Sleeping Dogs – wrażenia z pokazu

Emil Borzechowski
2012/06/12 10:19
1
0

Sleeping Dogs jest jak filmy akcji z lat ’80 – mocno przesadzone, pełne wybuchów, krwi i nieprawdopodobnych scen. Jeśli lubicie takie klimaty to gra z detektywem Wei Shanem w roli głównej prawdopodobnie będzie jednym z Waszych ulubionych tytułów.

Sleeping Dogs jest jak filmy akcji z lat ’80 – mocno przesadzone, pełne wybuchów, krwi i nieprawdopodobnych scen. Jeśli lubicie takie klimaty to gra z detektywem Wei Shanem w roli głównej prawdopodobnie będzie jednym z Waszych ulubionych tytułów. Sleeping Dogs – wrażenia z pokazu

Czego by o tej produkcji nie mówić, tak właśnie wyobrażałem sobie grę akcji osadzoną w realiach współczesnego Hongkongu. Square-Enix wystarczyło tylko kilka sekund, by podczas prezentacji rozpocząć krwawą jatkę. Po krótkiej pogaduszce z pewnym jegomościem na zapleczu baru, zaczęła się wielka gonitwa. Od początku było widać, że twórcy nie stawiają na realizm– podczas przeskakiwania przez barierkę do bohatera z karabinów pruło kilku gangsterów, a ten nawet nie drgnął. Na koniec prezentujący nam grę uruchomił tryb spowolnienia czasu i rozwalił przeciwników, jednego po drugim, wychodząc z pierwszego starcia bez szwanku.

Takie bohaterskie wyczyny oglądaliśmy przez cały czas trwania prezentacji, twórcy gry dość konsekwentnie realizują wizję azjatyckiego kina akcji, w którym wszystko musi być bardzo efektowne. To nie będzie historia o miękkich kolesiach, którzy giną od jednej kuli (chyba, że są twoimi wrogami), lecz opowieść o niestrudzonym stróżu prawa, detektywie próbującym rozbić od wewnątrz hongkońską mafię.

Po rozprawieniu się z gangsterami w lokalu Wei Shen wypadł na ulicę i po krótkiej wymianie ognia rzucił się w pogoń, tym razem używając samochodu. Tu także detektyw nie próżnował i kosił wszystkich, którzy ośmielili się mu przeszkadzać. Pociski dziurawiły baki motorów i samochodów, wysadzając pojazdy w powietrze. Cóż, było w tym sporo przesady, auta musiałyby być naszpikowane benzyną by płomienie sięgały aż tak wysoko ku niebu, ale taką oto konwencję przyjęli twórcy. Ci, którzy tęsknią do tej przesadzonych pościgów ze starych seriali i filmów poczują się jak w domu.

Gdy tylko Wei wyskoczył z samochodu, zaczęła się chyba najciekawsza część pokazu – szybki pościg krętymi uliczkami Hongkongu. Tu nie było czasu na zastanawianie się którędy trzeba biec, w przeciwnym razie gangster uciekłby i misja zakończyła się niepowodzeniem. Na szczęście udało się go dogonić, a gdy już zapowiadało się na ostrą walkę – pokaz przerwano.

GramTV przedstawia:

Miasto ukazane w Sleeping Dogs to nie kolejne niezaludnione i opustoszałe ciągi blokowisk. Hongkong żyje, po ulicach kręci się mnóstwo ludzi, a trup ścieli się gęsto. Ciekaw jestem, czy oprócz elementów zręcznościowych gra oferuje coś jeszcze, jak bardzo rozwinięto wątki fabularne. Nie, żebym oczekiwał po tym tytule jakichś skomplikowanych historii, dramatów i wyborów moralnych. Co to to nie, tu głównym bohaterem jest przede wszystkim dynamiczna akcja.

Sleeping Dogs należy pochwalić też za doskonałe animacje. Wei skacze przez stoły, zręcznie omija przeszkody i z gracją zeskakuje z dużych wysokości, jednocześnie nie przestając strzelać ani na moment. Może jest w tym nieco kiczu, ale tego rodzaju pastisz doskonale pasuje do stereotypowego brudnego i zaludnionego Hongkongu.

Miasta, które mimo wszystko wygląda dość przeciętnie. Grafika w Sleeping Dogs mogłaby być lepsza, tekstury dokładniejsze a kolory otoczenia bardziej naturalne. Kiepsko wyglądają również twarze bohaterów, kolory skóry są zbyt nasycone, a ruch ust nie zawsze zbiega się z tym, co mówią postacie. Mimice twarzy też sporo brakuje, wydaje mi się, że potraktowano ją nieco po macoszemu. Z drugiej jednak strony przez cały pokaz świat gry dosłownie zawalony był samochodami, innymi obiektami otoczenia i ludźmi – to pewnie z tej racji twórcy musieli zrezygnować z niektórych detali.

Jeśli szukacie dynamicznej strzelanki z licznymi elementami zręcznościowymi, odrobiną parkour i całą masą krwi – dobrze trafiliście. Sleeping Dogs jest brutalne, jucha leje się strumieniami a kości łamią z trzaskiem. To będzie jeden z tych tytułów, które mocno zapadają w pamięć. Szkoda, że gra nie wychodzi teraz, tylko w połowie sierpnia – byłoby w co grać przez wakacje.

Komentarze
1

Oj będzie w co grać, będzie... tym bardziej że uwielbiam azjatyckie kino akcji i filmy w stylu "Hard Boiled". Pamiętam jak dobrze bawiłem się przy Stranglehold i teraz przy Sleeping Dogs, mimo że to dwie różne gry, będę się miło siedziało przed monitorem przez te ostatnie dni lata :D