Disciples III - Historia pewnej wojny

Curtiss, Myszasty, Lucas the Great
2010/06/25 20:00
0
0

Disciples III - Historia pewnej wojny

Nie pierwszy już raz mieszkanie Lucasa the Great posłużyło jako miejsce do odbycia epickiego starcia. Tym razem jednak hot-seat do Disciples III: Odrodzenie był wielką niewiadomą zarówno dla właściciela lokalu, jak i trzeciego uczestnika zabawy, czyli Myszastego. Jedyna zorientowana w rozgrywce osoba, Curtiss – czyli ja – musiała posłużyć za przewodnika i trenera w zawiłościach zabawy.

Jednak cała trójka miała już do czynienia z poprzednimi odsłonami serii poświęconej wydarzeniom w Nevendaarze. Ja już chyba zdążyłem dać wyraz swojemu zadowoleniu z serii, jednak miło mnie zaskoczyła wysoce pozytywna reakcja pozostałych panów. Ważne jest oczywiście to, że owe zachwyty wiązały się przede wszystkim z ogólnym klimatem gry i zastosowanymi rozwiązaniami. Niestety, techniczna strona zabawy zostawia sporo do życzenia.

Grę rozpoczęliśmy od przejrzenia niezwykle skromnego zasobu map do multi. Tylko jeden spełniał nasze wymagania, to znaczy przewidywał możliwość grania trzech osób. Po krótkiej dyskusji podzieliliśmy się frakcjami:

  • Myszaty jako Mistrz Gildii – Imperium
  • Curtiss jako Watażka – Legion Potępionych
  • Lucas the Great jako Arcymag – Elfie Przymierze

Możliwości modyfikowania startowych zasobów i przyrostu funduszy na turę olaliśmy, wychodząc z założenia, że nie ma co sobie ułatwiać życia. Zaraz po odpaleniu mapy pierwsze rozczarowanie. Plansza nie dość, że raczej skromnych rozmiarów – w najgorszym wypadku od brzegu do brzegu jedzie się ze trzy tury - to jeszcze raczej skromnie wyposażona we wszelkie urozmaicające zabawę atrakcje. Żadnych „zrujnowanych świątyń”, ani jednego opuszczonego budynku, na którym można byłoby się nachapać ekspów przed wzajemną masakrą. Nie szło również uświadczyć żadnych wspomagaczy, z wyjątkiem jednej studni (takiej oddającej pięć punktów ruchu). Krótko mówiąc: atrakcyjność mapy była do d..., ale postanowiliśmy się nie zrażać i zabraliśmy się za grę. A oto wyniki.

Doba Pierwsza - Tura 1, 2 i 3

Myszasty

Doba Pierwsza - Tura 1, 2 i 3, Disciples III - Historia pewnej wojny

Jako człek prawy i uczciwy wybrałem Imperium. Jasna, czysta, uczciwa walka. Bez zdradzieckich strzałów z gęstwiny czy demonicznych sztuczek. I co? I moim „bohaterem” został złodziej. Nic to, o prawo i sprawiedliwość można walczyć na wiele sposobów. W zespole do zadań specjalnych tylko dwóch wojaków. Wojaków? Zezowaty łucznik i niedorobiony mag. Mhm. Tak, to jest ekipa, z którą można podbijać świat. Kasy na budowę nie ma, więc poszliśmy szukać dymu w okolicy. Chochliki szurały, to i dostały oklep. Głupie, atakowały tylko bohatera, więc szydełkowy i elektryk zrobili swoje. Mikstura lecząca zgarnięta, kamień w zasięgu łapy. Czekamy.

To sobie porumakowaliśmy. Złodziej, znaczy bohater, ledwie ciepły. Kasy trochę jest, więc czas na świątynię i rytuały. Chałupka stoi, młode, ponętne akolitki odprawiają „rytuały”... Aha, trochę kamienia po drodze zgarnęliśmy. Może przerobić łucznika na procarza?

