GTA V - analiza trailera #2

Patryk Purczyński
2012/11/14 21:45

Zgodnie z zapowiedziami Rockstar wypuścił dziś nowy trailer Grand Theft Auto V. Postanowiliśmy rozłożyć go na czynniki pierwsze i przyjrzeć się uważnie, co ten blisko dwuminutowy film w sobie kryje.

Zgodnie z zapowiedziami Rockstar wypuścił dziś nowy trailer Grand Theft Auto V. Postanowiliśmy rozłożyć go na czynniki pierwsze i przyjrzeć się uważnie, co ten blisko dwuminutowy film w sobie kryje. GTA V - analiza trailera #2

Na dobry początek przypomnijmy, że podobną analizę przeprowadziliśmy po udostępnieniu pierwszego trailera GTA V. Pomysł cieszył się zainteresowaniem naszych Czytelników, dlatego też nie mogliśmy nie skorzystać z szansy zrobienia czegoś podobnego i tym razem. A zatem zaczynamy!

Trailer zaczyna się od szerszego spojrzenia na plan miasta. W centrum piętrzą się drapacze chmur, ale jest ich tylko kilka. Z daleka wydaje się, że zabudowania są rozlokowane tak gęsto, że nie da się między nimi płynnie przejechać. Spokojnie - to tylko złudzenie. Wieżowce poprzedzielane są niższymi budynkami, a bliżej rzutu kamery po prawej stronie można zauważyć dzielnicę willową. Są też i obiecane wzniesienia. A co kryje się w budynkach wykończonych kopułami? Najprawdopodobniej to znane fanom serii Griffith Observatory.

A to już rzut na piękne posiadłości, przypominające klasyczne, urokliwe zabudowania z greckich czy włoskich miasteczek. Wydaje się, że tu życie płynie niespiesznie i beztrosko - domy otoczone są piękną roślinnością, widać też śliczną fontannę. Wolne chwile można poświęcić na partyjkę tenisa, aczkolwiek z wcześniejszych zapowiedzi wiemy, że to tylko jedna z wielu form aktywnego spędzania czasu.

W luksusowym domu musi stać luksusowy samochód. Na porę letnią oczywiście niezbędny jest kabriolet, bo nic tak nie odświeża, jak uczucie wiatru we włosach. No i przy okazji dzięki napisowi widniejącemu w centralnej części pozbywamy się wszelkich wątpliwości co do tego, kto stoi za GTA V.

Harmonię bijącą z zewnątrz psuje kłótnia żony i córki głównego bohatera. Czyżby mama miała pretensje o to, że latorośl bez jej zgody zrobiła sobie tatuaże? A może chodzi zwyczajnie o różnicę pokoleniową? Mniejsza o to, jabłka wyglądają pysznie.

A to główny bohater, Michael. Wydawać by się mogło, że jego życie to sielanka - facet mieszka w pięknej willi, rozkłada się z drinkiem na leżaczku i opala brzuch, mogąc w każdej chwili ochłodzić rozgrzane od promieni słonecznych ciało w przydomowym basenie. Wielu z nas zapewne chciałoby wieść takie życie, ale Michael wcale nie jest z niego zadowolony. Wiemy to z zapowiedzi Game Informera, w której ujawniono, że to właśnie leżące w gruzach kontakty z domownikami popchnęły go w ramiona gangsterki.

Trailer przenosi nas następnie w samo serce Los Santos - w tle piętrzą się drapacze chmur, u dołu przejeżdża pociąg towarowy wiozący pewnie tysiące litrów benzyny, a mostem przejeżdżają samochody i autobusy. Ciekawe, czy będziemy mogli kupić bilet i wsiąść do jednego z nich. Albo lepiej - unieszkodliwić kierowcę i zabrać pasażerów na improwizowaną przejażdżkę ich życia. Są chętni?

Drogi oddalone od centrum masowo uczęszczane są przez ciężarówki i tiry. Widać także, że Los Santos nie zaniedbuje ekologii stawiając na pozyskiwanie energii odnawialnej - chociażby przez farmy elektrowni wiatrowych.

