Tydzień z grą Medal of Honor: Airborne – skok drugi

Roland
2007/09/11 18:02

...czyli historii serii ciąg dalszy

Medal of Honor: Wojna na Pacyfiku

...czyli historii serii ciąg dalszy

...czyli historii serii ciąg dalszy, Tydzień z grą Medal of Honor: Airborne – skok drugi

Wczoraj przeczytaliście o większości gier z serii Medal of Honor, dziś natomiast przyszedł czas na dokończenie...

Medal of Honor: Wojna na Pacyfiku

  • platforma: PC
  • data premiery: listopad 2004
  • średnia ocen w Internecie: 81%

Medal of Honor: Wojna na Pacyfiku przenosił nas, podobnie jak konsolowy Medal of Honor: Rising Sun, na obszar Południowego Pacyfiku, gdzie ścierały się wojska Amerykanów i Japończyków. Początek akcji to słynny atak na Pearl Harbor widziany oczyma Tommy'ego Colina, szeregowca amerykańskiej piechoty morskiej. Mogliśmy obserwować, jak podczas rozgrywki zmienia się z rekruta w prawdziwego żołnierza i weterana. W Wojnie na Pacyfiku uczestniczyliśmy w ataku na Guadalacanal czy w walkach na wyspie Tarawa (część kampanii D-Day). Łącznie braliśmy udział w ponad 35 misjach w trybie dla pojedynczego gracza. Co zaś się tyczy multiplayera, dostaliśmy do dyspozycji nowy tryb o nazwie Invader, osiem scenariuszy. Wielce efektowne okazało się wprowadzenie tzw. przedsionka śmierci (w oryginale nazywa się to Verge of Death). Gdy zadano ci dużo ran i padałeś na ziemię, ekran zaczynał wariować, akcja ulegała spowolnieniu, a dźwięk zniekształceniu. Jeśli byłeś wówczas sam, trafiałeś do świata, w którym nie ma wojen, ale jeżeli w pobliżu był medyk, podbiegał do ciebie i stawiał cię na nogi.

Pomimo upływu dwóch i pół roku od premiery Medal of Honor: Allied Assault, ponownie zdecydowano się wykorzystać silnik Quake'a III. Jednakże przepisano całkowicie część renderującą, a także wprowadzono szereg mniejszych i większych zmian, dzięki czemu mogliśmy zaobserwować znaczny skok graficzny do przodu. Z ciekawszych nowości należy wymienić możliwość przechodzenia misji na kilka sposobów. Nareszcie zerwano z koniecznością nieustannego dążenia po wyznaczonej przez programistów ścieżce. Jednym z mocniejszych aspektów Wojny na Pacyfiku była ścieżka dźwiękowa, która nie ustępowała ani na krok soundtrackom znanym ze słynnych filmów wojennych. Medal of Honor: Wojna w Europie

  • platformy: PS2, Xbox, GameCube
  • data premiery: czerwiec 2005
  • średnia ocen w Internecie: 73%

Medal of Honor: Wojna w Europie można nazwać swego rodzaju odpowiednikiem dla pecetowego Medal of Honor: Wojna na Pacyfiku. Podczas gdy pecetowcy mogli toczyć boje na Południowym Pacyfiku, konsolowcy dostali możliwość ponownego przeżycia największych bitew drugiej wojny światowej, które toczyły się na terenie Europy (St. Nazier we Francji, Stalingrad czy Ardeny), a także Afryki Północnej. Na graczy czekało łącznie 12 scenariuszy. Tym razem głównym bohaterem mianowano niejakiego Williama Holta. Został on wybrany przez szefostwo Biura Służb Specjalnych na dowódcę dopiero co utworzonego oddziału. Podczas zabawy zdobywaliśmy dostęp do nowych rodzajów broni oraz tajnych map. Ponadto autorzy zawarli w grze opcję wydawania prostych poleceń członkom naszego oddziału, a także system, który punktował każdy nasz ponadprzeciętny wyczyn na polu bitwy - czy to ratowanie kolegów, czy serię celnych strzałów. Po uzbieraniu odpowiedniej liczby punktów otrzymywaliśmy dostęp do specjalnego trybu, który aktywował rozmaite filtry i efekty graficzne oraz pozwalał nam na upgrade'y głównego bohatera (nieśmiertelność czy możliwość zabijania wrogów jednym strzałem).

Medal of Honor: Wojna w Europie wykorzystywał ten sam silnik, co parę poprzednich odsłon serii, ale ponownie wprowadzono doń szereg poprawek. W trakcie działań mogliśmy obserwować naraz aż do 50 żołnierzy, a miejsca, w jakich działaliśmy, były jeszcze ciekawsze i bardziej zróżnicowane niż do tej pory. Za fizykę odpowiedzialny był silnik Havok Physics w wersji 2.0, a dźwięk został zapisany w systemie Dolby Surround Pro Logic II. Co ciekawe, twórcy zrezygnowali z trybu multiplayer i pozostawili graczom na pociechę opcję split-screen dla maksymalnie czterech graczy. Medal of Honor: Heroes

  • platforma: PSP
  • data premiery: listopad 2006
  • średnia ocen w Internecie: 70%

GramTV przedstawia:

Medalu Honoru doczekali się również posiadacze konsolki PlayStation Portable. Wersja na tę platformę ukazywała nieznane dotychczas losy bohaterów, których poznaliśmy w poprzednich odsłonach. Mieliśmy porucznika Jamesa Stevena "Jimmy'ego" Pattersona (Medal of Honor oraz Frontline), sierżanta Johna Bakera (Allied Assault – Breakthrough), a także porucznika Williama Holta (Wojna w Europie). W ich skórach i uniformach toczyliśmy boje w Holandii podczas słynnej operacji Market Garden, uczestniczyliśmy w alianckiej inwazji we Włoszech oraz braliśmy udział w kampanii w Ardenach. Poza opcją dla pojedynczego gracza autorzy zawarli pełnoprawny multiplayer, oferujący rozgrywkę maksymalnie 32 osobom przez Internet oraz 8 graczom przez połączenie Wi-Fi. Podczas single playera można odblokować 20 bohaterów, których poznaliśmy we wcześniejszych odsłonach serii, a potem wcielić się w nich podczas gry wieloosobowej. Medal of Honor: Heroes ma doczekać się w tym roku kontynuacji, skierowanej tym razem już nie tylko na PSP, ale i na Wii.

Medal of Honor: Vanguard

  • platformy: PS2, Wii
  • data premiery: marzec 2007
  • średnia ocen w Internecie: 65% na PS2, 59% na Wii

Względnie świeża i jednocześnie chyba najsłabsza odsłona serii Medal of Honor jak do tej pory. Wcielaliśmy się w niej w postać Franka Keegana, spadochroniarza ze słynnej amerykańskiej dywizji 82nd Airborne. Rozgrywkę podzielono na cztery kampanie, z których każda zawierała od dwóch do czterech etapów. Walczyliśmy we Włoszech, we Francji, w Holandii i w Niemczech. Uczestniczyliśmy w akcjach dywersyjnych, w wysadzaniu wrogich konstrukcji w powietrze, w oczyszczaniu bunkrów czy w ratowaniu porwanych żołnierzy. W Medal of Honor: Vanguard pojawił się element zrzucania spadochroniarzy z samolotu na pole bitwy, który jest kontynuowany w Medal of Honor: Airborne.

W czym objawia się wspomniana słabość tej odsłony? Przede wszystkim brakowało w niej innowacyjności. Wszystko, co zostało zawarte przez autorów, gdzieś już widzieliśmy. Żadnego elementu zaskoczenia dla graczy. Ponadto bardzo słabo spisywała się sztuczna inteligencja - wrogowie korzystali z najprostszej strategii działania, a do tego popełniali masę prostych błędów (gdy chowali się za jakąś zasłoną, robili to często w taki sposób, że wystawał im kawałek głowy, w który łatwo było trafić). Kolejnym minusem była słabiutka detekcja obrażeń, przez co czasem trzeba było strzelać w delikwenta niezliczoną liczbę razy, aby go zabić. Do tego wszystkiego broń miała nierealistycznie mały zasięg i należało podchodzić bardzo blisko, żeby oddać dobry strzał. Jak widać, autorzy nie wyciągnęli odpowiednich wniosków po wpadkach z Medal of Honor: Rising Sun. Ale przy tych wszystkich potknięciach i błędach trzeba oddać Vanguardowi, co jego: gra posiadała, podobnie zresztą jak poprzednie odsłony, fantastyczną ścieżkę dźwiękową. Co dalej?

Seria Medal of Honor zawitała prawie na wszystkich konsolach. Trafiały się odsłony lepsze, trafiały się i gorsze. Jaka okazała się ta o podtytule Airborne? Przekonacie się o tym niebawem, przy okazji recenzji, ale póki co przypomnijmy sobie, z czym takim spotykamy się w najnowszej części Medalu Honoru.

Medal of Honor: Airborne to odsłona skierowana dla posiadaczy pecetów, PS3 oraz X360. W pierwotnym zamyśle miała się ona ukazać także na PS2 i na Xboksa, ale ostatecznie z tych planów zrezygnowano. Jak łatwo się domyślić po przeczytaniu podtytułu, historia opowiada o żołnierzach-spadochroniarzach, członkach amerykańskiej 82 Dywizji Powietrznodesantowej. Poznajemy dwóch bohaterów - zwiadowcę Eddy'ego La Pointe'a oraz Boyda Taversa. Czekają na nas emocjonujące starcia we francuskiej Normandii, w Tunezji, w Holandii, w okolicach włoskiego Salerno czy nad rzeką Ren (o tych i innych bitwach przeczytacie więcej w jednym z kolejnych odcinków tygodnia z Medal of Honor: Airborne). Każdą misję zaczynamy na pokładzie samolotu, by samodzielnie z niego wyskoczyć i pofrunąć na spadochronie nad polem bitwy. To, gdzie wylądujemy, zależy wyłącznie od nas i ma niebagatelny wpływ na dalszy przebieg etapu.

Rozwinięcie tematu spadochroniarstwa to oczywiście nie jedyne novum w Medal of Honor: Airborne - o pozostałych przeczytacie już w recenzji. Jutro natomiast możecie spodziewać się opowieści o tym, jak narodziło się spadochroniarstwo i w jaki sposób się rozwijało przez kolejne lata.

Komentarze
20
Usunięty
Usunięty
16/09/2007 18:34

Fajne że jest tydzień z airborne xD

Usunięty
Usunięty
12/09/2007 17:32

Wiecie co się dowiedziałem na HYper''z że Medal of Honor Airborne śmiga/chodzi/działa na Unreal Engine 3 :), heh niekażdy pogra niekażdy, zastanawiam się jak ta gra będzie chodzić na PS 2 skoro chodzi na UE 3 ???.

Usunięty
Usunięty
12/09/2007 10:25

Nie Colin (McRae?) tylko Conlin. Tekst nie najgorszy...




Trwa Wczytywanie