Podleczony. Okłady z młodych piersi akolitek pomogły. Było już w lewo, więc idziemy dla odmiany w prawo. Omijamy szerokim łukiem (łucznik strzelił focha po tym tekście) gromadę czterech wilków. Dbając o samopoczucie łucznika zaatakowałem inną wilczą gromadę. Nas trzech na ich dwóch, to już całkiem zdrowe proporcje. Wilki padły, bohater znowu cierpi, mana zgarnięta, łucznik się nie focha. Jest dobrze.

Curtiss

Legion wyszedł z ukrycia. Wola Bethrezena jest prawem. Czas aby przeklęte Imperium i szpiczastouche poznały czym jest gniew Pana. W świat wyruszałem z jednym opętanym, jednym kultystą i diabłem. Pomaszerowaliśmy na zachód, aby spacyfikować dzikie bestie, jakie tam grasowały. Dwa wilki to żadni przeciwnicy. Potęga Legionu została dowiedziona. Rozwój kultystów zagwarantowany.

No ładnie, nasz początkujący bohater idzie jak burza, dopadł bandę chochlików, którzy grodzili mu drogę. Miało to swoje wymierne korzyści, po nich samych została runa strzału krytycznego, a w bliskiej perspektywie odrobina kamienia i many. Na pewno przyda się w już niedalekiej przyszłości. Udało mi się również postawić Nieczystą Bramę.

Gobliny. Nienawidzę goblinów. Małe zielone pokurcze stanęły na drodze Legionu. Musiały umrzeć, jednak nie mogły odejść w spokoju do swego pokurczonego raju. Zniszczyli, oczywiście chwilowo, egzystencję opętanego. Chwilowo miedzy innymi z tego powodu, że wśród ciał goblinów znalazła się runa, która pozwoli przywrócić go do życia. Wróci, aby znów służyć Bethrezenowi.

Lucas the Great

Legion, Imperium, znamy te problemy. Na miejscu mamy przyczółek i grupę wypadową. W niej Księżycowy Cień, lansjer i początkująca czarodziejka. Zwiad wykazał w okolicy duże siły wszelkiej maści banitów. Ludzkich. Na pierwszy rzut pójdzie zbuntowane chłopstwo, nie ma większego smrodu niż imperialny gnój...

Chłopstwo okazało się dosyć zapalczywe, ale dzięki potędze magii ziemi pocałowało piach. W okolicach wioski zebraliśmy trzy rodzaje energii mana. Zwiad zakończy się w tym miejscu, bo Księżycowy Cień nosi ślady po sierpach (jacyś zielarze? - dzięki ci Galeanie, że nie mieli wideł...) i wymaga pomocy medycznej.

W sytuacji, gdy Księżycowy Cień jest ranna, koniecznym stało się zrekrutowanie w mieście leśnego duszka – zwiad nie może ciągle powracać do domu. Zysk z tego taki, że to ponoć dziewica, więc lansjer będzie miał kogo bronić - o Księżycowym Cieniu można wiele powiedzieć, ale nie to...

Doba druga - Tura 4, 5 i 6

Myszaty

Doba druga  - Tura 4, 5 i 6, Disciples III - Historia pewnej wojny

Plecaki pełne kamieni, ruszamy dalej. Zbuntowani chłopi. Samoobrona jakaś znaczy. Ale kiepska, bo długo się nie bronili. Braliby przykład z naszych, kosy na sztorc jakieś, a nie te sierpy biedne. Po wszystkim opiliśmy się wody ze studni. Brzuchy pełne, kamieni kupa, spadamy na dzielnię.

Wracamy do chaty. Plan jest prosty: zamiast płacić akolitkom w świątyni, kupimy sobie własną. Na razie nie chcemy jej straszyć, ale łucznik już dopytywał się, czy wiem, co ma pod habitem. Zaczynam lubić gościa.

Nasza własna akolitka nie chciała współpracować pod zamkiem. Więc znów wydałem 150 sztuk brzdęku na okłady jej siostrzyczek (swoją drogą, duża rodzina, ojciec się starał). Poszliśmy w las i wpadliśmy na jakichś dryblasów z wielkimi toporami. Odwrót taktyczny i biegniemy w drugą stronę.

