Warhammer 40,000: Space Marine - zapowiedź

Patryk Purczyński
2011/06/20 13:30

Przed ekipą Relic Entertainment podwójna misja: z Warhammer 40,000: Space Marine musi zrobić trzymającą wysoki poziom strzelaninę trzecioosobową, a zarazem bardzo dobrą produkcję w uniwersum WH40k. Uda się? A dlaczego nie?

Przed ekipą Relic Entertainment podwójna misja: z Warhammer 40,000: Space Marine musi zrobić trzymającą wysoki poziom strzelaninę trzecioosobową, a zarazem bardzo dobrą produkcję w uniwersum WH40k. Uda się? A dlaczego nie? Warhammer 40,000: Space Marine - zapowiedź

- To nie jest gra, w której chowasz się za zasłoną i oddajesz kilka strzałów w kierunku przeciwnika. Tu chodzi o wbicie się w samo centrum walki - mówi Raphael van Lierop, twórca Warhammer 40,000: Space Marine. I nie sposób nie przyznać mu racji. Najnowsze dzieło Relic Entertainment nie skłania do szukania schronienia - tu wręcz wymaga się nieustannego parcia przed siebie i masakrowania kolejnych hord wrogów. Piknikowej atmosfery, stolika do rozegrania partyjki szachów i schadzek po cichu szukajcie gdzie indziej. Tu trup (i to porozrywany, żeby nie powiedzieć zmielony w drobny mak) ściele się gęsto, a krew leje się takimi strumieniami, że niekiedy przydałyby się wirtualne wycieraczki dla uzyskania lepszej widoczności.

Gracz wcieli się w kapitana Titusa, gościa rozmiarami przypominającego Marcusa Feniksa z Gears of War, a do tego przyodzianego w zbroję, pod którą kolana się uginają. I nie mówimy tu o kolanach jej właściciela, bo ten sprawia wrażenia silnego jak dwa dęby, a tych, których oczom ukazuje się tak wyposażony wojownik. Bez oporządzenia rozszerzającego do granic możliwości źrenice w ślepiach wrogów jednak ani rusz - wszak świat przedstawiony ogarnięty jest nieustającą wojną, a w takich sytuacjach lepiej dobrze się zabezpieczyć. Główny bohater nie jest tylko jednym z wielu żołnierzy, bezgranicznie wiernych Imperatorowi. To "ostatnia nadzieja ludzkości na przetrwanie w mrocznej przyszłości, która zna tylko wojnę". Miejmy zatem świadomość, jaka odpowiedzialność ciąży na rozległych barkach naszego atlety.

- Przeciwnicy zawsze są wokół Ciebie. To prawdziwy rozlew krwi - a to kolejna wypowiedź (tym razem autorem jest James McDermott, marketingowiec w Relic Entertainment), sugerująca czego należy się w Warhammer 40,000: Space Marine spodziewać. Wrogowie nacierają z każdej strony bez specjalnego namysłu. Często ma to dla nich zasadnicze konsekwencje, choć i naszemu super-żołnierzowi potrafi to napsuć sporo krwi. Najpierw naprzykrzające się stwory różnego sortu muszą się jednak uporać z jego pancerzem, dopiero później spada wartość zawsze dobrze widocznego wskaźnika zdrowia. Osłony się zresztą regenerują, podobnie jak witalność Titusa. Wbrew pozorom w krytycznej sytuacji nie trzeba wcale podkulać ogon i zwijać się czem prędzej z samego serca walki w jakiś przytulny kącik, gdzie można się w spokoju zregenerować.

GramTV przedstawia:

Owszem, tak też można, ale czy nie jest to pogwałcenie reguł panujących w Warhammer 40,000: Space Marine? Z takiego założenia wyszli najwidoczniej twórcy gry, gdyż postanowili premiować dodaniem porcji zdrowia spektakularne wykańczanie przeciwników. Dodatkowym elementem zachęcającym do nieopuszczania miejsca jatki jest efekt Furii - przy starciach bezpośrednich przelanie się miarki uaktywnia możliwość rozprawienia się z wieloma przeciwnikami jednym ruchem, przy walce na dystans odpala spowolnienie czasu, które można rzecz jasna spożytkować na poczęstowanie ohydnego wroga ołowiem z większą precyzją - najlepiej w sam środek czaszki.

I bez tego nasz żołnierz to prawdziwa maszyna do zabijania. Świetnie radzi sobie w zwarciu, strzelać też potrafi, a do tego może poczęstować pielgrzymkę orków granatem. Możliwości wyjścia z opresji jest wiele, i choć łatwo o chaotyczną sytuację, równie dobrze można ze znacznie przeważającym liczebnie wrogiem poradzić sobie całkiem zręcznie. Tym bardziej, że do naszej dyspozycji oddanych zostanie kilkadziesiąt rodzajów broni. Na szczególną uwagę zasługują te, którymi Titus posłuży się w zwarciu. Twórcy zadbali o różnorodność stylów, dlatego w arsenale nie zabraknie lekkiego chainsworda, mocarnego, ale i przyciężkiego thunderhammera, a także power axe'a, znajdującego się gdzieś pomiędzy pozostałymi dwoma.

