Christopher Moore – „Najgłupszy Anioł” – recenzja

Trashka
2006/11/03 16:00
9
0

Świąteczne szaleństwo

Świąteczne szaleństwo

Świąteczne szaleństwo, Christopher Moore – „Najgłupszy Anioł” – recenzja

Czy chcielibyście, żeby tuż przed Wigilią wpadł do was z wizytą anioł? W dodatku z zamiarem dokonania świątecznego cudu? Wydaje się to nader miłą, a na pewno interesującą perspektywą... Jeśli jednak przypadkiem mieszkacie w kalifornijskim miasteczku-zabawce, do którego turyści walą drzwiami i oknami, jak nie przymierzając muchy do miodu, i powodują ustawiczny rozgardiasz... Ponadto jeśli ów anioł nie należy do najtęższych umysłów, za to przejawia mentalność oraz umiejętności Terminatora, i to tego kalibru, że nawet Arnold by wymiękł... Jeżeli otaczają was same świry...

To chyba lepiej spakować manatki i uciekać tam gdzie pieprz rośnie.

Niestety, mieszkańcy uroczego Pine Cove nie wiedzieli, co szykuje im życie w owo Boże Narodzenie. Nie wiedzieli, że przybędzie ktoś szczególnie uzdolniony w zjawiskach pogodowych i burzeniu miast, aby... spełnić życzenie dziecka. W dodatku chyba zareaguje nie do końca na tę prośbę, co trzeba. I nie do końca jak trzeba. W efekcie sprokuruje taki bałagan, jakiego Pine Cove jeszcze nie widziało. Ba, cała Kalifornia nie widziała, a o to już naprawdę trudno.

Bohaterowie książki to persony, które większość osób uznałaby za szurnięte, choć na swój sposób sympatyczne. No, może z jednym wyjątkiem. W każdym razie mamy tu całą galerię oryginałów, co się zowie. W Pine Cove spotkamy: gliniarza, a zarazem byłego hipisa, który tęskni za swą trawką, jego małżonkę - miejscową wariatkę i byłą gwiazdę filmów klasy B (choć po zapoznaniu się z ich tytułami łatwo dojść do wniosku, że chyba chodziło o klasę C), piękną, narwaną Latynoskę, która poszukuje nowej miłości, pilota-erotomana podróżującego z owocożernym nietoperzem Roberto, zgrzybiałą, acz całkiem rześką barmankę-nimfomankę... I jeszcze można by wymieniać. W takim kotle nie trudno upichcić iście traumatyczną w skutkach zupkę, i to nawet bez pomocy sił nadprzyrodzonych.

Christophera Moore’a uznaje się za znakomitego satyryka amerykańskiego, a ta książka dowodzi, iż w pełni zasłużył na swe laury. Została ona obwołana najzabawniejszą amerykańską powieścią roku 2005 i dostała się, między innymi, na szczyt listy bestsellerów New York Timesa. Bardzo prawdopodobne, iż odniesie sukces również wśród polskich odbiorców.

Autor bez pardonu wsadza czytelników i czytelniczki na prawdziwy diabelski młyn. Przezabawny absurd goni absurd, tak że trudno złapać oddech ze śmiechu. Opowieść nie stanowi przy tym steku głupot, spłodzonych ku uciesze „grubych karków” i inteligentnych inaczej. Nie jest to humor z gatunku poklepywania się po pośladkach w stylu bawarskim albo puszczania bąków i kopania się po kroczach niczym w filmach Adama Sandlera lub Roba Schnajdera. Moore nie proponuje totalnego Pure Nonsense, choć wiele z opisywanych przezeń sytuacji swobodnie mogłoby się znaleźć w skeczach i filmach grupy Monty Python.

