Kiedy człowiek zostanie gwałtownie i wbrew własnej woli pozbawiony atutów cywilizacji, popada w panikę. No bo co ma robić na przykład zapalony gracz w długie zimowe wieczory, kiedy nagle odetną prąd? Odpowiedź jest prosta: Grać dalej!
Nie samymi komputerami człowiek żyje. Niby to truizm, ale jednak w dzisiejszych czasach coraz trudniej w to uwierzyć. Są one wszechobecne. To na nich właśnie pracujemy, uczymy się, gramy a nawet za ich pomocą prowadzimy życie towarzyskie. Być może właśnie dlatego kiedy tylko nadarza się okazja odrywam się od monitora i zajmuję się bardziej staroświecką formą rozrywki. Jak większość z was zapewne wie, jestem fanem „papierowych” RPGów. Pisałem o tym zresztą już przy kilku okazjach. Niestety mają one jedną wadę. Nie tylko trzeba spotykać się dość regularnie w jednym gronie, ale również jedna z osób uczestniczących (mistrz gry) musi spędzić wcześniej sporo czasu przygotowując się do sesji. Dlatego też dużo prościej spotkać się i pograć w planszówki lub karcianki. Nie jest się uzależnionym od jednej osoby, której nagle coś wypada i nie może przyjść. Nie ma kogoś, to trudno, najwyżej zagra się w mniej osób.
O ile gry karciane znam od dawna o tyle planszowe jakoś do tej pory mnie omijały. Oczywiście nie wszystkie, wiele godzin spędziłem nad kultową już Magią i Mieczem. Jednakże moja prawdziwa przygoda z planszówkami zaczęła się dopiero w zeszłym roku. Ze zdziwieniem odkryłem olbrzymi świat pełen nowych możliwości. Do tej pory kojarzyły mi się one głównie z zabawą dla dzieci bądź też skomplikowanymi grami logicznymi w stylu Go lub Szachów a tu nagle zetknąłem się z tytułami stawiającymi na czystą rozrywkę i do tego skierowanymi do dorosłych odbiorców!
Gier planszowych są setki. Ja przyznam, że poznałem tylko kilka z nich. Szczęśliwie wszystkie są tytułami z czołówki fanowskich list przebojów. Swe pomysły czerpią z każdej możliwej dziedziny życia. Są gry historyczne, ekonomiczne, taktyczne, strategiczne, bazujące na literaturze i grach komputerowych… Prawdę mówiąc gatunków jest tak dużo, że ciężko wymienić je wszystkie. Przeplatają się ze bowiem ze sobą tak, że niektóre tworzą klasy same w sobie. Jedne są proste i rozgrywka zajmuje około godziny czasu do skończenia innych natomiast potrzeba kilku dni a ich instrukcje przypominają grubością podręczniki akademickie. Każdy może znaleźć wśród nich coś dla siebie. Dobrać je można w zależności od swojego temperamentu i osobistych preferencji. Taki na przykład Jungle Speed idealnie nadaje się na imprezy. Jeżeli lubicie grę zespołową idealny będzie Arkham Horror, Dungeoneer z kolei pozwoli wam na pogrążenie przeciwników i śmianie się z ich porażki.
Tak można by wymieniać jeszcze długo. Powiem wam jedno: to lepsze od dowolnego MMO. Nie dość, że przynosi kupę zabawy to jeszcze pozwala na bezpośredni kontakt z innymi ludźmi a to w dzisiejszych czasach zaleta nie do przecenienia. Jak zatem widać dobrze czasem jak wyłączą światło, można wtedy wstać od monitora i zająć się czymś innym w towarzystwie przyjaciół. Może to jednak ja jestem nieco staromodny a może przemawia przeze mnie świeżo nawrócony neofita?
Pozdrawiam was nocne marki.