Fable III - Szary dzień Bohatera, czyli codzienne zajęcia w Albionie

Paweł Borawski
2010/10/30 10:00
0
0

Witajcie, drodzy Czytelnicy! Tu SS, czyli Wasza ukochana Sabrina Smith. Jedyna i niepowtarzalna dziennikarka „Głosu Albionu”! Nasza ekipa jest zawsze tam, gdzie dzieje się historia. Relacjonowaliśmy dla Was pierwsze kroki króla Logana, wielki strajk pracowników tartaków, na własnej skórze doświadczyliśmy trądu szalejącego po rynku Bowerstone, a nawet przedstawiliśmy pośmiertnie wydany zbiór „Co wiem o życiu”, autorstwa sir Nicolasa z Brightwall.

Witajcie, drodzy Czytelnicy! Tu SS, czyli Wasza ukochana Sabrina Smith. Jedyna i niepowtarzalna dziennikarka „Głosu Albionu”! Nasza ekipa jest zawsze tam, gdzie dzieje się historia. Relacjonowaliśmy dla Was pierwsze kroki króla Logana, wielki strajk pracowników tartaków, na własnej skórze doświadczyliśmy trądu szalejącego po rynku Bowerstone, a nawet przedstawiliśmy pośmiertnie wydany zbiór „Co wiem o życiu”, autorstwa sir Nicolasa z Brightwall.

Fable III - Szary dzień Bohatera, czyli codzienne zajęcia w Albionie

Dziś kolejny wyjątkowy materiał – jako jedyna otrzymałam możliwość spędzenia i zrelacjonowania dnia z Księciem, który, jak wszyscy wiemy, został w ostatnim czasie wygnany z królewskiego dworu za przeciwstawienie się swojemu starszemu bratu. Jak wygląda kilka godzin wyrwanych z życiorysu człowieka, którego niektórzy określają mianem Bohatera? Dowiecie się tego tylko i wyłącznie z naszego „Głosu Albionu”!

/MĘCZY CIĘ TWOJA TUSZA? MARZYSZ O PŁASKIM, ZGRABNYM BRZUCHU? OFERUJEMY NIEINWAZYJNE METODY ODSYSANIA TŁUSZCZU – MYDŁEX S. Z O.O. Z SIEDZIBĄ W BOWERSTONE/

Na spotkanie umówiona jestem w porze pierwszego piania koguta. Świt dopiero nastaje, a Brightwall budzi się do życia. Przechodzę przez nieco zniszczony most, by ujrzeć dwie znajome twarze. To Richard i Nigel, strażnicy, których pamiętam jeszcze od szczenięcego wieku. Kłaniają mi się nisko, jak przystało na obecność damy mojego pokroju. Książę czeka na mnie w barze u Dana, mojego wieloletniego przyjaciela. To tam powstawały moje pierwsze teksty, tam też przeprowadziłam wiele z wywiadów. Och, jak wesołe bywa życie! Historia chyba lubi zataczać krąg.

A sam Książę? To jeszcze młodzieniec, z delikatnymi rysami twarzy. Choć, trzeba mu przyznać, już teraz powala urokiem. Moje bystre oko szybko wyłapuje wskazówki, skąd to ów młodzieniec przybył. Noszone przez niego ubranie jak żywo przypomina stroje noszone przez Mieszkańców. Te brązowo-pomarańczowe barwy, skóry i futra. Nie mogę się mylić! Zagadnięty o to, uśmiecha się tylko lekko, jakby doceniając moją nadzwyczajną spostrzegawczość. Mówi mi, że – skoro i tak opuścił królewski dwór – chce się zapoznać z zajęciami zwykłych mieszkańców Albionu. Chyba nie będzie mi dane wypić filiżanki herbaty. W ogóle sprawia on wrażenie osoby, która zapomina o posiłkach.

***

Zaraz obok karczmy znajduje się lombard, w którym Książę sprzedaje ametyst. Och, jaka szkoda, że nie pomyślał o obrobieniu go dla jakiejś damy na poziomie. Jak te dziewczęta kręcące się w okolicy patrzą się zuchwale. Ale dziś dziedzic tronu jest tylko mój! Szybkim krokiem przechodzimy do południowej części Brightwall, tej z rozmaitymi stoiskami i ofertami handlowymi. Co zrobi Książę?

