W samo południe, konając w upale

Łukasz Wiśniewski
2011/06/01 12:00

Wszystkie nasze stacjonarne maszynki do grania generują z siebie poważną ilość ciepła. W połączeniu z dość brutalną temperaturą otoczenia sprawia to, że w upalne lato granie w cokolwiek nabiera nowego, nieco ekstremalnego posmaku...

Wszystkie nasze stacjonarne maszynki do grania generują z siebie poważną ilość ciepła. W połączeniu z dość brutalną temperaturą otoczenia sprawia to, że w upalne lato granie w cokolwiek nabiera nowego, nieco ekstremalnego posmaku...

Elektronika, wchodząca w skład konsol aktualnej generacji i znajdująca się w nowych, potężnych kartach graficznych, nie należy do energooszczędnych. Skutkiem ubocznym działania naszych maszynek do grania jest więc wydzielanie ciepła. Znaczących ilości ciepła. Prym wiodą tu wypasione pecety, tuż za nimi stoją starsze Xboksy, chyba najuprzejmiejsze są pod tym względem nowe modele PS3. Gdy temperatura otoczenia oscyluje na poziomie kilkunastu stopni Celsjusza, nie ma problemu. W mroźne zimy można nawet przykręcić ogrzewanie w domu, jeśli dużo się gra. Co jednak z upalnym latem? Cóż... od lat nabieram przekonania, że latem granie w jakimś stopniu staje się rozrywką ekstremalną.W samo południe, konając w upale

Polska leży w takiej strefie klimatycznej, w której skwar dominuje przez niewielką część roku. Dlatego posiadanie klimatyzacji w domu jest raczej fanaberią, niż koniecznością. Jednakże akurat w dni takie jak ostatnio, klima może być zbawieniem. Zajrzałem wczoraj do znajomego, który w mieszkaniu miał urocze 18 stopni Celsjusza, leżał na dywanie przed telewizorem i grał sobie w najlepsze w World of Tanks. Ogólnie dobry jest w te klocki, ale tym razem zobaczyłem, jak niszczy pięć innych czołgów w jednym morderczym rajdzie. Naszła mnie refleksja, że może to mieć coś wspólnego z tym, iż być może jemu jedynemu pot nie zalewał wczoraj oczu... W zasadzie można to określić jako nieuczciwe wspomaganie, prawda?

Nie tak dawno Polygamia zamieściła wykopany gdzieś w sieci filmik, mogący być zarówno autentykiem jak i reklamą wirusową sprzętu. Chodziło o ludzi, którzy spotykają się gdzieś w Nowym Jorku na imprezach graczy-golasów. Filmik pokazywał mężczyzn i kobiety w strojach Adama i Ewy, z padami w ręku, wychwalających swobodę zabawy bez ciuchów. Żyję na świecie wystarczająco długo, by móc założyć, iż taka impreza może istnieć. Ludzie robią bardziej zwariowane rzeczy. Zwłaszcza, że siedząc w domu w koszmarne upały bynajmniej nie dla lansu stosuję dress code zgodny z promowanym przez nich. Nie dla lansu jednakże, a z normalnej konieczności.

GramTV przedstawia:

Cóż... granie "na waleta" nie jest rozwiązaniem idealnym i zdecydowanie nie dla wszystkich dostępnym. Ciągłe picie zimnych napojów doprowadzi nas zaś do większego pocenia się i na dodatek można przeziębić sobie gardło. No dobra, można w zasadzie jeszcze zastosować starą metodę na bóle głowy (i te kacowe i te migrenowe, czyli globusy) i chłodzić w zamrażalniku nawilżony ręcznik, po czym sobie go kłaść na trochę na głowie. Można też regularnie wskakiwać do wanny z chłodną wodą i tracić temperaturę z organizmu. Pozostaje też wiatrak młócący ciepłe powietrze za naszymi plecami i zagłuszający dźwięki z tylnych głośników zestawu nagłaśniającego.