Curtiss

Tak, Płomień Bethrezena zstąpił na świat. Jest jeszcze słaby i wiele czasu minie, nim spopieli świat dookoła siebie. Ze stworzenia Iskry jest jeszcze dodatkowy zysk – trochę many wszystkich rodzajów i uwaga, uwaga: kamienia. Kraina oferuje wiele możliwości, ale niełatwo będzie spełnić wolę Pana.

Szybki powrót do zamku i wybudowanie „świątyni”. Niestety, fundusze przybywają wolno, a ofiara dla Upadłego jest kosztowna. Ale nie szkodzi, poczekamy, Bethrezen czekał sześć mileniów, poczeka jeszcze trochę.

Ofiara dla Bethrezena została przyjęta. Pełni werwy i nowych sił wyruszyliśmy w świat i co - zaraz za progiem napotkałem kilku uciekinierów z imperialnych wiosek. Pamiętajmy, że chłopstwo nie stanowi wyzwania nawet dla wojsk Imperium, więc jakie szanse miało z elitą Legionu? Niestety, tempo nabierania doświadczenia przez żołnierzy pozostawia wiele do życzenia, a dookoła przecież tyle zagrożeń.

Lucas the Great

Księżycowy Cień w mieście odzyskuje siły. Nie pytajcie jak. Nie pytajcie, co ma z tym wspólnego dziewica, bo nie ma nic. Coś wspólnego ma z tym świątynia, nówka sztuka nie śmigana. Jedno jest pewne: to potrwa.

Co tu dużo gadać, Księżycowy Cień niemal zakończyła rekonwalescencję, choć kosztowało to całe złoto. W tej sytuacji, by uniknąć zadłużenia, wysłałem ją w teren.

Zwiad napotkał dwóch wrednych zbirów wspieranych przez chłopa. Księżycowy Cień podziękowała im za współpracę, ale jednocześnie wykazało to konieczność modernizacji armii. Lansjer może i dzielnie broni dziewicy, ale elfia armia łukiem stoi. I magią. Okopujemy się i stawiamy na rozwój. To nie nasza wojna. My po niej posprzątamy.

Doba trzecia - Tura 7, 8 i 9

Myszasty

Doba trzecia - Tura 7, 8 i 9, Disciples III - Historia pewnej wojny

Wycieczka na razie przebiega prawie zgodnie z planem. Akolitka wykazała się podczas randki w ciemno z dwoma chłopami prowadzonymi przez zbira. Ekipa trochę poszarpana, ale dzięki niej mamy jeszcze ręce i nogi. Nic, szukamy kolejnych dymów. Zaczyna nam się ta wojna coraz bardziej podobać.

Idziemy przez las. Zabieramy kolejną manę. Na horyzoncie majaczy coś ze skrzydłami. Idziemy sprawdzić, co to. O! Demony się pałętają. Połamane jakieś, poranione. I nawet bohater z nimi się pałęta. Taką okazję przepuścić? Jaaasne. Mamy teraz fajne wisiorki z demonicznych pazurów... Znaczy demoniczny lord Curtiss siedzi w swojej śmierdzącej siarką chałupie i czeka na wypłatę. Rządzimy?

Wracamy. Do zamku. Do akolitek. Na wisiorki z demonicznych pazurów poleci każda.

Curtiss

To już przesada, co za dziki kraj - wkoło tylko lasy i wilcy. No cóż, będzie nowa skóra przed kominek, ta Sukubka, którą poznałem na ostatnim sabacie powinna być zainteresowana jej wypróbowaniem.

Cholerni imperialni. Dopadli oddział zaraz po walce z wilkami i chłopcy nie mieli żadnych szans. Zostaną pomszczeni – a zemsta będzie straszna. Kiedyś.

Czas płynie. Powoli. Kasa spływa strasznie wolno. Z doniesień wywiadu wiem, że imperialni i przymierze odkryli złoża złota, a moi górnicy nadal tylko się obijają, ciekawe jak długo jeszcze.

Lucas the Great

Zajęliśmy kopalnię złota. Opowiedzieć wam historię Galeana? Nie? Cóż, no to elfy siedzą w lesie.

W lesie, mówiłem, w lesie.