Z takim orężem po prostu nie da się nie zrobić sieczki. A najlepsze jest to, że po nabraniu odpowiedniej wprawy z trybu starcia bezpośredniego do walki na dystans gracze będą przechodzić w locie. To dodatkowo wzmocni argumenty w konfrontacji z wszelkim krogulczym pomiotem, który stanie nam na drodze. Zagwarantowanie takiej płynności i różnorodności działań ofensywnych wiąże się z koniecznością stworzenia dobrego systemu animacji. Pracownicy Relic Entertainment w swych przedpremierowych zapowiedziach kładą na ten aspekt spory nacisk i trzeba przyznać, że na dotychczas udostępnionych materiałach efekt ich wytężonych działań w tym zakresie jest widoczny - i budzi podziw. Warhammer 40,000: Space Marine nie będzie natomiast stanowić konkurencji dla najnowszych strzelanin pierwszoosobowych na płaszczyźnie grafiki. W wycieczkę do świata ogarniętego nieustanną wojną nie wybieramy się jednak po to, by podziwiać pejzaże i lekkie falowanie wody pod wpływem powiewu zefirku.

Miłośnicy lejącej się zewsząd posoki, spadających głów czy przepoławiania czyjegoś cielska w nowej produkcji Relic Entertainment poczują się jak w domu. Bezkompromisowa i brutalna akcja jest tym elementem, który ma napędzać rozgrywkę. Jeśli jednak uważacie, że gry opierające się na bezustannym zabijaniu nie mogą zaoferować żadnej głębi fabularnej, Warhammer 40,000: Space Marine jest gotów zadać tym sądom kłam. Gra poruszy wiele wątków, które fani uniwersum ogarniętego nieustającą wojną powinni kojarzyć. Przedstawiona zostanie nie tylko heroiczna walka żołnierzy Imperium z hordami orków dowodzonych przez Warbossa - historia zahaczy także o wydarzenia, jakie dotykają inne nacje, choć nie pozostają bez związku z rzeczonym konfliktem. Twórcy zapewniają ponadto, że ich produkcja przeniesie graczy w kilka kluczowych dla uniwersum miejsc. Z uwagi na fakt, że załoga Relic Entertainment jak mało kto zna przestrzeń WH40k, o spójność fabularną nie należy się specjalnie martwić.

Dwojakie wyzwanie, jakie już w lidzie zostało rzucone producentom serii Dawn of War jest zatem niejako uproszczone. Choć gry oparte na uniwersum Warhammera 40,000 należały do tej pory przede wszystkim do gatunku strategii czasu rzeczywistego, przeprowadzka w rejony akcji obserwowanej z perspektywy trzeciej osoby nie powinna zaszkodzić klimatowi serii. A czy zaszkodzi rozgrywce? Można Relic Entertainment posądzić o to, że nie jest wprawione w produkcji tego typu gier, a jedyna próba studia w gatunku - The Outfit - nie wypadła jakoś nadzwyczajnie. Mimo to dotychczasowe prezentacje pozwalają sądzić, że Warhammer 40,000: Space Marine będzie solidną strzelaniną. Z całą pewnością nie będzie to natomiast pozycja dla każdego - ci, którzy szukają ambitnej, wielopłaszczyznowej i stawiającej rozmaite wyzwania rozgrywki powinni zwrócić wzrok i portfel w inną stronę.

Nie muszą tego robić natomiast osoby, które nie miały dotychczas okazji zagłębić się w uniwersum WH40k, a mają akurat ochotę na dobry kawałek rozwałki. - Space Marine próbuje przedstawić markę zupełnie nowej grupie odbiorców. Z łatwością można rozpocząć rozgrywkę, nie trzeba wiedzieć nic o świecie Warhammer 40,000. Jeśli lubisz hity z gatunku akcja, jeśli jesteś fanem science-fiction, nic nie stoi na przeszkodzie, byś po prostu zaczął grać w Space Marine - zapewnia Raphael van Lierop. Nie zmienia to jednak faktu, że to właśnie miłośnicy wspomnianego uniwersum będą w stanie wyciągnąć dużo więcej z tego shootera TPP. Relic zadbał zapewne o sowitą porcję smaczków, pełniących rolę swoistego balsamu dla duszy fana.

Potężni faceci z budzącym grozę uzbrojeniem o słusznej sile rażenia potrawkę z orków przyrządzą sobie na drugie śniadanie w pierwszej połowie września. W Kosmicznego Żołnierza będą mogli się wcielić właściciele pecetów, Xboksa 360 i PlayStation 3. Choć zapewne już zdążyliście to wywnioskować (nie było trudno, co?) podkreślamy - to nie zabawa dla małych chłopców, a wyprawa dla tych dojrzalszych władców myszy, klawiatury i pada.

Komentarze
36
Usunięty
Usunięty
08/08/2011 14:11

JEST!!! Nareszcie jakaś naprawde solidna rąbanka!!!

L33T
Gramowicz
13/07/2011 06:35

Remake Space Hulk plz plox ??

Usunięty
Usunięty
13/07/2011 02:55

Jak to co mogli dać?CHAOS!Już wyobrażam sobie grę sorcem który przebija fire swordem zabija wrogów w imię Tzeentcha . rzucając ścierwo w kolejne setki wrogów , po czym teleportuję się i spala ich ogniem osnowy :)Już nie mówię jak wielowątkową historię mogliby przedstawić z tej perspektywy ( intrygi , zdrady , dążenie do bycia ,, number 1 " - istnym bogiem wojny .Nie czytać ,jeżeli ktoś nie jest zainteresowany dawn of war ;)

Spoiler

Hm , zboczenie lekkie po dawn of war 2 ( jak można się nie zakochać w sorcu ? który ma genialne animację wykańczania przeciwników ? ;) ) No nic , 3 w nocy piwko i wódeczka były , to i można się pobawić w dawn of war { 3 raz wskoczyć na top 1 graczy na świecie , po 3 krotnym resecie statystyk ( swoją drogą teraz 3 v 3 zbugowane ( ,,błąd sieci " ) ^^




Trwa Wczytywanie