Piłka jest jedna, a gry o niej są dwie

Piotr Bajda
2013/05/25 18:28

Dziś mówiąc "gra o piłce nożnej", myślisz "FIFA albo PES". Dawniej wybór był znacznie bogatszy. Przyjrzyjmy się tytułom, które nie wytrzymały konkurencji z gigantami EA i Konami.

Piłka jest jedna, a gry o niej są dwie

World Fantasista

Najciekawszą rzeczą w World Fantasista jest producent, czyli… znany przede wszystkim z serii Final Fantasy i kilku innych kochanych erpegów Squaresoft. Na początku minionej dekady Kwadratowi imali się różnych gatunków, próbując uniknąć zaszufladkowania jako „ci od FF”. Z większymi lub mniejszymi sukcesami próbowali swoich sił w wyścigach (Driving Emotion Type-S) , bijatykach (The Bouncer) czy właśnie sportówkach. Wszystkie te wysiłki miały wspólny mianownik: gry oszałamiały wizualiami i zawodziły całą resztą.

World Fantasista wyglądała znacznie lepiej niż główna konkurencja z 2002 roku w postaci Pro Evolution Soccer i FIFY 2003, ale w symulowaniu futbolu spisywała się nawet gorzej niż pikująca wówczas seria EA Sports. Strat nadrobić nie mogła także uboga otoczka. Squaresoft pozyskał licencję na zaledwie jedną z 35 reprezentacji w grze. Zgadnijcie którą.

Tak, chodzi o kadrę Japonii. To znamienne, bo World Fantasista nigdy nie opuściła oficjalnie granic KKW.

VIVA Football

Liczby ponoć nie kłamią. A VIVA Football może pochwalić się takimi:

1035 zespołów (każda drużyna występując w mundialu od 1958 roku!), ponad 16000 prawdziwych zawodników (!!), 300 stadionów (załapał się nawet Stadion Śląski w Chorzowie).

Takie statystyki robią wrażenie nawet dziś, w roku 1998 przyprawiały o dreszcze. Orły Górskiego kontra mistrzowie świata z RFN- u z 1990? Proszę bardzo. Zupełnie abstrakcyjny pojedynek pomiędzy kadrami Brazylii z 1958 oraz 1994? Parę naciśnięć guzika i Pele wita się w tunelu z Bebeto. Możliwości było bez liku.

Szkoda zatem, że cała reszta nie poszła w parze z historyczną dokładnością. VIVA Football to gra brzydka nawet jak na standardy końca ubiegłego tysiąclecia. Ale przecież grafika to nie wszystko, można przymknąć na nią oko, jeśli reszta sprawia przyjemność. W tym przypadku nie sprawiała. Pokraczne sterowanie, kosmiczne tempo rozgrywki, masa błędów i silnik fizyczny pożyczony najpewniej z gry o pinballu wbiły gwoździe do trumny. Ostatnim, domykającym wieko gwoździem było pozbawienie VIVA Football trybów dla kilku graczy.

Libero Grande

Na długie lata zanim KCET i EA Sports oddały nam kontrolę nad jednym graczem na boisku w trybach Be a legend/Zostań gwiazdą, zrobiło to Namco. Libero Grande ma korzenie w salonach gier. Automatowa wersja ukazała się w 1997 i dzięki powiewowi świeżości połykała żeton za żetonem. Sukces sprawił, że ledwie rok później Namco przeniosło Wielkiego Libero na najpopularniejszą wówczas konsolę – PlayStation.

Automatowe dziedzictwo oznaczało, że nikt nie silił się tutaj na przesadny realizm. Przynajmniej w kwestii wydarzeń na boisku. O ile rozgrywka to rozrywkowy festiwal bramek, tak prezencja gry zostawiała ówczesną konkurencję o trzy długości boiska z tylu. Libero Grande zrywała z oklepanym widokiem z trybun czy korony stadionu, zabierając gracza prosto na murawę. Wybranego przed meczem zawodnika, którym rozgrywaliśmy całe spotkanie obserwowaliśmy z kamery zawieszonej za jego plecami. W roku 1998 nie dało się się lepiej poczuć tego, co przeżywał na zielonej trawie Zinedine Zida… ekhem, Zenon Zadkine. W Libero Grande zabrakło bowiem licencji na prawdziwe nazwiska graczy.

Nie przeszkodziło to jednak w odniesieniu sporego sukcesu, który zaowocował kontynuacją w 2000 roku. Libero Grande 2 nie oferowała już tego haustu świeżego powietrza, przez co sprzedała się znacznie gorzej niż starsza siostra, kończąc żywot marki.