Przy okazji groteskowych wydarzeń autor książki piecze szereg pieczeni na jednym ogniu: składa hołd kinu klasy B, wyśmiewa małostkowe tendencje Amerykanów do bezinteresownej zawiści, zarazem rozkosznie sycąc ich pragnienie dokopania bliźnim (a poczytajcie sobie o gorszych pomyleńcach niż wy...). Zresztą Polacy z pewnością także poczują się mile połechtani, gdyż zazdrość, zawiść i złośliwość to również nasze cechy narodowe. Moore dobrodusznie wykpiwa też turystyczny gon ku modnym miejscowościom, obojętne czy ma on sens, czy też nie, dziwactwa związane z seksualną frustracją – a może raczej „opowieści dziwnej treści” na ów temat. Naturalnie, owe dziwactwa robią wrażenie głównie na obserwatorze z zewnątrz - czyli czytelniku lub czytelniczce – a nie na osobach, które przez całe życie kiszą się we własnym sosie, co oczywiście pogłębia komiczny efekt.

Nie wszystkie elementy tej świątecznej powiastki polegają jednak na stygmatyzacji zachowań. Zawarto tu też wiarę w ludzką solidarność, gdy trzeba, w przyjaźń pomimo różnic, w miłość mimo dowolnego stadium szaleństwa, no i w to, że Boże Narodzenie to bardzo sympatyczna i piękna chwila. Nie tylko z powodu gwiazdkowych prezentów.

GramTV przedstawia:

Książka Christophera Moore’a stanowi znakomitą humoreskę, lecz mogłaby być ciut lepsza, gdyby zakończyła się tuż po punkcie kulminacyjnym. Dodatkowa część (po rozdziałach dotyczących Gwiazdki okraszonej wizytą niebiańskiego wysłannika) wydaje się trochę na siłę doklejona, chociaż trzeba przyznać, że sama jej końcówka dorównuje jakością najlepszym momentom powieści. Część zatytułowana „I zanim się obejrzeliśmy, znowu były święta” załamuje nieco płynność utworu. Z drugiej strony, autor zapewne zamierzał pokazać, że do jego bohaterów i bez anielskiego świątecznego cudu lgną kłopoty, a oni i tak nie dadzą sobie w kaszę dmuchać. Bo ze świrami lepiej nie zadzierać.

„Najgłupszy Anioł” przybywa do księgarń już na początku listopada, konkretnie dziś, 3 listopada, ma swoją premierę. Ponieważ mniej więcej od owego miesiąca gdzieniegdzie błyskają zaczątki świątecznych dekoracji, niektórzy zapewne zaczną myśleć o Gwiazdce. Książka Moore’a to świetny wybór, ale niekoniecznie dla (dużo) młodszego rodzeństwa albo nobliwych osobników o niskim współczynniku poczucia humoru.

Oddając głos autorowi: „Jeśli kupujesz tę książkę na prezent dla babci albo dziecka, musisz wiedzieć, że zawiera ona brzydkie słowa, a także pozbawione smaku opisy kanibalizmu i aktów płciowych osób po czterdziestce. Nie miejcie do mnie pretensji. Uprzedziłem.”

Plusy: + poczucie humoru + obserwacje obyczajowe + ciekawy pomysł wykorzystujący dorobek filmów klasy B + żywa akcja w stylu „jazda bez trzymanki” Minusy: - załamująca płynność część, która wieńczy całość

Autor: Christopher Moore Tytuł: Najgłupszy Anioł Przekład: Jacek Drewnowski Wydawnictwo: MAG 2006 Wydanie: okładka twarda z obwolutą, 304 str. Cena: 29,99 zł

Komentarze
9
Usunięty
Usunięty
05/11/2006 09:30

Przez gram.pl wybiegłem z moich ostatnich oszczędności. Zgadnijcie na co poszły... na książki prezentowane w "poza firewallem" :PMam jednak nadzieję, że na "Najgłupszego anioła" zostało jeszcze kilka złociszy :)

Usunięty
Usunięty
05/11/2006 09:30

Przez gram.pl wybiegłem z moich ostatnich oszczędności. Zgadnijcie na co poszły... na książki prezentowane w "poza firewallem" :PMam jednak nadzieję, że na "Najgłupszego anioła" zostało jeszcze kilka złociszy :)

Lucas_the_Great
Redaktor
03/11/2006 17:56
Dnia 03.11.2006 o 17:50, Deresik napisał:

Kiedy wreszcie na glownej beda linki do recenzji itd? Przeciez to nieduzo roboty!!

Też na nie czekamy...




Trwa Wczytywanie