Sprzęt dla opornych – zakupy z głową i konkursem

MBI
2006/12/14 19:30

Sprzęt komputerowy trafia na nasze biurka w różnoraki sposób. Czasem dostajemy go od rodziców na urodziny lub przy okazji świątecznego zamieszania, które czeka nas już niebawem. Częściej, a raczej wraz z upływem lat, sami jesteśmy zmuszeni do otwarcia portfela i sprawienia sobie prezentu. Same zakupy gdzieś trzeba zrobić i gdzieś trzeba wyłożyć przysłowiową gotówkę na stół. Na to, gdzie Święty Mikołaj zaopatrzy się w wymarzoną przez nas kartę graficzną nie zawsze mamy wpływ, ale jeśli wydajemy własne pieniądze warto zastanowić się nad tym, gdzie to zrobimy. Samemu wyborowi, jaki dokładnie komponent kupić i jakiej firmy, poświęcamy zwykle dużo czasu, a gdy już podejmiemy decyzję często gnamy do pierwszego lepszego sklepu czy hipermarketu lub wstukujemy w wyszukiwarkę odpowiednią nazwę i zamawiamy tam, gdzie jest najtaniej. No właśnie. A gdzie jest najtaniej? Reklamy dużych sieci głoszą, że tylko u nich. Sklepy internetowe też tak twierdzą, a pan z osiedlowego sklepiku ze sprzętem mówi, że to wszystko bzdura i tak naprawdę to u niego się najbardziej opłaca. A jeśli najtaniej, to przypadkiem nie będzie problemów z gwarancją? I czy jeśli kupimy w sklepie internetowym, to wysyłając zepsuty sprzęt my za to zapłacimy, czy oni? Na te i parę innych pytań postanowiliśmy znaleźć odpowiedzi. Wybraliśmy się do sklepów tych całkiem małych i tych bardzo dużych ponoć „nie dla idiotów”, sprawdziliśmy kompetencje i znajomość sprzętu u sprzedawców, a także trochę się z nimi potargowaliśmy. Wyniki naszych badań i dociekań, porównania cen, kilka innych ciekawostek oraz konkurs, poniżej.

Sprzęt komputerowy trafia na nasze biurka w różnoraki sposób. Czasem dostajemy go od rodziców na urodziny lub przy okazji świątecznego zamieszania, które czeka nas już niebawem. Częściej, a raczej wraz z upływem lat, sami jesteśmy zmuszeni do otwarcia portfela i sprawienia sobie prezentu. Same zakupy gdzieś trzeba zrobić i gdzieś trzeba wyłożyć przysłowiową gotówkę na stół. Na to, gdzie Święty Mikołaj zaopatrzy się w wymarzoną przez nas kartę graficzną nie zawsze mamy wpływ, ale jeśli wydajemy własne pieniądze warto zastanowić się nad tym, gdzie to zrobimy. Samemu wyborowi, jaki dokładnie komponent kupić i jakiej firmy, poświęcamy zwykle dużo czasu, a gdy już podejmiemy decyzję często gnamy do pierwszego lepszego sklepu czy hipermarketu lub wstukujemy w wyszukiwarkę odpowiednią nazwę i zamawiamy tam, gdzie jest najtaniej. No właśnie. A gdzie jest najtaniej? Reklamy dużych sieci głoszą, że tylko u nich. Sklepy internetowe też tak twierdzą, a pan z osiedlowego sklepiku ze sprzętem mówi, że to wszystko bzdura i tak naprawdę to u niego się najbardziej opłaca. A jeśli najtaniej, to przypadkiem nie będzie problemów z gwarancją? I czy jeśli kupimy w sklepie internetowym, to wysyłając zepsuty sprzęt my za to zapłacimy, czy oni? Na te i parę innych pytań postanowiliśmy znaleźć odpowiedzi. Wybraliśmy się do sklepów tych całkiem małych i tych bardzo dużych ponoć „nie dla idiotów”, sprawdziliśmy kompetencje i znajomość sprzętu u sprzedawców, a także trochę się z nimi potargowaliśmy. Wyniki naszych badań i dociekań, porównania cen, kilka innych ciekawostek oraz konkurs, poniżej.

