Halo: Reach - recenzja

Adam Wieczorek
2010/09/14 15:30
0
0

Reach – planeta skazana na zagładę - miejsce, gdzie ludzkość w bolesny sposób przekonała się o bezwzględności kosmicznych najeźdźców. To jeden z początkowych rozdziałów straszliwego konfliktu, którego rozwiązanie poznaliśmy w trylogii Halo. Halo Reach to ostatnia przygoda z serią zespołu twórców Bungie. To zakończenie w wielkim stylu, które pozwala osobiście poznać dramatyczne wydarzenia, o których dotąd mieliśmy tylko okazję poczytać, oraz grupę nowych bohaterów.

Reach – planeta skazana na zagładę - miejsce, gdzie ludzkość w bolesny sposób przekonała się o bezwzględności kosmicznych najeźdźców. To jeden z początkowych rozdziałów straszliwego konfliktu, którego rozwiązanie poznaliśmy w trylogii Halo. Halo Reach to ostatnia przygoda z serią zespołu twórców Bungie. To zakończenie w wielkim stylu, które pozwala osobiście poznać dramatyczne wydarzenia, o których dotąd mieliśmy tylko okazję poczytać, oraz grupę nowych bohaterów. Halo: Reach - recenzja

Pierwszy kontakt z Halo Reach to wybór naszego bohatera lub bohaterki należącego do elitarnych jednostek Spartan. Po raz pierwszy w serii Halo nie narzucono nam bohatera z góry i pozwolono na swobodną modyfikację postaci. Do naszej dyspozycji oddano szeroki wachlarz opcji, które pozwalają na zmianę elementów i kolorystyki zbroi Spartana. Możemy również wybrać głos naszej postaci. Nowością są również kredyty, które zdobywa się za przeróżne osiągnięcia w grze. Za nie można kupować unikatowe elementy zbroi czy wzorce głosu postaci. Gdy wybór mamy za sobą przychodzi pora na ustawienie części opcji. Dalej czeka nas już tylko zabawa.

Historia

Historia, Halo: Reach - recenzja

Opisując fabułę Halo Reach bardzo łatwo jest zdradzić czytelnikowi zakończenie. I choć fani serii oraz Ci, którzy obserwowali proces powstawania gry wiedzą z grubsza co czeka na nich przed napisami końcowymi, o tyle pozostali żyją w błogiej nieświadomości. Dość powiedzieć, że zabawę rozpoczynamy jako nowy członek oddziału Noble. W jego skład wchodzą najlepsi z najlepszych, zmodyfikowani genetycznie żołnierze – Spartanie. Nasz bohater jest szóstą osobą w oddziale i w czasie zabawy nie usłyszymy, aby ktokolwiek zwrócił się do niego inaczej niż per "Noble Six".

Nasza pierwsza misja to prosty zwiad, osady, z którą stracono kontakt radiowy. Podejrzenia padają na rebeliantów, ale jak można się domyśleć prawda okazuje się dużo gorsza. Nie zdradzimy tutaj wielkiej tajemnicy twierdząc, że jest to początek potężnej inwazji konglomeratu obcych ras – Covenantów. Jest to też wyśmienita okazja, aby stopniowo wprowadzać graczy w narastający i niszczycielski konflikt, w którym ludzkość stawia czoło bezwzględnym przeciwnikom, którzy mają tylko jeden cel, zetrzeć nas z oblicza galaktyki.

Trzeba przyznać, że opowiedziana w Halo Reach historia jest łatwiejsza w odbiorze dla osób nie znających dobrze świata Halo. Spokojnie można w nią zagrać nie znając poprzedniczek. Walka o przetrwanie przy przeważających siłach wroga, gdzie każdy sukces zwieńczany jest kolejnym potężnym, rozkładającym na łopatki ciosem, przemawia do każdego. Odpowiednie dawkowanie napięcia powoduje, że choć wiemy, jak to wszystko się skończy, to chcemy odkrywać kolejne elementy zabawy, bo nie liczy się samo zakończenie, ale jego styl. To wielki atut Halo Reach.

Grafika

Grafika, Halo: Reach - recenzja

We wszystkich materiałach zapowiadających Halo Reach, twórcy rozpływali się nad możliwościami podrasowanego silnika. Rzeczywiście, w stosunku do Halo 3 czy Halo: ODST skok jakościowy jest olbrzymi, to warto podkreślić, że bez problemu wskażemy gry, które wyglądają lepiej. I choć efekty dynamicznego oświetlenia, nagromadzenie olbrzymiej ilości, często bardzo drobnych elementów, oraz wielkość map robią wrażenie, to są chwile, gdy wyraźnie widać słabsze tekstury, powielane elementy i co dość dziwne niewygładzone krawędzie. Co prawda brak antyaliasingu jest starannie maskowany, to jednak czasami daje się zauważyć i irytuje. Również wykonanie poszczególnych broni odbiega jakościowo od produkcji z najwyższej strzelaninowej półki.

