Romuald Pawlak – „Wilcza krew, smoczy ogień” - recenzja

Trashka
2007/01/06 20:00
9
0

Ulotność historycznej prawdy

Ulotność historycznej prawdy

Ulotność historycznej prawdy, Romuald Pawlak – „Wilcza krew, smoczy ogień” - recenzja

Czym jest prawda historyczna? Wydaje się, iż „bytem” czysto hipotetycznym. W kronikach opisano wiele wydarzeń, ale czy zapisy na pewno były wierne? Być może kłamano na zlecenie zainteresowanych tematem możnych, pominięto niewygodne sprawy, a o innych nie wspomniano, uznając je za bezwartościowe szczegóły. Być może owe szczegóły okazałyby się dla nas, ludzi z de facto innego świata, cennym kluczem do rozszyfrowania oglądu rzeczywistości naszych przodków. Romuald Pawlak w swym zbiorze opowiadań bawi się niedopowiedzeniami, doprawia znane współczesnym fakty historyczne fantastyką, korzystając z tego, iż nigdy nie zdobędziemy pewności, jak było naprawdę.

Nie dowiemy się nawet, czym jest owa „prawda”. Większość rzeczy przefiltrowana jest przez umysł patrzącego, a więc prawda przodków, może okazać się diametralnie różna od prawdy potomków. Pomiędzy suchymi informacjami ukryte są ludzkie dramaty, a możliwe również, że znalazłyby się i interwencje sił nadnaturalnych lub za takowe uznane... Utwory Pawlaka oferują przejażdżkę przez epoki aż do czasów obecnych. Większość z nich oparta została na anegdocie lub zanotowanym wydarzeniu, inne obficie czerpią z ogólnego klimatu, widocznego choćby w literaturze danego okresu.

I tak poprzez opowieść „Armia ślepców” poznamy autorską wizję kulisów chorobliwej rywalizacji pomiędzy potężnym bizantyjskim basileusem, Bazylim II, a bułgarskim carem Samuelem. To smutna historia o dumie, ambicji, pragnieniu godnego zapisania się w pamięci potomnych. Jednakże by dokonać tego ostatniego, należy dojść do ładu z samym sobą, nauczyć się dostrzegać wyciągnięte ręce, które są najlepszymi darami od losu. Nici losu są bardzo splątane, czasem jednak pojawia się jedna szansa na tysiąc, aby spełnić swe pragnienia. Jeśli jednak odtrąci się ową szansę...

W „Jaszczurczym pierścieniu”, historii rozgrywającej się pod gorącym kastylijskim słońcem, dotkniemy okrutnej nadprzyrodzonej sprawiedliwości. Mówi się, że strach, żądza i nienawiść budzą demony. Czasem odpowiadają na wezwanie...

„Wieża Helfensteinów” i „Róże w maju” ukazują różne oblicza smoków. To również opowiadania o życiowych wyborach, od których nie ma odwołania, o różnicy między odwagą a głupotą, a także o odpowiedzialności i dojrzewaniu. O tych ostatnich traktuje też „Splątany wzór”, dotyczący jednego z ulubionych tematów autora – relacji między hiszpańskimi zdobywcami a odchodzącą w mroki dziejów cywilizacją Indian. Utwór zadaje metafizyczne pytanie o Boga, ale też o rolę człowieka, pokazuje przy tym, że to, czego jesteśmy tak pewni w odniesieniu do własnej osoby, może okazać się bardzo ulotne.

„Krótki sen o opisaniu świata” oraz „Stary lód” – choć w odmienny sposób – przedstawiają kwestię bezradności człowieka wobec sił, których nie pojmuje, mówią o pułapce. Bohater pierwszego z wspomnianych opowiadań wbrew własnej woli i stanowczo zbyt późno zostaje władcą. Czy zatopiony w księgach uczony, ponad wszystko ceniący poznanie, zapełnienie luk w wiedzy i szczerze wierzący, że właśnie to uczyni jego kraj wielkim, da sobie radę z rzeczywistością? Z rzeczywistością w postaci pragmatycznych, traktujących go jak zawadę doradców, zewnętrznych wrogów, którzy właśnie postanowili najechać jego włości, i poddanych, którzy chcą jeść i być bezpieczni – tak jak za poprzedniego cesarza. „Stary lód” natomiast ukazuje grozę potęg z przeszłości, ucieleśnionych lęków sprzed pięciu tysięcy lat, wdzierających się we współczesny świat. Czy nieszczęsny hotelarz, opętany przez siły, których jego racjonalny umysł nawet nie dostrzega, ma bodaj cień szansy, żeby wyrwać się z matni?

