Za pięć północ, narzekając na świetne gry

Hakken
2006/12/15 23:55
0
0

Jak zapewne wiecie jestem fanem gier RPG i cRPG. Na ich temat wypowiadam się przy każdej nadarzającej się okazji. Ten rok był rajem dla wszystkich mi podobnych, ponieważ ukazały się w nim aż trzy tytuły skazane na sukces. Wszystkie zresztą go odniosły. Redaktorzy pism i portali rozpływali się w zachwytach nad każdym z nich, wychwalając je pod niebiosa. W związku z tym ja również poczułem się zobligowany by o nich co nieco napisać, ale, tak dla odmiany, nieco bardziej krytycznie.

Jak zapewne wiecie jestem fanem gier RPG i cRPG. Na ich temat wypowiadam się przy każdej nadarzającej się okazji. Ten rok był rajem dla wszystkich mi podobnych, ponieważ ukazały się w nim aż trzy tytuły skazane na sukces. Wszystkie zresztą go odniosły. Redaktorzy pism i portali rozpływali się w zachwytach nad każdym z nich, wychwalając je pod niebiosa. W związku z tym ja również poczułem się zobligowany by o nich co nieco napisać, ale, tak dla odmiany, nieco bardziej krytycznie.

Rozpocznę zatem chronologicznie. Na wiosnę ukazał się z dawna oczekiwany The Elder Scrolls IV: Oblivion. Miał on zachwycić rozmachem, piękną grafiką i niespotykanym dotąd SI postaci. I zachwycił, przynajmniej na początku. Biegałem po lasach i polach uganiając się za jelonkami i uciekając przed potworami. Podziwiałem drzewa, trawę i kwiaty, ciesząc się niczym nieskrępowaną wolnością. No właśnie, czy aby na pewno niczym nieskrępowaną? Podchodzę do miasta, przechodzę przez bramę i co widzę? Oczywiście ekran ładowania gry. Podobnie jest w przypadku domów, lochów, ruin i jaskiń. No cóż to trochę irytujące, ale przynajmniej tłumaczy, czemu wszystkie jaskinie w Tamriell mają drzwiczki… Druga sprawa jest dla mnie dużo ważniejsza. Chodzi tu mianowicie o poziom trudności. Lubię jak gra stawia przede mną jakieś wyzwania, a Oblivion nie postawił żadnych. Potwory dostosowujące się poziomem do naszej postaci? Bez żartów proszę. A gdzie ten dreszczyk emocji, kiedy wbiegasz w dawno zapomniane ruiny i spotykasz tam coś, co może zmiażdżyć cię jednym uderzeniem pazurzastej łapy? Gdzie te paniczne ucieczki, albo próby zabicia czegoś naprawdę silnego? Otóż nie ma ich. Przechodząc grę od początku do końca zginąłem raptem kilka razy i to tylko przez nieuwagę. Nawet główny bad guy nie zrobił na mnie żadnego wrażenia. Jednym słowem nuda.

Kilka miesięcy później nadszedł niekwestionowany król gatunku: Gothic 3. Oczywiście od razu się za niego wziąłem. Poświęciłem mu każdą niemalże wolną minutę, jednak i on mnie nieco rozczarował. Nie mówię tu przy tym o jego licznych bugach, ponieważ większość z nich mnie szczęśliwie ominęła. Pierwszą rzeczą, która mnie zniesmaczyła była walka, która w dotychczasowych częściach gry była jednym z jej głównych atutów. Szczęśliwie nie mamy tu do czynienia z dostosowaniem poziomu trudności do postaci, natomiast przy większości przeciwników wystarczy odpowiednio szybko naciskać lewy przycisk myszy, by niechybnie zwyciężyć. W związku z tym najtrudniejszymi wrogami okazują się wilki, które, chyba jako jedyne, działają stadnie. Granda, skandal i regres. Kolejnym wielkim minusem są osoby towarzyszące. Zupełnie nie rozumiem co się stało. W poprzednich częściach radziły sobie świetnie a tu nagle kompletnie skretyniały. Biec razem z takim to straszna męczarnia. Zaraz wpadnie prosto w sam środek grupy potworów, które go rozszarpią i trzeba będzie wczytać grę. A na jej wczytanie nawet na dobrym sprzęcie trzeba nieco poczekać… Inną sprawą jest wielkość terenu gry. Nie jest to oczywiście bezpośrednio wada, ale tym razem, chyba już nieco przesadzili. Ogrom świata sprawił, że nawet nie chciało mi się go w pełni zwiedzać. Szczególnie Nordmar wyprowadził mnie z równowagi. Ileż ja się naszukałem tego nieszczęsnego Xardasa. Płacz i szczękanie zębami.

GramTV przedstawia:

Na końcu pojawił się Neverwinter Nights 2. Wywodzący swe korzenie jeszcze z prześwietnych Wrót Baldura tytuł postanowił do nich powrócić. Twórcy gry postanowili położyć tym razem równie duży nacisk na fabułę kampanii dla jednego gracza, jak i na rozgrywkę sieciową. O fabule się nie wypowiem bo gry jeszcze nie skończyłem, ale kilka uwag nasuwa się już na jej początku. Przede wszystkim grafika. Nie wiem, być może poprzednie dwa tytuły mnie już rozpuściły, ale wygląda ona nieco przedpotopowo. Ogółem mówiąc nie jest zła, ale po grze wydanej w roku AD 2006 spodziewałem się czegoś lepszego. Ale przecież nie samą grafiką człowiek żyje. Poziom trudności to chyba plaga wśród ostatnich cRPGów. Walki nie sprawiają wiele kłopotów, wystarczy trochę znać system i pokombinować taktycznie, ale nie wysilając się przy tym specjalnie. Sytuację ratuje tutaj możliwość zmiany poziomu trudności gry, więc to nie to jest największą jej wadą. Za nią z kolei uważam lokacje. A właściwe ich brak. Nie mówię tu o tym, że są to zamknięte pudełka, taki już jest urok tej gry i nie przeszkadza mi to. Dlaczego jednak praktycznie do żadnego budynku nie da się wejść? Wnętrz pokazanych jest raptem kilka, nawet sklepikarze mają swe kramy na ulicach. Nie razi to aż tak bardzo w dwóch pierwszych osadach, ale w wielkim i wspaniałym mieście Neverwinter zaczyna przeszkadzać. Zupełnie nie rozumiem, czemu tak jest. Wszak już w pierwszych Wrotach Baldura można było zwiedzić prawie każdy budynek i w wielu z nich znaleźć zadania poboczne. Nie może być to zatem przyczyna techniczna. Więc co? Obawiam się, że niestety jest to czyste lenistwo twórców…

Zbliża się północ więc czas już kończyć moje narzekania. Oczywiście przesadzam i koloryzuję. Każda z tych gier pochłonęła mnóstwo mojego wolnego czasu i nie żałuję ani minuty przy nich spędzonej. Są świetne i staną się klasyką gatunku. Gdybym miał wybór, kupiłbym każdą z nich raz jeszcze. Ale dziś jest piątek po wyjątkowo ciężkim tygodniu, więc trzeba na coś ponarzekać, ot tak sobie po polsku, aby nie było zbyt różowo. Choć z drugiej strony w tych moich żalach jest również ziarno prawdy i to nie jedno.

Pozdrawiam was nocne marki. Nadszedł piątek a wraz z nim czas na „Za pieć północ”. Miałem ciężki tydzień, więc postanowiłem sobie nieco ponarzekać. Padło na tegoroczne RPG. Już za dużo powiedziano o nich dobrego. Nadszedł czas by zmieszać je z błotem. Zapraszam do lektury.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!