Richard Garriott's Tabula Rasa - rzut okiem

Mejste
2007/11/21 16:04

W poszukiwaniu rewolucji

W poszukiwaniu rewolucji

W poszukiwaniu rewolucji , Richard Garriott's Tabula Rasa - rzut okiem

O Tabula Rasa napisaliśmy już sporo. Na naszych łamach ukazała się obszerna zapowiedź , był też beta-test, teraz przyszła zaś pora na przyjrzenie się, jak to wszystko sprawdziło się w finalnej wersji. Problem w tym, że niemal wszystko zostało już powiedziane… Ale nie myślcie sobie, że na tym skończymy dzisiejszy rzut okiem. Co to, to nie. Zobaczmy zatem, czy Lord British wywiązał się ze swoich wszystkich szumnych obietnic i czy warto zagrać w jego najnowszą produkcję płacąc miesięczny abonament.

Houston, mamy problem…

Zacznijmy od tego, co w zasadzie w grach MMO nie jest najważniejszą częścią składową, a więc od fabuły. Tak, tak, wiemy, że zaraz posypią się komentarze, że jak to, fabuła nieważna? Owszem, jest ważna, ale niech nam ktoś wskaże grę MMO z fabułą choćby dorastającą do pięt klasykom cRPG. Lord British obiecał, że Tabula Rasa będzie pod tym względem tytułem przełomowym. Fakt jest jednak taki, że z dużej chmury spadł mały deszcz. Owszem, mamy uniwersum w klimatach science-fiction, dwa różne od siebie światy, napaści obcych. Oto bowiem lądujemy jako szary rekrut w bliżej nieokreślonej przyszłości na Ziemi, która obecnie stała się celem ataku złych, zwanych Bane. Tworząc postać przygotujmy się jednak na to, że nie będziemy traktowani jako kolejny wybawiciel ludzkości spod panowania Obcych. Tu początkowo jesteśmy zwykłym, nic nieznaczącym żołnierzem, który to ma za zadanie wykonywanie poleceń swoich przełożonych przy okazji zdobywając cenne doświadczenie. Dopiero później, wraz z rozwojem naszej postaci, stawiane przed nami zadania i zlecenia będą coraz wyższej wagi, a co za tym idzie, będą wymagały one większego skupienia i poświęceń. Niestety, tak szumnie zapowiadane dylematy moralne pojawiające się w trakcie wykonywania kolejnych misji okazały się zwykłymi bujdami. No może nie do końca, ale wybory typu postąp nielegalnie, a dostaniesz więcej kasy, albo rób zgodnie z moralnymi zasadami, ale nie licz tym samym na malutki dreszczyk emocji, to chyba nie jest to, czego się spodziewaliśmy. Dwa światy

W Tabula Rasa poruszamy się w dwóch odrębnych światach. Foreans to kraina zamieszkana przez Obcych, którzy jednak widzą sens pomagania ludziom w walce z Bane’ami dostrzegając w tym szansę na uratowanie przy okazji własnych tyłków. Arieki to z kolei kolonialne więzienie, zamieszkane przez rasę Brann, gdzie większość jej przedstawicieli to kryminaliści i złoczyńcy. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że taki opis przystaje raczej do ponurego, surowego świata science-fiction, w którym to walka o przetrwanie jest bezpardonowa, a czające się zło potrafi przerazić na każdym kroku. Zamiast tego dostaliśmy zaś nieco cukierkowe otoczenie, w którym gracze wędrują w kolorowych kostiumach niczym Teletubisie, a potwory i oponenci z jakimi przyjdzie nam się zmierzyć wyglądają jak tanie zabawki „made in China” do kupienia w każdym, pierwszym lepszym kiosku. Chociaż z drugiej strony lepsze to niż kolejne mangowe potworki czy też oklepane do szpiku kości fantasy…

Atak klonów

Jak już pisaliśmy we wcześniejszych artykułach, zaczynając grę w Tabula Rasa rozpoczynamy tak naprawdę od tytułowej „niezapisanej tablicy”. Nie wybieramy zatem na początku żadnej klasy czy specjalizacji – na to przychodzi pora w odpowiednim momencie, kiedy to uzyskamy już wymagany poziom doświadczenia do podjęcia jakże ważnej życiowej decyzji dotyczącej naszego dalszego rozwoju. Świetnym pomysłem twórców jest wprowadzenie systemu klonowania, dzięki czemu możemy robić dowolną ilość kopii naszej postaci nie obawiając się, że wybierając złą profesję będziemy musieli zaczynać rozgrywkę od nowa. Tutaj wystarczy przed każdą ważną decyzją zrobić klona i ewentualnie jeśli coś nie pójdzie po naszej myśli, cofnąć się do momentu, w którym to stworzyliśmy kopię samego siebie.