Rzut okiem na rynek komputerów w Polsce, czyli sprzęt markowy, superkomputer 5,6 GHz, oraz dlaczego Kowalski woli składaka i gdzie chadza na zakupy. W krajach, umownie określanych jako bardziej cywilizowane od naszego, pod strzechy domów znacznie częściej niż w Polsce, trafiają komputery konkretnych marek niż składaki, określane w branży jako mały montaż. Coraz głośniejsze z roku na rok zapowiedzi ekspertów mówią, że stacjonarne PC zostaną powoli wyparte przez notebooki, do grania będą służyć nam konsole, a składaki nie mają szans ze sprzętem uznanych i rozpoznawalnych firm. Analitycy swoje, a rynek swoje. Zwłaszcza nasz rodzimy. Mały montaż trzyma się dobrze, a przeciętny Kowalski i tak pewnie nie wymieni więcej niż trzy znane marki komputerów PC, które mimo iż stanowią prawie połowę sprzedawanych pecetów w Polsce, to i tak trafiają w znacznej części do firm lub instytucji państwowych. W naszych domach nadal panują składaki, które znalazły w 2005 roku prawie milion nabywców i miały około 57% udziału w rynku. Dla porównania, najlepiej sprzedająca się marka NTT, którą możemy zobaczyć między innymi na półkach niektórych hipermarketów, wykroiła dla siebie niecałe 8% z tego tortu. Sprzęt dla opornych – zakupy z głową i konkursem

A komputerowy tort do podziału jest całkiem spory – według badań GUS-u, pecety goszczą w prawie co drugim domu. Nie dziwi zatem zażarta walka o klienta i kuszenie do zakupu na wszelkie możliwe sposoby, zarówno ofertą, cenami, jak i przy użyciu reklamy. Reklamy, która często w bezczelny sposób kłamie i wykorzystuje naiwność oraz niewiedzę potencjalnego klienta. Bo jak inaczej jak nie kłamstwem lub co najmniej nadużyciem, nazwać bilboard z krzykliwym napisem głoszącym, że za niewiarygodnie małe pieniądze dostaniemy niewiarygodnie szybki komputer o niewiarygodnie absurdalnej nazwie z procesorem Pentium 5,6 GHz? Zorientowany użytkownik od razu domyśli się, iż chodzi od dwurdzeniowy Pentium D 2,8 GHz i będzie zdawał sobie sprawę z faktu, że 2,8 plus 2,8 w tym przypadku, tak naprawdę nie daje 5,6. Jeśli dodać do tego klasę pozostałych podzespołów wymienionych znacznie drobniejszym drukiem, rewelacyjnie niska cena przestaje być tajemnicą. Najgorsze w tym wszystkim jest to, iż niejeden Święty Mikołaj widząc taką reklamę ucieszy się ze znalezienia wspaniałego prezentu na gwiazdkę dla swojej dorastającej pociechy – pierwszego peceta. Naprawdę trudno mieć potem pretensję do rodziców o niewiedzę w kwestii wydajności dwurdzeniowców i rzeczywistej przydatności pozostałych komponentów reklamowanego komputera, które w sporej części będą nadawały się do wymiany już w momencie dokonania zakupu. Na szczęście ,spore grono młodych użytkowników, dzięki swojemu zainteresowaniu nową zabawką lub w miarę łatwo dostępnej wiedzy w pismach branżowych i internecie, z czasem zaczyna orientować się, co tak naprawdę siedzi w obudowie ich pecetów i dlaczego ich sprzęt tak szybko zaczął niedomagać. Oczywiście nie każda reklama wprowadza nas w błąd i nie każdy gotowy zestaw to szmelc, o czym mogliśmy się przekonać podczas naszych wojaży. Markowe pecety, pod względem podzespołów, potrafią prezentować się przyzwoicie. Wraz z niską ceną oraz często dogodnymi warunkami sprzedaży, mogą być rozsądną opcją dla tych, którym nie zależy tak bardzo na każdej dodatkowej klatce w FPS-ie i w ogóle lub słabo znają się na komputerach. Dwu lub trzyletnia gwarancja typu Door to Door, gdzie zepsuty sprzęt zabierany i oddawany jest z domu klienta na koszt producenta, to spora wygoda dla wszystkich niechętnych,w razie awarii blaszaka, do dłubania w nim lub wożenia go po serwisach osobiście. Decydując się na markowy sprzęt, warto dowiedzieć się dokładniej jakie części i jakich firm w nim siedzą oraz zasięgnąć odrobinę informacji na ich temat. Da nam to podstawowe pojęcie o tym, czego tak naprawdę możemy się po sprzęcie spodziewać,oraz czy i jak bardzo producent przekładał dobro swoich interesów nad dostarczeniem klientowi porządnego peceta.

