Gun - rzut okiem

Finnegan
2006/10/14 16:00

Nazywa się Colton White. Ma ogorzałą twarz, lekko przymrużone oczy, nosi kapelusz z szerokim rondem i skórzaną kurtę z frędzlami, a pas obciąża mu kabura z rewolwerem. Dodatkowo jest oczywiście twardzielem i jak na twardziela przystało, mówi spokojnym, nieco chrapliwym głosem...

Nazywa się Colton White. Ma ogorzałą twarz, lekko przymrużone oczy, nosi kapelusz z szerokim rondem i skórzaną kurtę z frędzlami, a pas obciąża mu kabura z rewolwerem. Dodatkowo jest oczywiście twardzielem i jak na twardziela przystało, mówi spokojnym, nieco chrapliwym głosem...

To właśnie jego poczynaniami kierować będziemy w grze Gun. Jest to produkcja firmy Neversoft, dobrze znanej graczom, szczególnie użytkownikom konsoli dzięki serii Tony Hawk. Jednak akcja tej gry rozgrywa się w drugiej połowie XIX w. i osadzona jest w konwencji twardego, krwawego westernu. Tak więc, jeśli ktoś jest miłośnikiem tego gatunku, nie powinien się zawieść, a dobrą zabawę mieć będą także ci, którzy lubią szaleńcze pościgi i strzelaniny.

Tak zdobywano Dziki Zachód...Nazywa się Colton White. Ma ogorzałą twarz, lekko przymrużone oczy, nosi kapelusz z szerokim rondem i skórzaną kurtę z frędzlami, a pas obciąża mu kabura z rewolwerem. Dodatkowo jest oczywiście twardzielem i jak na twardziela przystało, mówi spokojnym, nieco chrapliwym głosem..., Gun - rzut okiem

Omawianie gry należałoby zacząć od samego klimatu Dzikiego Zachodu, a więc może od rewelacyjnej fabuły. Mimo iż korzysta ona z wielu ogranych i typowych dla gatunku motywów, jest bardzo ciekawa i świetnie wpisuje się w atmosferę znaną z filmów i książek osadzonych w tych realiach. To opowieść o ludzkiej chciwości, żądzy bogactwa i władzy, a także o zemście w imię sprawiedliwości w świecie bezprawia.

Główny bohater zaczyna jako zwykły, uczciwy myśliwy. Wraz ze swym ojcem, tajemniczym traperem imieniem Ned, zarabiają na życie sprzedając upolowaną zwierzynę załogom przepływających rzeką parostatków. Los ma jednak dla Coltona w zanadrzu parę niespodzianek. Podczas podróży na pokładzie jednej z takich jednostek, bohater jest świadkiem jak jego ojciec ukrywa coś w sejfie w jednej z kajut. Niedługo potem na statek napadają dziwni ludzie prowadzeni przez obłąkanego kaznodzieję. Ned ginie w czasie ataku ratując Coltonowi życie. Tuż przed śmiercią nakazuje mu udać się do Dodge City i w tamtejszym barze odszukać dziewczynę o imieniu Jenny, która jest kluczem do zagadki zawartości sejfu...

Od tego momentu zaczynają się jego przygody. Bohaterowi przyjdzie walczyć z dzikimi zwierzętami, Indianami, wszelkiej maści bandytami i rabusiami, zetknąć się ze zdradą i niesprawiedliwością a także stawić czoła skorumpowanym przedstawicielom prawa. Z biegiem czasu historia się komplikuje i na jaw wychodzi nie tylko tożsamość i powiązania tajemniczego kaznodziei, ale także przeszłość Coltona związana ze złotym krzyżem pewnego zakonnika, który zginął na tych ziemiach 300 lat wcześniej.

