Relacja z pokazu wersji beta spolszczonej gry Loki

Mejste
2007/07/12 20:11
0
0

Relacja z pokazu wersji beta spolszczonej gry Loki

9 lipca b.r., dzięki zaproszeniu od firmy Techland, mogliśmy uczestniczyć w pokazie wersji beta, spolszczonej gry Loki. Dość długa podróż pociągiem, następnie już w słonecznym Wrocławiu szybka przesiadka w taksówkę sprawiły, że ledwo zdążyliśmy na czas, by następnie przez ponad dwie godziny wysłuchać opowieści o najnowszej produkcji francuskiego studia Cyanide, a także sami zasiąść przed ekranem monitora i przekonać się na własnej skórze o potencjale, jaki drzemie w tej grze...

Nie tylko Dedal i Ikar...

Pomimo tego, że Loki to typowy hack’n’slash, z uwielbieniem przez wszystkich porównywany do kultowego i dla wielu niedoścignionego Diablo, to może wyróżnić się ciekawą fabułą. Oto bowiem egipski bóg Seth uwolnił się ze swego grobowca i pragnie się zemścić na tych, którzy go doń wpędzili, przy okazji siejąc zło i zniszczenie w całym świecie. I to nie jednym świecie, bo aż w... czterech. Dzięki odnalezieniu sposobu na przemieszczanie się pomiędzy światami mitycznymi, Seth pragnie destrukcji również w innych światach. Zadaniem gracza będzie zatem powstrzymanie nadciągającego zła, przemierzając lokacje i zabijając monstra znane nam nie tylko z mitologii egipskiej, ale również greckiej, nordyckiej oraz zupełnie egzotycznej mitologii azteckiej. Warto również wspomnieć o tym, że twórcy nie ingerowali w losy zapisane w różnorodnych kulturalnych kanonach, zatem w grze zderzymy się z wydarzeniami opisanymi w książkach, a nie wykreowanymi na ich podstawie. Nie dziwi więc zatem fakt, że podczas naszej wędrówki będziemy uczestniczyć w mitycznych wydarzeniach, takich jak oblężenie Troi, Ragnarok czy podróż Odyseusza.

Gra zatem zawiera w pewnym sensie wątek edukacyjny – dzięki zagłębieniu się w fabułę (bo w zasadzie można w ogóle nie czytać dialogów ani treści zadań – wystarczy iść we wskazane miejsce na mapie i zarżnąć wroga lub wziąć jakiś przedmiot – w końcu to hack’n’slash a nie RPG –gracz będzie mógł poznać lepiej różne mitologie, a nie tylko ograniczać swoją wiedzę do znajomości mitu o Dedalu i Ikarze… Nie można zapomnieć również o tym, że dla każdego poziomu trudności (których będą trzy) przewidziany jest inny wątek fabularny! Kończąc zatem grę na poziomie śmiertelnika nie kończymy jednocześnie fabuły. Dopiero poprzez poziom bohatera oraz boga będziemy mogli poznać całą fabułę. Na krótkość gry nie można zatem narzekać – na jeden poziom trudności przypada nam 80 godzin spędzonych przed monitorem, co łącznie daje liczbę około 240 godzin do pełnego ukończenia gry! (A mówimy tu tylko o graniu jedną postacią, ponieważ dla każdego bohatera mają być udostępnione inne opcje dialogowe czy zadania, zatem przejście gry w 100% wszystkimi postaciami będzie wielkim wyczynem…) Od wojownika do szamanki

Na początku gry mamy do wyboru jedną z czterech postaci. Pierwszą z nich, jest nordycki wojownik, który żywcem przypomina barbarzyńcę z Diablo 2. Tyle, że mięśniak z produkcji Blizzarda wygląda jak mały kurczak przy nordyckim woju z Loki. Ten skandynawski wojownik robi ogromne wrażenie i nie zdziwi nas fakt, że najprawdopodobniej będzie on najczęściej wybieraną przez graczy postacią. Kolejnym przedstawicielem płci męskiej, jest egipski czarnoksiężnik. Z pozoru niegroźny chuderlak, który jednak swymi ognistymi czarami (i nie tylko) może wybić w pień całą wioskę. Dalej już mamy przedstawicielki płci pięknej. Żeńskim odpowiednikiem nordyka jest tutaj grecka wojowniczka, chociaż „odpowiednik” to niezbyt trafne określenie, ponieważ Greczynka oprócz sprawnego posługiwania się bronią (szczególnie łukiem oraz dyskiem) potrafi również zastawiać pułapki. Najciekawszą bohaterką z tego doborowego grona jest bez wątpienia aztecka szamanka. Ta postać, oprócz sprawnego posługiwania się magią, może również przywoływać sprzymierzeńców pomagających jej w walce, przemieniać się w zwierzę, a także przenosić się w spirytystyczną wersję zastanego świata. Każda postać, to oczywiście różna taktyka walki. Nordyk będzie dzierżył zatem masywne zbroje i topory walcząc na bliskim dystansie, natomiast egipski mag będzie raczej rzucał kulami ognia na prawo i lewo, z bezpiecznej dla siebie odległości.