Grono szczęśliwców, którzy mogą sobie pozwolić na sprzęt z górnej półki w ofertach niektórych firm, znajdą gotowe komputery złożone z klasowych podzespołów uznanych marek i prezentujące się pod każdym względem bardzo dobrze. Prawie pod każdym. Za taki sprzęt oczywiście trzeba słono zapłacić i nie należy liczyć, że w tym przypadku cena będzie atutem zestawu. Jeśli ktoś jednak problem niedoboru gotówki miewa, znacznie rzadziej niż przeciętny Polak i kosztem nawet lekkiego przepłacenia życzy sobie korzystać z wliczonej w cenę opieki po sprzedażowej i dogodnej gwarancji, to czemu nie? No, ale przecież osoby wydające na blaszaka około 10 tysięcy mają, nie tylko przy tej okazji, innego rodzaju priorytety i zmartwienia, niż wspomniany już statystyczny Kowalski.

I tu trzeba nas Polaków trochę pochwalić. W przysłowiową butelkę nabijać tak łatwo się nie dajemy, a jeśli nawet to się zdarzy, bardzo często wyciągamy słuszne wnioski. Użytkownicy choć trochę zaznajomieni z tym, co w pececie piszczy, składają i modernizują sprzęt, samemu dobierając podzespoły lub zasięgając czyjejś opinii i naprawdę rzadko kupują gotowe zestawy znanych producentów. Czy to z powodu złych doświadczeń z markowym komputerem, dobrej znajomości sprzętu i wiedzy pozwalającej na złożenie własnego sprawnego blaszaka lub starych przyzwyczajeń z czasów, kiedy prawie każdy pecet był składakiem, przeciętny użytkownik nad Wisłą nadal woli zabawki „szyte na miarę”. Wygląda na to, że dopóki markowe komputery, w większości nie są godne polecenia i najpewniej równowartość ich ceny pozwoli na zakup dużo lepszego sprzętu, mały montaż będzie się trzymał tak dobrze jak przez ostatnie parę miesięcy. Dzieje się tak mimo regulacji prawnych, jak chociażby certyfikat CE wprowadzony w 2004 roku, który z jednej strony dba o nasze bezpieczeństwo i sprawdzenie zgodności z normami EMC (promieniowania elektromagnetycznego), a z drugiej wydaje się być próbą ukrócenia dobrych lat dla składaków i stawia w uprzywilejowanej pozycji rynkowej producentów markowych komputerów. O ile przeciwko dobrym pecetom z rozpoznawalnym znakiem firmy na obudowie i za przystępną cenę nie mamy nic przeciwko, o tyle swego rodzaju zmuszanie nas do zakupu złomu pod przykrywką naszego dobra, jest już nieco nie w porządku. Zakrawa to na próbę ustawiania prawa pod duże firmy i wyciągnie od klientów końcowych dodatkowych pieniędzy. Bez wchodzenia w szczegóły, część regulacji wydaje się mieć niewiele wspólnego z bezpieczeństwem i spełnianiem norm, a ich logiczne zastosowanie i konsekwencje wprowadzenia, jedyne do czego wydają się służyć to wyeliminowanie małego montażu. Na razie odgórne chęci i prognozy ekspertów pozostają tylko chęciami i prognozami. Między innymi dlatego, że Polacy wiedzą swoje i robią swoje. Skoro chcą kupować składaki, to i luka w prawie się znajdzie, bo jak na razie zakupu podzespołów i złożenia z nich komputera nikt nam prawnie nie zabronił. Wprowadzone regulacje, oczywiście oprócz dbania o spełnianie norm, bardziej