Końcowy produkt ewolucji Game&Watch

Zaitsev
2008/07/27 18:00

"Ale po kolei..."

"Ale po kolei..."

Droga Nintendo do wydania DS-a była dość długa, bowiem pierwsza przenośna konsolka tej firmy – Game & Watch – pojawiła się w sklepach w 1980 roku. Jak wspominaliśmy w pierwszym artykule Weekendu z Handheldami, produkty tej firmy przez lata właściwie niepodzielnie królowały na rynku przenośnych konsol. Jednak nowa generacja, jaką jest DS, już tego monopolu nie utrzymała.

Pierwsze szczegóły na temat kolejnej kieszonkonsolki Ninny pojawiły się około stycznia 2004 – producent zapowiedział wyposażenie urządzenia w dwa 3-calowe wyświetlacze TFT LCD. Za obraz na każdym z ekraników miały odpowiadać osobne procesory grafiki. Jednak już dwa miesiące później kotara tajemnicy zniknęła, gdy do Internetu wyciekła specyfikacja "Nintendo Nitro" (pod taka nazwą ówcześnie funkcjonowała ta konsola). W lipcu 2004 Ninny odsłoniło swoje karty – pokazano, jak będzie wyglądać Nintendo DS, i oficjalnie ochrzczono go tą nazwą. Konsolka trafiła do sprzedaży niecałe pół roku później.

Niestety – styl obudowy NDS i wrażenia estetyczne przez nią wywoływane niezbyt podobały się potencjalnym klientom. Zwłaszcza w porównaniu z dość futurystycznym designem PlayStation Portable kieszonkonsolka Nintendo wyglądała wręcz topornie i trochę tandetnie. Dlatego też na początku 2006 roku do sklepów trafiła jej wersja Lite (starszej wersji już się nie produkuje), której stylistyka wyraźnie nawiązuje do stylu produktów Apple. Oczywiście zmianie uległ tylko wygląd urządzenia (m.in. mniejszy stylus, przemieszczenie przycisków "start" i "select" oraz mikrofonu, zmniejszenie krzyżaka). Wnętrzności pozostały praktycznie te same (choć w NDS Lite zużywają one mniej energii i zmieniono baterię na pojemniejszą).

"Co my tam w środku mamy?"

Nintendo DS nie jest ani demonem wydajności, ani cudem ultranowoczesnej techniki, chociaż jego parametry są co najmniej dwa razy lepsze niż pierwszej konsoli spod znaku PlayStation. Jak już zostało wspomniane wcześniej – NDS jest wyposażony w dwa procesory. Jeden jest taktowany zegarem 33 MHz (grafika 2D) a drugi 67 MHz (grafika 3D). Do tego dochodzą 4 MB pamięci RAM oraz 256 kB pamięci wewnętrznej. Ze światem zewnętrznym (oraz pozostałymi konsolami podczas zabawy w trybie multiplayer) NDS kontaktuje się za pomocą Wi-Fi (kompatybilne z 802.11b). Dolny ekranik jest dotykowy – do jego obsługi używa się rysika, który chowa się z boku obudowy konsolki. Oczywiście stylus można zastąpić nawet palcem, jednak dokładność odczytania punktu przyłożenia nacisku będzie o wiele gorsza. Przy projektowaniu DS-a Nintendo nie zapomniało o osobach, które mogły mieć w zapasie jeszcze kartridże z grami na Game Boya Advance – na dole obudowy znajduje się na nie dodatkowe wejście. Za resztę odpowiada sprzętowa emulacja.

"Mogę coś tu doczepić?"

Nintendo Wi-Fi USB Connector – jest to urządzenie o kształcie PenDrive’a, dzięki któremu łatwo i sprawnie można utworzyć Access Point, do którego podłączy się NDS. Ustrojstwo warte uwagi ze względu na to, że nie wszystkie radiowe routery współpracują z tą konsolką. Chociaż były dość liczne doniesienia, że i tak Nintendo Wi-Fi USB Connector nie zawsze działa jak należy…

Play-Yan – to propozycja dla miłośników muzyki. Jest to odtwarzacz MP3, który obsłuży każda konsolka Nintendo z wejściem na kartridże do Game Boy Advance, czyli także NDS i GameCube. Pliki muzyczne są w tym przypadku przechowywane na poręcznej karcie SD.