Twórcy gry przewidzieli także dużą ilość pobocznych zadań, nie związanych z główną fabułą. Choć wykonywanie ich nie jest obowiązkowe, warto jest jednak podejmować się każdego z nich, gdyż zwiększają umiejętności głównego bohatera i pozwalają zarobić nieco grosza. Dodatkowo, większość jest naprawdę ciekawa i tworzą one również klimat tej opowieści. Będzie można przemierzać trawiaste równiny jako konny kurier i wymykać się pogoni wrogich Indian by wiadomość czy ładunek dotarły bezpiecznie i na czas. Miejscowy ranczer oferuje pracę przy spędzaniu stad z pastwisk i ich ochronę przed złodziejami bydła. Tych poszukujących mocniejszych wrażeń, zachęcić mogą oferty stróżów prawa, którzy potrzebują pomocy w walce z bandytami. Pokusić się też można o nagrodę za dostarczenie „żywego lub martwego” któregoś z przestępców widniejących na jednym z listów gończych, rozwieszanych przy drogach i w miasteczkach. Dodatkowo wzbogacić się można, grając w pokera w jednym z salonów lub poszukując złota w otaczającej miasta dziczy. W grze towarzyszy nam klimatyczna muzyka, która doskonale współgra z wydarzeniami i aktualnym tempem gry. Spokojna i senna w małych, zapomnianych przez Boga miasteczkach Dzikiego Zachodu, nabiera szybkości podczas konnych gonitw, a w momencie zagrożenia dudni agresywnymi, indiańskimi rytmami.

Miłym urozmaiceniem jest również fakt, że wraz z rozwojem fabuły, zmienia się także ubiór Coltona. Będzie go więc można oglądać nie tylko w ozdobionym frędzlami ubraniu trapera, ale także w skórzanej kamizeli z przypiętą dumnie gwiazdą szeryfa, a gdy walczyć będzie ramie w ramie z Indianami, jego strojem będą skórzane legginsy i pas z amunicją przerzucony przez pierś – klimat rodem z „Tańczącego z Wilkami”.

Gun przeznaczony jest dla graczy dorosłych i fakt ten daje znać o sobie dość często. Główna fabuła nie przewiduje zbyt wielu szczęśliwych zwrotów akcji. Sporo w niej scen przemocy, trup ściele się gęsto, a występująca w paru momentach brzytwa nie służy bynajmniej do golenia... Co do usuwania zbędnego owłosienia, to istotnie, istnieje taka możliwość, tyle że razem ze skórą. Pojawia się wraz z nabyciem noża do skalpowania, który zakupić można u normalnego, miłego sprzedawcy w jednym z miasteczek. Zwykle przeciwnicy nie giną na miejscu, a wtedy mamy szansę powiększyć swoją kolekcję skalpów. O ile wydać się to może okrutne, to w paru momentach gry naprawdę chce się wyrządzić dodatkową krzywdę swym wrogom. Wkurzony Colton White, nie jest raczej przyjemnym gościem i doskonale wpisuje się w stereotyp znany z kilku kreacji prezentowanych w westernach przez Clinta Eastwooda.

Trochę technikaliów, czyli czemu jesteśmy najlepsi...

Jak więc na western przystało, dużą cześć akcji w Gun zajmują walki i strzelaniny, zarówno w saloonach i na uliczkach miast, jak i wśród skał krętych wąwozów oraz na otwartych równinach prerii. Jeśli chodzi o samą mechanikę, to zastosowano tu dość ciekawy, choć wypróbowany już mechanizm. Otóż, oprócz zwykłego faszerowania wrogów ołowiem, dostępny jest tzw. „tryb refleksu” będący niczym innym, jak po prostu znanym chociażby ze słynnego Max Payne’a trybem bullet time. Kiedy go użyjemy, czas gry nieco zwalnia, umożliwiając nam dokładniejsze celowanie i zapewniając dodatkowe wrażenia estetyczne w postaci możliwości podziwiania sposobu w jaki umierają następnie nasi wrogowie. Wskaźnik „trybu refleksu” spada w czasie jego używania, jednak wzrasta w wyniku celnych strzałów w głowę lub po prostu zabijania odpowiednio dużej ilości przeciwników. Zaznaczyć trzeba, że zarezerwowany jest on wyłącznie dla rewolweru, co sprawia, że ten zawsze pozostaje ważnym elementem naszego uzbrojenia. Wraz ze wzrostem doświadczenia bohatera wskaźnik maleje coraz wolniej, dając nam szansę na oddanie większej ilości dokładnych trafień.

