Rozmowy na koniec tygodnia

Domek
2005/12/18 21:11
0
0

1. Imperialna Gwardia nie ucieka

Jednym z popularniejszych gatunków gier od dość długiego już czasu pozostają RTS-y... Co dość ciekawe dzieje się tak nawet mimo tego, że tak naprawdę większość z nich jest do siebie bliźniaczo podobna. No ale cóż, wiadomo - podoba nam się to co już znamy.

Domek: Wiesz co odkryłem ostatnio? To znaczy właśnie?

Chamb: O rety, znowu?

Domek: Pomyślałem sobie, że ja lubię RTS-y. Naprawdę. Ale dopóki w nie nie gram.

Wielokrotnie tak miałem, zresztą mam cały czas. Zastanawiam się w co by tu zagrać (nota bene od jakiegoś - dłuższego - czasu zastanawianie zajmuje mi więcej czasu niż samo granie, ale to temat na inny raz), patrzę na te różniste RTS-y... Jakieś Settlersy nowe, jakiś Warcraft III (którego od premiery WoW-a cały czas obiecuje sobie przypomnieć - podchodziłem już z 4-5 razy) i myślę sobie "kurczę, zagrałbym w to sobie". Ale jednocześnie też wiem, ba, jestem przekonany, że jak tylko zacznę, to znudzi mi się po 20-30 minutach.

Domek: No bo ile można... to wszystko cały czas tak naprawdę ta sama formuła. Jasne, są wyjątki, ale główne cechy pozostają te same.

Chamb: Bez przesady. Wiadomo - ogólne reguły gatunku pozostają bez zmian, ale to można powiedzieć o każdym rodzaju gier. Ale ciekawych i wyróżniających się pozycji trochę jest.

Domek: Bo ja wiem... OK, nawet podobał mi się Spellforce, miało to trochę świeżości. Ale po reinstalacji Windowsa wcięło mi save’y... i jakoś nie wróciłem.

Niektórzy mogą się też nie zgodzić co do "typowości" Winter Assaulta czy w ogóle Dawn of Wara i może nawet będą mieli trochę racji - gry te trochę odchodzą od utartego schematu "zbuduj bazę, stwórz armię, skop tyłek przeciwnikowi". Na tyle, że nawet do pewnego stopnia gra się w nie przyjemnie. ;)

Domek: Pograłem trochę w WA. Kurczę, faktycznie dobre. Tylko jedna rzecz mnie wkurza w dowodzeniu jednostkami...

Chamb: Nie bardzo chcą się słuchać?

Domek: Nie no, oddziały pętające się wszędzie gdzie popadnie i biegające nie tam gdzie chciałby grający to nieodłączna część RTS-ów, to normalka.

Chamb: Powiedzmy... chociaż gadasz trochę jak znudzony życiem dziad. :P

Domek: Ha-ha. Ale inna sprawa z tym WA. Jak każesz jakiejś jednostce gdzieś iść i ona nie może dojść w to miejsce, bo coś jej blokuje - w szczególności inna jednostka (a to się zdarza bardzo często, pełno tam tego mięsa armatniego biega) - to ona nawet nie zaczyna tam iść.

Chamb: No dobra, ale co to zmienia?

Domek: Wydaje mi się, że w innych RTS-ach szła tak daleko jak mogła. I to było moim zdaniem znacznie sensowniejsze. A tu się po prostu nie rusza. I jak jakiś oddział wygląda kiepsko i chce się go wycofać, to czasem trzeba się nieźle gimnastykować.

Chamb: Wiesz, to zwykli szeregowi żołnierze. Nie bądź dla nich zbyt surowy, robią co mogą, a że niezbyt inteligentni...

Domek: Hehe, a może to specjalnie. W końcu to Gwardia Imperialna, oni się nie wycofują tylko giną.

Chamb: No w sumie.

2. Wielka małpa gra w CS-a

Kinowa premiera tygodnia - King Kong. Wiadomo. Zresztą w ogóle wszystko wiadomo, małpa jaka jest - każdy widzi. Trudno chyba o film po którym bardziej wiadomo czego się spodziewać. Wszystko jest na miejscu i działa jak trzeba, naprawdę ni w ząb nie rozumiem ludzi, którzy czepiają się np. bzdurności samego pomysłu. Czego się spodziewali? To King Kong. Ma być wielka małpa, ma porwać kobietę, ma biegać, skakać, niszczyć i umrzeć.

No ale dość o tym - nie bawimy się w krytyków filmowych, zresztą zaraz byśmy pewnie jakąś wojnę wywołali między zwolennikami a przeciwnikami King Konga. A może i nie, wszyscy nasi co bardziej bojowi czytelnicy dzielnie i zażarcie wojują w sprawie Guild Wars vs. World of Warcraft (wymieniając sporne gry zachowałem kolejność alfabetyczną ;)). Znowu jakaś dygresja zaczyna się robić... stop.