Wszystkie te mankamenty rekompensują jednak inne czynniki. Do nich z pewnością należy zaliczyć dynamiczne i przyciągające oko tła. Przepiękne krajobrazy, chmury, czy widoczne w oddali pola walk nie raz i nie dwa zatrzymują nas w biegu po zwycięstwo. Na plus należy również zaliczyć zniwelowanie prawie do zera czasu ładowania kolejnych elementów poziomów gry (jest szybko i sprawnie bez względu na to czy zainstalujemy grę na dysku twardym, czy też korzystamy jedynie z płyty. Trzeci element, na który trzeba zwrócić uwagę, to olbrzymia ilość przeciwników. Wszędzie ich pełno. Do tego zachowują się całkiem inteligentnie, a i wygląd nie pozostawia wiele do życzenia. Na wyższych poziomach trudności potrafią ostro zajść za skórę zmuszając do zdecydowanego przemyślenia taktyki. Być może Spartanie są elitarnymi żołnierzami i mogą wytrzymać więcej niż przeciętny komandos, ale akcje „na rypał” kończą się szybką i bolesną śmiercią.

Muzyka i udźwiękowienie

Muzyka i udźwiękowienie, Halo: Reach - recenzja

Seria Halo przyzwyczaiła nas do wysokiej jakości oprawy dźwiękowej. Nie inaczej jest w przypadku Halo Reach. To czego dokonał Martin O'Donnell, to absolutne mistrzostwo świata. Mamy pełny przekrój gatunków muzycznych, które dynamicznie dopasowywane są do wydarzeń na ekranie (swoją drogą to właśnie Halo przecierało szlaki, jeśli chodzi o takie rozwiązania). Motyw przewodni, który poznaliśmy w jednym z pierwszych zwiastunów gry, to efektowne połączenie pompatycznej muzyki symfonicznej z ostrymi brzmieniami elektrycznych gitar. Nie da się ukryć, że szybko wpada w ucho, a jego pojawienie się pobudza niczym kubek mocnej kawy.

Myliłby się jednak każdy, kto sądziłby, że w grze mamy tylko i wyłącznie szybkie utwory. Nie brakuje spokojniejszych brzmień, gdzie przewijają się delikatnie nawiązujące do motywu z Halo chóry. Na szczególną uwagę zasługują misje w przestrzeni kosmicznej, gdzie zabawie towarzyszą delikatne, ambientowe brzmienia elektroniki. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że w Halo Reach warto zagrać choćby dla samej muzyki.

GramTV przedstawia:

Wyśmienitej muzyce towarzyszy nie mniej dobre udźwiękowienie. Odgłosy strzałów, wybuchów granatów, dźwięki silników itp. to po prostu kawał dobrej roboty. Co prawda można marudzić, że w próżni nie słychać dźwięku, ale Halo Reach nie jest pierwszym tytułem, który pozwala sobie na takie działanie. Również dobór głosów postaci jest bardzo dobry. Co prawda nasz bohater (w wersji podstawowej) jest trochę mało wyrazisty, to jednak reszta Noble Team, a także pozostałe postaci, to pierwszy gatunek dubbingu. Tęskniącym za głosem Master Chiefa oddano możliwość zaaplikowania jego głosu naszemu bohaterowi – oczywiście za zdobyte podczas zabawy kredyty.

Rozgrywka

Rozgrywka, Halo: Reach - recenzja

Bungie postarało się, aby ich pożegnanie z serią Halo obfitowało w niespodzianki. W trybie dla pojedynczego gracza (lub od 2 do 4 osób w kooperacji) Halo Reach przynosi nam w sumie 10 misji. Twórcy stanęli na głowie, aby były one jak najbardziej zróżnicowane. Będziemy więc mieli szybkie i zdecydowane uderzenia na ciężko obsadzone obiekty, polowanie w ciemnych zakamarkach na potężnych przeciwników, elementy składankowe oraz zabawę pojazdami jeżdżącymi. Czeka nas też jedna całkowita nowość, czyli misja, w której zasiądziemy za sterami kosmicznego myśliwca. Ciekawym elementem jest też połączenie pilotowania śmigłowca z klasycznymi misjami typu znajdź i zniszcz.

