NHL 08 - rzut okiem

Mejste
2007/11/19 15:56

NHL 08 -  rzut okiem

Z grami EA Sports już tak jest, że co roku dostajemy do naszych rąk te same tytuły, tyle że z inną cyferką na okładce pudełka. Wszyscy je doskonale znają przy czym jedni je sobie chwalą, inni przeklinają, ale na dobrą sprawę to tylko raz na kilka lat nowa odsłona potrafi czymś zaskoczyć. Do dziś wielu uważa, że seria NHL od „elektroników” jest ich najlepszym wytworem. Trudno się z tym nie zgodzić, pomijając nawet fakt, że innego aktualnego symulatora hokeja na lodzie nie ma. NHL jest grą dobrą i tyle. Ale niestety przypadłość autora tego tekstu polega na tym, że musi pisać w zasadzie to samo co rok temu, bo grając w NHL 08 flashbacki z zeszłorocznej edycji nasuwają się automatycznie. Nie przedłużajmy zatem i przejdźmy do meritum.

Upierdliwe nowości

Dla mało ogarniętych graczy autorzy postanowili umieścić na pudełku listę nowości, jakie zaimplementowali do tegorocznej edycji. Należy docenić ten szczytny cel, ponieważ gdyby nie te ważne informacje wystarczyłoby powiedzieć o tym tytule to samo co rok temu i zapewne nikt by się nie poznał. A tak, to chociaż jest jakiś sens prowadzić ten wykład... Jedną z głównych atrakcji jaką oferuje nam najnowsza odsłona najpopularniejszego komputerowego hokeja na lodzie jest bez wątpienia możliwość zagrania jedną z 29 drużyn z ligi AHL! Co proszę? Nigdy nikt nie słyszał o American Hockey League, wylęgarni młodych talentów, zapleczu ligi NHL, po polsku mówiąc o „drugiej” lidze hokejowej w USA? Na sali widzę jedną uniesioną rękę, Pan zapewne wie o czym mówimy i się z tego ucieszył. A co z resztą, nie interesuje Was to? Trudno, szczerze powiedziawszy mnie też nie.

Ale wróćmy do rzeczy. Kanadyjc zycy uraczyli nas świetnym sterowaniem zwanym skądinąd mieszanym. Spokojnie, to nie jest połączenie myszki, kierownicy i nunchuka, aby móc swobodnie kierować wybranym zawodnikiem. Twórcy jeszcze nie zwariowali do tego stopnia, choć nikt nie jest w stanie przewidzieć , co też na siłę postarają się wprowadzić w przyszłorocznej edycji... Wystarczy już sam fakt, że sterowanie mieszane jest pomieszane i potrzeba sporo czasu by się do niego przyzwyczaić. Testować więc będą je Państwo na własną odpowiedzialność. Jeszcze tylko jedna mała uwaga dla tych, którzy przyzwyczaili się do ustawienia klawiszologii z poprzednich edycji – niech uzbroją się Państwo w stalowe nerwy, bo bardzo często zdarza się, że przed niemal każdym meczem trzeba ustawiać własną konfigurację pada od nowa. I żeby nie było potem, że nie ostrzegałem... Chwyty marketingowe

Dobrze, wystarczy już o tych duperelach. Choć może wspomnimy jeszcze o jednej, bo przecież to też nowość. Każdy z Państwa obecnych na sali zapewne dobrze wie, jak ważnym elementem wyposażenia każdego hokeisty jest jego strój. Przecież na nago nasi zawodnicy nie mogą sunąć po lodowiskach, bo szybko by się pochorowali i nie byłoby komu grać. Dlatego też firma EA Sports postanowiła wykupić licencję na najnowsze kostiumy wykorzystywane przez prawdziwych zawodników w prawdziwej lidze NHL. Sęk w tym, że aby móc w pełnej krasie zobaczyć wypasione koszulki z logiem Rbk Edge trzeba… wpisać specjalny kod. Wszystkim fanom hokejowej mody kod podamy na koniec wykładu, teraz zaś pozwolą Państwo, że przejdę do rzeczy wyższej wagi.

Trening to podstawa!