GramTV przedstawia:

Na pochwałę zasługuje również interfejs. Jest świetnie zbudowany, tak, że po kilku minutach bez problemu każdy znajdzie dostęp do odpowiedniej kategorii. Okna ekwipunku czy też dziennik z listą zadań są naprawdę przejrzyste i wygodne, że w zasadzie nie ma do czego się przyczepić. Do boju, żołnierzu!

Jednak zdecydowanie najlepszym elementem zaimplementowanym w Tabula Rasa jest system walki. Całą akcję obserwujemy z perspektywy trzeciej osoby, a wszystkie walki wyglądają jak żywcem wzięte z sieciowych strzelanek. Przez cały czas zatem biegamy, szukamy osłony, atakujemy, jednym słowem non stop coś się dzieje. A do tego przecież jeszcze dochodzą wszelkie obliczenia z systemu RPG, które doskonale zostały wkomponowane w walkę odbywającą się w czasie rzeczywistym. Można by rzec, że nareszcie skończyły się czasy, kiedy to klikając na wroga rozpoczynała się potyczka, a gracz grzecznie czekał aż się ona skończy. Po części sukces systemu walki leży także w naszym uzbrojeniu. Tutaj każda broń przydaje się na inną okazję, nie uświadczymy raczej czegoś w stylu jednego narzędzia zbrodni, którym załatwimy wszystko. W Tabula Rasa zmiany giwer w locie są na porządku dziennym, a zarówno duży dostęp do wszelkiej maści arsenału jak i uzbrojenia sprawia, że gracz nie ma prawa się nudzić. Tym bardziej, że wrogowie nie są na nas obojętni i nie czekają na nas w wyznaczonych punktach na mapie. Często w grze spotykamy obrazki, w których to nasi wrogowie walczą z NPC-ami lub gdzieś się przechadzają. Ich sztuczna inteligencja zachowuje się całkiem przyzwoicie, jednak podczas testowania zdarzyło się parę razy poważnych wpadek w kwestii SI adwersarzy.

Dobrze, lecz bez przełomu

Podsumowując, Tabula Rasa to całkiem nieźle skonstruowane MMO, choć doskonale wiemy, że mogło być znacznie lepiej. Nie ma tu tak szumnie zapowiadanej rewolucji gatunkowej, jednak z pewnością kilka świeżych i oryginalnych pomysłów Richarda Garriotta zostanie wykorzystanych w niejednej produkcji. Problem polega na tym, że nie każdemu najnowsze dzieło Lorda Britisha przypadnie do gustu, a to za sprawą różnych etapów rozgrywki, gdzie jest czas kiedy nie możemy oderwać się od komputera, ale również są momenty kiedy najlepiej by było, jeśli to wszystko by szlag trafił. I gdyby nie miesięczny abonament wynoszący 12.99 euro, zapewne z czystym sumieniem polecilibyśmy każdemu fanowi MMO by chociaż spróbował swych sił w Tabula Rasa. A tak, decyzję pozostawiamy Wam...

0,0
null
Plusy
  • system walki
  • klonowanie postaci
  • interfejs
Minusy
  • cukierkowy świat science-fiction
  • wtórne zadania
Komentarze
18
Usunięty
Usunięty
06/03/2008 23:47

A ja sobie wlasnie ja zamowilem. Wow po 2 latach mi sie znudzilo, Lord of the rings po 1 miesiacu, czas na Tabula Rasa.

Usunięty
Usunięty
06/03/2008 23:47

A ja sobie wlasnie ja zamowilem. Wow po 2 latach mi sie znudzilo, Lord of the rings po 1 miesiacu, czas na Tabula Rasa.

Usunięty
Usunięty
30/11/2007 16:34

Dla mnie bardzo ważny jest klimat w grze a skoro cukierkowaty świat jest minusem to kiepsko z tą grą.




Trwa Wczytywanie