Colton White w czasie swoich przygód będzie miał szanse rozwijać także inne umiejętności, takie jak strzelanie, broń biała czy jazda konna. Wszystkie one mają wymierny wpływ na grę. Biegłość w broni palnej skraca na przykład czas potrzebny na przeładowywanie broni. Jazda konna wspomniana została nieprzypadkowo. Twórcy gry nie pominęli oczywiście tak ważnego elementu gatunku westernu, jakim są szaleńcze gonitwy i pokonywanie na grzbiecie rumaka skalnych rozpadlin w czasie ucieczek przed pościgiem bezwzględnych desperados. Samo kierowanie koniem jest dość proste, jednak warto opanować je bardzo dobrze, gdyż w wielu momentach los bohatera zależeć będzie od jego umiejętności jeździeckich. Uważać trzeba, gdyż wierzchowca mogą pod nami ustrzelić, a zbytnie forsowanie go zmuszaniem do galopu skończyć się może zajeżdżeniem go na śmierć. W świecie, gdzie koń decyduje o przetrwaniu, staje się on najlepszym towarzyszem człowieka, a jego strata może oznaczać szybki koniec.

GramTV przedstawia:

„Hi, we’re three, Smith, Wesson and me...”

W czasie swej wędrówki, Colton White nie spotka jedynie samych wrogów. Zdobędzie także wielu wiernych przyjaciół, głównie w postaci kolejnych egzemplarzy broni. Czym byłby Dziki Zachód bez pary coltów Peacemaker w dłoniach? Na takie atrakcje przyjdzie jednak trochę poczekać. Początkowo do dyspozycji jest jedynie rewolwer model Navy, karabin winchester i myśliwski nóż. Dość szybko pojawią się takie atrakcje, jak dubeltówka, rewolwer Volcanic czy tomahawk. Listę zamkną, oprócz wspomnianych coltów, bardziej egzotyczne egzemplarze, jak indiańskie łuki czy kawaleryjska szabla. Nie zabraknie także lasek dynamitu oraz „koktajli mołotowa” na bazie butelek z whisky. Arsenału dopełniają bronie stacjonarne, z których można będzie krzywdzić każdego, kto znajdzie się w ich polu rażenia. Oprócz dział będziemy mieli okazję wypróbować nowinkę techniczną tamtych czasów: szybkostrzelne kartaczownice Gatlinga.

Nowych broni nie da się nabyć, a jedynie zdobyć w kolejnych etapach gry. Do kupienia są natomiast liczne jej ulepszenia, dostępne u sprzedawców w miasteczkach oraz u przedsiębiorczego indiańskiego handlarza. Odpłatne przeróbki uzbrojenia owocują zwiększeniem zasięgu, siły rażenia czy szybkości przeładowywania, natomiast dodatki takie jak pas na amunicję pozwalają nosić przy sobie więcej naboi. Pieniędzy w grze jest na tyle dużo, że pod koniec rozgrywki Colton dysponować będzie praktycznie wszystkimi dostępnymi dodatkami. Ważna jest jedynie kolejność ich wykupywania w zależności od preferowanego rodzaju broni i sposobu gry. W nawiązaniu do jazdy konnej warto wspomnieć także o możliwości pewnego rodzaju „pimp my horse”, czyli „podrasowaniu” konia za pomocą lepszych podków lub wydajniejszej paszy. Dla uproszczenia uznano jednak, że po wykupieniu któregoś z końskich „ulepszeń” odnoszą się one od tej chwili do każdego wierzchowca dosiadanego przez bohatera.

Trochę „niestety”

Mimo tych wszystkich smaczków, ciekawej fabuły i niezaprzeczalnego klimatu, gra posiada niestety sporo wad. Pierwszą, o jakiej należy wspomnieć i która najbardziej rzuca się w oczy, jest animacja postaci. Jeśli tym znajdującym się bliżej nie można zarzucić nic, prócz może nieco sztywnej gestykulacji, to poruszający się w pewnym oddaleniu ludzie i zwierzęta mają tendencję do zaprzestawania przebierania nogami. Niestety, nie oznacza to, że zatrzymują się w miejscu, lecz nadal suną po ziemi. Chociaż defekt ten mija, gdy zbliżymy się do nich, wygląda to fatalnie. Oglądanie pasących się w oddali majestatycznych bizonów, które przesuwają się jak modele na strzelnicy jest nieco komiczne, a już szczególnie źle wygląda to w przypadku jeźdźców dosiadających konia w biegu. Widok sunącego w naszym kierunku, u boku swego konia, groźnego rewolwerowca, rozkłada po prostu całą scenę na łopatki.