Las jak las... co mam dodać?

Doba czwarta - Tura 10, 11 i 12

Myszasty

Jesteśmy na fali. Magusy namówiły mnie na wieżę od czarów. Opłaciło się. Szast-prast i cała ekipa poleczona! Idziemy dymić dalej. Chłopaki zobaczyli jakieś złoto, którego pilnowały gobasy. Gobasy nie żyją, złoto jest nasze, a nasz czarodziej postarzał się przy okazji w oczach. Ale lepiej wymiata tym swoim prądem z łapy. Zaczynam lubić go bardziej niż łucznika, chociaż nie łapie dowcipów o dużych cyckach.

Złoto zebrane, klasztor postawiony. Wracamy do domu, do naszych ukochanych akolitek. I dalej w drogę. Gdzieś tam się chłop przaśny z dwoma bandziorami prowadzał. Nie podobała nam się jego gęba, więc mu ją obijemy. A co! W imię imperialnej sprawiedliwości klasowej!

Biegamy i szukamy ofiar.

Curtiss

Górnicy rozpoczęli wydobycie. Nareszcie zaczęły spływać jakieś fundusze. Czekamy.

Nowy dowódca wybrany. Czeka na rekruta.

Czekam...

Lucas the Great

Doba czwarta - Tura 10, 11 i 12, Disciples III - Historia pewnej wojny

No dobra. Mamy łucznika, mamy wieżę magów... ale nie dają nam się uczyć czarów. Poczytamy, zobaczymy...

Krótki test. Tak, uczymy się magii. Nasze wojska z mocą natychmiastowej regeneracji pogoniły wilkom kota. Bez strat w czerwonych krwinkach.

Czując w sobie ożywcze siły natury, szukamy okazji do bójki. W zasięgu wzroku kolega z toporem. Mógłby na przykład ściąć drzewo. Ktoś zetnie jego.

Doba piąta - Tura 13, 14 i 15

Myszasty

Doba piąta - Tura 13, 14 i 15, Disciples III - Historia pewnej wojny

Dalej biegamy. Wykopaliśmy przewodnika.

Idziemy teraz jak burza. Najpierw wataha wilków, potem grupa zbirów. Dwie walki w jednej turze, a zaledwie kilka zadrapań. No i cała ekipa ma już po dwie belki na pagonach. Łucznik wymiata, cizia leczy grupowo, ja dopakowałem trochę sterydów. Drżyjcie elfie popierdółki!

Pogoniliśmy znowu jakieś wilki w drodze do punktu strażniczego. Plaga jakaś musi. Trzeba będzie podnieść pensje gajowym.

Curtiss

Czekam.

Czekam.

Nareszcie! Legion znów na szlaku. Dwóch kultystów i opętany, może do czegoś dojdą.

Lucas the Great

Wspieramy dziewczyny. W sumie już i dziewice, i specjalistki od gleby są gotowe do rozwoju. Po drodze dorżnęliśmy kolejną watahę imperialnych buntowników. Bez łapania zadyszki, choć łucznik przez chwilę bał się, czy reszta armii nie jest zbyt feministyczna.

Forteca Legionu rozprzestrzeniła swą moc. W czasie krótkiego wypadu powstrzymaliśmy jej wpływ, zajmując Iskrę. Kilka chochlików musiało zapłacić za nadgorliwość. Dziewczyny i rodzynek wciąż zdrowi.

Znacie pojęcie równowagi? Cóż, dowódca Legionu otrzymał swoją drugą szansę. Przymierze dziś darowało mu życie – on przetrwa, a punkt strażniczy pozostanie nasz. Imperium rośnie w siłę, nie chcemy pozostać skazani na samotną walkę z ich zakutymi łbami... Nasza dziewica stała się wyrocznią dzięki chochlikom, nie pytajcie o szczegóły...

Myszasty

Zgarnęliśmy punkt strażniczy i trochę różnokolorowej many. Poszliśmy dalej i oto przed nami stanęła potężna, niezwyciężona armia. Jeden chochlik. Zagrzewamy się wzajem do walki. Będzie ciężko.