Wszelkie te domowe sposoby mają jednak to do siebie, że zaburzają immersję. Zresztą o jakiej immersji możemy mówić, gdy ciało zlewa pot, sól osiada w oczach, ubranie przykleja się do ciała, a ręka ślizga się po myszy czy padzie? Chyba możliwa jest jedynie w grach dziejących się w klimacie okołorównikowym lub jego fantastycznych odpowiednikach. Jakiś Far Cry 2 może, tropikalne Elizjum w Bulletstorm czy pustynie w Gothic 3. No i spalone bezlitosnym słońcem pustkowia z serii Fallout. Bijcie mnie zabijcie, ale w Cryostasis: Arktyczny Sen, Lost Planet czy Syberię nawet nie próbował bym grać w tym skwarze.

Niezależnie od kwestii komfortu grania (lub jego braku) pojawia się też zagrożenie przegrzaniem sprzętu. Cóż, im wyższa temperatura otoczenia, tym większa i w pudle z elektroniką, choćby nie wiem jak dobrze chłodzonym. Zwłaszcza, jeśli mówimy o podkręcanym pececie, gdzie z natury jest nieco cieplej niż powinno... Gra w upale może się dla nas skończyć nagle i brutalnie, gdy temperatura przekroczy wartość alarmową i wymuszone zostanie wyłączenie sprzętu. No, oczywiście o ile ktoś ma takie zabezpieczenie, w innym wypadku alarmem będzie zapach spalenizny lub dym wydobywający się spod biurka...

No i co tu robić, jak grać, skoro żadne z rozwiązań nie wygląda na idealne? Wyruszyć w plener z notebookiem? Słaba opcja, bo bestyjka długo pewnie nie pociągnie, a gracz może dorobić się odparzeń na udach od rozgrzanej do szaleństwa spodniej części obudowy. Tego ostatniego da się uniknąć stawiając lapka na rozkładanym drewnianym stołeczku, takim jak czasem sprzedawane są dla dzieci. Problemu z baterią dalej nie przeskoczymy, do tego jeśli w plenerze temperatura jest zbyt wysoka, podczas grania i notebook może się ździebełko przegrzać.

W takie dni jak ostatnio zastanawiam się, czy nie czas się przeprosić z graniem na urządzeniach stricte mobilnych, czyli wszelakich smartfonach i tabletach. Wydaje się to być opcją całkiem niegłupią, bo energii toto zżera mniej, a gadżety powoli dorównują jako platformy do grania wielu notebookom. Zastanawiam się, ale przełomu nie ma. Do przenośnych konsolek nigdy jakoś się nie przekonałem na tyle, by stać się ich posiadaczem, razem z tabletami zaliczam je do sprzętu w moim życiu zbędnego - i tak siedzę w domu i pracuję, nie przemieszczam się do roboty komunikacją, a jeśli podróżuję, to mam zawsze książki. Na krótszych dystansach wolę zaś od zbiorkomu rower. Nie odczuwam też kompulsywnej potrzeby grania w cokolwiek gdziekolwiek.

Tak czy inaczej w upały lepiej uciekać z miasta, oczywiście o ile ktoś ma taką możliwość. Przedstawiciele wolnych zawodów mogą spokojnie popracować a potem odpoczywać gdzieś w plenerze - znam parę pisarzy, którzy okres od maja do października spędzają co roku w domku letniskowym. Taras w cieniu drzew, dwa lapki i praca w sympatycznych warunkach. Mi jednakże byłoby ciężko recenzować tak gry - musiałbym na miejsce przewozić spory objętościowo sprzęt, albo zainwestować w jakiegoś potwornego notebooka. No dobra, południe mija, w upale gubi się pointa felietonu... Może czas na Was, czytelnicy i czytelniczki? Jak wy rozwiązujecie sprawę grania w upalne dni?

Komentarze
46
Usunięty
Usunięty
04/06/2011 22:25

Gra w lato ma sens tylko wieczorami, gdy wrócimy po całym dniu z plaży ;)

Abi_Dalzim
Gramowicz
02/06/2011 16:18

Jak wy rozwiązujecie sprawę grania w upalne dni? Cierpimy, ocieramy pot z oczu i gramy dalej! Nic nas nie powstrzyma!;D

Abi_Dalzim
Gramowicz
02/06/2011 16:18

Jak wy rozwiązujecie sprawę grania w upalne dni? Cierpimy, ocieramy pot z oczu i gramy dalej! Nic nas nie powstrzyma!;D




Trwa Wczytywanie