Uncharted 3: Oszustwo Drake’a – pierwsze wrażenia

Michał Mielcarek
2011/06/09 12:51

Tryb dla jednego gracza jak najlepszy film akcji i multiplayer pierwszej próby – taki właśnie jest Uncharted 3.

Tryb dla jednego gracza jak najlepszy film akcji i multiplayer pierwszej próby – taki właśnie jest Uncharted 3. Uncharted 3: Oszustwo Drake’a – pierwsze wrażenia

Wszyscy wiedzieliśmy, że tak się stanie, ale Naughty Dog długo zwlekali z potwierdzeniem, że w Uncharted 3: Oszustwo Drake’a zobaczymy Elenę. Ukochana Drake’a powraca i nie zamierza odgrywać mało znaczącej roli. Choć wygląda na to, że Drake chciałby żeby tak było. Powód? Nie chce narażać jej na niebezpieczeństwo. Tak jakby nigdy wcześniej tego nie robił. Nathan prosi ją, by nie pomagała mu dostać się do samolotu, prawdopodobnie tego samego, którego szczątki widzieliśmy na pierwszym zwiastunie gry. Elena nie słucha go i dobrze, bo gdyby nie jej jeep, bohater nigdy nie dogoniłby startującej maszyny.

Krótka zapowiedź trybu fabularnego nie pozostawia złudzeń, że Uncharted 3 będzie jak najlepszy hollywoodzki przygodowy film akcji. Pogoń jeepem za startującym samolotem? Jest. Spotkanie – już na pokładzie – z hinduskim „koszykarzem” (gość jest olbrzymi), tak silnym, że z łatwością podnosi Drake’a i bez trudu spuści mu łomot? Jest. Szalona, grywalna scenka, gdy otwiera się klapa i z samolotu zaczynają wypadać przedmioty, a Drake musi ich unikać, by nie dać się wypchnąć? Obowiązkowo. I jest tylko jedna skaza na tym diamencie – Naughty Dog nie dali w to pograć.

Dali za to zagrać w nowy multiplayerowy tryb, w którym mierzą się ze sobą trzy dwuosobowe drużyny. Działa w nim buddy system, umożliwiający między innymi na respawnowanie się tuż obok partnera. To broń obosieczna, bo jeśli nie zachowamy ostrożności, możemy odrodzić się, akurat gdy kolega z drużyny będzie pod ostrzałem. Z drugiej strony, można w ten sposób wspomóc partnera, pojawiając się znikąd i podwajając siłę ogniową. Ogólnie chodzi o to, żeby gracze mogli trzymać się razem i nie musieli się szukać po całej mapie, tylko szybko powracali do akcji.

GramTV przedstawia:

Grałem na dwóch mapach. Bieganie po hangarze i wspinanie się na kontenery nie jest za bardzo interesujące i nie ma się o czym specjalnie rozpisywać. Natomiast Chateau, czyli płonący stary budynek stojący w środku lasu, zasługuje na kilka ciepłych słów. Akcja toczy się na niewielkim podwórzu i w kilku pomieszczeniach zniszczonego budynku, który na domiar złego zaczyna trawić ogień. Czy może się rozprzestrzenić? Nie udało mu się to w trakcie jednej rundy, więc chyba nie. Ciężko byłoby kilkanaście minut walczyć w płonącym budynku. W każdym razie mapa jest bardzo zróżnicowana, wielopoziomowa, są na niej stacjonarne karabiny maszynowe, a także liny, na których można w mgnieniu oka zjechać na dziedziniec. Nie jest to etap duży ale jest tyle różnych skrytek, pomieszczeń, dziur, przez które można przejść, że spokojnie zmieściłaby się jeszcze czwarta para walczących. Bieganie byle szybciej, byle nie stać w jednym miejscu i może przypadkiem na kogoś wpaść nie ma tutaj sensu. Lepiej powoli przemieszczać się w towarzystwie kolegi z drużyny, pilnować sobie nawzajem pleców, choć można też rozdzielić się w taki sposób, że jeden ogarnia dół, a drugi obserwuje go z góry i w razie potrzeby zapewnia osłonę ogniem. Albo można też bawić się w zwabianie przeciwnika w pułapkę. Wszystko to oczywiście da się zrobić w zwykłym drużynowym multiplayerze, ale tutaj trzeba pamiętać, że są trzy strony konfliktu. Zapominałem o tym i kilka razy straciłem przez to fraga, bo ostrzeliwałem przeciwnika, ale włączył się ktoś trzeci i dokończył moje dzieło. Po czym zastrzelił mojego ludka. Działa to oczywiście w drugą stronę – nie ma problemu, by przyczaić się i wykorzystać zagapienie dwóch walczących ze sobą przeciwników. Naughty Dog nie odkryli Ameryki tym trybem, ale takie modyfikacje klasycznych trybów zawsze są mile widziane.

Jeśli śledziliście niedawne zapowiedzi gry i informacje o trybie wieloosobowym, być może natknęliście się na wieści o tak zwanym Overtime, czyli „dogrywce”. Niestety, nie włączyła się, gdy grałem, choć dwie drużyny miały bardzo podobny wynik pod sam koniec. Patent jest taki, że jeśli jedna ekipa prowadzi o włos, runda wydłużana jest o jedną minutę, tak by był jeszcze czas na wyraźne zarysowanie się przewagi jednej z drużyn. Możliwe, że różnica dwóch punktów nie jest uznawana za niewielką, a może po prostu opcja ta była wyłączona. Autorzy nie chcą nikogo na siłę uszczęśliwiać i wszelkie udziwnienia pokroju Overtime będą całkowicie opcjonalne.

Z multiplayerem w Uncharted 3: Oszustwo Drake’a (to polski podtytuł i pod takim gra będzie znana w naszym kraju. Oryginalny brzmi Drake’s Deception) jest tak samo, jak z rozgrywką wieloosobową w Assassin’s Creed: Revelations. Obeszło się bez rewolucji, zapowiada się na więcej tego samego z drobnymi poprawkami. I dobrze, bo jak wiadomo nie od dziś, lubimy te piosenki (i gry też), które już znamy.

Komentarze
15
Usunięty
Usunięty
14/06/2011 00:27

O to chodziło. Dzięki wielkie!

Usunięty
Usunięty
13/06/2011 13:10
Dnia 12.06.2011 o 04:01, jendrek1988 napisał:

PS. Mówiło się kiedyś o grze, z której kojarzę tylko jeden screen - przechylony budynek, który opierał się o inny (scena niczym z "2012"). Kojarzy ktoś? Dziś grając w drugą część Uncharted i biegając po... biegając, przypomniał mi się ten screen. To był obrazek właśnie z Uncharted czy czegoś innego? Pomóżcie, bo ta myśl nie da mi spokoju...

http://www.giery.eu/files/u2339/32299_normal.jpgI Am Alive - jak rzekł ww3pl :)

ww3pl
Gramowicz
12/06/2011 13:20

Może kojarzy Ci się I am Alive?




Trwa Wczytywanie