niż ograniczają mały montaż, uderzają w niewielkie firmy, zmuszając je do uprawiania fikcji polegającej na sprzedawaniu części, które klient teoretycznie sam sobie składa. Jak jest naprawdę i tak wszyscy wiedzą. Wchodząc do niejednego sklepu komputerowego i informując o chęci zakupu peceta za daną kwotę, sprzedawca zaczyna od przedstawienia propozycji składaka, a nie gotowego zestawu, mimo że takie również na stanie posiada. Dotyczy to zarówno pojedynczych sklepów, jak i tych zrzeszonych w sieć pod jednym szyldem dystrybutora i także często jednocześnie producenta markowych pecetów. Aby utrzymać się na tym bardzo trudnym rynku lub umocnić swoją pozycję, sklepy spełniające odpowiednie kryteria, przyłączają się do takich właśnie grup. Zyskują dzięki temu wymierne korzyści, nie tylko finansowe, ale także przyjmują na siebie obowiązki jak konieczność wprowadzenia do oferty komputerów produkowanych przez dystrybutora, pod którego znakiem funkcjonuje dalej sklep i oferowania właśnie ich w pierwszej kolejności. Mimo tego sprzedawca, znając gusta Polaków i mając do czynienia z klientem, który wygląda na choć trochę obeznanego z pecetami, wie że oferowanie gotowego zestawu może oznaczać utratę potencjalnego klienta. Przy bardzo niskich marżach (najczęściej 5% - 10% na sprzęcie, a często niższej) i olbrzymiej konkurencji, dla niektórych małych sklepów, nawet paru zadowolony klientów więcej polecających firmę, to często sprawa być albo nie być. Dla kogoś niezorientowanego w modelach, markach i osiągach podzespołów wizyta w takim miejscu, to statystycznie większa szansa na wyjście z dobrym komputerem ,niż po odwiedzinach w hipermarkecie, jednak w żadnym wypadku nie gwarantuje udanych zakupów i fachowej porady. Owszem, sprzedawcy w takich sklepach najczęściej dysponują wiedzą o sprzęcie na przyzwoitym poziomie, czego nie można powiedzieć o obsłudze w dużych sieciach i teoretycznie powinni potrafić złożyć przyzwoitego blaszaka za rozsądne pieniądze. Nie oznacza to jednak, że interes firmy będą traktować przynajmniej na równi z dobrem klienta. Na dobre wyniki małego montażu spory wpływ mają też sklepy internetowe, których klientami są najczęściej użytkownicy mniej lub bardziej, ale już zaznajomieni z funkcjonowaniem pecetów, ci którzy szukają konkretnego sprzętu lub okazji cenowej, a bieganie od sklepu do sklepu uznają za zbędną stratę energii. Statystyczny Kowalski zagląda do sklepów internetowych coraz częściej i ten kawałek rynku rządzący się swoimi prawami będzie się prężnie rozwijał. Takie zakupy mają swoje wady i zalety o których jeszcze powiemy przy okazji szczegółowej analizy miejsc, gdzie możemy nabyć pecety, podzespoły i peryferia do nich. Mamy nadzieję, że ten dość długi, a jednak pobieżny wstęp, pozwoli Czytelnikom spojrzeć szerzej na kwestię rynku pecetów w Polsce, kształtowania się cen i w podjęciu późniejszej decyzji, po co i dokąd skierować swoje kroki, gdy wybieramy się na zakupy. A skoro mowa o zakupach, to pora na pierwsze konkrety.