Kolejnym, olbrzymim mankamentem, przynależnym na szczęście, (choć w przypadku polskiego gracza, niestety) jedynie naszej wersji językowej jest tłumaczenie. To bardzo smutne, jak cały wysiłek twórców gry może zostać zniweczony przez kiepskiego tłumacza. Autorzy naprawdę dołożyli starań, by nie tylko głos postaci miał odpowiedni akcent, ale także o całą gamę odpowiedniego, westernowego słownictwa i amerykańskiego żargonu. Błędy, które zrobiono w przekładzie większości idiomatycznych zwrotów są przerażające. W języku angielskim, “barrel”, czyli baryłka, oznacza nie tylko beczułkę, ale także lufę. Dlatego tłumaczenie modyfikacji broni jako „ulepszona baryłka” jest mocno chybione. Gdy Colton przybywa w ostatnim momencie z pilną wiadomością, wypowiadane do niego słowa: „you’ve made it in a nick of time” nie oznaczają, wbrew napisowi na dole ekranu: „przybyłeś nie w porę”. Największą chyba zagadką pozostaje użycie terminu „dupek” na określenie prawie najwyższego możliwego poziomu umiejętności posługiwania się bronią (po nim jest już tylko mistrz). Takich przykładów można podać niestety dużo, dużo więcej... Niemal żaden dłuższy dialog nie jest wiernie przetłumaczony. Osoby znające język angielski będą co najwyżej zirytowane, jednak ci, którzy radzą sobie z nim gorzej, mogą zupełnie nie zrozumieć sensu dużych części wypowiedzi.

Do drobniejszych i zdecydowanie mniej uciążliwych wad należą: duża liniowość scenariusza i niewielki obszar dostępny w grze, który mimo swej różnorodności i malowniczości może się po pewnym czasie znudzić. Ci, którzy porównują Gun do „Grand Theft Auto na Dzikim Zachodzie” mogą być nieco zawiedzeni brakiem nowych lokacji, które przez całą rozgrywkę nie zmieniają się nawet odrobinę oraz długością samej zabawy. Ukończenie Gun, wraz ze wszystkimi misjami dodatkowymi, zajmuje doświadczonemu graczowi mniej niż dwadzieścia godzin.

Odjeżdżając w stronę zachodzącego słońca

Jeśli jednak spróbuje się nie zwracać uwagi na te minusy, Gun dostarczy nam w tym czasie naprawdę dobrej rozrywki. Mocna fabuła i atmosfera twardego westernu wynagradzają w dużym stopniu frustrację, jaką powodować mogą czasem niektóre niedociągnięcia. Żadne z nich nie jest na tyle duże, by odebrać przyjemność ze zmierzenia się osobiście z legendą Dzikiego Zachodu. Może, jeśli doczekamy się kontynuacji przygód Coltona White’a, twórcy gry dopracują niektóre mankamenty, a polscy wydawcy przyłożą się bardziej do tłumaczenia, to gra będzie mogła zostać odebrana adekwatnie do potencjału pomysłowości twórców.

Tytuł gry: Gun Gatunek: Strzelanka Wymagania: CPU 1.2GHz, 256MB RAM, grafika 32MB Plusy: +fabuła + klimat +muzyka Minusy: - animacje postaci – tłumaczenie polskiej wersji językowej –dość krótki czas gry Producent: Neversoft Wydawca: Activision Polski wydawca: L.E.M Cena: 79,99 Wersja: PL Strona www: http://www.gunthegame.com/ageCheck.html

Komentarze
19
Usunięty
Usunięty
17/11/2006 20:15

W "Powiązane gry" link odsyła na stronę domową serwisu :?

Usunięty
Usunięty
17/11/2006 20:15

W "Powiązane gry" link odsyła na stronę domową serwisu :?

Usunięty
Usunięty
16/10/2006 06:24

Czyżby zaczynał się wysyp western`ów na kompy. Niedawno Call of Juarez a teraz mamy Gun. Jeśli to będzie jakiś hit to kupię. Na razie poczekam :)




Trwa Wczytywanie