kategorie G, PG, M, MA 15+, R18+ i X18+. Nie dość, że mało toto przejrzyste (w sumie nie pełni funkcji informacyjnej, a regulacyjną, więc przejrzyste być nie musi a nawet nie powinno), to jeszcze na dodatek strasznie ogólne, bo nie dotyczy jedynie gier. Tak, ludkowie drodzy, prawo australijskie nie widzi de facto różnicy pomiędzy obrazem filmowym a cyfrowo generowanymi renderami. Cóż, tu akurat rzeczywistość dogoniła ustawodawców, bo dziś i oko może tego nie dostrzec, ale... przepis jest z czasów, gdy piksele były rozmiarów konia.

Teoretycznie klasyfikacja dotyczy na równi filmów, literatury i gier. Teoretycznie, człowiek dorosły ma prawo korzystać ze wszystkiego, bo jako dorosły sam decyduje o tym, czy dany produkt z półki z kulturą go skrzywdzi, czy nie. Teoretycznie, bo grom wideo nie można przyznać kategorii wiekowej wyższej niż MA 15+, a owa kategoria jest też nieco nieszczelna. Osoby poniżej lat piętnastu muszą takie dobro kulturowe konsumować w towarzystwie dorosłych. Czy bandzie małolatów wystarczy to, że na serwerze w sieci będzie jeden gracz pełnoletni, tego już kwestia "towarzyszenia" nie reguluje, bo ogólnie sieć - do czego jeszcze wrócę - jest przez australijskich ustawodawców słabo pojmowana.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że komuś, kto wymyślił takie "wyróżnienie" gier, kiedyś musiał z eukaliptusa spaść na głowę wyrośnięty, ważący piętnaście kilo koala. Co więcej, Australia nie jest krajem ludzi upośledzonych i od wielu lat wiele osób zdaje sobie sprawę z bzdurności tej regulacji. Dlaczego gry wciąż nie mogą dostawać kategorii R18+ i X18+? Cóż, to w zasadzie proste. Jakiekolwiek zmiany od lat były blokowane prawem weta tylko przez jedną osobę. To ichni attorney general Australii Południowej (taki odpowiednik stanowego ministra sprawiedliwości, czy wręcz prokuratora wojewódzkiego) Michael Atkinson. Ten pan skończył kadencję w 2010 roku i teraz już jest szansa na powrót do zdrowego rozsądku, bo wielkim orędownikiem zmian jest sam minister spraw wewnętrznych, Brendan O’Connor. A to jego ministerstwo ma najwięcej do powiedzenia w kwestii Australian Classification Board.

GramTV przedstawia:

Trochę to pewnie potrwa, bo proces zmian musi zacząć się od szerokich konsultacji społecznych. Tak czy inaczej jeden z najdurniejszych przepisów związanych z grami wideo ma szansę zniknąć z prawnej mapy świata. Dotąd bowiem premiery niektórych gier w Australii nie mogły się odbyć (Mortal Kombat, Risen), albo odbywały się z jakimś opóźnieniem, bo twórcy usuwali z kodu elementy nie pasujące do kategorii MA 15+ (Left 4 Dead 2, Wiedźmin 2: Zabójcy Królów). Inaczej mówiąc, produkty dla dorosłych musiały zostać niejako wykastrowane, by móc trafić na australijski rynek...

Warto zauważyć, że zakaz sprzedaży czegokolwiek w tym kraju ma o wiele większe znaczenie, niż gdziekolwiek indziej na świecie. Kraj Australia to bowiem jednocześnie kontynent Australia. Nie ma sąsiadów przez granicę lądową. Wszystko musi docierać drogą morską lub powietrzną, czyli być rozładowywane w portach morskich i lotniczych, objętych przecież dokładną kontrolą. Jasne, dałoby się załadować ileś tysięcy egzemplarzy gier na kuter o zanurzeniu niskim na tyle, by dobił gdzieś do dzikiej plaży... tylko jak to miałoby się niby komukolwiek opłacać w dobie Internetu?

No właśnie. Doszliśmy chyba do tego, co najbardziej bzdurne w tym całym cyrku z australijskimi regulacjami. PEGI i ESRB informują, dają człowiekowi prawo wyboru i możliwość podjęcia rozsądnej decyzji. Głupie prawo pozostaje głupim prawem i będzie skłaniało ludzi do jego obchodzenia. W czasach rozrastającego się sektora cyfrowej dystrybucji gier, jak niby australijski rząd chciałby skutecznie kontrolować w co mogą grać dorośli obywatele? Złe prawo rodzi patologie. Na przykład zakładanie kont z podanym innym krajem zamieszkania, by uniknąć blokady pewnych produktów. Zresztą nie wszystkie systemy dystrybucji przejmują się naszym adresem. O serwisach pozwalających nam grać zdalnie już nie wspomnę...

Myślę, że w przewidywalnym czasie zniknie nam kolejny temat do żartów. Duke Nukem Forever wreszcie został ukończony, skończą się też i dowcipy w co i w jak okrojonej wersji mogą pograć sobie Australijczycy. Panu od wetowania zmian podziękowano, a w odróżnieniu od niego nawet chyba i kangury zdają sobie sprawę, że gry nie są produktem jedynie dla dzieci i młodzieży. No może przesadzam. W sumie wciąż na całym świecie żyje pokolenie, które za diabła nie potrafi pojąć, że dorosły może się bawić na konsoli i komputerze, nie będąc jednocześnie jednostką upośledzoną społecznie. To się zmienia, powoli ale jednak. A jeśli runie bastion w Australli, to wszyscy chyba zrozumieją, że coś się dzieje...

Komentarze
19
Usunięty
Usunięty
19/07/2011 23:45

HentaiDymon myślę, że wyśmiewanie się z kogoś, kto normalnie zapytał, a nie wyśmiewał się z kogoś, że rzekomo zrobił błąd świadczy tylko o tobie.Rafitom95 słownik nie boli i może warto czasem najpierw sprawdzić pisownie kilku słów niż dać powód komuś żeby z ciebie drwił, taka mała rada ;)Już ktoś o tym pisał ale ja się zgodzę w zupełności, że gdybym miał wydać te same pieniądzę na grę okrojoną, pozbawioną klimatu (co napewno było w Left4Dead chociaż nie widziałem okrojonej wersji) to prędzej bym zassał taką grę z internetu i pomyśleć, że wszystko załatwiłaby mała poprawka do ustawy której nie zawetowałby żaden zdewociały "Pan Polityk" ;]

Usunięty
Usunięty
18/07/2011 12:09

Aż się boje że takie coś do polski wejdzie.

HentaiDymon
Gramowicz
15/07/2011 12:38
Dnia 14.07.2011 o 19:20, rafitom95 napisał:

"... Teoretycznie, bo grom wideo nie można przyznać kategorii wiekowej wyższej niż MA 15+..." nie powinno być grą?

Hahahaha :D




Trwa Wczytywanie