Elizabeth Moon – „Prawo Odwetu” - recenzja

Trashka
2006/12/02 21:00
8
0

Z dziecka do seniorki rodu

Z dziecka do seniorki rodu

Z dziecka do seniorki rodu, Elizabeth Moon – „Prawo Odwetu” - recenzja

Niektóre dzieciaki muszą dorosnąć w ekspresowym tempie. Wbrew pozorom to da się zrobić – twarda szkoła życia dokonuje prawdziwych cudów. Kiedy jednak niczym przysłowiowy kubeł zimnej wody spada wieść, że już nie tylko bezpiecznie odległa przyszłość familii, ale i jak najbardziej realna teraźniejszość, brutalne „być albo nie być” rodziny, zależy właśnie od nas... Wtedy łatwo się załamać. Jednak Kylara Vatta po prostu nie może sobie pozwolić na taki luksus.

„Prawo Odwetu”, druga część cyklu „Wojna Vattów” Elizabeth Moon, odsłania arkana tytułu nadanego serii. I na tle poprzedniego tomu bardzo pozytywnie zaskakuje jako powieść.

Kylara Vatta, młodziutka kapitan kupieckiej floty rodu Vattów, kontynuuje swe handlowe peregrynacje. Niestety, okazuje się, że firmowe konta zostają zablokowane, a jakby tego było mało, ktoś czyha na jej życie. To jednak nie wszystko. Rząd macierzystego świata, Slotter Key, odwraca się od całej, do niedawna szanowanej rodzinnej korporacji. W serii terrorystycznych zamachów na olbrzymią skalę ginie większość członków rodu. W całym kosmosie kolejne jednostki Vattów padają ofiarą ataków przeprowadzanych przez tajemniczych prześladowców. Dziewczyna z dopiero co obrosłego piórami pisklaka awansuje do grona starszyzny familii, rozdającej karty do gry pozostałym przy życiu. Stawka owej gry jest niebagatelna: nie tylko przetrwanie, ale i odbudowanie kupieckiego imperium. Na domiar złego Ky nie doszła jeszcze do ładu sama ze sobą. Jak pogodzić dwie sprzeczne natury? Nie jest łatwo czerpać radość drapieżnika z mordowania wrogów, a zarazem walczyć z wyrzutami sumienia. Szalona, skłonna do ryzyka, agresywna (choć jednocześnie bardzo pragmatyczna) i pozbawiona skrupułów strona jej osobowości toczy bój o dominację z tą drugą – rozsądną, lecz wrażliwą, uczciwą, przywiązaną do wpojonych w dzieciństwie zasad...

W tym tomie autorka solidnie zabrała się za ukazanie nam psychiki i motywacji głównej bohaterki. Zdecydowała się również odsłonić nieco tajemnic związanych z resztą szacownej rodzinki. Kim tak naprawdę jest pruderyjna, denerwująca wszystkich ciocia Gracie Lane? Czy rozwydrzona, kochliwa Stella rzeczywiście zasługuje na miano największej idiotki w rodzinie? Czy Gerard i jego brat Stavros naprawdę byli czyści jako ten kryształ?

Okazuje się, że wręcz obrzydliwie świecący przykładem Vattowie wcale nie mają aż tak oślepiającej aureoli, jak mogłoby się wydawać. Różne zaprezentowane w niniejszej części, jak również na razie tylko zasygnalizowane, ciekawostki przydają rumieńców tej opowieści.

Akcja, której niewiele można by zarzucić w utworze „Handel w Zagrożeniu”, teraz nabiera większego tempa, zaś właściwe Moon skomplikowane, barwne uniwersum szerzej otwiera swe podwoje dla spragnionych wrażeń miłośników i miłośniczek space opery. Dotąd fabułę cechowała liniowość historii, obecnie zaś wzbogacona została o niezgorszą intrygę, którą niedobitki Vattów i ich towarzysze muszą rozwikłać, by przetrwać.

Warto zwrócić uwagę na fakt, że prezentowane postacie przestały sprawiać wrażenie manekinów – większość to już osoby z krwi i kości, pozostałe charakteryzują wyraźnie przejaskrawione, satyryczne rysy właściwe komiksom. Znikła również drażniąca sztuczność co poniektórych scen. Pojawia się sporo, typowej dla twórczości Moon, dobrodusznej kpiny z biurokratycznych absurdów. Pisarka wyraźnie się rozkręca.

Co prawda, nadal trzeba uczciwie stwierdzić, iż wnikliwe oko czytelników i czytelniczek może dostrzec pewne niedoróbki. W kilku miejscach następują drobne chronologiczne i logiczne nieścisłości. Zastanawia także zadziwiająca niedojrzałość Tobyego - dopiero co nam przedstawionego członka rodziny Vattów – bądź co bądź czternastoletniego chłopaka, którego w dodatku cechuje ponadprzeciętna inteligencja. Żeby ktoś taki w sytuacji zagrożenia życia oznajmiał z naiwnością siedmiolatka, że kłamstwo jest złe... Cóż, dla dobra sprawy przyjmijmy, iż został wychowany pod wyjątkowo nieprzejrzystym kloszem. Inną zadziwiającą każdego rozsądnego człowieka kwestię stanowi uparte przekonanie autorki co do kamuflującej potęgi... owocowego ciasta ciotki Gracie.

GramTV przedstawia:

„Prawo Odwetu” zadowoli przede wszystkim wielbicieli przygodowej fantastyki - książek obfitujących w szybką akcję, pościgi, strzelaniny na kosmicznych stacjach, potyczki w przestrzeni międzygwiezdnej i różnorodne planety. Historia wydaje się coraz ciekawsza. Warto śledzić, jak potoczą się losy Ky i jej rodziny.

Plusy: + szybka akcja + barwne uniwersum + ciekawa fabuła + krwiste postacie Minusy: - absurdalność ciasta owocowego - drobne nieścisłości logiczne lub chronologiczne

Autor: Elizabeth Moon Tytuł: Prawo Odwetu Przekład: Jerzy Marcinkowski Wydawnictwo: ISA, 2006 Wydanie: oprawa miękka z obwolutą, 382 str Cena: 29,90 zł Strona WWW: http://isa.pl/p1120-Prawo-odwetu.html

Komentarze
8
Lucas_the_Great
Redaktor
03/12/2006 06:13
Dnia 03.12.2006 o 03:15, TYHE napisał:

No dobrze, a kto wziął pieniądze za brzydką okładkę do "Prawa odwetu"?

Nie ważne, grunt, że chyba więcej od konkurencji, niż od wydawnictwa :P

TYHE
Gramowicz
03/12/2006 03:15

No dobrze, a kto wziął pieniądze za brzydką okładkę do "Prawa odwetu"?

Usunięty
Usunięty
02/12/2006 23:24
Dnia 02.12.2006 o 22:43, Cadd napisał:

> Ja generalnie lubie ksiazki Elizabeth Moon, to dobra pisarka... moze nie rewelacyjna, ale mnie > jej ksiazki sie podobaja. a czytales moze "Prędkość Mroku"? czeka u mnie w kolejce na przeczytanie, ale jesli ja polecisz to moge przesunac o pare pozycji ;)

Szczerze mowiac nie doszedłem jeszcze do tej ksiazki, gdyz nie mam zabardzo czasu, ale z tego co wiem jest dosc dobra.Jak znowu bede mial czas na ksiazki to ja zamierzam przeczytac.




Trwa Wczytywanie