Gdzieś na uboczu stoi sobie stara, zaniedbana mordownia. Panowie przed lokalem wcale nie tańczą w rytm pobrzmiewającej muzyki - jeden z nich zaraz obije swoją twarzą pięść adwersarza... albo na odwrót. Widoczny po lewej gruchot tylko dowodzi, że czas tego miejsca nie oszczędził. Uwagę zwracają także liczne billboardy i neony. Ten najbardziej eksponowany, Pisswassera, sygnalizuje, że wracają marki znane z wcześniejszych odsłon GTA.

Sytuacja pana stojącego frontem do kamery jest nie do pozazdroszczenia. Facet eksponujący swoje plecy to natomiast drugi z głównych bohaterów - Trevor. Po trailerze można wnioskować, że będzie to najbarwniejsza postać w GTA V - ktoś pokroju Vica Vegi (Mr Blonde) z Wściekłych psów Quentina Tarantino, granego przez Michaela Madsena. Do Trevora jeszcze w trakcie tej analizy będziemy wracać. Nie raz.

A to już opisywana chwilę wcześniej pijalnia, tyle że od wewnątrz. Zgodnie z przewidywaniami nie jest to miejsce dla grzecznych chłopców. Głowa pana po prawej za chwilę wyląduje na kancie drewnianego blatu. Swoją drogą, widać, że zakaz palenia w miejscach publicznych dotarł nawet do tej dziury. Ciekawe, czy lokalni koneserzy trunków stosują się do tej zasady...

Trevor en fas - prawda, że ma obłęd w oczach?

Trevor w odjazdowym buggee, stylizowanym nieco na klimaty madmaksowe. Na pewno będzie okazja, żeby się nim przejechać. Ciekawe, jak zachowuje się na drodze - twórcy zapowiedzieli już, że zależy im na lepszym modelu jazdy.

Trevor z koktajlem Mołotowa. Zaraz coś zapłonie...

A nie mówiłem? Widok odwróconego od pożogi i zmierzającego przed siebie Trevora zwiastuje, że za jego plecami zaraz nastąpi wybuch. Jest to tak klasyczna scena, że nie wypada zrobić jej inaczej.

Trevor z trupem w tle. Właściwie to z trupami - pozostałe ciała nasz bohater zasłania samym sobą. Na trailerze prosi co prawda, żebyśmy nie zwracali uwagi na ciała, ale naprawdę trudno je ignorować.

Sesję Trevora przerywa powrót do miasta - tym razem ukazanego wieczorową porą. Śmiało możemy założyć, że to tylko jeden z wielu mostów, po jakich będziemy przemierzać Los Santos. Miasto jest na tyle duże (większe od tych z GTA IV, San Andreas i Red Dead Redemption razem wziętych!), że wszystkie się spokojnie pomieszczą.

Przez środek miasta biegną tory - i to wcale nie z przeznaczeniem dla tramwajów. Są oczywiście szlabany zapobiegające wjechaniu pod nadjeżdżający pociąg, ale - nie czarujmy się - w GTA V dzięki temperamentnym kierowcom scen zderzenia samochodu z lokomotywą z pewnością nie zabraknie. A może uda się zaparkować na jednym z pustych wagonów?

A to już znany nam z wcześniejszych ujęć Michael, nad którym stoi trzeci z głównych bohaterów, Franklin (po lewej) i bliżej nieokreślona postać. Miłośnicy wynajdywania zagadek i wskazówek wplecionych do trailerów zapewne będą się zastanawiali, czy numer domu, 1375, i niewyraźny napis na ławce coś oznaczają.

Jeśli masz w Los Santos luksusowy samochód, lepiej trzymaj go zamkniętego na niezły zamek. Pan w żółtym podkoszulku w popłochu wybiegający za oddalającym się od niego z zawrotną prędkością białego audi może coś o tym powiedzieć.

Możemy być pewni, że w GTA V pościgów będzie pod dostatkiem.

Nieco zaskakujące jest tylko to, że prawie wszyscy poruszają się kabrioletami...