Gdzie, co i za ile, czyli dobór ofiar i pierwsza wojna cen. Na potrzeby naszego artykułu, postanowiliśmy wybrać po jednej firmie dobrze reprezentującej pewien segment rynku, który podzieliliśmy na pięć części: duże sieci niewyspecjalizowane w komputerach, duże firmy komputerowe z produkcjaąwłasnych pecetów, sieci sklepów detalicznych zrzeszonych pod jednym szyldem, sklepy opierające działalność na sprzedaży on-line oraz mały sklep komputerowy z jednym oddziałem i bez sprzedaży przez internet. Na początek zawitaliśmy do hipermarketu reprezentującego sieci dużych sklepów, dla których komputery są tylko mniejszym lub większym, ale tylko jednym z działów. Wybraliśmy hipermarket elektroniczny, bo wolimy już, żeby drukarki leżały niedaleko odtwarzaczy DVD, niż w pobliżu kapusty i na potrzeby tekstu będziemy nazywać go... Hipermarketem. Odwiedziliśmy firmę o uznanej renomie, prowadzącą sprzedaż hurtową, produkująca własną markę komputerów, z siecią własnych sklepów i z równie ważnym dla firmy jak oddziały, sklepem internetowym stojącym na najwyższym poziomie. W artykule będzie się przewijać jako Dystrybutor. Trzecia firma do testów zgłosiła się poprzez rzut kostką i została ochrzczona jako Sieć Sklepów, a jest to... sieć sklepów detalicznych zrzeszanych pod jednym szyldem, ze sklepem internetowym lecz wyraźnie koncentrująca się na sprzedaży bezpośredniej. Czwartym reprezentantem rynku, będzie firma koncentrująca się na sprzedaży on-line, z niewielkim zapleczem do sprzedaży bezpośredniej – Sklep Internetowy. Na końcu odwiedziliśmy małą firmę komputerową, nie zrzeszoną w żadną sieć, z pierwszym i jak na razie ostatnim oddziałem, nie prowadząca handlu przez internet, o dość bogatym jak na wielkość asortymencie. Jak łatwo się domyślić, została nazwana Małym Sklepem. Firmy wybrane dobrze reprezentują swoje segmenty rynku i większość spostrzeżeń oraz wniosków najczęściej ma przeniesienie na podobne przedsiębiorstwa. Oczywiście nawet firmy o zbliżonym profilu i wielkości mogą różnić się od siebie w znaczący sposób i w wielu elementach. Zestawienie po prostu musieliśmy zamknąć w pewnych ramach, które scharakteryzują możliwie dobrze dany segment rynku. Skoro już mamy porównywać, to zacznijmy od cen wybranego przez nas sprzętu. Właśnie cena jest dość często ważnym kryterium wyboru i firmy jak Hipermarket (ponoć u dużego najtaniej) i Sklep Internetowy (niskie koszta własne mają dać niskie ceny) próbują za jej pomocą zwabić potencjalnego klienta. W pierwszym zestawieniu zamieściliśmy wybrane pojedyncze podzespoły, monitory, peryferia, notebooki oraz materiały eksploatacyjne, a dany produkt trafiał do porównania pod warunkiem znajdowania się w ofercie przynajmniej czterech firm.

Wnioski wypływające z suchych cyferek i ich interpretację pozostawiamy Czytelnikom do przyszłego tygodnia i kolejnej części artykułu. Jesteśmy ciekawi czy Wasze spostrzeżenia pokrywają się z naszymi. Za tydzień zaczniemy od tego, co nam przyszło do głowy widząc powyższe zestawienie i kolejnego porównania – tym razem cen i możliwości gotowy pecetów. Oprócz tego powiemy o wartości dodanej, obowiązkach sprzedawców i prawach kupujących i paru innych, mamy nadzieję, ciekawych sprawach.