I wreszcie specyficzny, groteskowy „Equnculus”, stanowiący literacki ukłon w stronę Jonathana Swifta („Podróże Guliwera”) i Mary Shelley („Frankenstein, czyli nowoczesny Prometeusz”). Budzi również skojarzenia z „Wyspą doktora Morreau”. Utwór Romualda Pawlaka oddaje iście upiornego ducha osiemnastowiecznych eksperymentów, tak zwanego wieku rozumu, epoki Oświecenia, czasów Woltera i innych wielkich racjonalistów. Jednakże w przeciwieństwie do „Cyklu Barokowego” Neala Stevensona temat potraktowany został z przymrużeniem oka – jest to swoista parodia opowieści grozy.

Cechę wspólną opowieści ze zbioru „Wilcza krew, smoczy ogień” stanowi odwołanie się do metafizyki. Pojawiające się w nich wilki i smoki, zwłaszcza te ostatnie, spełniają funkcję symboliczną. To wyzwanie. Lecz by mu sprostać, wcale nie należy pędzić z bojowym wrzaskiem i nastawioną na sztorc kopią. Trzeba pomyśleć albo otworzyć serce. Trzeba dorosnąć. Ponadto bohaterowie zwykle znajdują się w pułapce, w którą tak naprawdę weszli z własnej nieprzymuszonej woli, nie stałoby się to, gdyby nie ich słabości albo... obowiązek.

Koncepcja, bardzo przemyślana, jest zasadniczo podobna. Autor bazuje na niedopowiedzeniach, nie tłumaczy, daje poszlaki, z których czytelnicy i czytelniczki muszą wysnuć wnioski. Te opowiadania nie są przeznaczone do percepowania rozumem, raczej należy je odbierać intuicyjnie. Z jednej strony stanowi to wielką zaletę, z drugiej zaś może okazać się kłopotliwe. Nie wszystkie opowiadania bowiem, jak to zwykle bywa, są równie udane. Na przykład po lekturze „Wieży Helfensteinów” i „Splątanego wzoru” pozostaje wrażenie niedosytu. Oba opowiadania na tle reszty zbioru wydają się raczej bezpłciowe, nijakie, w dodatku autor zdecydowanie przesadził z wspomnianymi niedopowiedzeniami. A jak wiadomo, przesadzać powinien jedynie ogrodnik, pisarz zaś – ofiarować czytelnikom nieco twardego gruntu pod nogami. Natomiast proporcje realności i tajemnicy zostały doskonale wyważone w „Jaszczurczym pierścieniu” i „Starym lodzie”. Wspaniale czyta się „Róże w maju” traktujące o młodości i dorastaniu do obowiązków jednego z mistrzów zakonu joannitów, który podobno – jak twierdzą kronikarze – stoczył walkę ze smokiem na Rodos. Znakomity i niezwykle wzruszający okazuje się „Krótki sen o opisaniu świata”.

GramTV przedstawia:

Autor zbioru przez wielu kojarzony jest przede wszystkim jako pisarz lubujący się w klimatach rodem ze skeczy grupy Monty Pythona (szereg humorystycznych opowiadań w periodykach, oba tomy opowiadające o Pogodniku III Kategoruii, czy historia peregrynacji Fillegana z Wake). Teraz osoby nie znające drugiej strony twórczości Pawlaka – poważnej i bogato czerpiącej z historii – zyskały okazję jej poznania. Zbiór, choć nierówny, jest bardzo interesujący. Warto przeczytać.

Plusy: + klimat + myśl filozoficzna + oryginalne pomysły + szczegóły historyczne Minusy: - zbyt dużo niedopowiedzeń w części utworów - stosunkowo „mdłe” opowiadania: „Wieża Helfensteinów” i „Splątany wzór”

Autor: Romuald Pawlak Tytuł: Wilcza krew, smoczy ogień Wydawnictwo: Fabryka Słów, 2006 Wydanie: oprawa miękka, 280 str. Cena: 28,99 zł Strona WWW: http://www.fabryka.pl/ksiazki.php?ibook=121#searchkk

Komentarze
9
Usunięty
Usunięty
07/01/2007 23:38

jakos polska fantasy oprocz kilu wyjatkow(AS, Pilipiuk, Kres) do mnie nie przemawia

Usunięty
Usunięty
07/01/2007 00:30

Więcej filmów i komiksów ---> porównania filmowych adaptacji do komiksowych pierwowzorów ^^ W końcu tyle jest zapowiedzianych ekranizacji na ten rok, choćby "300" ;)O mangach też chętnie bym poczytał. BTW przyłączam się do de99iala względem Eden''a - trzeba przeczytać ^^Romuald Pawlak jest naprawdę dobrym autorem, po przeczytaniu "Obłędu rotmistrza von Egern" dla mnie osobiście jednym z najlepszych polskich, więc jego książki można polecać niemalże w ciemno. A z "Wilczą krwią smoczym ogniem" sam będę musiał się zapoznać bliżej ^^

Usunięty
Usunięty
06/01/2007 23:06

Chyba warto przeczytać "Wilcza krew smoczy ogień"




Trwa Wczytywanie