Walcz dla boga

Bardzo ciekawie rozwiązano system awansowania postaci oraz jej umiejętności. O ile ogólny awans zdobywamy w tradycyjny sposób, zbierając punkty doświadczenia poprzez zabijanie kolejnych wrogów, bądź wypełnianie przydzielonych nam zadań, tak już z punktami umiejętności jest nieco inaczej. Proporcjonalnie 75% XP-ków wędruje na nasz poziom, natomiast tylko 25% na rozwój naszych umiejętności. To wszystko spowodowane jest tym, że do dyspozycji mamy trzy drzewka umiejętności przypisane poszczególnym bogom. Będąc w świątyni podejmujemy decyzję, któremu bóstwu chcemy aktualnie służyć, a co za tym idzie, z jakich umiejętności będziemy korzystać. Najlepszym sposobem na zdobycie punktów wiary, z którymi powiązane są nowe umiejętności, jest składanie w ofierze broni oraz części uzbrojenia. Bogowie są jednak wybredni i zwykłego złomu od nas nie będą przyjmować, za to za wypasioną magiczną zbroję hojnie nas wynagrodzą. Jak zatem widać, nie opłaca się zbytnio być w Lokim ateistą, chyba że ktoś nie chce korzystać z umiejętności, a jedynie z siły własnych mięśni.

Dla kolekcjonerów, kowali, miłośników pchlich targów i nie tylko…

Kwintesencją każdego hack’n’slasha, oprócz hordy wrogów do wyrżnięcia (w Lokim ma znajdować się do 40 potworów na ekranie w jednej chwili), są wszelkiej maści przedmioty. To przecież posiadana broń i zbroja świadczą o naszym statusie, bogactwie, doświadczeniu czy też po prostu sile. Otwierając menu naszego ekwipunku poczuliśmy się nieco zaskoczeni, bo oto zamiast typowej sylwetki człowieka z miejscem na poszczególne części uzbrojenia, otrzymujemy zwykłą listę z nazwami przedmiotów.Na początku wydaje się to mało praktycznym rozwiązaniem, jednak szybko dochodzimy do wniosku, że sprawdza się bardzo dobrze. Naszą postać można „ubrać” w zbroję, buty, bransolety i hełm oraz wyposażyć w odpowiedni oręż.

Można kolekcjonować całe zestawy, a także zestawy unikalne, których ma być mnóstwo, o czym może świadczyć fakt, że podczas prezentacji pokazano nam osiem stron z nazwami unikalnych zestawów zapisanych małą czcionką, a zapewniano nas, że to tylko mały wycinek… Zresztą, co tu dużo ukrywać – w grze ma być dostępnych ponad 100 tysięcy przedmiotów! Ten imponujący wynik osiągnięto dzięki patentowi znanemu z Guild Wars, czyli odzyskiwaniu surowców z przedmiotów, rozmontowywaniu broni czy wkładaniu run do zbroi. Jednak programiści z Cyanide, w przeciwieństwie do Arena Net, postanowili dać graczom pełną swobodę w modyfikowaniu przedmiotów. Dzięki temu, nawet ze zwykłej zbroi możemy zrobić prawdziwe dzieło sztuki. Wystarczy zaaplikować kilka run, jeden z 17 występujących w grze kruszców, by wzbudzić podziw i zazdrość u innych graczy. Podobnie sprawa ma się z broniami. Nic nie stoi na przeszkodzie, by z jednego miecza wydobyć rękojeść, a z drugiego ostrze i łącząc je ze sobą u kowala stworzyć dużo lepszą broń.

GramTV przedstawia:

Do boju czas stanąć

Każdy z bohaterów zaczyna grę w swej rodzimej krainie. Grając nordykiem zaczynamy zatem swą przygodę w mroźnej wiosce, gdzieś daleko na północy. Najpierw trzeba ukończyć misje we własnej mitologii, by następnie przenieść się do innej. To, w jakiej kolejności będziemy kończyć kolejne zadania, zależy już tylko od gracza. Ciekawie rozwiązano również kwestię przenoszenia się pomiędzy lokacjami. Portale znane nam z Diablo zastąpiono tutaj kamieniem teleportacyjnym, w którym zapisywane są wszystkie lokacje jakie do tej pory zwiedziliśmy, nie ma więc zatem problemu, by cofnąć się do odpowiedniej planszy. Sama walka natomiast prezentuje się bardzo dobrze. Jest przede wszystkim dynamiczna i widowiskowa, w późniejszych etapach nie dająca chwili wytchnienia. To, co zasługuje jednak na szczególną uwagę, to walki z bossami. W Lokim główni przeciwnicy są od nas kilkukrotnie razy więksi i twórcy postanowili odejść od banalnego schematu dźgania smoka w nogę, aż w końcu ta noga mu odpadnie i smok zginie. Owszem, można walczyć z bossami w tradycyjny sposób, ale dużo ciekawszym rozwiązaniem jest unikanie walki.