GramTV przedstawia:

Chochlik ubity po ciężkiej, nierównej walce. A może popełnił rytualne samobójstwo? Nie pamiętam.

Sześciu chłopów zastąpiło nam drogę do domu. Popełnili straszliwy, paskudny błąd. Ostatni w ich krótkim, żałosnym życiu. Poza tym ciułamy. Chcemy zrobić z łucznika asasyna.

Curtiss

Nadzieja Legionu tkwi teraz w obozie szkoleniowym. Aby się tam dostać musiałem zaryzykować pertraktacje z elfami, a do tego przejść po jakichś rabusiach.

Kolejna przeszkoda pokonana. Grupa najemników stawiała zacięty opór, ale mimo strat udało się ich pokonać. Śmierć kapitana i opętanego jest tylko chwilowym problemem.

Szkolenie zakończone. O dwóch czarnoksiężników więcej na usługach Bethrezena.

Lucas the Great

Wpuściliśmy imperialnych na nasz teren. Mieli ambitny plan zabicia chochlika. Sztuk raz. Za pokwitowaniem. Może jednak przeceniamy ich siły? To jednak może być podstęp, więc rozbudowujemy gildię.

Wracając do naszego lasu napotkaliśmy wilki. Polowanie zakończone sukcesem, mamy nowego Łowczego, tylko dlaczego nasza specjalistka od gleby każe się od dziś nazywać Pośredniczką?

Szybkie szkolenie Księżycowego Cienia wygenerowało słuszną dawkę arogancji. Słowo jednakże pozostaje słowem. Dwaj magowie Legionu zostali puszczeni żywcem, by móc dostarczyć ciało swego dowódcy do stolicy. Jesteśmy nacją ekologiczną, nie żywimy się padliną.

Doba siódma - Tura 19, 20 i 21

Myszasty

Doba siódma - Tura 19, 20 i 21, Disciples III - Historia pewnej wojny

Znów wilki, a zaraz potem samotny zbrojny. Zbrojny. Tak, są zdecydowanie przereklamowani. Przynajmniej w pojedynkę.

Najkrótsza droga do domu wiedzie przez trzech zbrojnych. Hmm... Byłych zbrojnych. Obecnie robią za karmę dla miejscowych robaków. Elfy coś knują.

Spotkaliśmy się z podstępnymi elfami. Faktycznie knuły – zmyliły nas, stając do otwartej walki. Przyzwały do tego jakiegoś wielkiego demona. Demon spacyfikował nam akolitkę. Przegrupowaliśmy się na z góry upatrzone pozycje.

Curtiss

Droga do domu. To będzie długa podróż...

Powrót kapitana i opętanego. Znów można myśleć o jakichś zaczepnych działaniach.

Na pograniczu doszło do starć między Imperium a Przymierzem. Zdaje się, że wióry poleciały. Należy upatrywać w tym szansy dla naszych planów.

Lucas the Great

Przemieszczamy się. Zostawiamy ochłapy Legionowi. Pora na Imperium, za bardzo obrosło w piórka.

Pierwsze starcie z Imperium miało zaskakujący wynik: okazało się, iż są szybsi w nogach od nas. Jedynie medyczka nie nadążyła, przyzwany demon oszczędził jej wysiłku. Mamy poważne wątpliwości, czy dogonimy kogoś, kto tak wytrwale zwiewa.

Pogoń nie była może specjalnie skuteczna, ale Iskra została przejęta. Po drodze zapomnieliśmy, iż łaska Galeana nie trwa wiecznie i nagle nasze wojska przestały się regenerować. Taktyczne wycofanie się, wsparcie magiczne i powrót. Kolejny punkt strażniczy nasz, Imperium w odwrocie, Legion zbiera się z ziemi, wszystko wraca do ładu i porządku.

Doba ósma - Tura 22, 23 i 24 Myszasty

Wreszcie w domu. Siostrzyczka postawiona na nogi, lecimy dalej i trzymamy się z dala od elfów - oni coś biorą, coś zielonego. Regenerują się cały czas. Banda długouchych oszustów.