Okazuje się, że chwyta za lutnię. Młodszy brat króla nie próżnował w dzieciństwie i pokazuje klasę uderzając rytmicznie w struny. Może nie jest to talent pokroju Stefana – wielkiego barda z Mourningwood, ale zdolności wystarcza, by przyciągnąć mały tłum gapiów. Co zasobniejsi rzucają wręcz drobne monety pod jego stopy. Niezwykłe! Ale ja chcę czegoś innego, czego przełomowego. Może stanie się to za moment, a może wcale?

/ODZYSKIWANIE DŁUGÓW ŁAGODNYMI ŚRODKAMI PERSWAZJI O POSMAKU METALOWYM – AGENCJA „MŁODE WILKI” Z SIEDZIBĄ W MILLFIELDS./

Nareszcie idziemy dalej, a po drodze Książę zahacza jeszcze o stoisko piekarza, bawiąc się przez chwile ciastem oraz o kowala. Tego chłopaka bawią najprostsze rzeczy, wręcz nie przystające synowi Bohatera Bowerstone. Kimże ja jednak jestem by oceniać? W końcu nawet energiczne ruchy przy ugniataniu ciasta przyciągają gapiów. Każdy poznaje te rysy twarzy, zwłaszcza, że z plakatów rozwieszonych po mieście zieje twarz króla Logana, starszego brata naszego Bohatera.

***

Chyba mamy przełom, drodzy Czytelnicy. Zaczepia nas niejaki Brian. Nas, no bo przecież jestem dziś równorzędną partnerką, nieprawdaż? Brian to bardzo ciekawa persona. Jak mówią kręcący się w okolicy mieszkańcy, mężczyzna całe swe życie poświęcił na kolekcjonowanie gnomów. Takich sztucznych, oczywiście! Kto by chciał trzymać żywego gnoma? No może Brian byłby taką osobą, ponieważ jeden ze wspomnianych sztucznych gnomów, noszący imię Johnathan, jest... Ciężko mi użyć tego słowa... Jest „przyjacielem” naszego niecodziennego kolekcjonera.

Okazuje się, że Brian nie otrzymał jednej, bardzo istotnej przesyłki, a zajęty swoim zbiorem, nie bardzo jest w stanie wybrać się, by sprawdzić co się stało. Czego to Książę nie zrobi dla swoich poddanych? Wyczuwam tu odrobinę starań o zareklamowanie własnej osoby, choć wcale nie wykluczam naprawdę olbrzymiej empatii!

***

Czuję się jak w najlepszej książce przygodowej! Ja, delikatna dama z magicznym notesem w dłoni, młodzieniec, dziedzic tronu i jego wierny pies. To właśnie czworonogowi zawdzięczamy nasze życia – gdyby nie jego czujność, wataha wilków zbliżyłaby się do nas na tyle blisko, że Książę nie zareagowałby na czas. Na szczęście jednak od tej pory mogę potwierdzić, że jest to mężczyzna doskonały, świetnie posługujący się mieczem i magią.

Wydawało mi się co prawda, że rękawice kuli ognia zostały wycofane przez Gildię Magów po fali pożarów trapiących Bowerstone, a pozostałe modele muszą otrzymywać rygorystyczne certyfikaty, ale z szacunku dla towarzysza, i z wdzięczności za uratowanie życia nie poruszę teraz tego tematu...

...

...wa...ć...

...

Cholera jasna, że też nie można szybko zatrzymać tego notesu. Szlag by to, a ja się bałam, że wilki stanowiły zagrożenie! W tej chwili cieszę się, że większość historii opisuję z perspektywy czasu... co za emocje! Okazało się, że karawana, która przewoziła paczkę biednego Briana, została napadnięta przez Najemników i niemal doszczętnie ogołocona. Na nasz niefart z kolei bandziory nie ulotniły się, próbując przenieść prezent, który okazał się być posążkiem gargulca. Ja, Sabrina Smith, jedyna rzetelna dziennikarka w Albionie, omal nie straciłam życia przez głupiego gargulca!

