Ben Affleck – "Gdzie jesteś, Amando" - recenzja

mastermind
2008/03/06 17:45

Wielowymiarowa układanka

Wielowymiarowa układanka

Wielowymiarowa układanka, Ben Affleck – "Gdzie jesteś, Amando" - recenzja

„Łał!” - tyle mniej więcej można powiedzieć, gdy na ekran wjeżdżają napisy końcowe Gdzie jesteś, Amando?. Przez chwilę widz siedzi po projekcji jak zaczarowany, próbując zebrać do kupy wszystko to, co przed chwilą oglądał i odkryć drugie, trzecie, a nawet czwarte dno tej niebywałej historii. I – ciekawostka wielka – reżyserski debiut Bena Afflecka jest raczej dla wytrwałych kinomanów, bo niemal do połowy zwiastuje nam jakieś banalne i typowe rozwiązania, zgrabnie próbując przedzierzgnąć się w typowy kryminałek o poszukiwaniu porwanej dziewczynki. Ale nic z tego, na szczęście! Pod koniec okazuje się, że to wielowymiarowa opowieść, w której czarne nigdy nie jest czarne, a białe nie jest białe. Zło miesza się z dobrem, a dobro ze złem, w proporcjach, które ciężko ustalić.

Z grubsza, jak już zostało powiedziane, chodzi o porwanie dziewczynki, Amandy właśnie. Małej dziewczynki. Jak szybko informują nas policyjni funkcjonariusze, w takich sytuacjach liczą się godziny. Gdy uda się namierzyć porywacza jeszcze tego samego dnia, jest szansa na odnalezienie dziecka żywego. Gdy mija drugi, trzeci dzień... Jednak nie obserwujemy policyjnego dochodzenia, a przynajmniej nie do końca. Oto bowiem wujostwo dziewczynki zwraca się o pomoc do pary młodych prywatnych detektywów - Patricka Kenzie (Casey Affleck) i Angeli "Angie" Gennaro (Michelle Monaghan). Mają oni tę przewagę nad „kawalerią”, że znają dzielnicę jak własną kieszeń, posiadają rozległe znajomości, orientują się w układach i powiązaniach, są w stanie szybko dociec, czy było to porwanie dla okupu, czy może czyn jakiegoś pedofila. Wprawdzie para nie jest do końca zgodna co do tego czy przyjąć zlecenie, wiedząc jak ciężkim psychicznie obciążeniem może stać się nie doprowadzenie go do końca, ale w końcu górę bierze troska o dziecko.

Prywatni detektywi trafiają na początku na policyjny opór. Komisarz Remy Broussard (Ed Harris) i jego zwierzchnik Jack Doyle (Morgan Freeman) niezbyt chętnie udzielają informacji o szczegółach śledztwa i najzwyczajniej podkpiwają sobie z amatorów. Jednak kiedy pierwsze działania młodych detektywów okazują się skuteczne, policyjna dochodzeniówka daje im pole do popisu. Tego, co dzieje się dalej, po prostu nie możemy zdradzić. Oczywiście każdy domyśli się, że dochodzenie biegnie swoim torem, ale jego rezultaty będą... Zresztą zobaczcie sami.

Po obejrzeniu całości doszliśmy do wniosku, że film został bardzo niesłusznie pominięty w oskarowych nominacjach. Wprawdzie otrzymała ją Amy Ryan za rolę Helen, matki zaginionej dziewczynki, ale tu przecież godziło się dać statuetkę za scenariusz adaptowany (film powstał na podstawie powieści Dennisa Lehane’a)! Tak spójnej, a jednocześnie zamotanej i dość nieoczekiwanie poprowadzonej historii, nie spotyka się często. Do tego jeszcze w filmie Gdzie jesteś, Amando? służy ona nie tylko rozrywce, o czym warto pamiętać, wybierając się na seans.

Cały film bowiem to rzecz o względności ludzkich postępków, rozprawa o odpowiedzialności za siebie i innych, niemal traktat o honorze i uczciwości, także tej zawodowej, pojmowanej w nietuzinkowy sposób. Gdzie jesteś, Amando? to również ważny przyczynek do dyskusji na temat adopcji, patologii rodzinnych i tego typu ciężkich gatunkowo spraw. Co ważne, Ben Affleck w żadnym z tych tematów nie stara się pouczać ani tym bardziej ferować wyroków. To dlatego po końcowych napisach siedzimy długo, bijąc się z myślami. Gdzie jesteś, Amando? uświadamia nam bowiem, jak wiele z otaczających nas zagadnień jest bardziej złożonych, niż można by na pierwszy rzut oka przypuszczać. Wielkie brawa należą się twórcom za to, że nie wkroczyli na poletko taniego moralizatorstwa, choć pierwsza część filmu przekornie na taką postawę wskazywać by mogła. Wielkie brawa również za to, że o sprawach ważnych mówią z należytą powagą, potrafiąc jednocześnie znaleźć dobitne przykłady, które ukazują nam złożoność wielu problemów.

Atutem filmu jest również obsada, ale wcale nie dlatego, że gwiazdy grają jakoś nadzwyczaj rewelacyjnie. Ot po prostu grają dobrze, umiejętnie budując swoje postacie i uwiarygodniając ich postępki. Zresztą po gwiazdach tego kalibru, co Morgan Freeman czy Ed Harris, nie wypadałoby się spodziewać słabych występów. Choć faktycznie na tle całej ekipy wyróżnia się Amy Ryan, która wprawdzie złotej statuetki nie zdobyła, ale w Gdzie jesteś Amando? pokazała, na co ją stać.

W sumie zatem najnowsze dzieło Bena Afflecka, który niepostrzeżenie wyrasta na świetnego reżysera, zasługuje na uwagę. Opowiada o ważnych sprawach, robiąc to często w sposób zaskakujący i pozbawiony nachalnego moralizatorstwa. Jest to kino należące do nurtu obrazów, które stawiają więcej pytań, niż podsuwają odpowiedzi i gotowych recept. A przecież właśnie takie kino cenimy najbardziej. Czyż nie?

GramTV przedstawia:

Plusy: + scenariusz + brak zbędnego moralizatorstwa + Amy Ryan i generalnie cała aktorska ekipa Minusy: - początkowo może zniechęcić pozornym banałem... Tytuł: Gdzie jesteś Amando? Reżyser: Ben Affleck Scenariusz: Aaron Stockard, Ben Affleck Zdjęcia: John Toll Muzyka: Harry Gregson-Williams Obsada: Amy Ryan, Morgan Freeman, Casey Affleck, Michelle Monaghan, Ed Harris, Robert Wahlberg, Amy Madigan i inni Produkcja: USA, 2007 Dystrybucja: Forum Film Strona WWW: tutaj

Komentarze
17
Usunięty
Usunięty
07/03/2008 15:05

Może obejrzę ten film wydaje się jakiś fajny he

Usunięty
Usunięty
07/03/2008 15:05

Może obejrzę ten film wydaje się jakiś fajny he

Usunięty
Usunięty
07/03/2008 14:59

Hm, narzekacie na tłumaczenie tytułu, ale pomyślcie - lepiej brzmi taki czy też dokładny przekład? Jeśli już muszą tłumaczyć to, w tym przypadku, muszę poprzeć tłumacza, który postanowił zmienić tytuł, a nie tworzyć dziwnie brzmiący dokładny przekład - który brzmiałby totalnie nienaturalnie.




Trwa Wczytywanie