Czterech zombie. Trzy awanse. W tym jeden niechciany. Asasyn jest ok. Czarodziej jest ok. Brak lepszego kościółka dla zakonnicy zdecydowanie nie jest ok. Ale i tak wymiatamy. Już my pokażemy tym zaplutym elfom.

Potęga imperialnej magii, odrobina sprytu i trzech zbrojnych z dwoma chłopami poszło do piachu. Nasz heros mocno zebrał, ale go przecież niedługo poleczymy. A dwie kupki złota już w zasięgu. No i nasza akolitka się postarzała i założyła jakieś dziwne ciuchy. Ale leczy zdecydowanie lepiej.

Curtiss

Wyszkolenie wojsk i kapitana to podstawa. W tych ciężkich czasach pozostaje tylko czekać na okazję i trenować.

Cel ataku wybrany. Teraz trzeba tylko wprowadzić w życie plan przejęcia zasobów Przymierza. Ciekawe, jak się to rozwinie.

Atak się nie powiódł. Strażnik lasu okazał się zbyt niebezpiecznym przeciwnikiem. Czas chyba pomyśleć o wycofaniu się, wylizaniu ran i uderzeniu w jakimś innym, nieco przyjaźniejszym Legionowi regionie.

Lucas the Great

Z frustracji, że Imperium biega z szybkością pegaza, złomotaliśmy jakiś post-imperialny motłoch. Coś tłumaczyli, iż niby są przeciwko podatkom i wyzyskowi, ale kto by w tych czasach wierzył ludziom?

Dlaczego ludzie nie mają woli walki? Kolejny oddział zbrojnych poszedł w zapomnienie. A przecież mieli eliksir wytrzymałości...

Kolejne dwie watahy ludzi dorżnięte. Koniec. Kropka.

Dzień dziewiąty - Tura 25, 26 i 27

Myszasty

Dzień dziewiąty - Tura 25, 26 i 27, Disciples III - Historia pewnej wojny

Dwa stosy złota zajumane. Wracamy w okolice zamku. Elfy tam coś kombinują.

Lipa. Elfy wybiły wszystko w okolicy. Ergo: trzeba wybić elfy.

Idziemy zwiększyć sobie poziom. Droga wiedzie przez tereny elfów. Witaj wesoła przygodo!

Curtiss

Wracam do domu.

Męka trwa.

Ćwiczymy sztukę uników.

Lucas the Great

Obejrzeliśmy z bliska mury imperialnego zamku. Mocne. Potrzebujemy ludzi i sprzętu.

Kolejna bitwa. Mamy już bardzo doświadczone dziewczyny. Leczą i przywołują magię ziemi tak, że strach. Tylko nasz łowczy jest poszkodowany. Księżycowy Cień wraca do zamku, bo czuje się na siłach dowodzić większą armią, gościu z lancą wróci do łask.

Mamy cztery jednostki, mamy ulepszoną regenerację. Jesteśmy gwarantem ładu i pokoju.

Dzień dziesiąty - Tura 28, 29 i 30

Myszasty

Próbujemy się przemknąć bokiem. Elfy nas szukają. Jest coraz weselej.

Jesteśmy tuż, tuż. Elfy buszują po drugiej stronie. Jest szansa, bo kasy mamy odłożone całkiem sporo.

Skoro elfi najeźdźcy panoszą się po kraju, zaczynamy wojnę partyzancką. Nasz bohaterski złodziej złapał piąty poziom i bez problemów rozgromił dwa orki podróżujące z podręcznym zapasem pożywienia, które też nas atakowało. W tym czasie podstępne elfy...

Curtiss

Dzień dziesiąty - Tura 28, 29 i 30, Disciples III - Historia pewnej wojny

Siedzimy, czekamy. Będzie dobrze.

A może nie będzie dobrze? Trzeba to przemyśleć...

...

Lucas the Great

Zarządziliśmy równouprawnienie: łowczy już mogą awansować. Niech tylko raz się wykażą...

Łowczy został Łowcą, dzięki naszpikowaniu szypami kilku zbrojnych. Pora inwestować w konnicę. Na horyzoncie ani śladu sił Imperium i Legionu – gdzie oni się kryją?

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!