Zasadniczo recenzowany tutaj Symulator farmy należałoby raczej zaliczyć do tycoonów niż faktycznej symulacji. Cała różnica polega na tym, że nie widzimy wszystkiego z poziomu nieba, niczym bóg czy duch, tylko własnoręcznie prowadzimy swoje wirtualne alter ego.
Są tylko dwa powody, dla których można grę zaliczać do symulatorów. Jednym jest bezpośrednia kontrola. Drugim są misje, czyli nic innego jak pojedyncze zadanka przygotowane przez twórców. W tycoonach zwykle przyjmują rolę scenariuszy, w których startując z pewnego pułapu, trzeba podległą firmę do czegoś doprowadzić. Tutaj są to dosyć krótkie zadania wymagające prowadzenia któregoś z pojazdów rolniczych. Mamy więc coś w stylu time trial znanego z gier wyścigowych, tyle że prowadzimy traktor. Inne wyzwania to układanie stogów siana na czas, koszenie trawy, zboża, zbieranie butelek. Misji jest całkiem sporo, w tym pięć to samouczki, jednak nie należą do specjalnie długich. Każda jest oceniana w zależności od czasu, w jaki ją pokonamy. Zastosowano system medali, które w zasadzie nic nie robią, poza ewentualnym działaniem na ambicję grającego. Ot, taka przystawka do głównego dania, którym jest tryb kariery. W nim już nie ma specjalnych niespodzianek. Udostępniono nam całą, raczej nie za wielką wyspę, gdzie umieszczono gospodarstwo rolne, wioskę, port, browar, młyn, kościółek i kilka specjalnych miejsc, jak np. kopię Stonehage. Startujemy na farmie, mamy do dyspozycji nieco gotówki, kilka używanych maszyn rolniczych, plony czekające na zebranie i zadanie rozkręcenia interesu. Jeśli ktoś grał we wspomniany wcześniej Harvest Moon, informujemy, że to zupełnie inny typ gry. Tutaj wszystko kręci się wokół gotówki. Dlatego właśnie tytułowi bliżej do tycoona niż symulacji. Chociaż i tej nieco w grze znajdziemy. Symulator... Cała symulacja sprowadza się do stosunkowo drobiazgowego przedstawienia kwestii upraw. Oczywiście wzrost roślin jest przyspieszony, gdyby był w czasie rzeczywistym, to gracze posnęliby z nudów. Jednak poza tym można się poczuć jak na prawdziwej farmie. Ziemię trzeba zaorać, obsiać, nawozić, zebrać plony, oczyścić pole z siana, jakie pozostało po młóceniu, spulchnić glebę. Jeśli słoma została związana w bele, trzeba je oddzielnie przetransportować. Do każdego zadania jest odpowiednie narzędzie, z którego początkowo trzeba skorzystać własnoręcznie. Do tego pojazd nie może jechać zbyt szybko w trakcie wykonywania prac. To jednak niewielki problem - w grze zastosowano tzw. tempomat, który automatycznie ustawia wymaganą szybkość. Graczowi zostaje proste kierowanie. No może nie do końca proste, gdyż w grze zakręcamy po łuku, nie ma opcji obracania pojazdu w miejscu. Paradoksalnie najbardziej „symulatorowy” etap gry to układanie palet z nawozem czy związanych bel siana, gdyż podczepionymi widłami należy sterować oddzielnie.W sumie dostępnych rodzajów upraw jest pięć: pszenica, rzepak, jęczmień, trawa i kukurydza. Trawa nie ma znaczenia w grze, pozostałe rośliny, po zebraniu, sprzedajemy w jednym z trzech punktów skupu: browarze, porcie lub młynie. Zbiory trzeba dostarczyć samemu i w każdym z miejsc mamy inne ceny, więc graczy czeka sporo jeżdżenia. Zwłaszcza że nasze zbiorniki i wozy nie mają nieograniczonej pojemności, więc czasami trzeba wykonać kilka kursów, żeby sprzedać całkowicie dany rodzaj zbiorów. Zasadniczo to jest cały sens gry: uprawa i sprzedaż plonów. Właściwie nic innego się tutaj nie robi. Brak dodatkowych zajęć, oprócz dwóch wymienionych niżej, to jedna z większych wad gry.
Elementów takowego w grze znalazło się więcej. Od samego początku widzimy, ile gotówki (liczonej w euro, no ale to w końcu niemiecka produkcja) nam zostało. Początkowe maszyny nie starczą na długo, trzeba będzie je wymienić, a za darmo nikt ich nie daje. Ponadto miejsca pod uprawy jest dużo i o ile na początku dajemy sobie radę sami, tak w końcu przestaniemy wyrabiać. Wtedy warto zatrudnić kilku pracowników, a co za tym idzie - dojdzie kwestia pensji. Pozostaje wciąż sprawa paliwa dla pojazdów, na wodę to one jeździć nie chcą. Na farmie znajduje się dystrybutor, przy którym spokojnie tankujemy, naturalnie płacąc za to „w locie ”. No i na koniec ziarno: w przeciwieństwie do Harvest Moon nie musimy ganiać co kilka dni do sklepu po kolejne worki. Odpowiednia kwota jest odejmowana z konta bezpośrednio w trakcie siewu. Na pewno jest to spore uproszczenie, ale też przyspiesza i tak powolną rozgrywkę.