Za przykład niech poświadczy walka z wilkiem Fenrirem w celu ocalenia Odyna. Możemy z bestią męczyć się ponad 10 minut (walki są tutaj naprawdę długie i emocjonujące) w tradycyjny sposób, albo wykonując wcześniej trzy questy, dzięki którym dostajemy ogromne wnyki, zastawić pułapkę na wilka i go w nią zaciągnąć. Warto również wspomnieć o animacjach bossów. Każdy z nich ma różny wachlarz ataków, których nie zawaha się przeciw nam użyć. Pozostając przy Fenrirze, potrafi on połknąć naszą postać, pogryźć, by następnie ją wypluć. Co ważne, możemy niszczyć nie tylko wrogów, ale i niektóre elementy otoczenia. Wszystkie plansze generowane są losowo, oprócz specjalnych aren, w których walczymy z bossami, ale przecież nikt nie będzie zmieniał wyglądu góry Olimp czy Troi. Nie tylko solo

Choć Loki jest grą nastawioną generalnie na tryb dla pojedynczego gracza, nie zapomniano również o tych, którzy lubią pograć w sieci. Dostępny będzie GameCenter, na którym rozgrywane będą pojedynki postaci stworzonych w trybie multiplayer. Do gry po sieci nie będzie można eksportować postaci z trybu single. Spowodowane jest to wyeliminowaniem prawdopodobieństwa używania oszustw i zapewnieniu uczciwej konkurencji dla wszystkich. Wiadomo, że dla wielu graczy znajdą się cztery tryby. Bitwa, to opcja dla drużyn składających się maksymalnie z czterech graczy, które walczą między sobą na specjalnych arenach. Podobnie wygląda pojedynek, tyle że walczymy tu jeden na jednego. Do tego dochodzi jeszcze współpraca, czyli przemierzanie świata gry w maksymalnie sześcioosobowym składzie oraz wyzwanie składające się z około 20 zróżnicowanych wyzwań przeciwko niektórym stworom z gry, w których może wziąć udział do sześciu graczy. Niestety, nie mieliśmy okazji przetestować trybu multiplayer, także z jego oceną należy się wstrzymać do momentu, kiedy dostaniemy egzemplarz do recenzji. Warto jednak wspomnieć, że w dniu niemieckiej premiery na serwerze znalazło się 1200 graczy i serwer padł, ponieważ twórcy nie spodziewali się takich tłumów...

Graficznie bajecznie

Główną zaletą Lokiego jest z pewnością grafika. Wszystkie lokacje oraz postaci prezentują się bardzo dobrze. Możemy swobodnie obracać kamerą oraz używać zooma (chociaż podczas prezentacji mieliśmy pewne problemy z pracą kamery, ale pamiętać należy o tym, że to tylko wersja beta). Bardzo dobrze prezentują się animacje czarów, a na największą pochwałę zasługuje z pewnością wzornictwo broni i każdego elementu uzbrojenia. Tutaj każdy przedmiot różni się od siebie nie tylko atrybutami, ale również i wyglądem, a trzeba przyznać, że niektóre zbroje prezentują się wyśmienicie! Co ważne, gra nie ma jakiś wygórowanych wymagań sprzętowych – silnik został tak zoptymalizowany, że nawet na sprzęcie mającym dwa lata będziemy mogli płynnie pograć w wysokich detalach. Również efekty dźwiękowe prezentują się bardzo realistycznie, a i sama oprawa muzyczna jest niezgorsza.

Będzie hit?

Pomimo kilku niedoróbek, które miejmy nadzieję zostaną usunięte w finalnej wersji, Loki bez wątpienia ma szansę stać się bardzo popularną grą. Jeśli tylko wokół tego tytułu wytworzy się społeczność, która oprócz trybu solo będzie grać również po sieci, można wróżyć temu tytułowi świetlaną przyszłość.

Jak można zauważyć, w tej relacji nie padło żadne słowo o polskim wydaniu Lokiego. Nic jednak straconego, bo już dziś chcielibyśmy Was zaprosić do lektury jutrzejszego wywiadu z Tomaszem Gawlikowskim, product managerem gry Loki, który specjalnie dla czytelników gram.pl opowie o polskim wydaniu Lokiego.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!