Do rzeczy.

Domek: Jak byłem w kinie, to przy kasach stał sobie jakiś sprzęcik, ładny panoramiczny telewizor LCD, na nim gra King Kong, a przed nim nieodłączny w zestawie, silnie zaangażowany 10-latek.

Chamb: Który pewnie wyczyniał tam rzeczy o jakich Ci się nie śniło? ;)

Domek: Radził sobie chyba nieźle, nie wiem, długo nie patrzyłem. Ale coś innego zwróciło moją uwagę. Za mną w kolejce ustawiło się kilku, ja wiem, gimnazjalistów może i jeden z nich patrząc na monitor powiedział coś w rodzaju "gra w Countera".

Nie chodzi nawet o to, czy gimnazjalista naprawdę sądził, że to CS. Pewnie wcale nie, ale tak pokrętnie dochodzimy do trochę innych rozważań. Bo pomyślałem sobie przy okazji, że z tym popularyzowaniem i "umasawianiem" się gier jest nie do końca tak, że jako takie cieszą się one większym zainteresowaniem. Raczej mamy grupę takich "masowych" tytułów, które każdy zna - jakieś NFS-y, FIFY, Counter Strike, Enemy Territory... jest wielu ludzi, którzy w to grają, ale mimo to nie spojrzą na inne gry, nawet z tego samego gatunku. Tak mi się wydaje. Albo i nie.

Długa była kolejka, nudziłem się. Co miałem zrobić, samo się jakoś tak myślało. A ten 10-latek mógł sobie dać spokój. Sam bym sobie zagrał czekając na film, bo akurat miałem trochę czasu jeszcze. ;)

GramTV przedstawia:

Chamb: Domek opanuj się. Chodzisz po hipermarketach grać, po kinach grać... to nie jest takie do końca normalne.

3. Chamb zawodowiec

Jakiś czas temu pisaliśmy o tym, jak to coraz mniej czasu mamy na granie, takie tam głupoty. Zainteresowanych śpieszymy poinformować, że sytuacja się nie zmieniła. Do tego stopnia, że np. u Chamba od dwóch tygodni (czy ileśtam, właściwie nie pamiętam) leży jeszcze nierozpakowany GUN (oczywiście gra, przynajmniej z tego co mówił Chamb... wolę mu wierzyć ;)). To znaczy leżał - bo ostatnio doczekał się wreszcie swojej wielkiej chwili.

Chamb: Wiedziałem kurde, wiedziałem. Ledwo zacząłem grać w GUN... właśnie wróciłem i nowy Prince of Persia leżał na skrzynce.

Domek: I co, GUN w odstawkę do odwołania? ;)

Chamb: GUN... w odstawkę... tak, rzucam to. Nie wytrzymuję już nerwowo.

Na szczęście dla Chamba, gra zbyt długa nie jest. Odezwał się radosnym "skończyłem PoP-a" po zaledwie trzech dniach. A nie przypuszczam, że nie jadł, nie spał, tylko cały czas tłukł. Nie robiłeś tak, prawda Chamb? Powiedz, że nie. ;)

Chamb: Nie.

Z drugiej strony na pewno dłuższy niż pierwszy Prince of Persia, którego przechodziło się w godzinę. To znaczy... przechodziło się w godzinę po wielu, wielu godzinach prób i błędów. Ale od tego, żeby gra naprawdę była dla odbiorcy wyzwaniem, żeby jej przejściem naprawdę można się było chwalić, to odeszło się już dość dawno. Teraz ma być łatwo, przyjemnie i sympatycznie. Nic w tym oczywiście złego, no i w niektórych tytułach zawsze pozostają jakieś ekstremalne poziomy trudności.

Domek: A propos trudności (łatwości) dzisiejszych gier... w czwartej Cywilizacji...

Chamb: Facet, Ty nie masz innych gier?

Domek: Ciii... w czwartej Cywilizacji poziomów trudności jest dziewięć... z czego już czwarty jest "normalny", a na każdym wyższym komputerowy przeciwnik ma sztuczne ułatwienia - szybciej buduje itd... Dziewiąty poziom ma opis "Muuuahahaha! Good luck sucker!".

Chamb: *Zieeeew*

Domek: Co oni mogą mieć na myśli? Pewnie jest dość trudno, nie? Jeszcze potężniejsi Francuzi? ;)

Epilog

Tak się jakoś dziwnie złożyło, że to ostatnia odsłona Rozmów na koniec tygodnia (cieszycie się? ;)) ... przed Bożym Narodzeniem. Nie pozostaje nam więc nic innego, jak życzyć Wam zdrowych i pogodnych świąt. Tak prywatnie, od nas. Ode mnie, Chamba i Zipa. ;)
Teksty Chamba: Chamb
Teksty Domka: Domek
Narrator: Domek

Chamb: LOL, mam bombkę.

Domek: GUN, bombka... naprawdę zaczynasz mnie przerażać.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!