Moduł wykrywania zmian położenia – jak na razie z dobrodziejstw tego rozszerzenia korzysta tylko jedna gra – Slide Adventure: Mag Kid, z którą jest sprzedawany. Podobnie jak Play-Yan, slide controller jest przeznaczony do drugiego wejścia na kartridże.

Ubisoft Pedometer – to ustrojstwo jest sprzedawane z kolejną „grą treningową” na NDS-a – My Weight Loss Coach. Jedyną funkcją tej zabawki jest zliczanie kroków użytkownika. Żeby było śmieszniej, po policzeniu do 99 999 program traci rachubę...

Rumble Pak – wspomniano już o wykrywaniu ruchów, pedometrze, ale z tego typu akcesoriów pozostał jeszcze Rumble Pak, odpowiedzialny za generowanie wibracji uzależnionych od tego, co dzieje się w grze. Należy tutaj zaznaczyć, że na rynku są dwie wersje Rumble Paka – jedna jest przeznaczona na starego NDS-a, a druga na NDS Lite. Obecnie przystawka ta współpracuje z ok. trzydziestoma grami.

Paddle Controller – osobom, które być może pamiętają jeszcze czasy starego dobrego Arkanoida, z pewnością zakręci się łezka w oku na widok tego dodatku do NDS-a. Paddle Controller jest sprzedawany w zestawie z grą Arkanoid DS i pozwala poruszać wirtualną paletką w sposób taki jak dawniej – kręcąc pokrętłem w lewo i w prawo. Minusem tego ustrojstwa jest to, że współpracuje jeszcze jedynie ze Space Invaders Extreme.

Stylus – oczywiście bez stylusa (patyczka/rysika) zbyt wiele zabawy na NDS-ie gracz nie uświadczy. Co prawda jego funkcję może spełniać nawet kawałek drewna, jednak miło jest mieć w dłoni coś poręcznego, co można schować w obudowie konsolki. Nintendo z jakiegoś powodu nie zalewa rynku coraz to nowszymi wersjami patyczków – jednak z tych oficjalnych warto wyróżnić te w kształcie piórka (dostępny tylko dla osób, które zarejestrowały na stronie Ninny grę The Legend of Zelda: Phantom Hourglass) oraz w kształcie miecza świetlnego. Naturalnie popyt rynku na tego typu urozmaicenia dość sprawnie zaspokajają firmy trzecie, w efekcie czego można znaleźć stylusy w najróżniejszych kształtach i kolorach.

GramTV przedstawia:

Osobna wzmianka należy się w tym miejscu jeszcze tzw. "wrist strapowi". Jest to plastikowa "gulka", którą przyczepia się do kciuka za pomocą paska z zapięciem na rzepy. Służy on do wygodniejszego grania w FPS-y, bowiem strzela się w nich zazwyczaj przyciskiem "R", umieszczonym u góry konsolki, pod zawiasem łączącym obie części obudowy.

Homebrew –bynajmniej nie o warzeniu piwa teraz wspomnimy W dzisiejszych czasach coraz częściej stan sceny amatorskich produkcji jest czynnikiem decydującym o zakupie kieszonkonsolki. NDS może się tutaj pochwalić naprawdę dobrymi i pokaźnymi aplikacjami. Przykłady? Program do nauki japońskiej kaligrafii – JDS, przenośna wersja PortalaStillAliveDS, mobilny malarz – Colors!, pomocnik dla zabieganych – DSOrganize, odtwarzacz multimedialny – Moonshell czy wreszcie DSLinux (oparty na jądrze μClinux). Oczywiście to tylko garstka przydatnych aplikacji – z każdym dniem jest ich coraz więcej i mają coraz lepszą jakość.

"No ale grać się chyba da?" Czymże byłaby konsolka bez gier? Na pewno nie zasługiwałaby na miano konsoli. Nintendo DS przez te cztery lata zdążył się dorobić naprawdę pokaźnej biblioteki tytułów, których liczba zbliża się już do tysiąca. Teraz zaprezentujemy te zasługujące na największą uwagę.

