Uroki czynnego wypoczynku
Wiele osób regularnie rozwodzi się nad zaletami czynnego wypoczynku. Gracze słuchają tego zwykle jednym uchem i ponownie zgarbieni zapadają w wygodne krzesła przed monitorami. Podobnie na podatny grunt nie trafiają tu stwierdzenia w stylu "sport to zdrowie" (nic bardziej obłudnego po prawdzie, bo sport to kontuzje). Ta w miarę ogólna postawa, z natury zachowawcza i związana ze szlachetnym lenistwem - które jak wiadomo jest motorem wynalazczości - może jednak doprowadzić do przykrych konsekwencji.
Można na przykład stłuc sobie okno, jak się okazuje. Albo wazon. Albo, co gorsza, drogi telewizor.
Udowodnili to sami gracze, którzy postanowili wkręcić się w nieco bardziej interaktywne gry, oferowane na konsolę Wii. Poniszczyli już wiele sprzętów domowych, miotając na lewo i prawo kontrolerami do swoich zabawek. Jedni komentatorzy mówią, że nieszczęśnicy ci za bardzo się wkręcili, zrzucają to na karb specyfiki graczy z odległych krajów Orientu. Jednak można tu pokusić się o inną diagnozę: zabrakło odpowiedniej koordynacji ruchów i... przyzwyczajenia do poruszania się w ogóle.
Człowiek nienawykły do czynnego wypoczynku płaci bowiem sporą cenę za każdy zryw aktywności. Przekonałem się o tym ostatnio sam, co prawda nie za pomocą morderczej broni zaczepnej zwanej Wiimotem, ale w bardziej prozaiczny sposób. Otóż, drodzy czytelnicy, pojechałem wypocząć nad morzem.
Ci, którzy bywają u nas na portalu często, zauważyli, że jestem tu obecny prawie zawsze. Tak naprawdę, resztę czasu, poza rednaczowaniem gram.pl, ostatnio poświęcałem na granie. Ot, kilka smakowitych, sporych tytułów wpadło mi do zrecenzowania i jakoś tak wyszło, że tej jesieni prawie nie opuszczałem domu. Jak wspomniałem, pojechałem wreszcie wypocząć, pretekstem był konwent Nordcon. Wróciłem w opłakanym stanie, ledwo powłócząc zmęczonymi nogami i z koszmarnymi zakwasami w mięśniach karku i pleców. W ramach wypoczynku postanowiłem sobie bowiem sporo potańczyć w doborowym gronie. No i, proszę Państwa, kaplica. Głowa wypoczęta, ciało do zezłomowania. Cena za zbyt długie lenistwo i statyczną pracę.
Ponieważ nikt nie da rady przez cały czas unikać czynnego wypoczynku, prędzej czy później znajdzie się w takiej sytuacji, jak posiadacz Wii, czy wypoczywający Naczelny. Inaczej mówiąc, zapłaci za zastałe mięśnie lub brak odpowiednio wysokiej koordynacji ruchowej. Lepiej więc zbytnio się nie zapuścić, by potem nie cierpieć.
Wypoczynek powinien być bowiem przyjemnością, a jest z nim tak, że jeżeli nie dawkujemy sobie pewnych drobnych dawek aktywności (i nie mówimy tu o samych biegach za autobusem!), to... odzwyczaimy się od wypoczynku...
A tego już z całą pewnością nai Wam, ani sobie (choć dla mnie już i tak za późno), bynajmniej nie życzę...