Pojawił się też nowy element zabawy - dopalacze. W niektórych miejscach na mapie można zmienić dodatkowe wyposażenie. Będzie to np. możliwość szybszego poruszania, przeładowania tarcz (na moment stajemy się nietykalni), wysłania w wybrane miejsce hologramu naszego bohjatera, czy w końcu budzący wiele kontrowersji jet-pack. Ten ostatni jest naprawdę przydatny, a część poziomów wyraźnie została zbudowana pod kątem jego zastosowania. Drugą nowością jest możliwość cichego zabójstwa zaskoczonego przeciwnika. To novum również wzbudza wiele wątpliwości w kontekście zabawy w sieci.

Dwa osobne słowa należą się lataniu myśliwcem. Wszystkich, którzy oczekują modelu lotu na miarę serii X czy choćby Freespace, na pewno spotka rozczarowanie. Zabawa jest uproszczona do minimum, co oczywiście nie oznacza, że nie jest satysfakcjonująca. Do naszej dyspozycji oddano rakiety i działko, między którymi przełączamy się w zależności od napotkanego w przestrzeni przeciwnika. Możemy również wykonywać szybkie zwroty, co przydaje się w niektórych sytuacjach. Niestety nie napotkamy tutaj dużego zróżnicowania statków przeciwnika, ale też misja nie jest na tyle długa, aby stało się to nużące.

Skoro już mowa o czasie, to poszczególne misje da się zaliczyć w około 40 minut. Wszystko zależy oczywiście od wybranego poziomu trudności. Średni czas, jaki spędza się nad kampanią to sześć godzin. Nie jest to wiele, ale warto pamiętać, że Halo Reach to również tryby zabawy wieloosobowej. Podobnie jak w Halo najwięcej satysfakcji z kampanii sprawia przejście gry w trybie kooperacji. Tutaj również możliwa jest zabawa do czterech graczy równocześnie. W Halo Reach możliwa jest jednak gra na podzielonym ekranie. W rezultacie na zabawę w pełnym składzie można się umówić mając tylko dwie konsole i kopie gry. Oczywiście kooperację polecamy tylko na legendarnym poziomie trudności.

W przypadku misji kosmicznej można narzekać na mały wybór przeciwników. Sytuacja ma się zupełnie inaczej w przypadku przemieszczania się po gruncie. Podobnie, jak w poprzednich częściach Halo, tak w Halo Reach napotkamy całą plejadę mniej lub bardziej przerażających i pokracznych obcych. Różnią się nie tylko wyglądem, ale i stylem walki, szybkością reakcji oraz, rzecz jasna, uzbrojeniem.

To ostatnie nie odbiega od standardów znanych z poprzednich części cyklu. Wyposażenie ziemian to klasyczne karabiny, strzelby, pistolety oraz wyrzutnie granatów i rakiet. Z kolei arsenał obcych to znane i często wyśmiewane "laserki-blasterki". Wypluwające z siebie barwne gluty, pistolety, działka i karabinki, to znak rozpoznawczy serii. Niech jednak nikogo nie zmyli przyjemna kolorystyka – są tak samo niebezpieczne, jak klasyczne pociski. Warto zaznaczyć, że choć nasi bohaterowie to Spartanie, to w Halo Reach nie będziemy mogli, wzorem Master Chiefa biegać z karabinami w obu dłoniach. W rezultacie mamy czasami wrażenie, że nasz bohater nie różni się specjalnie od przeciętnego żołnierza czy O.D.S.T.

Osiągnięcia

Halo Reach nie byłoby rasową grą na Xboksa 360, gdyby nie osiągnięcia. Większość z nich zdobędziemy podczas rozgrywek sieciowych, ale jest też sporo wpadających za zabawę w kampanii. Poza tymi za przejście poszczególnych misji na poziomie od Normal w górę, mamy też takie, które wiążą się z wykorzystaniem konkretnej broni, czy np. utrzymaniem przez całą misję nieuszkodzonego czołgu. Ich wyławianie stanie się na pewno elementem dodatkowo zachęcającym do zabawy.

8,0
Rasowy i zróżnicowany FPS z doskonałą muzyką i wciągającą fabułą
Plusy
  • grafika
  • olbrzymie poziomy
  • ilość i zróżnicowanie przeciwników
  • różnorodność misji
  • doskonała muzyka
  • możliwość zabawy w kooperacji
Minusy
  • sporadycznie słabsze tekstury
  • "laserki-blasterki" i inne "gluty"
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!