Rockstar ma doświadczenie w tworzeniu gier, w których postacie wyrażają emocje swoją mimiką. W GTA V ten element musi wyglądać zatem przynajmniej przyzwoicie, aczkolwiek do L.A. Noire chyba mu trochę brakuje.

Wreszcie jest - nieodzowny element każdej odsłony GTA, radiowóz policyjny. Władza nie ma lekko - podczas pościgu musi uważać nawet na samochody spadające z lawety.

Na drogach Los Santos wszystko jest możliwe - nawet to, że rozpędzone auto sportowe zmiecie terenówkę, a samo pozostanie bez szwanku.

Jak każdy trapiony problemami Amerykanin z zasobnym portfelem, Michael ma swojego psychologa. Stawiam, że to właśnie scena z jego gabinetu. Wprawione oko natychmiast zwróci jednak uwagę na inny szczegół - pod ekranem monitora widnieje charakterystyczne logo w kształcie nadgryzionego jabłuszka. Ciekawe, czy to jednorazowy ukłon w stronę Apple'a, czy też produkty firmy będą w GTA V częstym widokiem.

Rudzielec w niekonwencjonalnej sytuacji to syn Michaela. Z nim też główny bohater GTA V nie może znaleźć wspólnego języka. Takie wybryki zapewne nie zbliżą do siebie obu dżentelmenów. Są za to spore szanse na to, że jacht widoczny po lewej będzie dostępny do naszej dyspozycji. Obszar wodny ma być całkiem sporych rozmiarów, więc takie cacko z pewnością okaże się przydatne.

A tu ta sama scena z innej perspektywy. No i jest lepszy rzut oka na jacht.

A tu szczęśliwe lądowanie. Bez telemarku, ale noty za styl i tak będą wysokie.

Synalek Michaela też jest wytatuowany, ale z pewnością nie to jest przedmiotem pogadanki. Trailer zwiastuje, że motyw rodziny głównego bohatera silnie zaznaczy swoją obecność w opowieści przedstawionej w GTA V.

A tu znów nasz stary znajomy Trevor. Zgadnijcie co robi. Zardzewiały billboard wskazuje, że cywilizacja rzadko tu dociera, więc Trevorowi wolno trochę więcej. Teoretycznie.

Jeśli zgadywaliście, że Trevor depcze jakiegoś nieszczęśnika, to punkt dla was. Przedstawienie ma całkiem sporo widzów.

Zgodnie z zapowiedziami, w Los Santos kryje się wiele wzniesień. Bardzo chciałbym się przejechać tym pociągiem, przemierzającym ciemny tunel wydrążony w skale. Oczywiście przelot awionetką też zapowiada się atrakcyjnie.

Ten szczęściarz właśnie startuje. Chociaż biorąc pod uwagę dym wydobywający się z jednego z silników nie jestem pewien, czy "szczęściarz" to najlepsze określenie.

Wreszcie trochę czarnej roboty. Kominiarki, ładunki wybuchowe, karabiny... Z tym wyposażeniem nasi bohaterowie będą zapewne dobrze zaznajomieni. Rockstar już zapowiedział, że silnie zaakcentuje rozboje i napady na banki. Drżyjcie, najpilniej strzeżone sejfy Los Santos!

A jednak nie wszyscy po Los Santos rozbijają się kabrioletami. Wybór samochodów będzie tak szeroki, że na pewno znajdziemy coś dopasowanego do naszych gustów. W świecie gry obecni będą nie tylko ludzie, ale także zwierzęta - chociażby czworonogi, zwane eufemistycznie najlepszymi przyjaciółmi człowieka. W tle reklamuje się dobrze znany nam browarek.

Ten kolega właśnie prześlizgnął się ze swoimi czterema literami po masce samochodu.

Poczciwa psinka też tak potrafi. No, może nie dokładnie tak samo...

Włamania będą chlebem powszednim postaci przewodnich GTA V. Kiedy do zdobycia jest biuro umiejscowione kilkadziesiąt pięter nad ziemią, prościej jest zsunąć się z dachu po linie. Do tego typu działań mamy specjalistyczny sprzęt. Będzie się działo.