W końcu po kilku latach nieobecności postanowiono przywrócić opcję treningu. Wielu niedoświadczonym graczom brakowało tego jakże ważnego elementu w poprzednich edycjach, przez co często rzucani od razu na głęboką wodę skutą grubym lodem nie dawali sobie rady i szybko rezygnowali. Mięczaki nie wiedzieli co tracą… Na szczęście kanadyjskie klony zaszumiały twórcom podsuwając genialny pomysł, o którego wprowadzeniu napominali już prastarzy kijogrzmoci. W końcu uzyskaliśmy możliwość tworzenia własnych zagrań, schematów i taktyk na każdą okazję. Co więcej, możemy je do woli udoskonalać i trenować w praktyce, opanowując każdą kombinację do perfekcji. Nikt z Państwa nie będzie już musiał wysługiwać się narzuconymi przez twórców zagraniami. Od tej pory to każdy z Was jest panem swej drużyny i swego losu i radzę to dobrze wykorzystać, byście jako przyszli menadżerowie, trenerzy i zawodnicy wstydu na lodowiskach nam nie przynieśli!

GramTV przedstawia:

Weź sprawy w swoje ręce!

Tak, nie przesłyszeli się Państwo. Po raz kolejny będziemy mogli kierować naszą drużyną przez dziesięć sezonów w trybie Dynasty Mode. To na nim skupię uwagę, bo przecież nie będziemy rozpisywać się o takich trybach jak Play Now, Season, World Tournament, Play-off, Free for All czy Shoot Out, ponieważ są one w serii odkąd Wanda Niemca rzuciła. Póki co skupmy się jednak na wątku menadżerskim, bo przecież jako prawdziwy fachowiec nie możemy zawieść oczekiwań właściciela klubu, w którym pracujemy. Ktoś przecież musi wykładać grube pieniądze na to, byśmy mogli odnosić sukcesy, a przecież i od widzimisię szefa zależy również to czy do garnka w przyszłym miesiącu będziemy mieli co włożyć… Wiem jednak doskonale, że obecni na sali to indywidualiści o własnym podejściu do wypełnianych obowiązków, dlatego też proszę notować poufne informacje.

Właściciele klubów postrzegają nas jako menadżerów przez pryzmat ośmiu kategorii. Jeśli zatem ktoś z Państwa jest byłym zawodnikiem hokejowym cieszyć się będzie większym zaufaniem właściciela i nie będzie musiał przechodzić okresu próbnego, jednak należy liczyć się z tym, że właściciel od takiego człowieka będzie sporo wymagać. Podejrzewam, że wśród słuchaczy znajdują się również analizatorzy finansowi, którzy to znajdą każdą lukę i niedopatrzenie w kontraktach, by wzbogacić swój klub. Taki człowiek to skarb dla właściciela, jednak wymagania stawiane przed nim są bardzo wysokie, więc najlepiej by było zacząć wygrywać najlepiej od razu. Oczywiście są i tacy, którzy mają złote usta i są pewni siebie. Tacy ludzie z każdym zwycięstwem będą zyskiwać coraz więcej punktów reputacji u przełożonego, jednak każda porażka surowo się na nich odbije. Dlatego pamiętajcie Państwo, by słowa przekładać w czyny, bo inaczej może być z Wami krucho.

W hokejowym światku równie często można spotkać wizjonerskich inwestorów. To bardzo mądrzy ludzie, którzy prowadzą długofalowe planowania swoich działań i przewidują powolny, ale stały progres. Dzięki temu początkowo uzyskują więcej usprawnień, jednak by zwiększać zaufanie bossa potrzeba im więcej wygranych. Ulubionymi pupilkami właścicieli są dusigrosze, którzy to będą oszczędzać na wszystkim. To z pewnością może się podobać szefostwu, którzy nieco łagodniej podchodzą do spraw czysto sportowych, jednak wiąże się to z wolniejszym dostępem do kolejnych usprawnień. Kolejną grupą menadżerów są mediatorzy, którzy potrafią każdą porażkę załagodzić, a niekiedy dzięki swym niezwykłym umiejętnościom przerodzić ją w sukces, jednak przekłada się to na niższy od średniej początkowy poziom zaufania. Są jednak i administratorzy, którzy to wolą skupić się tylko na wybranym elemencie swojej pracy zamiast ogarniać wszystko naraz. Właściciel wymaga od takiego człowieka sporo mniej, ale tym samym darzy go najmniejszym zaufaniem. Złotym środkiem wydają się zatem być mistrzowscy menadżerowie o wypośrodkowanych atrybutach, aczkolwiek nie przynosi to im żadnych zalet ani wad.