Zakończenie trochę nietypowe, czyli konkurs – część pierwsza. Znasz się na komputerach? Wiesz co i czemu siedzi w pecetach? W takim razie, jest to konkurs dla Ciebie, szanowny Czytelniku. Będzie się on składał z kilku części, każda po kolejnym odcinku artykułu „...zakupy z głową”, a do uczestniczenia w nim wystarczy trochę wiedzy na temat sprzętu i odrobina chęci. Na zwycięzcę czeka nagroda w postaci myszki firmy Revoltec - FightMouse Advanced - Steel Grid USB (zdjęcia zamieszczamy na końcu artykułu) oraz dwie gry, przy których będzie można przetestować gryzonia. Jakie to tytuły - powiemy przy okazji kolejnych odcinków konkursu. Zasady są proste. Należy odpowiedzieć na postawione pytania lub rozwiązać zadania, a wyniki swojej pracy przesłać na adres mbi@blackice.pl. W tytule maila prosimy wpisać : Konkurs, cz.1. Nie zapomnijcie także o podaniu swojego Nicka z gram.pl. W każdej części można otrzymać od 0 do 5 punktów, a ten kto uzbiera ich w sumie najwięcej, stanie się posiadaczem myszy i gier.

GramTV przedstawia:

Pytania konkursowe – część pierwsza:

  • 1. Jakie są różnice pomiędzy podstawką AM2 a socket939?
  • 2. Czym jest Smart Memory Access i gdzie go zastosowano?
  • 3. Wypalenie której płyty zajmuje mniej czasu, DVD+R czy DVD-R?
  • 4. Wymień znane Ci rodzaje matryc TFT.
  • 5. Która z wymienionych kart graficznych nie posiada możliwości odblokowania dodatkowych potoków renderujących : Radeon 9500 (256 bit), GeForce 6600 LE, Radeon X800 GTO, GeForce 6800 XT?

Pytania można nadsyłać aż do czasu ukazania się kolejnego "dla opornych. Życzymy powodzenia w konkursie i wkrótce zapraszamy ponownie.


Komentarze
32
MonkOfWar
Gramowicz
15/12/2006 16:53
Dnia 15.12.2006 o 10:34, M B I napisał:

Arykuł o overlockingu jest w planach, ale nie mogę obiecać, że spełnię oczekiwania co do treści w 100%. Pisanie o podkręcaniu konkretnego modelu procka nie wchodzi w grę, więc trzeba się nastawić na przenoszenie ogólników do posiadanego szprzętu.

Niestety. To jest właśnie problem, chlip. Wszędzie znajduję tylko ogólniki, a ja bym chciał konkrety, do tego mojego starocia.No ale cóż, doskonale rozumiem, że opis jednego konkretnego odpada... Choć może... "A jako podsumowanie opisywanych działań przedstawimy teraz kompletny poradnik, dot. przykładowego procesora (jednego ze starszych), Athlona 2000+ XP" ;) ?Ch(l)ip.

Usunięty
Usunięty
15/12/2006 16:48

Znalazłem kilka błędów w tekście:"Na szczęście ,spore grono młodych użytkowników" <--- Strona 2"niechętnych,w razie awarii blaszaka" <--- Strona 2"spodziewać,oraz" <--- Strona 2"dobrym komputerem ,niż po odwiedzinach" <--- Strona 3"komputerowe z produkcjaąwłasnych pecetów" <--- Strona 3

Seqiu
Gramowicz
15/12/2006 16:11

Mocne uderzenie zastało nas po przerwie w pojawianiu się artykułów ;)Przyjemnie się czyta w ogóle jest spoko. Oby tak dalej.Pozdro. ;P




Trwa Wczytywanie