Kawałki rozbitego szkła wyglądają efektownie, ale na pewno nie tak pięknie jak biżuteria, która kryje się pod szybą. Nasz bohater ma na sobie markowy strój włamywacza od firmy Bugstar.

Po Los Santos możemy podróżować jednośladami - zarówno ścigaczami...

... jak i crossami. W tym drugim przypadku trzeba uważać na ścigających się z nami przeciwnikami, bo można skończyć tarzając się w żwirze. Ciekawe, czy wyścigi crossów będą równie ekscytujące, jak w grach pokroju polskiego nail'd.

Kojarzycie scenę z Taxi 2, gdy główni bohaterowie wyskakują w taksówce z samolotu, rozpościerają spadochron i lądują w tejże taksówce na jednej z ulic miasta? Najwyraźniej zainspirowała ona twórców GTA V, gdyż na trailerze widać scenkę bliźniaczą - przynajmniej do pewnego momentu.

W drugiej fazie lotu kierowca wyskakuje bowiem z samochodu, porzucając zbędny balast. Lepiej, żeby wóz nie spadł nikomu na głowę.

Nasz stary znajomy Trevor raz jeszcze zamieszał. Zderzenie pociągów i jeden z głównych bohaterów GTA V wyskakujący w ostatniej chwili z lokomotywy to jeden z najefektowniejszych motywów zwiastuna.

A to trzej główni bohaterowie na jednym ujęciu. Ich odmienne osobowości zapowiadają już powierzchowne obserwacje - stroje poniekąd odzwierciedlają to, co wszyscy trzej kryją w sobie.

Nasze trio porusza się różnymi środkami lokomocji - samochodami, motocyklami, a jak zajdzie potrzeba, to nawet helikopterem. Ciekawe tylko, po co im te rakiety...

Następna scena rozwiewa nasze (udawane) wątpliwości. Rakiety pozwalają raz na zawsze rozwiązać kwestie wrogów, którzy akurat podróżują nad Los Santos. Oj tak, w GTA V akcja toczyć się będzie nie tylko na lądzie i wodzie, ale także w przestworzach. Ciekawe, czy świat którejkolwiek z gier może równać się z tym z nowej produkcji Rockstara pod względem objętości. Do dwóch płaskich wymiarów trzeba przecież doliczyć jeszcze trzeci - wysokość.

Na koniec Rockstar uraczył nas akcentem humorystycznym - ten obrazek znakomicie znamy zwłaszcza w małpim wydaniu.

No dobrze, jest jeszcze epilog w postaci przypomnienia wstępnego terminu wydania GTA V. Gra ukaże się wiosną. Poniżej przedstawiamy trailer, a na ostatniej stronie wszystkie umieszczone w analizie screeny w galerii zbiorczej.

GramTV przedstawia:

A gdybyście się zastanawiali co to za nuta pobrzmiewa w trailerze, spieszymy z odpowiedzią: to Skeletons w wykonaniu Steviego Wondera.

Komentarze
54
Usunięty
Usunięty
28/11/2012 23:15

Heh głupi kolega sądzi ż ten co uciekał przed policją, i helikopterem to CJ.A Sam CJ w erze GTA 4 nie miał udziału, nie licząc mini aluzji ;P np Patriot 500.

Usunięty
Usunięty
28/11/2012 23:15

Heh głupi kolega sądzi ż ten co uciekał przed policją, i helikopterem to CJ.A Sam CJ w erze GTA 4 nie miał udziału, nie licząc mini aluzji ;P np Patriot 500.

Usunięty
Usunięty
28/11/2012 21:28
Dnia 28.11.2012 o 07:38, PanSzpieg napisał:

Niby tak, ale na trailerach GTAV wszystkie samochody inaczej wyglądają, Comet chociażby.

Comet jest tylko drobno zmodyfikowany z tego co zauważyłem. Po za tym widziałem same pojazdy z IV prócz tam może kilku wyjątków, których w ogóle w GTA IV nie było, jak np. model Audi R8 lub znany ze wcześniejszych serii Cheetah.




Trwa Wczytywanie