Dola trenera

Jeżeli już uporamy się z czysto menadżerskimi obowiązkami wypadałoby poświęcić nieco czasu zawodnikom i ich odpowiedniemu treningowi. O tym, że uzyskaliśmy w końcu możliwość ustalania własnych taktyk wspominałem wcześniej, jednak należy pamiętać również o tym, by nasi podopieczni byli cały czas w odpowiedniej formie i mieli wysokie morale – wtedy możemy być niemal pewni, że na lodowisku nie zawiodą naszych oczekiwań. Dlatego warto też przed każdym meczem spojrzeć w kadry i wybrać odpowiednich ludzi w odpowiedniej formie do różnych zadań. Bo przecież oczywistym jest, że nasza drużyna będzie inaczej grała będąc w przewadze, a inaczej będzie się zachować kiedy któryś z zawodników będzie odsiadywał swoją karę na ławce kar… Lodowe szaleństwo

Kiedy już wszystko jest dopięte na ostatni guzik możemy wyjechać na lodowisko i rozegrać mecz. Pierwsze co po wyjściu na lód się nasuwa, to uczucie deja vu z zeszłej edycji. Bo przecież wszystkie te animowane wstawki zarówno przed meczem jak i w trakcie jego trwania są żywcem zerżnięte z edycji 07… Jednak o dziwo z głośników słyszymy głos Jima Hughsona i Craiga Simpsona, którzy to powracają do roli komentatorów! Przynajmniej w wersji PC, bo w wydaniach konsolowych po raz kolejny słyszymy duet Gary Thorne - Bill Clement. I nie chodzi tu o to, że coś mamy do któregoś duetu. Cała czwórka komentatorów jest klasą samą w sobie, ale po prostu miło usłyszeć dawno nie słyszane głosy Jima i Craiga.

Muzyka przygrywająca nam w tle oraz w menusach nadal jest gitarowa, choć po zeszłorocznym doborze kawałków, w tej edycji czuć pewien niedosyt… Graficznie również niewiele się zmieniło – jedynie wprawne oko za pierwszym razem wyłapie te kilka szczególików którymi różni się edycja 08 od 07. Ale dosyć o technicznych sprawach, czas przejść do najważniejszej części, czyli meczu. A tutaj, jeśli już poradzą sobie Państwo z opanowaniem szalonego pada jest po prostu bosko. Kontrola nad zawodnikami jest ogromna, mnogość zagrań, zwodów i bodików przyprawia o zawrót głowy, a dodając do tego fakt, że animacje zawodników zostały mocno podrasowane dostajemy – nie bójmy użyć się pudełkowego sloganu – hokej na najwyższym poziomie. Co ważne, sztuczna inteligencja naszych oponentów została wyraźnie poprawiona i na poziomie medium już nie strzela się tak łatwo dziesięciu bramek drużynie przeciwnej jak to miało miejsce chociażby rok temu.

Słowo końcowe

Czas naszego wykładu pomału zbliża się ku końcowi, dlatego też wypadałoby coś o NHL 08 powiedzieć konkretnego. Sęk w tym, że jest to naprawdę trudne zadanie. Wszyscy zagorzali fani i tak pójdą do sklepu po najnowszą odsłonę, inni natomiast powinni się zastanowić nad kupnem edycji 08 zwłaszcza w przypadku, gdy posiadają NHL 07. Nowości w NHL 08 nie ma aż tyle, by zmuszały wszystkich do sięgnięcia po ten tytuł. Z drugiej strony niektóre z zaproponowanych rozwiązań bardzo umilają życie wirtualnemu hokeiście. Miejmy nadzieję, że ten wykład choć w jakimś małym stopniu pomógł Państwu podjąć właściwą decyzję. A teraz niech idą Państwo do domów, przemyślą sprawę, a na kolejny wykład zapraszam już za rok.

0,0
null
Plusy
  • Realizm
  • Możliwość ustalania własnych zagrań
  • To w dalszym ciągu najlepszy symulator hokeja na lodzie
  • Poprawiona SI komputera
Minusy
  • Brak większych innowacji
  • Grafika z poprzedniej edycji
  • Męczące ustawianie sterowania
Komentarze
19
Usunięty
Usunięty
11/12/2007 15:49

Fajny jest NHL bo jeszcze nie grałem

Usunięty
Usunięty
22/11/2007 19:29

Jejku! ja chyba już stary jestem! Toż to dziesięć lat minęło od kiedy zagrałem po raz pierwszy w NHL. Najpierw było to NHL 98, potem 99 i 2000, a później już w to nie grałem. W sumie, to chciałbym zobaczyć jak się gra w najnowszą część, ale jak na razie to jest zbyt duży wydatek. Przydało by się jakieś demko.

Usunięty
Usunięty
22/11/2007 15:00

NHL z roku na rok wydaje się coraz bardziej oklepane, jak nie wymyślą jakiejś konkretnej nowości to gra może przepaść.




Trwa Wczytywanie