This is Football

Serii This is Football należy się miejsce na tej liście z co najmniej dwóch powodów. Pierwszy – podobnie jak World Fantasista ma nietypowych twórców – podległe Sony London Studio. Drugi, znacznie ważniejszy powód – należą do niej porządne gry.

Pierwsza odsłona This is Football ukazała się w roku 1999 (obfite 12 miesięcy dla wirtualnego kopania) na pierwszym PlayStation, rozpoczynając trwającą kolejne sześć lat przygodę. Pod tym samym szyldem ukazało się jeszcze pięć gier, choć po drugiej część zmieniono numerację na rokroczną. Zapewne, by zbliżyć się do konkurencji z wyższymi numerkami. Do tej samej rodziny należą także dwie części World Tour Soccer na PSP oraz This is Football Management wydana w formie minisa w 2009.

Siła This is Football tkwiła w prostocie. Gdy na początku tego wieku FIFA szukała swojej tożsamości, kombinując co roku ze średnio trafionymi patentami (kontrola gracza bez piłki dla przykładu), This is Football – podobnie jak i Pro Evo – skupiała się na szlifowaniu prostego, przejrzystego futbolu bez zbędnych ozdobników. Niestety, kwestii wyłączności nie dało się przeskoczyć. This is Football spuszczała serii EA Sports manto jeśli chodzi o jakość, ale ta odbijała to sobie w sprzedaży. Dostępność na większości platform i ogromne budżety marketingowe robiły swoje.

Sony zrezygnowało z utrzymywania This is Football przy życiu w 2005 roku, na chwilę przed przeskokiem w nową generację konsol.

Actua Soccer

Actua Soccer to jedna z pierwszych (według niektórych źródeł pierwsza) gier piłkarskich w pełnym 3D. W 1995 roku wiele gier sportowych korzystało z trójwymiarowych boisk, ale problemem pozostawali płascy, zbudowani ze sprite’ów zawodnicy. Przełom przyniosła dopiero stworzona we współpracy z klubem Sheffield Wednesday Actua Soccer.

W pierwszej części gry na trójwymiarową murawę wybiegali gracze 44 reprezentacji krajowych. Wydana rok później, odcinająca kupony Actua Soccer: Club Edition dodawała do tej puli graczy 20 klubów angielskiej Premiership.

Pełnoprawna kontynuacja nadeszła w 1997 roku. Gra funkcjonowała pod dwoma nazwami. Actua Soccer 2 lub Actua Soccer 98. Powód był prosty. Trudno oprzeć się pokusie skorzystania na szale wokół mundialu, który zawitał wówczas do Francji. Choć nie wykosztowano się na licencję Mistrzostw Świata, to szastano pieniędzmi na lewo i prawo. Z okładki zerkał na klientów Alan Shearer, który mocno promował także grę w mediach. Poczynania na boisku komentował Trevor Brooking, którego kojarzą na pewno wszyscy fani Pro Evolution Soccer, a w sesjach motion capture wziął udział między innymi Michael Owen. To wystarczyło, żeby zarobić na trzecią część.

Jak się później okazało ostatnią. Tym razem zaszalano z licencjami. W grze dostępnych było 25 lig krajowych, co po dodaniu reprezentacji dawało łącznie ponad 450 drużyn do wyboru. W menusach przygrywał natomiast popularny wówczas Robbie Williams. Szaleństwo. Chwilę potem Gremlin Interactive zostało przejęte przez Infogrames, priorytety przerzucono gdzie indziej i seria Actua Soccer dokonała żywota po zaledwie trzech odsłonach.

Adidas Power Soccer

Tę serię wyróżniają trzy cechy. Cecha numer jeden – wsparcie tytułowego potentata na rynku odzieży sportowej, firmy Adidas. Cecha numer dwa – tworzyło ją legendarne (zamknięte niestety w zeszłym roku) studio Psygnosis. Cecha numer trzy – ciekawy pomysł na dwa podejścia do futbolu w jednej grze. Już tłumaczę. Grający mieli wybór między opcją arcade’ową i symulacyjną. W tej pierwszej nie trzeba było zawracać sobie głowy fizyką piłki (i tak mocno ograniczoną, to w końcu rok 1996) czy rzutami karnymi. Chodziło o czysty fun i strzelanie bramek. Druga opcja miała, przynajmniej w założeniach, więcej wspólnego z prawdziwym futbolem.