The Legend of Zelda: Phantom Hourglass

Phantom Hourglass jest dla każdego posiadacza handhelda Nintendo obowiązkową pozycją, która w pełni wykorzystuje możliwości DS-a. Przejawia się to nie tylko w grafice, która wręcz imponuje w porównaniu z konkurencją, ale także swobodzie, jaką oferuje świat gry, oraz sterowaniu (wyłącznie za pomocą stylusa). Ta przygoda Linka rozpoczyna się dość niebezpiecznie – od spotkania ze statkiem widmem. Przyjaciółka Linka, Tetra, wkracza na pokład budzącego grozę okrętu i znika. Elf bez zastanowienia rusza jej na ratunek. Podczas tej wyprawy Link nie tylko nauczy się obsługi charakterystycznych dla Zeld broni i przedmiotów (łuku, bomby, bumerangu, haka czy łopaty), ale także pozna nietuzinkowe postacie – chociażby "dzielnego" kapitana Linebecka. Phantom Hourglass zapewnia graczowi nie tylko porządny test zręczności i kupę śmiechu, ale zmusza także do porządnego główkowania "outside the box" (chociażby zagadka z odbiciem znaku na mapie).

Elite Beat Agents i seria Ouendan

Jeżeli mówimy o grach na DS-a, to nie sposób nie wspomnieć tutaj o dość bogatym już gatunku – grach muzycznych. Na tym polu zdecydowanie wiedzie prym japońska seria Ouendan i jej przeznaczona na rynki zachodnie wersja Elite Beat Agents. Obie gry nie zaskoczą grafiką – na tę składają się głównie komiksowe tła i wesołe filmiki, a jedynymi elementami trójwymiarowymi są postacie tańczących w rytm piosenek agentów. Zarówno Ouendany, jak i EBA nie mają jednego, spójnego wątku fabularnego. Zamiast tego mamy zlepek historyjek, których główni bohaterowie potrzebują dopingu, aby osiągnąć zamierzony cel (uczeń marzący o dostaniu się do szkoły, kot, któremu odpowiedzialna matka powierzyła opiekę nad dzieckiem, czy koń chcący wygrać gonitwę). Doping oczywiście zależy od tego, jak dobrze graczowi pójdzie kierowanie tańcem agentów, a to odbywa się przez wciskanie wyświetlanych punktów w momencie, gdy okrąg otaczający je pokryje się z danym punktem. Brzmi prosto, ale wymaga naprawdę sporej wprawy, zwłaszcza gdy punkty są małe, a tempo ich wyświetlania wręcz szaleńcze.

New Super Mario Bros.

Czymże byłaby konsola Ninny bez solidnego, tradycyjnego "Mariana"... DS nie jest bynajmniej tutaj pokrzywdzony – New Super Mario Bros. to platformówka 3D, ale z widokiem 2D. Elementy otoczenia, przeciwnicy, jak i sam hydraulik, są trójwymiarowi, ale wszystko zostało przedstawione w jednej płaszczyźnie. Co prawda smuci brak przebrania szopa, jednak arsenał wspomagaczy Mario z NSMB nie jest bynajmniej ubogi (składa się nań tradycyjny kwiatuszek, czerwony grzyb, gwiazdka oraz "monster grzyb", który zamienia głównego bohatera w olbrzyma, dzięki czemu może on niszczyć wszystko na swojej drodze). Należy wspomnieć też o tym, że dzięki dwóm ekranikom można wreszcie zdecydować, kiedy użyć któregoś z zebranych wcześniej "power-upów", wskazując go stylusem lub nawet palcem (przycisk odpowiedzialny za to jest dość duży). Okazji do ich wykorzystania będzie sporo, bowiem Nintendo nie poskąpiło plansz – tych w New Super Mario Bros. jest aż osiemdziesiąt! Do tego dochodzi aż osiemnaście minigierek, co zapewnia zabawę na wiele podróży autobusem.

