Virtua Tennis 4 - pierwsze wrażenia

Rafał Dziduch
2011/04/15 12:05
0
0

Tenisowe zmagania na wirtualnym korcie potrafią dać graczom wiele satysfakcji. Na tym tle seria Virtua Tennis ma od lat niemałe osiągnięcia. Virtua Tennis 4 dzielnie stawi czoła Top Spinowi 4, czy raczej polegnie?

Podczas wiosennej konferencji CD Projektu miałem okazję przez krótki czas pobawić się grywalną wersją Virtua Tennis 4. Spotkanie tête-à-tête było w moim przypadku o tyle istotne, że niedawno popełniłem recenzję Top Spina 4, a to tytuły, które będą przecież bezpośrednio konkurować na rynku. Po półgodzinnych testach mogę powiedzieć jedno - choć obie gry traktują o tenisie, to jednak są zdecydowanie inne i stawiają akcenty w różnych miejscach. Tak jak przewidywałem w recenzji Top Spina 4, Virtua Tennis 4 będzie grą zdecydowanie bardziej zręcznościową, przez co stanie się zapewne przystępniejszy dla większej liczby graczy, a Top Spin 4 ociera się już o symulację tego sportu. Virtua Tennis 4 - pierwsze wrażenia

Tenis w stylu arcade

Przez większość czasu grę prezentował mi Sam Sadeghi, International Marketing Coordinator w firmie SEGA, którego mogłem podpytać o wiele spraw. Rozegrałem kilka meczy solo, oraz przeciwko niemu, co dało mi szersze spojrzenie na to, w jaki sposób w Virtua Tennis 4 przebiega rozgrywka. Zacznijmy od sterowania. Gra wspiera Move’a i choć kontroler zachowuje się poprawnie (przy przekręcaniu dłoni widać nawet obracającą się rakietę), to jednak granie na Move jest mocno uproszczone. Można uderzać beckhandem i forehandem, posyłać loby na stronę przeciwnika oraz różnicować siłę uderzenia. Nie ma jednak podziału na zróżnicowane typy uderzeń, jak to było w konkurencyjnym tytule. Move po prostu nie obsługuje żadnych przycisków. Fajne jest natomiast to, że gra wykrywa nasz ruch przed kamerą i aby podbiec do siatki, trzeba zrobić kilka kroków w stronę telewizora. Tego w Top Spin 4 nie było.

Kiedy przesiadłem się na pada, Sam wyjaśnił, że można przy jego użyciu odrobinę różnicować uderzenia. „Iks” to zwykłe dobicie, „kwadrat” odpowiada za slice’a, „trójkąt” za lob, a „kółko” za specjala. Dłuższe przyduszenie przycisków sprawia, że uderzenia są bardziej precyzyjne, a zatem ważne jest wyczucie. Jeśli się spóźnimy, źle ustawimy lub za późno puścimy przycisk, piłka nas ominie. To w zasadzie wszystko w kwestii sterowania i już ten fakt, świadczy wybitnie o tym, że Virtua Tennis 4 lokuje się bardziej wśród gier arcade, a nie tenisowych symulacji. Ciekawie wyglądają za to uderzenia specjalne. Najpierw trzeba naładować pasek u góry ekranu, a dopiero potem wcisnąć wspomniany klawisz. Wówczas kamera zwalnia i pokazuje precyzyjne uderzenie w slo-mo. Zazwyczaj jest to zagranie, którego przeciwnik nie da rady już odebrać, ale nie jest to wcale regułą. Skuteczne stosowanie specjala wymaga zatem odrobiny wprawy. Tenis w stylu arcade, Virtua Tennis 4 - pierwsze wrażenia

Tenisowe 3D daje radę

Aby naładować pasek uderzenia specjalnego, dostępni zawodnicy (kilkunastu tenisistów i tenisistek z rankingu ATP i WTA oraz kilka legend tenisa np. Boris Becker) mają zróżnicowane umiejętności. Sam zapewniał mnie, że każdy ma inną cechę charakterystyczną, a może to być np. mocny serwis, umiejętność grania na siatce, krótkie piłki, gra z tyłu kortu, czy wszechstronność. Jeśli w czasie meczu będziemy stosować właściwą taktykę i zagrania, pasek zapełni się błyskawicznie i można będzie skorzystać z niego wielokrotnie.

GramTV przedstawia:

Jeśli chodzi o stronę wizualną, przyznam, że Virtua Tennis 4 zrobił na mnie korzystniejsze wrażenie niż Top Spin 4. Być może wpływ miał na to fakt, że gra prezentowana była na wielkim telewizorze w 3D (choć przy walce z żywym przeciwnikiem i deblu opcja ta jest niedostępna ze względu na ograniczenia TV). Jest kilka ustawień kamery, ale najlepiej grało mi się w tym, w którym akcja po serwisach obserwowana jest z oczu zawodnika (przed serwisem jest to TPP). Działa to całkiem dobrze, widzi się nadlatującą piłkę oraz własną rakietę, więc imersja może być nawet większa niż w przypadku Top Spina 4. Tenisowe 3D daje radę, Virtua Tennis 4 - pierwsze wrażenia

Kariera i pierwsze wnioski na gorąco

Gdy Sam nie widział, zajrzałem na chwilę do menu i przez kilkadziesiąt sekund bawiłem się ustawieniami w trybie kariery, która też będzie w Virtua Tennis 4 dostępna. Z grubsza (i na ile mogę to stwierdzić po krótkim teście) wygląda to niemal tak samo jak w Top Spin 4. Też tworzymy swojego gracza, wybieramy mu płeć, imię, datę urodzenia, a potem w dość dowolnym zakresie tworzymy jego wizerunek. Niestety pierwszego spotkania już nie rozegrałem, bo czas przeznaczony na testowanie minął szybciej niż sądziłem.

W sumie muszę przyznać, że grało się fajnie – zwłaszcza na split-screenie we dwie osoby. Bardziej wróżę sukces Virtua Tennis 4 właśnie na tym polu, bo może się sprawdzić jako „pary game”, gdzie ważniejsza jest pogodna rywalizacja ze znajomymi, a nie wysublimowane i finezyjne zagrania, których w grze raczej nie uświadczymy. Pierwsze wrażenie było jednak na tyle pozytywne, że z chęcią sprawdzę, jak prezentuje się finalna wersja produkcji SEGI.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!