GramTV przedstawia:

Jedynie w założeniach, bo choć Adidas Power Soccer doczekała się czterech odsłon, to żadnej z nich nie udało się wybić ponad przeciętność. W 1998 roku koncern Adiego Dasslera zrezygnował z pompowania pieniędzy w kiepską reklamę.

Dino Dini’s Goal

Mówiąc o ludziach, którzy zasłużyli się wirtualnej piłce nożnej nie można pominąć trzech nazwisk: Shingo „Seabass” Takatsuka, czyli zwichrowany na punkcie Interu Mediolan i Adriano projektant Pro Evolution Soccer; David Rutter, czyli angielski „mate”, który w Kanadzie zrobił z FIFY potęgę oraz Dino Dini, człowiek który przetarł szlak dla obu.

Pierwsza gra Diniego to owiana legendą Kick-Off z 1989 roku (moja rówieśniczka, swoją drogą) z Amigi, Atari, Amstrada,NES-a i PC. Gra na tamte czasy totalnie przełomowa, co skutkowało świetną sprzedażą i obsypaniem nagrodami przez branżę. A to oznacza sequele. I nie tam żadne odcinanie kuponów. Porządne, pełnoprawne kontynuacje. Taki na przykład, bazujący na technologii z Kick-Off Player Manager z 1990 roku, który był pierwsza grą z menadżerskim zacięciem. Wiecie, transfery, taktyki, szczegółowe statystyki. W tym samym roku entuzjaści futbolu dostali także Kick-Off 2, która rozwijała pomysły z jedynki i była – jak się później okazało – ostatnią grą Diniego stworzoną dla Anco.

Dini w 1992 roku przeniósł się do Virgin Gaming i na efekty transferu nie trzeba było długo czekać. Rok 1993 przyniósł Dino Dini’s Goal, przez wielu nazywaną „jedyną prawdziwą kontynuacją Kick-Off 2” (Anco tłukło kolejne Kick-Offy, ale nie miały one wiele wspólnego z pierwowzorem). To przełomowy okres, bo w tym samym momencie pierwsze kroki stawiała FIFA. Już niedługo podział łaciatego, okrągłego tortu zmieni się na zawsze, ale Dino nie zamierzał oddać walkowera.

W 1998 roku stworzył dla Z-Axis Three Lions (duży sukces w Wielkiej Brytanii), a w 2004 dostał od DC-Studios zadanie kolejnego zrewolucjonizowania gatunku. Z którego się nie wywiązał. Powstającą w tajemnicy Total Control Football skasowano latem 2005.

Dini dalej z sukcesami pracuje w branży gier wideo, ale wygląda na to, że odwiesił już „korki na kołku”. To słuszna decyzja. Nie warto rozmieniać się na drobne i grać w drugiej lidze.

Sensible World of Soccer

Historia serii Sensible Soccer sięga 1992 roku, lecz na wyżyny wspięła się dopiero w 1994 przy okazji Sensible World of Soccer. SWOS to przedsięwzięcie na tamte czasy niewyobrażalne. Sensible Software miało jedno marzenie – wrzucić do gry cały piłkarski świat. I prawie je zrealizowali. Dziesiątki lig, setki drużyn, tysiące graczy, przełomowy tryb kariery. Każdy fan futbolu rozpalał się na myśl o SWOS do czerwoności.

Seria Sensible Soccer doczekała się później wielu kontynuacji, duchowych spadkobierców, spin-offów, ulepszeń, łatek i remake-ów, ale kultu z 1994 przebić się zwyczajnie nie dało. Ostatni akord w historii SS to odświeżona wersja SWOS wydana w 2007 na XBLA i PC.

Club Football

Club Football to pomysł jednocześnie genialny i bezczelny. Nieskrywany skok na kasę, ale trzeba docenić bezpardonowość Codemasters. W końcu niewiele rzeczy rodzi taką lojalność jak ukochany klub piłkarski. Czemu by na tym uczuciu nie zarobić? W latach 2003-2004 Mistrzowie kodu wydawali 22 gry na PS2 i Xboksa, każda dedykowana jednemu z czołowych europejskich klubów. Zaszczytu dostąpiły: A.C. Milan, Ajax Amsterdam, Arsenal Londyn, Aston Villa, Birmingham City, Borussia Dortmund, Celtic Glasgow, Chelsea Londyn, FC Barcelona, Bayern Monachium, Inter Mediolan, Hamburger SV, Juventus Turyn, Leeds United, Liverpool, Manchester United, Newcastle United, Olympique Marsylia, Paris Saint-Germain, Glasgow Rangers, Tottenham i Real Madryt.

