Ewa Białołęcka - „Róża Selerbergu” - recenzja

Trashka
2006/09/15 22:00

Rzecz o smokach oraz pożytkach płynących z koedukacji

Rzecz o smokach oraz pożytkach płynących z koedukacji

Rzecz o smokach oraz pożytkach płynących z koedukacji, Ewa Białołęcka - „Róża Selerbergu” - recenzja

Czas urlopów nieubłaganie zmierza ku końcowi – choć wrzesień to znakomity termin na rozrywki, które w sezonie doprowadziłyby do głodowej śmierci niejednego węża w kieszeni. Na szczęście, wciąż jeszcze można wypocząć umysłowo względnie tanim kosztem. Taką odtrutką po mordędze w pracy, szkole, czy na uczelni z pewnością jest „Róża Selerbergu” – zbiór dziesięciu opowiadań, podzielonych na trzy osobne tematycznie części.

Część I - „Selerbergiada” - prezentuje dzieje arystokratycznej rodziny von Selerbergów, z naciskiem na upiorne, nastoletnie latorośle rodu – bliźnięta Rinaldo i Margeritę. Ricky to dość wymoczkowaty, acz ładniutki blondynek, który pod pokładami złośliwości i sarkazmu skrywa romantyczną naturę. Ciemnowłosa, potężna Marge uwielbia kulturystykę i krasnoludzki boks... Mało kto wie, że ma gołębie serce i jest bardzo wrażliwa. Owe łagodne cechy charakteru nie przeszkadzają im zasłużyć na miano rodzeństwa z piekła rodem, dysponującego zadziwiającym talentem do wplątywania się we wszelkiego rodzaju kabały. A mają ku temu niebagatelną ilość okazji, bo roztargniony ojciec wysłał ich do eksperymentalnej koedukacyjnej szkoły (oczywiście sądząc, że to różne szkoły o zdumiewająco zbliżonej nazwie). Jak wiadomo, nic tak nie sprzyja przygodom jak damsko-męskie relacje.

W tym miejscu warto wspomnieć, iż makabryczna, cukierkowa, na wskroś kiczowata różowość emanująca z okładki nie jest przejawem dziwacznego gustu lub choroby psychicznej wydawczyń z RUNY. To, pomimo swego okropieństwa, całkowicie uzasadniony zabieg, gdyż owa część książki (główna) stanowi totalną parodię romantycznych uniesień przepełniających nastoletnie, rozpalone głowy. Dodajmy, że łamiącą wszelkie stereotypy. Białołęcka czerpała pełnymi garściami z potterowych fanfików... naturalnie tych, które tworzyła. Stąd niezwykłe podobieństwo szkoły, gdzie dzieją się absurdalne i przezabawne perypetie bliźniąt oraz ich przyjaciół (a także pewnej demonicy – pracoholiczki), do Hogwartu. Pragniemy jednak uspokoić potencjalnie zaniepokojonych czytelników, iż postacie pierwotnie wzorowane na milusińskich pani Rowling zaczęły żyć już własnym, intensywnym życiem.

Część II - „Przyczajony rycerz, ukryty smok” - zawiera historie zapewne znane już miłośnikom i miłośniczkom twórczości tej pisarki. Ich bohaterami są dość oryginalni przyjaciele: pechowy rycerz Eril i ekstrawagancka smoczyca Oura. Opowiadania te uzmysłowią czytelnikom, którzy jeszcze nie zetknęli się z owymi bohaterami, jak zawiłe i problematyczne mogą być relacje, jak wiele supłów mogą mieć więzy przyjaźni, gdy w grę wchodzą aż tak drastyczne różnice międzygatunkowe.

Część III - Saga o ludziach MOD-u – to dwa krótkie opowiadania (jedno z nich jest bardzo zmodyfikowaną wersją utworu, który niegdyś ukazał się w Magazynie Literackim „Fenix”) również ukazujące zawiłości ludzko-smoczych relacji. Pikanterii doda fakt, iż jedno traktuje o perypetiach smoków i smokerów z Miejskiego Oddziału Drakonizacyjnego, drugie zaś – o potomkach pewnego wyjątkowo pechowego smokera. Tu Białołęcka dała istny popis humoru sytuacyjnego.

Nieczęsto zdarza się, że twórcy niemal nieustannie udaje się rozbawiać czytelników, łamać stereotypy i konwencjonalne przyzwyczajenia. Poprzez wyodrębnienie humorystycznych aspektów Białołęcka pokazuje w utworach śmieszność tychże przyzwyczajeń. Czy amant zawsze musi być twardym herosem, a każde dziewczę - mdłe i delikatne? Czy ktoś przestaje być kobietą, bo lubi przywalić z pełną parą? Francuska bielizna i bokserskie rękawice mogą należeć do jednej osoby.

Czy smoki są zawsze „złe”? Może są po prostu „inne”? Istoty różne od siebie, o odmiennych przyzwyczajeniach i upodobaniach również mogą się przyjaźnić, choć jest to relacja równie prosta jak dziesięć metrów sznurka w kieszeni. W „Róży Selerbergu” tradycyjni adwersarze odkładają wojenne topory i próbują poznać swoje punkty widzenia.

GramTV przedstawia:

Wszystko to sprawia, że obecny Minister Edukacji nie byłby zachwycony wydźwiękiem owej lektury... co samo w sobie stanowi już nielichą rekomendację. Autorce udało stworzyć ciekawą, choć prostą fabułę, a w dodatku nie stroni od pieprznego języka i rubasznych dowcipów. Znakomita parodia – lekka, lecz nieodmóżdżająca. Słowem: książka w sam raz, by wypocząć po trudach roboczogodzin.

Autor: Ewa Białołęcka Tytuł: Róża Selerbergu Wydanie: oprawa miękka, 336 str. Plusy: + poczucie humoru + wartka akcja + lekki, płynny styl + brak nachalnego dydaktyzmu (nawet w utworach traktujących o szkole) Minusy: - niekiedy przerost formy nad treścią Wydawca: Runa Rok wydania: 2006 Cena: 27.50 Strona www: http://www.runa.pl/ksiazki/41-ROZA-SELERBERGU.html

Komentarze
75
Sephirath
Gramowicz
25/09/2006 13:42

Podesłałem właśnie swoją recenzję Mistrza i Małgorzaty... Ciekawe czy się spodoba :D

Usunięty
Usunięty
22/09/2006 10:02

Dzisiaj piatek;)Trashka, mam nadzije, że jesteś w formie,bo spragniony jestem silnych estetycznychdoznań;) Rozdziera mnie ciekawość, co dzisiajzaserwujesz.Chusteczki mam, więc jestem gotowy;)Powiedz kiedy;]

Usunięty
Usunięty
21/09/2006 22:22
Dnia 21.09.2006 o 16:46, Lucas the Great napisał:

> > Szkoda bo ja mam problem z dostaniem się na jaki kolwiek Konwent a co dobiero ruszenie się > z domu .... Szkoda ... Ja do Krakowa nie jeżdżę, on do Wawy sporadycznie, więc widujemy się teraz na konwentach. Było łatwiej, jak mieszkał w stołycy :(

Hmm Kraków :) to już jest w 100 % lepiej ja jestem ze Skawiny 15min Autobusem :) więc jakoś się wyrwę. No ale lekki Offtop się robi :D bać się cza Moderatora :D




Trwa Wczytywanie