GramTV przedstawia:

***

Widziałam już wiele, ale posąg skalany piorunami? Cóż za ustrojstwo? Chyba coś idzie nie po myśli Briana. Gadające gnomy? Tego już za wiele... Zdecydowanie brak mi porannej kawy. Oczom nie wierzę, ale w jednej chwili kilkadziesiąt gipsowych gnomów zniknęło sprzed moich oczu! Widzę w oczach Księcia, że i on traci cierpliwość. Kolejna prośba od Briana i kolejny spacer, tym razem tylko do pobliskiego domostwa. Mamy przyprowadzić gnoma całego i zdrowego? Gdyby nie zrobił tego mój towarzysz, sama bym strzeliła. Ale po strzale, zamiast rozpaść się, gnom zwyczajnie znika.

Boli mnie od tego wszystkiego głowa. Na szczęście cierpliwość stracił też Książę. Zbierać pozostałe 49 gnomów? To zajęcia dla chłopaczków nie wychodzących z domów, którzy kobietę widzieli jedynie na szkicach.

Och, mój towarzysz ma dla mnie niespodziankę. O cóż chodzi?

***

Sanktuarium. Do tej pory nie wierzyłam plotkom, ale ono faktycznie istnieje! To piękne miejsce, od którego aż wieje magią i tajemniczością. Niestety dostałam surowy zakaz wchodzenia do bocznych komnat, jak również dotykania czegokolwiek.

/JUŻ ZA TYDZIEŃ SPECJALNE WYDANIE „GŁOSU ALBIONU”, A W NIM EKSKLUZYWNY MATERIAŁ „Z NOTATEK KAMERDYNERA”. Dowiecie się m.in. o: życiu osobistym królewskiego służącego, tajnikach zbrojowni Sanktuarium, a także o zarobkach Księcia z nieruchomości./ (Artykuł opublikowany na podstawie wciąż obowiązującej Ustawy o wolności prasy w odniesieniu do spraw tronu.)

To dopiero popołudnie, a my wracamy do Brightwall. Wybaczcie Kochani moje emocje, ale aż ciężko mi ubrać to wszystko w słowa...

***

Książę opowiada mi o pewnym małżeństwie, które okazało się mieć problemy z kurami. Rozumiem zapchlonego psa czy kota w czternastej ciąży, ale kury? Niejacy Bernard i Patsy prowadzili ostatnio spór. O ile małżonek widział w tych biednych stworzeniach zło wcielone, jego luba domagała się uwolnienia kur i pozwolenia im działania w dziedzinie literatury. Literatury, na niebiosa!

Wydaje mi się, że tamten konflikt został już zażegnany kilkanaście dni temu. A małżeństwo wpadło na lepszy pomysł, jakim jest zorganizowanie wyścigów. Wyścigów kur, nawiasem mówiąc. Po takim dniu chyba brak mi wystarczająco poczucia humoru, by mieć radość z takich rzeczy. Ale Książę, podrzucając radośnie sakiewkę, poszedł przed chwilą obstawić. Pięćdziesiąt złotych monet na „Pułkownika”. Kurę, która jest tak ślepa i powolna, że chyba tylko huragan może pomóc jej dotrzeć na metę...

Ale liczy się zabawa, prawda? O wyniku wspominać nie zamierzam.

***

Zaskakująco pozytywną rzeczą jest zwykłe obserwowanie Księcia. To pełen charyzmy człowiek, który zjednuje sobie wszystkich kilkoma prostymi gestami. Gdybyście mogli to zobaczyć. Właśnie podszedł do jednego ze strażników i zaczął z nim tańczyć! Aż mnie ciarki przechodzą, ponieważ wychodzi to nadzwyczaj dziarsko i efektownie. I to zakończenie rodem ze sztuki „Czas mego żywota, czyli wirujący seks”!

Mój towarzysz, spytany o rodzinę, nie wydaje się zmieszany. Mówi, że są obecnie ważniejsze rzeczy na głowie. Jakby miał coś istotnego do zrobienia. Przecież nie szykuje się do wojny, a lata lecą. Potomek rodziny królewskiej z pewnością byłby sensacją, zwłaszcza, że król Logan prędzej wykupi dom publiczny niż znajdzie kobietę, która wyjdzie za niego dobrowolnie...

***

I tak właśnie wygląda zwykły dzień wyrwany z życiorysu Księcia. A ja myślałam, że odpędzanie się od fanów i rozdawanie autografów to męcząca sprawa!

Buziaczki kochani,

Wasza Sabrina Smith

Cykl artykułów "Tydzień z grą Fable III" jest sponsorowany przez wydawcę gry.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!