Gry z serii Final Fantasy

Jeżeli ktoś jest miłośnikiem twórczości Square Enix, nie znajdzie powodu do narzekań, jeżeli chodzi o Nintendo DS. Do dzisiaj na tę kieszonkonsolkę zostało wydanych łącznie już aż sześć gier spod znaku "Ostatecznej Fantazji"! W tym remaki Final Fantasy III i IV. Oryginalne fabuły oraz mechaniki tych gier zostały przeniesione w naprawdę przyjemny dla oka świat trzech wymiarów. Poza tym do tego grona należy doliczyć prequel GameCube’owego spin-offa serii FF – Crystal Chronicles, przeznaczone raczej dla młodszych graczy FF: Chocobo Tales oraz kontynuację Final Fantasy Tactics z Game Boy Advance – Final Fantasy Tactics A2: Grimoire of the Rift.

Brain Age Na DS-a wyszło kilkadziesiąt przeróżnych poradników treningowych, jednak niezaprzeczalnie najpopularniejszym z nich jest Brain Age: Train Your Brain in Minutes a Day! (lub jeżeli ktoś woli w oryginalnej, japońskiej wersji: Tōhōku Daigaku Mirai Kagakugijutsu Kyōdōkenkyū Center Kawashima Ryūta Kyōju Kanshū Nō o Kitaeru Otona no DS Training). Głównie dzięki osobie twórcy tego narzędzia, Dr Kawashimy, Brain Age odniósł tak spory sukces na rynku. Odpowiednio zaplanowane wykonywanie dziewięciu ćwiczeń (plus dodatkowe sudoku) pozwala przywrócić i utrzymać świeżość umysłu. Wystarczy tylko mieć cierpliwość do rozgadanej głowy dr Kawashimy, która nie raz zaskoczy nas śmieszną wypowiedzią lub zabawnym docinkiem.

Metroid Prime Hunters

Umieszczenie w DS-ie ekranu dotykowego umożliwiło w końcu wprowadzenie na kieszonkonsolkę Nintendo strzelanek, zarówno z widokiem z trzeciej, jak i pierwszej osoby. Przykładem tej drugiej odmiany FPS-ów może być Metroid Prime Hunters. Jeżeli mowa o Metroid Prime, to już wiadomo, kim sterować będzie gracz – tak, urodziwą blondynką Samus Aran, która z zawodu jest łowcą głów. Tym razem przyjmuje dobrze płatne zlecenie od Galaktycznej Federacji na zniszczenie "ogromnej mocy", która pojawiła się w systemie słonecznym Alimbic. Oczywiście informacje o zleceniu przechwyciło także sześciu innych łowców, więc Samus będzie musiała najpierw uporać się z konkurencją, a potem dopiero wykonać główne zadanie. Sam tryb jednoosobowy, choć zajmujący, i tak stanowi tylko połowę frajdy oferowanej przez tę grę. Dochodzi do tego bowiem jeszcze tryb multiplayer, za który Metroid Prime Hunters został nawet wyróżniony przez prasę grową.

Nintendo DS Browser Co prawda przeglądarka internetowa w żadnym wypadku nie może być uznana za grę, ale już trudno… Nintendo DS Browser jest tak naprawdę mobilną wersją Opery, która umożliwia surfowanie po sieci na NDS-ie podczas wypadów na miasto (oczywiście potrzebny jest dostęp do hot spota). Niemniej sporym mankamentem może się okazać brak obsługi Flasha, co zapewne zasmuci miłośników gier przeglądarkowych. Obecnie Nintendo DS Browser można nabyć praktycznie tylko w internetowym sklepie Ninny.

Komentarze
20
Usunięty
Usunięty
19/08/2008 16:58

Naprawde swietna konsola. Pomysl z dotykowym ekranem to przejwa geniuszu jak dla mnie. Sa gry, ktore sprawiaja, ze jest to swietna zabawka, inne ktore przyciagna hardcorowcow na kilkadziesiat godzin, no i multum japonskich gier/programow. Cos swietnego.

Usunięty
Usunięty
13/08/2008 15:46

Miałem szczęście posiadać i PSP, i NDS (teraz mam tylko tę drugą). IMO o ile PSP jest fajne do polansowania się grafiką, DS daje o wiele większą radość z grania. Elo ;D

Usunięty
Usunięty
31/07/2008 17:47

Zaitsev, grałeś kiedyś na NDS? Bo z tego artu wychodzi na to, że nie za bardzo...




Trwa Wczytywanie