Teraz Szyller znów wypływa na powierzchnię i jest spora szansa, że znów zrobi się o nim głośno. Tym razem jednak za sprawą zakręconego zbioru opowiadań pod wzbudzającym dziwne reakcje osób postronnych tytułem „Martwe dziwki idą do nieba”. Już notka o autorze wskazuje, że będziemy mieć do czynienia z nietypową lekturą. Dowiemy się z niej na przykład, że do jego zajęć pozazawodowych należą knucie, podkopywanie autorytetów i alkohol i że z pewnością czekają na niego sława, bogactwo i choroba wieńcowa.
Akcja opowiadań rozgrywa się w Zaświecie. Jak go dobrze scharakteryzować? Wyobraźcie sobie miejsce, do którego wrzucono trochę raju, trochę piekła, trochę naszego świata oglądanego w bardzo krzywym zwierciadle, trochę rozmaitych krain znanych z literatury fantastycznej, a następnie… włączono mikser. Można tu spotkać diabły, ghule, ogry, dżiny i wiele, wiele innych stworzeń. A całym tym kramem rządzą, uwaga, prawi i sprawiedliwi bliźniacy Romulus i Remus. Co zresztą, jak łatwo się domyślić, wcale nie wychodzi Zaświatowi na zdrowie. Sześć historii zawartych w zbiorku ma dwóch głównych bohaterów. Jednym jest prywatny detektyw Raymond Chwościk – diabeł mlekoholik, zaś drugim Bobo Lichowlazło –chochlik drukar… przepraszam, reporter brukowca „Czytadło o Poranku”. Obaj mają do czynienia z zagadkami kryminalnymi na miarę Zaświatu, w którym przyszło im żyć. Czyli całkiem niebanalnymi.„Martwe dziwki...” mają w sobie wiele z Chandlera (między innymi pewnie część mózgu i wątrobę). Są tu twardziele – cyniczni, ale z zasadami, jest czarny humor i malownicze porównania. Ale jest też w tej powieści dawka humoru zdolna powalić konia. Znajdą się tu dziesiątki nawiązań – między innymi do literatury, filmu, polityki w kraju i na świecie, a w jednym miejscu nawet do polskiej branży porno – a oprócz nich spora liczba gier słownych i dowcipy sytuacyjne. Natłok tego wszystkiego jest ogromny i nie zawsze okazuje się to humor pierwszej, czy nawet drugiej wody.
Myliłby się jednak ten, kto uznałby książkę Szyllera za zwykły zgryw i nic ponadto. Bo autor potrafi zaskoczyć – usypia żartami czujność czytelnika, a następnie trafia go między oczy całkiem poważnym, celnym spostrzeżeniem albo poruszającą sceną. Właśnie te chwile ukazują potencjał drzemiący w Szyllerze i udowadniają, że nie nadal, jak w przypadku „Krzyża oświęcimskiego”, nie idzie on na łatwiznę. Może chwilami dowcip bywa płaski, może widać jeszcze brak wyczucia proporcji między fabułą a oprawą, jak we wcześniejszych powieściach Pratchetta ze „Świata Dysku”, ale całość czyta się z prawdziwą frajdą. Jest to bowiem książka inteligentna, dowcipna, ale też dająca do myślenia. Warto po nią sięgnąć i mam nadzieję, że doczekam się dalszych opowieści z Zaświatu.
Plusy: + ciekawa fabuła + różnorodny humor + celne przemyślenia Minusy: – chwilami naciągane dowcipy
Autor: Donat Szyller Tytuł: Martwe dziwki idą do nieba Wydawnictwo: SuperNOWA Wydanie: oprawa miękka, 291 str. Cena: 23,50 zł Strona www: http://www.supernowa.pl/ksiazki.php?p=210