Wypisanie wszystkich to próba rozładowania złości na wspomnienie jak koszmarne były to gry. Podpisano: dumny swego czasu nabywca Club Football: Real Madrid.

Virtua Striker

Automatowa seria, która co prawda dwa razy przeskoczyła na konsole, ale zrodziła się i skończyła żywot w salonach gier. Virtua Striker zadebiutowała w roku 1994 jako cześć ofensywy SEGI z grami z serii Virtua (Fighter, Cop, Tennis) i była pierwszą produkcją piłkarską z grafiką 3D. Choć szła w kwestii trójwymiaru na pewne kompromisy i o tytuł prawdziwej prekursorki 3D bije się z Actua Soccer.

Przez 12 lat swojej kariery seria Virtua Striker doczekała się czterech pełnoprawnych odsłon i kilku pomniejszych z poprawkami. Zwrotne momenty w jej historii to rok 2001 i port Virtua Striker 2 na Dreamcasta oraz rok 2002 i przeskok VS 3 na Gamecube’a. Z boiska zeszła w 2006 roku wraz z pierwszym i ostatnim update’em czwartej części.

Pure Football

Gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta – pomyślał Ubisoft i latem 2010 roku wydał Pure Football. Pomysł był niezły. Zamiast wskakiwać między młot a kowadło z realistyczną grą, przyszykowano beztroską arcade’ówkę. FIFA Street była w 2010 w środku urlopu, więc nisza aż prosiła się o zapełnienie. Gorzej z wykonaniem. Gra zebrała oceny stawiające ją gdzieś pomiędzy totalną pomyłką a grą przeciętną. Krytykowano nudny, powtarzalny gameplay i biedę w trybach rozgrywki. A to w grze piłkarskiej dwa niewybaczalne grzechy.

Pure Football to zatem jednorazowy wyskok Ubisoftu i ważna lekcja dla innych – na rynku może znaleźć się miejsce dla kolejnej gry piłkarskiej, ale ta musi spełnić jeden warunek: nie być kaszaną.

Sygnowane nazwiskami gry, które nie zasługują na osobną wzmiankę

Popularni gracze mają moc sprzedania wszystkiego. Od czipsów i lizaków (hej, Roberto Carlos!), przez odzież, po samochody. Na tej długiej liście gdzieś pośrodku są także gry. Dziś płaci się Messiemu, Ronaldo czy Lewandowskiemu za uśmiech z okładki i ciepłe słowa w wywiadach. Nikt nie pakuje się w tworzenie gry z myślą o nich. Jest ku temu dobry powód. W zasadzie wszystkie produkcje tego typu to małe koszmarki. Swoich gier doczekali się między innymi David Beckham, Steven Gerrard, Zinedine Zidane, Marcel Desailly, piłkarka Mia Hamm czy w prehistorii Paul Gascoigne lub Gary Lineker. Żadna z nich nie jest warta uwagi.

Szczególna uwaga wśród tego typu gier należy się wydanej w 1986 roku Peter Shilton’s Handball Maradona. Głównie ze względu na tytuł odnoszący się do słynnego gola Maradony strzelonego ręka, ale także dlatego, że pozwalała sterować bramkarzem – tytułowym golkiperem Anglii, Peterem Shiltonem.

Lista obejmuje tylko (nie licząc małego wyjątku) gry wydane za kadencji FIFY i PES-a/ISS-a, czyli od roku 1993.

Kod na Airline Tycoon 2 Gold ZMCE6-P?Z6X-N27D9
Szukaj innych kodów na darmowe gry przez weekend!

Komentarze
23
Alexei_Kaumanavardze
Gramowicz
28/06/2014 20:44

Ostatni Gośk! miał premierę w 1994 bodajże.

Usunięty
Usunięty
28/02/2014 21:53

Wszystkie te gry kiedyś były świetne, teraz na pewno bym do nich nie wrócił, dlaczego?A chociażby z tego powodu żeby nie popsuć sobie wrażenia o nich. Na pewno zaczął bym je porównywać z PES''em I FIFA.

Usunięty
Usunięty
03/06/2013 09:15
Dnia 26.05.2013 o 13:23, Dared00 napisał:

> A nie lepiej iść na boisko... A zamiast grać w CoDa, lepiej iść do wojska...

Albo lepiej... na jakąś małą wojenkę światową albo gdzieś tam dać się wywieźć by walczyć w imię pokoju by od czasu do czasu postrzelać z karabinu co by realnie było.




Trwa Wczytywanie